Dodam coś od siebie:
W ostatni weekend moi rodzice pojechali na urlop i zostawili "wolną chatę". Nieszczególnie mnie to w tym roku obeszło, bo się już wyprowadziłem z domu, mam żonę etc. Ogólnie raczej koniec imprez w domu rodziców, ale ten ostatni raz można sobie pozwolić.
Więc jesteśmy z żoną u moich starych w domu, i wpadłem na genialny pomysł postrzelania z "Łucznika" (wiatrówki) mojego starego. Dzwonie do niego i się pytam gdzie są naboje, bo je zawsze gdzieś chowa, "Łucznik" stoi zawsze za szafą. No i on mi zaczyna tłumaczyć, że jest w tym zamkniętym pokoju, że klucz znajdę u niego w szufladzie, ogólnie trochę mi się zeszło żeby ten pokój otworzyć, ale jestem. On mi dalej tłumaczy, że w którejś szufladzie tam są. Więc ja szukam. Przeszukałem wszystkie szuflady - nie ma. Ojciec mówi, że może w szafce. Szukam dalej.
Znalazłem!!!
Na to mój Ojciec: To bardzo dobrze, ale i tak ni chuja ze strzelania, bo "Łucznik" zamknięty w garażu...