nestofi napisał/a:
Pisałeś, że kapitaliści są brutalni? A teraz opowiedz mi o tych socjalistycznych, pokojowych rewolucjach
Kpisz, czy o drogę pytasz?
Kto wywołał wojnę domową w Hiszpanii? Komuniści weszli do rządu republikańskiego wygrywając demokratyczne wybory. To kapitaliści broniąc swoich przywilejów i prawa do wyzysku postawili na faszystowskiego puczystę i dyktatora Franco wspieranego zbrojnie przez wojska Hitlera i Mussoliniego.
A II wojnę światową kto wywołał? Komuniści? To może przypomnę, że rozpoczęły ją kapitalistyczne Niemcy, pod rządami Hitlera, atakując kapitalistyczną Polskę, a później pozostałe kapitalistyczne kraje Europy.
Kuba? Rozumiem, że krwawy reżim Batisty był w porządku i miała prawo zabijać kogo chciał. Dopiero pod rządami komunistów, kiedy kraj osiągnął najwyższy poziom wykształcenia ludności i opieki medycznej w Ameryce Łacińskiej pojawiło się to zło.
Wietnam? Bombardowania napalmem i zrzucanie defoliantów przez Amerykanów było w porządku. Złem był opór komunistów walczących o podstawowe prawa społeczne dla postkolonialnego narodu.
Równie dobrze można powiedzieć, że chrześcijaństwo to zło. Iluż zbrodni dokonano pod znakiem krzyża: że wspomnę tylko zakon krzyżaków, który dokonał eksterminacji kilku plemion bałtów i rzezi Gdańska.
Kolejny raz potwierdza się stara prawda, że największym wrogiem socjalizmu jest głupota. Dlatego właśnie kapitalistyczna Polska wyhodowała pokolenie niedouczonych idiotów.
nestofi napisał/a:
Ostatecznie kapitalizm daje możliwości, uwolnienie rynku sprawia, że biedak może dzięki ciężkiej pracy wynieść się ponad innych. Socjalizm udupia biedne osoby na miejscu, nie daje możliwości rozwoju.
To skad sie wziely dzielnice typu slumsy w krajach wysokorozwineteych kapitalistycznych?
Istotą kapitalizmu i wszystkich innych odmian ekonomii monetarnej, jest praca ludzi na rzecz innych ludzi. Za tą pracę robotnicy otrzymują mniejsze lub większe wynagrodzenie. Te pieniądze muszą oni wydać na żywność, ubrania, rachunki, mieszkanie, opał. Kapitaliści twierdzą, że ciężką pracą ludzie mogą zapracować na towary luksusowe, takie jak samochody, czy komputery. A jak nie mogą, to zawsze mogą coś wziąć na raty i powolutku spłacać kredyt. Niby to działa, ale...
W praktyce życie ludzi polega na tym, by z obracającej w naszym państwie puli pieniędzy, zdobyć pewną pulę dla siebie by spełnić swoje podstawowe potrzeby. Zastanówmy się więc co by się stało, gdyby każdy człowiek wyciągnął (zarobił) taką samą pulę pieniędzy. Natychmiast by je wydano, ceny by wzrosły, a wartość tych pieniędzy by spadła. Więc pomysł, by ludzie zarabiali tyle samo jest raczej zły. Natychmiast by spadł ich poziom życia. To nie zadziała. Ludzie nie mogą tyle samo zarabiać. Z tego wynika, że pewne grupy ludzi muszą zarabiać mniej niż inne, gdzie tu sprawiedliwość?
Ktoś powie, że ceny obniży konkurencja pomiędzy towarami, ale się z tym też nie zgodzę: ceny będą celowo zawyżone, przez sklepy, celem zwiększenia zysków (pomijam tu inflację) bo mogą się dogadać między sobą (jak to robią u mnie na wsi). Mieszkam na wsi. Więc wiem, jak tu się żyje na co dzień. Siedząc przy piwie przed sklepem zawsze można porozmawiać z różnymi ludźmi. Ale o jednym można pogadać z praktycznie każdym: jak mało mają pieniędzy. Niektórzy wprost przyznają się do olbrzymich długów w bankach. Skąd długi? Jako rolnicy produkowali towary i inwestowali w sprzęt. Jednak jak weszliśmy do Unii Europejskiej polscy odbiorcy zaczęli upadać, bo nie mogli wytrzymać konkurencji z tanimi produktami z Zachodu. Popyt się skończył. To spowodowało tragiczną sytuację rolników, którzy by zaczęli głodować, gdyby nie forsa z Unii. Kapitalista by powiedział że po prostu źle zainwestowali i to jest ich problem, ale zastanówmy się gdzie wylądowały te pieniądze. Zaczęły krążyć w obiegu aż znowu się znalazły w bankach. Więc bank czerpie podwójne korzyści: dał kredyt rolnikowi, który źle zainwestował i ma tą kasę która została przez niego zainwestowana i może nią obracać! Genialne!
Nie jest przypadkiem, że po wejściu do Unii Europejskiej, nagle pojawiły się ogromne hipermarkety. Towary w nich sprzedawane są sprowadzane z zagranicy i są tańsze, więc rodzima produkcja nie może wytrzymać z nimi konkurencji. Tak samo małe osiedlowe sklepiki nie mogą wytrzymać konkurencji z hipermarketami. Powoduje to powolną śmierć lokalnej produkcji i wzrost bezrobocia. To z kolei powoduje, że pracodawcy coraz mniej płacom ludziom, bo ci i tak będą musieli harować by móc powiązać koniec z końcem. Zbuntować się nie mogą, bo pracodawca chętnie przyjmie obecnych bezrobotnych i wymieni pracowników: "Jak ci się tu nie podoba to mam dziecięciu na Twoje miejsce!". Owocuje to w praktyce wzrostem biedy. Ci co już teraz toną w długach mają jeszcze gorszy problem.
W kapitalizmie by jeden mógł zarobić, drugi musi stracić. Gdy jeden źle zainwestuje, to pulę tych pieniędzy które wejdą w obieg przejmie ten, co zainwestuje dobrze. Dlatego bankructwa są wpisane w ten system i są nieuniknione, to również generuje biedę. W kapitalizmie to mechanizm niedostatku, generuje zyski (twierdzenie to będzie udowodnione później). W końcu wszystko się skończy w punkcie, gdy bogaci będą produkować towary by biedni mogli je kupić (będą do tego zmuszeni by przetrwać). Bogaci staną się coraz bogatsi, a biedniejsi coraz biedniejsi. Rodzi to w końcu rządy korpokracji .
Proponuję zabawe intelektualną. Kiedyś pewien leming próbował mi wmówić, że w kapitaliźmie (albo wolnym rynku - to działa na oba te systemy) każdy może załorzyć firmę i odnieść sukces. Oczywiście to nie jest prawda. Pomyślmy, co by się stało jakby każdy założył firmę.Czy każdy może odnieść sukces? NIE, i to z bardzo prostej przyczyny: popyt na te usługi i towary generowane przez nasze firmy by zmalał, bo było by ich zbyt dużo. Oznacza to, że bankructwa i niedostatek będzie zawsze. Większe firmy się rozwijają, aż zbliżamy się do punktu, gdzie biedni będą tak biedni, że w końcu wyjdą na ulice. Ale to nie wszystko. Jest jeszcze jeden powód, dla którego ludzi wkrótce nie będzie stać na podstawowe produkty.
To automatyzacja produkcji. Kiedyś by wykopać dziurę, potrzeba było kilku robotników i łopat. Dziś wykorzystuje się koparki: są tańsze w eksploatacji, nie marudzą że chcą podwyżek, nie chcą przerwy na śniadanie, nie mogą zastrajkować. Podobnie jest ze wszystkim. To maszyny zastępują ludzi przy pracy, a to owocuje zwolnieniami. W dodatku ich praca jest tańsza, więc jeśli konkurencja będzie zatrudniać pracowników to ich produkty nie będą konkurencyjne z tymi co produkują maszyny. Dlatego maszyny są przyjacielem zysku, a wrogiem pracowników (ludzi), bo zabierają im pracę. Ten proces jest nieunikniony i będzie się nasilał. Dlatego kapitalizm jest skazany na upadek, bo jak tak dalej pójdzie głodni, zadłużeni ludzie wzniosą rebelię. Co wtedy się stanie? Dodam, że tzw. mała i średnia przedsiębiorczość nigdy nie będzie mogła być konkurencyjna z korporacjami, dopóki nie zainwestuje w bardzo drogi sprzęt, na który mały przedsiębiorca może nie mieć pieniędzy. Zastąpić ich pracą ludzi też nie może, bo jego ceny nie będą konkurencyjne (pracownikom trzeba więcej płacić, dawać premię, urlopy, etc.). Moim zdaniem, by zapobiec nasilaniu się niedostatku wśród ludzi, trzeba przeprojektować naszą gospodarkę, bo kapitalizm jest przestarzały.
nestofi napisał/a:
Do tego socjalizm dąży do ogłupiania ludzi, ten ustrój nie przeżyje w wykształconym społeczeństwie, chcesz nam znowu zafundować masowy alkoholizm i masę roboli po zawodówkach? Już bym wolał płacić za prywatną szkołę (jak każda osoba która chce coś robić w życiu, a nie tylko żreć i pracować)
A teraz wszyscy maja studia ktore do niczego sie nie przydaja bo zaczeto masowo produkowac magistrow zmniejszajac poziom nauczania praktycznie do zera.
W Polsce ogólne schamienie i kult prostactwa, na pierwszych stronach gazet księżna bez stanika, ogłupiające infotainment zamiast poważnej debaty, no i – rzecz jasna – kakofonia głosów, przez którą nie może przebić się inteligencja . To dość zużyta, ale bardzo popularna opowieść o współczesnych mediach, kulturze masowej i tzw. świecie w ogóle. Pośrodku tego wszystkiego tkwi inteligent/intelektualista/mieszczanin z aspiracjami – sfrustrowany, sentymentalny, bezradny. Chciałby dobrze, ale się nie da. Przeczytałby jakiś esej, ale nikt ich już nie drukuje. Zagłosowałby na jakichś „ludzi przyzwoitych”, ale nie ma na kogo. Posłowie to kretyni, urzędnicy łapówkarze, prokuratorzy świnie, a wyborcy i widzowie tego wszystkiego – skończeni debile, którzy zamiast oglądać Pegaza, przełączą telewizor na Kabareton.
Wszystko zaczyna się już w szkole. Na początku dzieci uczą się czytać, pisać liczyć i poznają ogólną wiedzę o świecie. Tutaj wszystko jest jeszcze OK. Ale w szkole średniej zaczynają się problemy.
W zasadzie szkoły średnie już przyuczają do jakiegoś zawodu. Jest kilka typów szkół średnich i wszystkie one nie uczą bardzo ważnej rzeczy: ekonomii. A jeśli uczą to jest zdecydowanie zbyt mało godzin przeznaczonych jest na przedmioty ekonomiczne (pomijam tu szkoły o profilu ekonomicznym). Przyjrzyjmy się Liceom.
W teorii osoba kończąca Liceum ma wykształcenie średnie. Oznacza to, że absolwent LO powinien mieć pewną ogólną wiedzę z każdej ważniejszej dziedziny. Ale czy tak jest w rzeczywistości? Nie. Dzisiejsza edukacja ma na celu nauczenie ludzi pewnych podstaw, które będą przydatne na studiach. Dlatego są tworzone profile, gdzie kładziony jest nacisk np. na matematykę i fizykę, języki, czy biologię i chemię. Reszta przedmiotów jest traktowana „po macoszemu”. W efekcie absolwenci są niewyedukowani. I co gorsza, jest to całkowicie celowe. Po co to?
Powiedzmy to sobie wprost: celem obecnej edukacji jest przygotowanie ludzi do pracy. Pracy, pracy i jeszcze raz pracy. Nie liczy się wiedza ucznia tylko jego przygotowanie do pracy. Przepraszam że zapytam, ale… czy to nie jest forma ogłupiania społeczeństwa? W ten sposób ktoś z klasy o profilu językowym nie będzie miał elementarnej wiedzy z matematyki, osoby z klas przyrodniczych nie będą znały języka i nie będą potrafili prawidłowo się wysławiać, etc…
Do czego zmierzam? Zmierzam do tego, że obecny system ma na celu zamianę ludzi w „maszynki do pracy”. Ludzie mają nie wiedzieć, że obniżanie podatków powoduje wzrost produkcji i spadek bezrobocia. Mają nie wiedzieć, że świńska grypa jest mało niebezpieczna dla człowieka, bo gdyby wiedzieli to by nie kupili tyle (nieprzebadanych) szczepionek. Mają nie wiedzieć, że około 80% swoich zarobionych pieniędzy oddają z powrotem państwu, itd.
Ludzie zamiast tego mają pracować, pracować i jeszcze raz pracować. Dlatego daje im się tylko niezbędną wiedzę do realizacji tego celu. Ale dla kogo pracować? Dla siebie? NIE. Marzeniem młodych jest praca w wielkiej korporacji i udział w wyścigu szczurów. W naszym kraju nie ma właściwej edukacji o ekonomii. Ludzie przez to nie pojmują, że lepsze dla kraju jest gdy sami założą firmę, zatrudnią pracowników i będą więcej zarabiać. Ba! Nawet nie wiedzą jak się za to zabrać! I o to chodzi.
Kapitał wypracowany przez Polaków wyląduje w obcych (niepolskich) rękach, więc wyfrunie zagranicę. Tam będzie zainwestowany. Gdyby ludzie pracowali dla polskich firm, wypracowany kapitał byłby inwestowany w Polsce, co by zwiększyło ilość miejsc pracy i przełożyłoby się na wzrost ogólnego dobrobytu.
Taka polityka całkowicie rozpieprza nasz kraj. Polacy pracują dla zagranicznego kapitału, który traktuje nas nawet nie jak państwo poddańcze, tylko kolonię. Przez pracoholizm i powszechną biedę w Polsce leży rodzina, ludzie nie mają dzieci bo przez pracę nie mają na to czasu i ich na to zwyczajnie nie stać. Doprowadzi to nasz kraj do upadku. To kwestia czasu.
Kto jest winien takiemu stanowi rzeczy? System. A czym on jest? To coś co jest kierowane przez szefów korporacji, bankierów i polityków. To oni promują tą szkodliwą politykę, a narzędziem do realizowania ich celów jest kapitalizm. Dlaczego? Bo całkowicie go kontrolują. Bankierzy kontrolują obrotem i kreacją pieniądza, korporacje mają władzę nad wszystkimi towarami które są w obiegu, a politycy kontrolują prawodawstwo.