Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Co jak co ale rak to jednak posrane gówno... Moja śp babcia śmiała się ze mnie i z brata że jesteśmy pokoleniem rakowym, co nie jest pocieszające
Kup brzoskwinie, rozłup pestki i wyciągnij z nich "migdałki".
Możesz się tym zajadać, ale nie polecam więcej niż 20 dziennie.
Do tego ostre przyprawy, np. pieprz cayenne. Jedz go kilka razy w tygodniu. Posypuj nim co chcesz, ale najlepiej zieleninę, szpinak, brokuły. Unikaj kancerogenów, jak np. karagen stosowany często w żywności. Czytaj co jesz, unikaj gotowych produktów. Gotuj sam. Wyciskaj świeże soki z owoców kupionych na straganie, a nie w markecie. Nie pal papierosów.
Dzieki temu wszystkiemu w znacznym stopniu zmniejszysz ryzyko zachorowalności na raka.
Metalowy_Sadysta,
Są różne nowotwory, na niektóre dieta i styl życia wpływa, co do niektórych nie ma żadnego znaczenia. Generalnie możesz wieść najzdrowszy tryb życia, a wystarczy, że masz jakieś geny i i tak będziesz miał większe ryzyko na zachorowanie niż zapity żul spod mostu, który takich genów nie ma.
Z tego co piszesz wynika, że nowotwór to jakaś kara za nieczytanie Pani Domu z poradami o zdrowym odżywianiu... a tymczasem każdy ma w sobie kilkaset tysięcy nowotworów jednocześnie, bo jest to po prostu wadliwy podział komórki, które albo zostają usunięte przez system immunologiczny i wtedy nic się nie dzieje, albo się zaczynają namnażać i wtedy jest problem. Jeżeli chcesz się zabezpieczyć przed nowotworem, sprawdź historię medyczną rodziny, sprawdź czy jesteś w grupie ryzyka co do danego nowotworu, jak masz kasę zrób sobie badania genetyczne, badaj się regularnie... a dieta jest ok ale chyba bardziej na dobre samopoczucie.
Jeżeli chcesz się zabezpieczyć przed nowotworem, sprawdź historię medyczną rodziny, sprawdź czy jesteś w grupie ryzyka co do danego nowotworu, jak masz kasę zrób sobie badania genetyczne, badaj się regularnie... a dieta jest ok ale chyba bardziej na dobre samopoczucie.
To co napisałeś nie zabezpieczy mnie przed nowotworem, jedynie pozwoli mi go wykryć. Z kolei ja napisałem, że to co mu poradziłem zmniejszy ryzyko zachorowalności na raka i to jest akurat w 100% prawda. Geny genami, wiadomo, że czassem na starcie można nie mieć dobrych wieści, ale te kilka % mniej szansy na nowotwór dzięki zdrowszemu stylowi życia, to jednak zawsze coś dobrego. Nie pisałem o zabezpieczeniu się przed rakiem, więc trochę Twoja wypowiedź względem mojej jest nietrafiona. Co do lepszego samopoczucia przy dobrej diecie, to jak najbardziej prawda i nie widzę w tym nic złego. Pożyteczny bonus.
Są różne nowotwory, na niektóre dieta i styl życia wpływa, co do niektórych nie ma żadnego znaczenia.
No przepraszam bardzo, ale tutaj palnąłeś kompletną bzdurę. Dieta i styl życia zawsze ma tutaj znaczenie, większe lub mniejsze, ale zawsze ma.
Jasne dobra dieta jest dobra, a palenie papierosów jest złe... ale z medycznego punktu widzenia, jeżeli mamy operować na poważnych przewidywaniach i chcemy coś określić z jakąś pewnością i jakimś prawdopodobieństwem, to wiedza czy twój dziadek miał raka da ci dużo więcej, niż przekonanie o tym że przez całe życie wpierdalałeś pestki i powinieneś być zdrowy. Chociaż nie przeczę, może dobre samopoczucie spowodowane tym, że wpierdalasz te pestki, wpłynie na mniejszy poziom stresu, będziesz zdrowszy i tym uchronisz się przed rakiem, ale ludzie powinni chodzić do lekarza przede wszystkim, a nie polegać na pestkach.
wiedza czy twój dziadek miał raka da ci dużo więcej niż pewność, że przez całe życie wpierdalałeś pestki i powinieneś być zdrowy.
Zgadzam się w 100%, jednak nigdzie nie napisałem, że "mój sposób" da komuś większą pewność czy nie będzie miał raka, niż "Twój sposób". Dzięki samym badaniom można się lepiej dowiedzieć czy zachorujesz, ale same w sobie nie wpłyną na zabezpieczenie przeciwko samej chorobie, jak to ująłeś. Napisałem jedynie, że można dzięki zdrowemu trybowi życia trochę zmniejszyć szansę na chorobę nowotworową.
Chociaż nie przeczę, może dobre samopoczucie spowodowane tym, że wpierdalasz te pestki, wpłynie na mniejszy poziom stresu, będziesz zdrowszy i tym uchronisz się przed rakiem, ale ludzie powinni chodzić do lekarza przede wszystkim, a nie polegać na pestkach.
Zgadzam się z tym lekarzem, jedynie twierdzę, że te "pestki" itd, będą korzystnie wpływającym na organizm dodatkiem.
Kup brzoskwinie, rozłup pestki i wyciągnij z nich "migdałki".
Możesz się tym zajadać, ale nie polecam więcej niż 20 dziennie.
Do tego ostre przyprawy, np. pieprz cayenne. Jedz go kilka razy w tygodniu. Posypuj nim co chcesz, ale najlepiej zieleninę, szpinak, brokuły. Unikaj kancerogenów, jak np. karagen stosowany często w żywności. Czytaj co jesz, unikaj gotowych produktów. Gotuj sam. Wyciskaj świeże soki z owoców kupionych na straganie, a nie w markecie. Nie pal papierosów.
Dzieki temu wszystkiemu w znacznym stopniu zmniejszysz ryzyko zachorowalności na raka.
Z pewnością. Prawda jest taka, że jak ma cię pierdolnąć, to cię pierdolnie, czy chlasz,ćpasz i palisz, czy siedzisz z lupą w ręku i dokładnie patrzysz co jesz. Znałem paru takich, cygarka nie, piwka, wódeczki też nie. Kefirki, ziołowe herbatki, warzywka codziennie. Jednego w wieku 60 lat rak poskładał dosłownie w 4 miechy, a drugi dożył koło 40. Znam też pewnego pijoka, lat 43, dzień w dzień wychlewa 3-4 litrowe beczki wiśniowe te w plastiku od jakiś 10 lat. Mierzyli mu ostatnio ciśnienie- 120 na 80, a jak pojechał na odwyk, to lekarze się dziwili, że jego wątroba mimo niezbyt dużego przemęczenia regenerowała się jak T-1000 z Terminatora.
Jak masz umrzeć, to umrzesz, niezależnie od obciążenia genetycznego, stylu życia itp...A katuj się tak całe życie dietą, a potem jak ci coś wyskoczy to wkurw maksymalny, bo to niemożliwe, przecież jadłem brokuły....
Edit: Zapomniałem o najważniejszym. Dwóch powyższych miało firmy, i wieczny stres związany z prowadzeniem owego interesu. Pijaczek ma wyjebane po całości, nie ma nic, łazi w te i w te, wpadnie czasem do roboty, porobi 4-5 godzin, uzbiera na winiacza i cygary i do domu. Znam go od ok 5 lat i nigdy nie widziałem, żeby był zły, smutny, zmartwiony, zawsze ryja cieszy, jest to jest, nie ma to nie ma. Cygary i wóda są przereklamowane, stres jest chyba najgorszym z możliwych rozpierdalaczy organizmu.
Przykra sprawa, ale ludzie ten koles wpierdolil tyle chemii razem z tonami zarcia ktore pochlanial ze konia by zabilo. na pewno w duzym stopniu przyczynil sie do siebie sam, juz sama ilosc jedzenia ktore potrafi na raz zjesc zabila by niejednego na miejscu.
Obejrzyj film, potem oceniaj.Mówi tam o swojej normalnej diecie i że jadł tak tylko do filmików. Czyli dość rzadko/
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów