18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (9) Soft (1) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: 37 minut temu
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 16:35
Zachodni sąsiedzi i ich prawo
BongMan • 2012-05-19, 14:57
Warto przeczytać o tym jak ludzie nazywający się dziś naszymi przyjaciółmi, traktowali Polaków kilkadziesiąt lat wcześniej.
Cytat:

Mar­ko­wa to wieś nie­da­le­ko Rze­szo­wa. Przed woj­ną na­le­ża­ła do naj­więk­szych w :Pol­sce, li­czy­ła 931 do­mów, w któ­rych za­miesz­ki­wa­ło 4442 miesz­kań­ców. Więk­szość z nich sta­no­wi­li ka­to­li­cy, ale miesz­ka­ło w niej tak­że oko­ło 30 ro­dzin ży­dow­skich. Wbrew za­rzu­tom o an­ty­se­mi­tyzm Po­la­cy ży­li w zgo­dzie z ży­dow­ski­mi są­sia­da­mi...

Da­li te­go do­wód już wkrót­ce, kie­dy na kraj zwa­li­ła się hi­tle­row­ska na­wa­ła. Hi­sto­ryk Jan Ża­ryn wy­li­czył, że w cza­sie oku­pa­cji dla ura­to­wa­nia jed­ne­go Ży­da ży­cie ry­zy­ko­wa­ło 20 Po­la­ków. Ro­dzi­na Ulmów z Mar­ko­wej za po­moc udzie­lo­ną bliź­nim za­pła­ci­ła naj­wyż­szą ce­nę.

Jó­zef Ulm uro­dził się w 1900 ro­ku. Ca­łe ży­cie spę­dził w Mar­ko­wej. Po­cho­dził z bied­nej ro­dzi­ny, po­sia­da­ją­cej tyl­ko 3-hek­ta­ro­we go­spo­dar­stwo. Jó­zef po­znał więc smak cięż­kiej pra­cy. Moż­na po­wie­dzieć, ze za­czy­nał od „ze­ra”. Ale był bar­dzo pra­co­wi­ty, po­my­sło­wy i rzut­ki. Ukoń­czył szko­łę po­wszech­ną a po­tem rol­ni­czą,

co po­zwo­li­ło mu na wpro­wa­dza­nie w go­spo­dar­stwie róż­nych in­no­wa­cji. Za­jął się szkół­kar­stwem, psz­cze­lar­stwem oraz ho­dow­lą je­dwab­ni­ków. Zbie­rał na­gro­dy na wy­sta­wach rol­ni­czych. Po­mi­mo na­wa­łu cięż­kiej pra­cy znaj­do­wał czas na dzia­łal­ność spo­łecz­ną i udział w mło­dzie­żo­wych or­ga­ni­za­cjach re­li­gij­nych. Każ­de­mu chęt­nie słu­żył po­mo­cą. Je­go pa­sją by­ła fo­to­gra­fia – apa­ra­tem wła­snej kon­struk­cji zro­bił naj­bliż­szym set­ki zdjęć. Ma­jąc 35 lat oże­nił się z młod­szą o 12 lat Wik­to­rią Niem­czak i stwo­rzył z nią ogrom­nie ko­cha­ją­cą się ro­dzi­nę. Na oca­la­łych z po­żo­gi woj­ny zdję­ciach wi­dać za­dba­ną i oto­czo­ną mi­ło­ścią szóst­kę ich dzie­ci – Sta­się, Ba­się, Wła­dzia, Fra­nu­sia, An­to­sia i Ma­ry­się. Jó­zef i je­go żo­na cięż­ko ale i efek­tyw­nie pra­co­wa­li, dzię­ki cze­mu stać ich by­ło na za­ku­pie­nie więk­sze­go, 5-hek­ta­or­we­go go­spo­dar­stwa. Pla­ny prze­pro­wadz­ki po­krzy­żo­wa­ła jed­nak woj­na. Zo­sta­li w Mar­ko­wej.

Już 12 paź­dzier­ni­ka 1939 ro­ku gu­ber­na­tor Hans Frank wy­dał roz­po­rzą­dze­nie w myśl któ­re­go za po­moc udzie­lo­ną Ży­do­wi każ­dy Po­lak oraz ca­ła je­go ro­dzi­na mie­li zo­stać uka­ra­ni śmier­cią. Niem­cy bar­dzo skru­pu­lat­nie prze­strze­ga­li te­go prze­pi­su, przy czym na­le­ży od­no­to­wać, że tak su­ro­we pra­wo wpro­wa­dzi­li tyl­ko w oku­po­wa­nej Pol­sce. W żad­nym in­nym kra­ju Eu­ro­py za ukry­wa­nie Ży­dów nie ka­ra­no śmier­cią ca­łych ro­dzin. A po­mi­mo te­go to wła­śnie Po­la­cy ura­to­wa­li naj­więk­szą ich licz­bę. Nie­miec­ka oku­pa­cja w Mar­ko­wej nie róż­ni­ła się od oku­pa­cji w in­nych pol­skich wio­skach. Ozna­cza­ła obo­wiąz­ko­we, bar­dzo wy­gó­ro­wa­ne kon­tyn­gen­ty, cią­głe kon­tro­le oraz re­wi­zje go­spo­darstw, za­kaz han­dlu pro­duk­ta­mi rol­ny­mi, wy­wo­że­nie mło­dzie­ży na ro­bo­ty przy­mu­so­we do Nie­miec i sta­ły ter­ror. Kie­dy w mia­stach za­czę­ły po­wsta­wać get­ta, część Ży­dów ucie­ka­ła na wieś, spo­dzie­wa­jąc się, że tam ła­twiej bę­dzie się ukryć. Nie by­ło. Na wsi za­zwy­czaj wszy­scy wszyst­ko o so­bie wie­dzą, więc je­śli ukry­wa­ją­cy się prze­ży­wa­li, to dla­te­go, że chro­ni­ła ich ca­ła spo­łecz­ność. Wbrew za­rzu­tom Gros­sa, wiej­skie spo­łecz­no­ści bar­dzo po­ma­ga­ły Ży­dom.

Praw­do­po­dob­nie je­sie­nią 1942 ro­ku Umlo­wie przy­ję­li pod swój dach prze­śla­do­wa­nych Ży­dów: pię­ciu męż­czyzn z ro­dzi­ny Szal­lów i dwie ko­bie­ty oraz dziec­ko z ro­dzi­ny Gold­ma­nów. Ukry­li ich na stry­chu. Nie bra­li od nich żad­nych pie­nię­dzy ani kosz­tow­no­ści, cho­ciaż ze swo­je­go 3-hek­ta­ro­we­go go­spo­dar­stwa mu­sie­li wy­ży­wić 16 osób i każ­de wspar­cie fi­nan­so­we na pew­no by im się przy­da­ło. Ży­dzi sta­ra­li się po­móc swo­im do­bro­czyń­com, ale mo­gli wy­ko­ny­wać tyl­ko pra­ce, któ­re da­ło się zro­bić w ukry­ciu i po ci­chu. Po­ma­ga­li więc gar­bo­wać skó­ry, bo w ten spo­sób Jó­zef Ulm do­ra­biał do pra­cy na ro­li. Ulmo­wie nie by­li eg­zal­to­wa­ni, do­brze wie­dzie­li czym ry­zy­ku­ją, ale ja­ko ka­to­li­cy czu­li się zo­bo­wią­za­ni do udzie­la­nia wszel­kiej po­mo­cy bliź­nim. Wie­dzie­li też, że je­że­li od­mó­wią po­mo­cy, Ży­dzi, któ­rzy o nią pro­si­li, zgi­ną. Po­dej­mu­jąc de­cy­zję o po­mo­cy, Jó­zef Ulm li­czył na od­da­le­nie je­go do­mu od in­nych i na so­li­dar­ność są­sia­dów. Na są­sia­dach się nie za­wiódł.

Ale zna­lazł się czło­wiek, któ­ry wy­dał go Niem­com.

Ist­nie­ją prze­słan­ki, by są­dzić, że zdraj­cą mógł być Wło­dzi­mierz Leś, po­ste­run­ko­wy w Łań­cu­cie, z po­cho­dze­nia Ukra­iniec. Leś obie­cał schro­nie­nie swo­im są­sia­dom, wła­śnie Szal­lom. Praw­do­po­dob­nie po­cząt­ko­wo po­ma­gał im się ukry­wać, ale gdy sy­tu­acja się za­ogni­ła, mu­sie­li oni opu­ścić kry­jów­kę. Schro­nie­nie zna­leź­li u Ulmów. Na­cho­dzi­li jed­nak Le­sia, u któ­re­go praw­do­po­dob­nie po­zo­sta­wi­li część ma­jąt­ku w ce­lu je­go od­zy­ska­nia lub prze­ję­cia w za­mian in­nych je­go dóbr. Praw­do­po­dob­nie to wte­dy Leś po­sta­no­wił wy­dać ich żan­dar­mom.

Na po­ste­run­ku w Łań­cu­cie za­pa­dła de­cy­zja o „li­kwi­da­cji” ca­łej ro­dzi­ny. Ak­cją do­wo­dził Eilert Die­ken. To­wa­rzy­szy­li mu żan­dar­mi: Jo­sepf Ko­kott, Mi­cha­el Dzie­wul­ski, Erich Wil­de oraz czte­rech gra­na­to­wych po­li­cjan­tów, któ­rzy do Mar­ko­wej po­je­cha­li ja­ko „ob­sta­wa”.

Wy­ru­szy­li w no­cy z 23 na 24 mar­ca 1944 i jesz­cze przed świ­tem do­tar­li na miej­sce. Niem­cy naj­pierw za­bi­li trój­kę ukry­wa­ją­cych się Ży­dów. Po­tem, już na oczach pol­skich fur­ma­nów, zmu­szo­nych do przy­glą­da­nia się ak­cji, zgi­nę­ły sio­stry Gold­man, có­recz­ka jed­nej z nich i po­zo­sta­li Szal­lo­wie. Po nich wy­wle­czo­no przed do­mu Ulmów i za­strze­lo­no ich na oczach dzie­ci. Żan­dar­mi nie bar­dzo wie­dzie­li, co zro­bić z krzy­czą­cy­mi i pła­czą­cy­mi ma­lu­cha­mi. Po krót­kiej na­ra­dzie Die­ken za­de­cy­do­wał, że je tak­że trze­ba za­bić. Wszyst­kie po ko­lei zo­sta­ły więc za­mor­do­wa­ne. Trój­kę lub czwór­kę z nich za­bił Ko­kott.

Krzy­czał przy tym: „pa­trz­cie, jak gi­ną pol­skie świ­nie, któ­re prze­cho­wu­ją Ży­dów”. Naj­star­sza z dzie­ci – Sta­sia mia­ła 8 lat, naj­młod­sza Ma­ry­sia – 1,5 ro­ku. Osta­nie dziec­ko nie zdą­ży­ło się uro­dzić – w chwi­li śmie­ci Wik­to­ria Ulm by­ła w ostat­nich dniach cią­ży. Po do­ko­na­niu mor­du na miej­sce zbrod­ni zo­stał we­zwa­ny soł­tys Mar­ko­wej Teo­fil Kie­lar. Za­py­tał Niem­ców, dla­cze­go za­bi­li tak­że dzie­ci i usły­szał cy­nicz­ną od­po­wiedź – „Aby gro­ma­da nie mia­ła z ni­mi kło­po­tu”. W cza­sie, gdy fur­ma­ni ko­pa­li gro­by dla ofiar mor­du, Niem­cy ra­bo­wa­li zwło­ki Ży­dów i za­bie­ra­li co się da­ło z do­mu. Na ko­niec urzą­dzi­li so­bie w nim pi­ja­ty­kę.

Obec­nym na miej­scu Po­la­kom ka­za­li za­ko­pać zwło­ki. Są­sie­dzi nie mo­gli jed­nak zo­sta­wić Ulmów po­grze­ba­nych by­le jak pod pło­tem. Po 5 dniach, ry­zy­ku­jąc ży­ciem, od­ko­pa­li cia­ła i wło­ży­li je w trum­ny, po czym za­ko­pa­li w tym sa­mym miej­scu. Je­den z obec­nych przy po­chów­ku go­spo­da­rzy zło­żył wstrzą­sa­ją­ce ze­zna­nie: „Kła­dąc do trum­ny zwło­ki Wik­to­rii Ulmy stwier­dzi­łem, że by­ła ona w cią­ży. Twier­dze­nie to opie­ram na tym, że z jej na­rzą­dów rod­nych by­ło wi­dać głów­kę i pier­si dziec­ka”.


Mi­mo za­mor­do­wa­nia ro­dzi­ny Ulmów, in­ni miesz­kań­cy Mar­ko­wej nie da­li się za­stra­szyć i do koń­ca oku­pa­cji ukry­wa­li ży­dow­skich są­sia­dów – łącz­nie co naj­mniej sie­dem­na­ście osób. Jó­zef i Ju­lia Ba­ro­wie wraz z cór­ką Ja­ni­ną przez dwa la­ta prze­trzy­my­wa­li pię­cio­oso­bo­wą ro­dzi­nę Rie­sen­ba­chów. Ro­dzi­ce Ja­cob i Ita już zmar­li ale Jo­seph, Jen­ni i Ma­rion RE­ins­ba­cho­wie ży­ją do dzi­siaj w Ka­na­dzie wraz z dzieć­mi i wnu­ka­mi. Po­dob­nie by­ło u An­to­nie­go i Do­ro­ty Szy­la­rów i piąt­ki ich dzie­ci. W ich sto­do­le ukry­wa­ła się ro­dzi­na We­lt­zów. Po­cząt­ko­wo mie­li tam być tam tyl­ko kil­ka dni, ale kie­dy pro­si­li o moż­li­wość po­zo­sta­nia na dłu­żej, Szy­lam­ro­wie, zgo­dzi­li się. Woj­nę prze­ży­ło u nich sie­dem osób. U Mi­cha­ła Ba­ra prze­trwa­ła trzy­oso­bo­wa ro­dzi­na Lor­ben­fel­dów. U Ja­na i We­ro­ni­ki Przy­by­la­ków prze­żył Ja­kub Ein­horn. He­le­na i Jan Cwy­na­ro­wie ukry­wa­li ja­ko pa­stu­cha miesz­kań­ca Ra­dym­na – Abra­ha­ma Se­ga­la. Po woj­nie wy­je­chał Haj­fy. Ni­g­dy nie za­po­mniał do­bro­ci miesz­kań­ców Mar­ko­wej i za­wsze utrzy­my­wał z ni­mi kon­tak­ty in­te­re­su­jąc się spra­wa­mi wsi.

Pięć mie­się­cy po be­stial­skim mor­dzie żoł­nie­rze pod­zie­mia wy­ko­na­li wy­rok śmier­ci na Le­siu. Por. Die­kien ni­g­dy nie od­po­wie­dział za po­peł­nio­ną przez sie­bie zbrod­nię. Kie­dy w koń­cu na­tra­fio­no na je­go ślad w RFN, oka­za­ło się, ze już nie ży­je. Schwy­ta­ny i po­sta­wio­ny przed są­dem zo­stał na­to­miast po­cho­dzą­cy z Czech Jo­sepf Ko­kott. W 1957 ro­ku sąd w Rze­szo­wie uznał go win­nym i ska­zał na ka­rę śmier­ci, któ­rą Ra­da Pań­stwa za­mie­ni­ła na do­ży­wo­cie a po­tem na dwa­dzie­ścia pięć lat wię­zie­nia.

Ko­kott zmarł w wię­zie­niu w 1980 ro­ku. Ni­g­dy nie uda­ło się usta­lić, co sta­ło się z po­zo­sta­ły­mi zbrod­nia­rza­mi. Do­pie­ro w 1995 ro­ku izra­el­ski in­sty­tut pa­mię­ci ofiar Ho­lo­cau­stu Yad Va­shem przy­znał po­śmiert­nie Jó­ze­fo­wi i Wik­to­rii Ulmom me­dal „Spra­wie­dli­wi wśród Na­ro­dów Świa­ta”, a w 2003 ro­ku roz­po­czął się pro­ces be­aty­fi­ka­cyj­ny ca­łej ro­dzi­ny.

24 mar­ca 2004 ro­ku, w sześć­dzie­się­cio­le­cie ich śmier­ci, w Mar­ko­wej zo­stał od­sło­nię­ty po­mnik ku ich czci a 23 mar­ca 2006 ro­ku Szko­ła Pod­sta­wo­wa oraz Gim­na­zjum w Mar­ko­wej otrzy­ma­ły imię Sług Bo­żych.Ro­dzi­ny Ulmów. Do­brze się sta­ło, że w koń­cu po ty­lu la­tach świat od­dał im spra­wie­dli­wość,. Pa­mię­tać jed­nak na­le­ży, że wie­lu Po­la­ków za­mor­do­wa­nych za po­moc Ży­dom ni­g­dy nie do­cze­ka­ło się ani me­da­lu, ani drzew­ka od Yad Va­shem


Pamiętajcie, Niemiec ZAWSZE będzie wrogiem.

______________

Nie zapomnij o grzebieniu, ty pierdolony jeleniu.
Fazi

Mój chuj dłuższy niż twoje zwoje mózgowe.
Pih
Zgłoś
Avatar
JURIJ_77 2012-05-24, 20:25
Abdulan napisał/a:

Dziwisz się? Śmierć za śmierć, podczas wojny są ogromne emocje i trzeźwe myślenie nie zawsze działa, ludzie pragneli zemsty za to co dokonali Niemcy atakując Polskę. Nie musieli wiedzieć o ludobójstwie, wiedzieli, że Niemcy zaatakowali ich kraj i pokierowali się prostą zemstą, której ja osobiście nie popieram, ale w emocjach człowiek robi różne rzeczy.



NIE MA NA TO WYTŁUMACZENIA ! To jest zbrodnia i tyle. Skoro jeden jest durny, to i drugi musi być postępując tak samo?

Abdulan napisał/a:

Rosjanie wiedzieli co robią, zaczeli ożywiać język litewski, który był językiem wsi, zaczeli pisać podręczniki, które krytykowały Polaków i Rzeczpospolitą (nawet miałem taki podręcznik w PDF z początku XX wieku!!).



ale mimo wszystko ten język istniał - i istniała tożsamość narodowa. To co zrobili Rosjanie tylko przyspieszyło proces. A jak wiemy - jak głosi szumny polski termin "praca u podstaw", to wieś jest nosicielem narodowej historii i pamięci. Dziwisz się więc? Litwini zostali spolonizowani wraz po nadejściu Unii, dla nich dobrze było być Polakiem (polskim szlachcicem) żeby nie być obywatelem 2ej kategorii ... a żeby Cię zadziwić, bo pewnie tego nie uczą w szkołach, Polacy na mazurach postępowali podobnie podczas plebiscytów jak Rosjanie wtedy na Litwie.

Mam wrażenie, że Polacy próbują tym całym płaczem o "Polsce jako mesjaszu narodów" wytłumaczyć tą polską ... nieudolność. Tłumaczymy wszystko złym położeniem geograficznym, a co mają powiedzieć Niemcy? Gdyby Polacy byli ludźmi normalnymi, którzy potrafią się dogadać, to w 1939r. nie potrzeba było by nam Francji czy Anglii - ludzie ... sojusz z Czechosłowacją, Rumunią, Węgrami potrafiłby rozjechać Niemców i Ruskich razem ... no ale my woleliśmy zająć Zaolzie ... nic nas nie usprawiedliwia - Polska po prostu nie jest w stanie mentalnie stworzyć państwa mocarstwowego - sprzedajność (elit i nie tylko), kłótliwość, pieniactwo, niedocenianie polskości samej w sobie ... historii nie oszukamy ... tacy właśnie jesteśmy.
Zgłoś
Avatar
!Timon 2012-05-24, 20:52
Rzucasz hasło Zaolzie zatem:
Wojna polsko-czechosłowacka (w literaturze czeskiej „Sedmidenní válka”) – konflikt graniczny o teren Śląska Cieszyńskiego pomiędzy Czechosłowacją a II Rzecząpospolitą, który miał miejsce w latach 1919–1920. W wyniku zbrojnej interwencji państwa czechosłowackiego na zamieszkane w większości przez ludność polską część regionu Śląska Cieszyńskiego został przez Czechów wcielony do ich państwa, wobec którego zaczęto odtąd używać terminu Zaolzie.

kpt. Cezary Haller, obrońca 'Zaolzia'
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, wstąpił do Wojska Polskiego w randze kapitana i walczył na Śląsku Cieszyńskim. Zginął 26 stycznia 1919 roku w przegranej bitwie z oddziałami czeskimi pod Kończycami Małymi w gminie Zebrzydowice w powiecie cieszyńskim. Stał na czele oddziału czterystu żołnierzy polskich i dowodził obroną północnego skrzydła polskiego wzdłuż linii kolejowej. Po ataku trzech czeskich pułków przeszedł do kontrataku. Trafiony kulą karabinu maszynowego upadł, a po odparciu polskiego ataku, bagnetem dobili go czescy żołnierze. [dobili może w akcie 'łaski' bo nie miał szans przeżycia a może zwykły akt skurwysyństwa]

Zatem wkroczenie do Pragi byłoby owszem aktem agresji - zajęcie Zaolzia było efektem odzyskania wcześniej odebranych ziem. Poza tym dokonano tego w momencie kiedy Czesi kapitulowali przed Niemcami. Nie sądzę, że gdyby mieli wolę walki to Polacy by się z nimi nie sprzymierzyli. Ot naród kurczaków.

edit: Zmieniam zdanie. Nie dziwie się, że nie chcieli się sprzymierzyć nawet jeśli była taka wola ze strony Czech.

"24 stycznia Czesi zajęli Karwinę, Suchą i Jabłonków, a o świcie 26 stycznia natarli na, znajdujący się między Zebrzydowicami i Kończycami Małymi, 60-osobowy oddział kpt. Cezarego Hallera (brata gen. Józefa Hallera). Około godz. 8 czeskie natarcie powstrzymała dopiero polska kompania piechoty z Wadowic por. Kowalskiego. Około południa wojska czeskie natarły na Stonawę, z której Polacy musieli się wycofać na skutek braku amunicji. Po uzupełnieniu jej podjęli nieskuteczną próbę odbicia miasta. W natarciu na czeskie pozycje zginęło ok. 75% polskiej kompanii. Pozostałych kilkunastu żołnierzy wziętych do niewoli Czesi wymordowali, zakłuwając ich bagnetami"

W dniach 28–31 stycznia nierozstrzygnięta bitwa pod Skoczowem zatrzymała dalszy postęp wojska czeskiego. W tym czasie z powodu nacisku Ententy, nastąpiło zawieszenie broni. Strona czeska jednak nie chciała zrezygnować ze swego celu włączenia całego Śląska Cieszyńskiego do Czechosłowacji i dopiero po bardzo silnych naciskach mocarstw zachodnich Czesi zgodzili się przystąpić do negocjacji.

Przypomnę, że trwała wtedy wojna polsko-bolszewicka czyli to Czesi byli tymi którzy próbowali nas bezwzględnie wyruchać.

______________

Białe jest białe, czarne jest czarne a czerwone jest wredne.

Czytanie ze zrozumieniem NIE BOLI. Jak nie kumasz to poproś starszego brata o wytłumaczenie.
Zgłoś
Avatar
S................k 2012-05-24, 21:25
JURIJ_77 napisał/a:



NIE MA NA TO WYTŁUMACZENIA ! To jest zbrodnia i tyle. Skoro jeden jest durny, to i drugi musi być postępując tak samo?



Ja ich nie tłumacze, ja mówie jakie emocje nimi kierowały, ale zaznaczyłem, że tego typu aktów zemsty nie popieram.

JURIJ_77 napisał/a:


ale mimo wszystko ten język istniał - i istniała tożsamość narodowa. To co zrobili Rosjanie tylko przyspieszyło proces. A jak wiemy - jak głosi szumny polski termin "praca u podstaw", to wieś jest nosicielem narodowej historii i pamięci. Dziwisz się więc? Litwini zostali spolonizowani wraz po nadejściu Unii, dla nich dobrze było być Polakiem (polskim szlachcicem) żeby nie być obywatelem 2ej kategorii ... a żeby Cię zadziwić, bo pewnie tego nie uczą w szkołach, Polacy na mazurach postępowali podobnie podczas plebiscytów jak Rosjanie wtedy na Litwie.



Język istniał w dialekcie żmudzkich chłopów, którzy poza swoim poletkiem się niczym innym nie interesowali. O żadnej tożsamości narodowej w tamtym okresie nie możemy mówić, możemy mówić jedynie o tożsamości etnicznej. Problem w tym, że chłop wielkopolski tak samo nienawidził swojego pana szlachcica jak chłop ruski czy żmudzki co wykorzystali Rosjanie do utworzenia "nowych litwinów". Poza tym polonizacja przebiegała dobrowolnie i nastąpiła po rusyfikacji, bo Litwa przed unią z Koroną była już zrusyfikowana z tego powodu, że czynnik ruski stanowił w niej większość. Nawet wtedy język litewski nie był już językiem urzędowym, a starszyzna litewska zdawała sobie sprawę, że ich małe plemiona muszą się asymilować bo odrębnie nie stanowią żadnej siły w żywiole słowiańskim.

Termin praca u podstaw powstał w dobie pozytywizmu po powstaniu styczniowym, którego to powstania nie poparli chłopi. Tego powodem było utworzenie tożsamości narodowej w ludzie wsi poprzez głoszenie tego typu haseł. Chłopi to była masa, którą można było "ukształtować" narodowo, Rosjanie stworzyli Nowolitwinów, a Polacy starali się wyjaśnić chłopom ich polskie pochodzenie. Często polski chłop nie chciał być Polakiem, bo jego pan nim był. To były pozostałości feudalizmu.
JURIJ_77 napisał/a:


Mam wrażenie, że Polacy próbują tym całym płaczem o "Polsce jako mesjaszu narodów" wytłumaczyć tą polską ... nieudolność. Tłumaczymy wszystko złym położeniem geograficznym, a co mają powiedzieć Niemcy? Gdyby Polacy byli ludźmi normalnymi, którzy potrafią się dogadać, to w 1939r. nie potrzeba było by nam Francji czy Anglii - ludzie ... sojusz z Czechosłowacją, Rumunią, Węgrami potrafiłby rozjechać Niemców i Ruskich razem ... no ale my woleliśmy zająć Zaolzie ... nic nas nie usprawiedliwia - Polska po prostu nie jest w stanie mentalnie stworzyć państwa mocarstwowego - sprzedajność (elit i nie tylko), kłótliwość, pieniactwo, niedocenianie polskości samej w sobie ... historii nie oszukamy ... tacy właśnie jesteśmy.



Czechosłowacja nie była Polsce przychylna (zresztą była sojusznikiem ZSRR...), a Rumunia i Węgry to sojusznicy III Rzeszy, w jaki sposób sobie wyobrażasz sojusz przeciw Rzeszy z jej sojusznikami? Rumunia i Węgry i tak zrobiły tyle ile mogły by w tej wojnie być neutralnymi w stosunku do Polski...
Zgłoś