1. Może półtorej godziny, do dwóch, raczej nie więcej niż trzy.
2. Nie pamiętam, co jadłem tamtego dnia, ale nie odbiegało to od codziennej diety.
3. Ognia nie było, z racji natury rytuału skupiałem się na żywiole ziemi, kadzidło owszem, ale przed celebracją, niespecjalnie halucynogenne.
4. Może to trochę głupie, ale głownie z ciekawości. Wcześniejsze wychodziły z różnym skutkiem, powiedzmy pół na pół.
5. Cóż, inne ryty były raczej posiadówkami ze stworzami, nie zanotowałem odmiennych stanów, bywały różne formy, ale to był pierwszy taki przypadek. Nie spodziewałem się tego.
6. Było ciepło, dużo gęstych, białych chmur na niebie, lekki, chłodny wiaterek, piękna pogoda, zawsze wybierałem takie dni. Byłem w cieniu drzew, ale niespecjalnie gęstych. Myślę, ze słońce nie miało dużego wpływu.
7. Onejronautyka, tak. Podróże poza ciało nie choć byłem blisko, zawsze dochodziłem do momentu gdy spoglądam na własne ciało "z góry" i zawsze wówczas wracała świadomość. Z czasem zarzuciłem próby, podobnie jak Lucid Dreaming.
8. Nie mogłem poruszyć, ale nie z powodu paraliżu, znam ten stan. Straciłem też węch, smak, dotyk (czucie). Nie czułem w ogóle własnego ciała, wyłączyła mi się świadomość poza obrazem i dźwiękiem, ale odbierałem je nie w normalny sposób, tzn. nie widziałem tego oczami, tylko jakby projekcję bezpośrednio w głowie. Podobnie z dźwiękami. Nie jestem nawet w stanie stwierdzić, w jakiej byłem wówczas pozycji. Wydaje mi się, że stojącej. Na to też wskazywałaby perspektywa odbieranego obrazu.
9. Nie, nie czułem żadnych bodźców.
10. Tak jak w 8, w pewnym momencie stałem się obrazem i dźwiękiem, ciało i świadomość została wyparta przez to zjawisko.
11. Nie, chociaż czułem lekkie uczucie mocy. Pamiętam, że pracowało mi się bardzo lekko i przyjemnie i wszystko szło jak z płatka.
Cóż, też uważam, że dusza ma właśnie taką postać, informacji opuszczającej ciało.
edit:
Aha, jeszcze do 6, to było w lekkim zagłębieniu po wybraniu stamtąd ziemi, a właściwie piachu. W kształcie koła o średnicy mniej więcej 5 metrów i w najgłębszym miejscu stojąc, miałem powierzchnię na wysokości połowy ramienia.