Żyd postanowił wysłać żonę do sanatorium przed wyjazdem daje jej 500 zł i upomina, Saba tylko ty tam mi nie szalej w tym sanatorium, Saba wyjechała po tygodniu do drzwi małżonka puka listonosz. Dzień dobry jest przekazik na 5000zł. Zdziwiony żyd sprawdza nadawcę i nie może uwierzyć, gdyż nadawcą jest jego żona (może ona tam jakiś interes zrobiła -domniemywa). Mija kolejny tydzień znowu listonosz puka do drzwi tym razem paczka. Nadawcą znowu Saba a w paczce piękne karakułowe futro. Zastanawia się jak to, sobie radzi jego żona a w międzyczasie pojawia się kurier z przesyłką-szok po rozpakowaniu w pudełku jest kolia brylantowa... Nie może wytrzymać aby dowiedzieć się co za interes zrobiła jego żona i postanawia pojechać do sanatorium. Dociera nad ranem do domu sanatoryjnego, puka do pokoju w którym przebywa Saba. Cisza, puka 2 raz nic, wali wściekły w drzwi -nic, naciska na klamkę-otwarte -wchodzi i widzi jak jego żona śpi naga w objęciach nagiego obcego mężczyzny i drze się co sił w gardle Sabina co ty robisz z tym gołym człowiekiem do jasnej cholery!!! na to zbudzona małżonka: cicho, cicho bądź i pyta: -kasa doszła? mąż odpowiada, że tak, a futra? -też. A co z kolią? - też jest.
No widzisz to wszystko od niego - chwila konsternacji i cichutko odzywa się żyd:- Sabciu, to ty go przykryj, bo on się nam przeziębi.
No widzisz to wszystko od niego - chwila konsternacji i cichutko odzywa się żyd:- Sabciu, to ty go przykryj, bo on się nam przeziębi.