Gdzie to się trzeba wychować by znać taki patologiczny język?
Może Cię to ździwi ale szkoła tak wychowuje
Może Cię to ździwi ale szkoła tak wychowuje
Bierze przykład z rodziców i otoczenia, szkoła nie jest od wychowywania, tylko nauki.
Bierze przykład z rodziców i otoczenia, szkoła nie jest od wychowywania, tylko nauki.
Moim zdaniem wychowuje, spędzałem tam wiele godzin dziennie przez wiele lat więc miała ogromny wpływ na moje zachowanie. Zarówno gdy byłem gówniarzem jak i teraz. Nauka to też wychowanie.
Jak bym miał taką córkę to bym się kurwa zabił
Jakbym miał taką córkę, to bym ją zabił.
Moim zdaniem wychowuje, spędzałem tam wiele godzin dziennie przez wiele lat więc miała ogromny wpływ na moje zachowanie. Zarówno gdy byłem gówniarzem jak i teraz. Nauka to też wychowanie.
To nie szkoła cię wychowała, a towarzystwo, w którym się obracałeś. Nie oszukujmy się, zdecydowaną większość tego co nauczyciele pierdolili na lekcjach, wpuszczaliśmy jednym uchem i wypuszczaliśmy drugim. Tych naprawdę wybitnych przewinęło się w moim życiu bardzo niewielu, aczkolwiek nie ukrywam, że mieli duży wpływ na moje życie.
Szkoła ma ci przekazać wiedzę, rozkręcić inteligencję i pobudzenie w mózgu neuronów do dodatkowych połączeń (tak, wkuwanie wierszy miało sens, bo dzięki temu ćwiczyłeś mózg) ale od wychowania jest rodzina i najbliższe otoczenie.
No to jest kurwa dramat.
Sam mam córkę niewiele starszą i staram się ją uodparniać na takie sytuacje, w których życie jest niesprawiedliwe. w latach 80' chodziłem do podstawówki, gdzie panowało prawo dżungli. Każdy kto te czasy przeżył, wie, że hejt, wyśmiewanie, pobicia były na porządku dziennym. Byłem przez lata gnębiony przez jednego kolesia. w 8 klasie zebrałem paczkę (przekupiłem gumami Donald i komiksami ) złapali go po lekcjach i spuściłem mu taki wpierdol, że przez tydzień się w szkole nie pojawiał. Oczywiście to ja byłem tym złym, nagana, wyczytywanie na apelu, bluzgi ze strony nauczycieli, gorsze oceny. Gdy to on zawsze spuszczał mi łomot, kazali mi się z nim pogodzić i podać sobie ręce.
To mnie nauczyło, że trzymanie dzieci pod kloszem i ochrona za wszelką cenę przy każdej sytuacji są szkodliwe, powinny się od samego początku uodparniać i przyzwyczaić do zła i niesprawiedliwości na tym świecie.
Dobrze prawi, polać mu!
tą Julie jakąś tam ja pierdole chce się wybielić a nawet nie wie jak miała na imię ta dziewucha... te dzieci mają coraz bardziej nasrane w tych łbach albo ja dopiero będąc starszym takie rzeczy dostrzegam, chociaż patrząc z drugiej strony mam wrażenie że wychowujemy coraz większe pizdy i byle gówno doprowadza do tragedii popierdolone są te czasy
Dokonale wie jak nazywała się dziewczynka. Zwyczajnie rumakuje, co niebawem się skończy jeśli będą konsekwencje.
Co do reszty zgadzam się, ale ta mała miała kurewskiego pecha. Była zapewne słabsza fizycznie, nadwrażliwa. Trafiła na skurwoli , w domu niewydolni wychowawczo i życiowo rodzice a w szkole ścierwa nazywający się nauczycielami.
To potworne co musiała wycierpieć ,że podjęła taką decyzję.
Te dwa ścierwa rozszarpałbym gołymi rękami, że czterema karetkami wieźliby ich na OIOM.
Niech mi nikt nie mówi, że gówno bym zrobił, bo niestety pewnie tak, ale pomarzyć można.😇
najpierw powiedziałam bratu, no i brat ze mną poszedł i przy nim przepraszał i było ok, ale w szkole znowu mnie opluł
wściekłam się, byłam mała i chuda, on wielki i gruby, ale miał słaby punkt, jeździł na rowerze, zaczaiłam się na niego jak jechał rozpędzony i walnęłam go z całej siły, aż się wypierdzielił na ryj, potem go kopnęłam parę razy i szybciutko uciekłam zanim się nie zdążył pozbierać, bałam się, że mi odda... ale jak uciekałam, usłyszałam płaczliwe "za co?"
wiedziałam, że wygrałam
ale moi rodzice, uczyli nas zawsze, żeby oddawać, od małego