Ale wiecie że nie ma czegoś takiego, że serce bije, krew krąży, ciało jest ciepłe, są odruchy, a "stwierdzono śmierć mózgu" więc "pacjent nie żyje".
To tylko medyczne zaklęcia, aby społeczeństwo dało przyzwolenie na dużo większe ruchanie się w dupę jak przy Covid19 czyli na przeszczepy narządów od ŻYWYCH DAWCÓW.
Tak, ten pacjent żyje. A "odruch Łazarza" to kolejne zaklęcie do oszukiwania ludzi.
Chłopakowi serce bije, krew krąży, jest ciepły, ma odruch i zdrowe narządy. Organizm jest "na auto podtrzymaniu w celu regeneracji układu nerwowego" i za tydzień/miesiąc/rok prawdopodobnie by się wybudził. (ale to kosztuje...)
Jak pobrać od niego organy aby nikt nie protestował? Właśnie tak. Wmówmy rodzinie, że nie żyje!
Bo narządy pobierane są tylko i wyłącznie od żywych dawców i często od w pełni świadomych sytuacji i ogromnego bólu. Chyba tylko w Anglii na wszelki wypadek podaje się narkozę i pavulon dawcy aby nie uciekł ze stołu jak to miało miejsce wielokrotnie.
Jeżeli nie chcecie takiej przygody dla siebie to musicie złożyć pisemny sprzeciw w Poltransplancie, bo z mocy prawa nikt nie będzie szukał waszej niezgody w dowodzie, a zdanie waszych bliskich będzie miał w dupie, jak to obecnie dzieje się w największej na świecie hurtowni organów ludzkich - na ukrainie.