Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Żebyś się nie zdziwił z tymi salonkami, jak w chuja potrafią też walić. Choćby samym pojazdem, który na nasz rynek, przez koncerny, składany jest z polityką niższej lub najniższej jakości (byle szybciej i taniej). Koleś pracował w fabryce lamp w UK, klepali lampy do Toyoty. Lampa nie przechodzi testu światłości (ilości odbitego przez lustro światła, w sensie - traci je), ma lekkie odchyłki w snopie? Nie ma problemu - w karton, na europe wschodnią i spierdalać.
gości z akcentem niczym z Litwy...skurwiele lecą z tymi składakami na otomoto równo..
Ja pierdole <facepalm> czy słyszałes kiedyś język litewski ?
, jak nie masz z salonu to nie możesz być pewny niczego
Pierdolenie. Mam Civica z 2005 roku, kupiony w salonie w Polsce (autoryzowany i te inne bajki). Pewnego razu jakiś cwel (lub blondyna) na parkingu pod hipermarketem ujebał/a mi listewkę plastikową na drzwiach kierowcy. No to sru do salonu. Gościu w salonie skoczył na magazyn, znalazł listewkę, przybiega z nią i chce założyć, a tu zonk - zaczepy z tego samego rocznika, a nie pasują. Poleciał po inny egzemplarz tej samej listwy, zdemontował z prawego przodu i wsadził bez problemu. Zdziwiony zrobił oględziny i skoczył do komputera poszukać o co chodzi. Okazało się, że samochód był obity w transporcie i założono drzwi nie te co trzeba. Ergo - salon też nie jest pewny...nie w tym kraju.
Pierdolenie. Mam Civica z 2005 roku, kupiony w salonie w Polsce (autoryzowany i te inne bajki). Pewnego razu jakiś cwel (lub blondyna) na parkingu pod hipermarketem ujebał/a mi listewkę plastikową na drzwiach kierowcy. No to sru do salonu. Gościu w salonie skoczył na magazyn, znalazł listewkę, przybiega z nią i chce założyć, a tu zonk - zaczepy z tego samego rocznika, a nie pasują. Poleciał po inny egzemplarz tej samej listwy, zdemontował z prawego przodu i wsadził bez problemu. Zdziwiony zrobił oględziny i skoczył do komputera poszukać o co chodzi. Okazało się, że samochód był obity w transporcie i założono drzwi nie te co trzeba. Ergo - salon też nie jest pewny...nie w tym kraju.
Nic dodać, nic ująć. W ASO musisz stać i patrzyć na łapy mechanikowi, żeby się nie okazało, że zapłaciłeś ciężkim sianem za używany shit, który na fakturze jest oryginałem. Sam chciałem kiedyś kupić golfa III z 1992 roku, którego książka serwisowa była "oryginalna" i świadczyła o serwisowaniu auta w ASO, a wydrukowali ją w 1995.
Niech mi nikt nie pierdoli, że auto od pierwszego właściciela i serwisowane w ASO to gwarantowana przeszłość. Chuja prawda.
- rozmawiałem ze znajomym handlującym samochodami i opowiadał mi, że teraz trzeba nawet uważać na samochody z Niemiec, polscy handlarze się tak wycwanili, że kupują rozbite auto - robią je w Polsce i wywożą z powrotem do Niemiec sprzedając jako igiełke od niemieckiego emeryta
- kolega okazyjnie kupił rozbity motocykl na części. Wystawił na allegro, po paru godzinach już miał klienta na cały motocykl. Motocykl był 7cm krótszy niż powinien, pogięty zdrowo. Przyjechał kupiec, powiedział że on handluje motocyklami od 10 lat i że w porównaniu do tego z jakich szrotów on robi nówki to to jest igiełka.
- kolegi teść kupił sobie BMW X5, nóweczke z salonu, pojeździł przez pół roku i przytarł na myjce w słupek. Pojechał do innego ASO, żeby mu to zrobili z Autocasco i okazało się, że cały bok był malowany (on w międzyczasie w nic nie uderzył).
- pół roku temu, byłem w warsztacie zmienić rozrząd. Zawożąc auto widziałem że u mechanika stały na podwórku dwie rozbite octavie. Jedna po dachowaniu, jedna skasowana z przodu. Przyjeżdżając po auto widziałem, że jednej Octavii ucięli już dach. Zapytałem chłopaka pracującego tam, co oni z tymi wrakami chcą zrobić. On tylko się uśmiechnął i powiedział, że z dwóch zrobi się jedną i pójdzie jako igiełka.
I WEŹ TU KURWA KUP SAMOCHÓD!
Chwila rozkminy i kierownik każe od razu targać auto na lakiernie i z miejsca robić ,a dla drugiego karze wykonać telefo do klienta że nie ma Y części i trzeba uzbroić się w cierpliwość
Nie brakowało też aut z obtarciami lub jakimiś uszkodzeniami plastików we wnętrzu. A auta jeszcze przed tzw. zerówką (czyli pierwszy przegląd auta na warsztacie od wyjechania z fabryki+ ewentualne doposażenie jeżeli nie dołożono czegoś w fabryce). Standardowa procedura. Na lakiernie albo wykręcenie nie zniszczonego elementu z jakiegoś samochodu w firmowym komisie (auta tej samej marki brane w rozliczeniu przy kupnie nowego np.)
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów