Może moja wypowiedź nie będzie zbyt popularna ale co mi tam.
Teoretycznie społeczeństwo powinno czuć się strasznie oburzone tym, że ktoś ma dostęp do ich prywatnych informacji, do rozmów telefonicznych, maili, smsów czy jakichkolwiek innych systemów komunikacji. Fakt jest to inwigilacja na dużą skalę i całkiem prawdopodobne, że ktoś jeszcze przeczytał tą tajną wiadomość, którą wysłałeś do kumpla, w której opisujesz ze szczegółami co zrobiłbyś szefowi za to, że musiałeś dłużej w robocie zostać. Z tym, że ten ktoś prawdopodobnie nigdy nie ujawni treści tej wiadomości osobom trzecim a już tym bardziej nie będziesz miał z tego powodu kłopotów (no chyba, że faktycznie uwierzą w to, że chcesz szefa ubić ale to inna sprawa).
Biorąc pod uwagę fakt, że gdyby na jaw wszyło, że faktycznie wszyscy i wszędzie są podsłuchiwani to skończyłoby by się to w najlepszym razie jakimś buntem, podejrzewam, że całość jest zajebiście utajniona i bardzo mało osób ma dostęp do takich informacji. Tak więc wydaje mi się, że przeciętny Kowalski może być raczej spokojny o to, że nikt się nie dowie, że posuwa na boku koleżankę żony i wysyła jej "pikantne" smsy. Nie zrozumcie mnie źle, mówię tutaj tylko o sytuacjach z życia codziennego a nie wyjątkach typu przekazywanie jakieś tajnej informacji politycznej czy biznesowej (zresztą wydaje mi się, że takie przekazuje się troszkę inaczej).
Do czego zmierzam; chodzi mi o to, że ja osobiście jestem gotów oddać część swojej prywatności jakiejś wąskiej grupie osób, której i tak pewnie zwisa to co robię na rzecz choćby szansy na to, że wzrośnie bezpieczeństwo w kraju, w którym żyję. Jeżeli jest nawet najmniejsze prawdopodobieństwo, że dzięki temu nie zostanę wysadzony w autobusie przez jakiegoś ciapatego, który uzgadniał z kumplami plany ataku przez sms to proszę bardzo!
Podsumowując: Taki system W MOIM PRZEKONANIU (Specjalnie podkreślam. Nie mam fachowej wiedzy na ten temat piszę tylko co MI SIĘ WYDAJE) raczej nie ma wpływu na życie zwykłego szarego obywatela ale za to jest szansa, że pokrzyżuje plany jakiegoś popierdoleńca, który dla przykładu w ramach zemsty na niewiernych upatrzył sobie na cel szkołę, do której chodzi Wasze rodzeństwo czy Wasze dzieci.