Ciekawe ile kasy wpompowali lobbyści przemysłu motoryzacyjnego w kieszenie sprzedajnych polityków skoro za chwilę praktycznie udupią rynek samochodów używanych. Sprzedaż nowych samochodów jest dla naszej gospodarki totalnie ambiwalentna - ani nie mamy własnego przemysłu motoryzacyjnego który mógłby na tym zyskać (poza producentami części ale oni chyba zarabiają na eksploatacji używanych samochodów a nie nowych prawda?) ani nie ponosimy żadnych korzyści podatkowych od zagranicznych koncernów (wręcz odwrotnie - Polska na przykład zapłaci Niemcom za to że Volkswagen łaskawie wybuduje swoją fabrykę we Wrześni). Czym więc jest motywowana taka kosmiczna skala akcyzy?
Po drugie rząd wydaje pieniądze kilka razy szybciej niż jest je w stanie pozyskać (sam program 500+ kosztuje ponad 17 miliardów złotych rocznie, przy takim budżecie można by wybudować Wielki Zderzacz Hadronów w dwa i pół roku), więc szybki zastrzyk gotówki z jakiegokolwiek źródła jest (dosłownie) na wagę złota (*złotego). Jak w samym uzasadnieniu nowych stawek akcyzy podano średni wiek sprowadzonego samochodu w Polsce to ponad 10 lat, nie bez powodu więc ta najliczniejsza grupa nabywców samochodów najbardziej dostanie w dupę.
Tak długo jak będą rządzić ludzie oderwani od rzeczywistości budujący bajeczne fortuny na garbach podatników (patrz Bieńkowska i jej "praca za 6000zł? Tylko idiota za tyle pracuje!" koniec cytatu) tak długo niestety będziemy białymi murzynami.