18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia (6) Soft Dodaj Obrazki Dowcipy Popularne Losowe Forum Szukaj Ranking
Wesprzyj nas Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 22:27
📌 Konflikt izrealsko-arabski Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 5:19

#afganistan

Kolejny sukces GROMu
Pan_Generał • 2013-09-12, 13:08
Fariba Kakar, afgańska parlamentarzystka porwana przez talibów, jest już bezpieczna. W operacji jej uwolnienia wziął udział GROM i służby specjalne. – Cieszymy się, że wszystko skończyło się dobrze. Zwłaszcza, że docierały do nas sprzeczne informacje. Obawialiśmy się najgorszego – mówi dowódca zespołu zadaniowego GROM.



Fariba Kakar została porwana, gdy w sierpniu razem z dziećmi jechała taksówką do Kabulu. Na drodze Highway 1 (największej arterii Afganistanu łączącej Kabul z Kandaharem) w okolicy Ghazni taksówka została zatrzymana przez grupę rebeliantów. Po kilku dniach porywacze uwolnili taksówkarza i dzieci afgańskiej posłanki. Los Fariby Kakar pozostawał nieznany.

Afgańskie władze natychmiast uruchomiły system zarządzania kryzysowego, jaki obowiązuje, gdy uprowadzony zostanie wysoki rangą urzędnik państwowy. Minister spraw wewnętrznych i dyrektor Narodowego Dyrektoriatu Bezpieczeństwa (NDS) podjęli próby negocjacji z porywaczami. W proces uwolnienia parlamentarzystki zaangażował się sam prezydent Afganistanu Hamid Karzaj.

Działania afgańskich służb nie przynosiły jednak rezultatu. O pomoc poproszona została koalicja ISAF, m.in. dowództwa odpowiedzialne za siły specjalne: NSOC-A i ISAF SOF. Powstały dwa zespoły, które miały wesprzeć Afgańczyków. Jeden z nich był polski – w jego skład weszli operatorzy z Jednostki Wojskowej GROM. Do wsparcia komandosów przydzielono zespół operacyjny Służby Kontrwywiadu Wojskowego.



Polscy komandosi z afgańskimi partnerami z NDS rozpoczęli przygotowania do operacji uwolnienia zakładniczki – mówi mjr Marek Pietrzak, rzecznik prasowy Dowództwa Operacyjnego. – W tym czasie informacje wywiadowcze zbierały polskie służby specjalne. Jednak miejsce przetrzymywania Fariby Kakar było wielokrotnie zmieniane. To bardzo utrudniało zebranie precyzyjnych informacji i przeprowadzenie operacji uwolnienia – dodaje mjr Pietrzak.

Dlatego przez miesiąc siły polsko-afgańskie pozostawały w gotowości do natychmiastowego przeprowadzenia akcji. 7 września dzięki działaniom negocjatorów, oficerów polskich i afgańskich wojsk i służb specjalnych, m.in. GROM-u, talibowie uwolnili zakładniczkę. W wymianie wzięli udział przedstawiciele władz afgańskich i mąż porwanej kobiety. Operację przekazania Fariby Kakar ubezpieczali komandosi GROM-u i NDS. Uwolniona posłanka trafiła cała i zdrowa do obozu GROM-u w bazie wojskowej Ghazni, gdzie stacjonują polscy żołnierze. Stamtąd odleciała do Kabulu. – Cieszymy się, że pomyślnie udało się przeprowadzić operację, tym bardziej że docierały do nas sprzeczne informacje o uprowadzonej. Obawialiśmy się najgorszego – mówi dowódca zespołu zadaniowego GROM.

polska-zbrojna.pl/home/articleshow/9479?t=GROM-pomogl-uwolnic-afganska-poslanke
Najlepszy komentarz (145 piw)
Pan_Generał • 2013-09-12, 13:26
BongMan, doświadczenie, które może zastać użyte w razie porwania Polaków debilu Nie tak trudno jest się tego domyślić, ale ty tego nie pojmiesz.

Zrzutka na serwery i rozwój serwisu

Witaj użytkowniku sadistic.pl,

Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.

Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).

Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę
 już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Atak na Polską bazę
Mannerheim1610 • 2013-08-28, 18:00
Z komunikatu Dowództwa Operacyjnego:
„W dniu dzisiejszym we wczesnych godzinach popołudniowych grupa rebeliantów usiłowała wedrzeć się do polskiej bazy w Ghazni, dokonując jednocześnie ostrzału terenu wojskowego. Wszyscy rebelianci zostali wyeliminowani. Sytuacja w bazie jest opanowana.
W wyniku ataku rannych zostało siedmiu polskich żołnierzy. Ranni zostali przetransportowani do polskiego szpitala polowego w bazie Ghazni, gdzie udzielono im natychmiastowej pomocy medycznej”.
Kilka minut temu informacja na temat rannych została uszczegółowiona – okazuje się, że rannych jest siedmiu, ale trzech kolejnych żołnierzy zostało poszkodowanych (co zwykle oznacza niegroźne urazy).
Do tematu jeszcze wrócę. A tytułem komentarza:
Bezpośredni atak na bazę dowodzi niezwykłej zuchwałości rebelianckiego komanda, które jakimś cudem musiało pokonać otaczające ją posterunki afgańskiej armii i policji.
Ale nie tylko.
- Albo ich dojedziemy w terenie, albo nam wejdą na mury – tak filozofię patroli i operacji ofensywnych wyłuszczył mi swego czasu jeden z oficerów służących w Afganistanie. To było na jednej z wcześniejszych, letnich zmian – jeszcze w czasach, kiedy tak zwane transition było hasłem znanym co najwyżej pośród sztabowców.
Dziś jest to proza życia – odpowiedzialność za prowincję już od kilku miesięcy spoczywa na ANA i ANP. Tymczasem Afgańczycy – tak jest również w innych regionach kraju – nie radzą obie z zapewnieniem bezpieczeństwa. Dowodem na ich bezradność są m.in. coraz częstsze ostrzały rakietowe i moździerzowe bazy w Ghazni: o ile wcześniej zdarzało się to stosunkowo rzadko – raz, dwa razy na miesiąc – to teraz tego typu ataki mają miejsce niemal codziennie. Nie dalej, jak kilka dni temu, w takich okolicznościach zginął pracownik cywilnej firmy logistycznej, a kilku innych zostało rannych.
Dziś, na szczęście dla koalicjantów, obyło się bez zabitych. Co nie zmienia faktu, że w “Gazowni” pełna mobilizacja.

Cieszmy się, że żaden Polak nie zginął a rannym żołnierzom życzmy szybkiego powrotu do zdrowia.
Najlepszy komentarz (126 piw)
H88tman • 2013-08-29, 14:10
@up - skoro nie masz już szacunku nawet do naszych żołnierzy, których to rząd wysyła na te wszystkie misje, to za przeproszeniem CHUJ CI W DUPĘ.
Tuż przed wyjściem na patrol oficer oglądał „Helikopter w ogniu”. Tam jest scena, w której trafiony amerykański żołnierz spada na ziemię i widzi, że eksplozja urwała mu ciało od pasa w dół. – Po „moim” wybuchu wszystko trwało ułamki sekund. Eksplozja miny wyrzuciła mnie w powietrze. Może trudno w to uwierzyć, ale lecąc, przypomniałem sobie scenę z filmu. Kątem oka spojrzałem, czy jestem cały, czy może – jak temu Amerykaninowi - został mi tylko korpus? – wspomina oficer. Był drugim – po saperze z Brzegu, wtedy poruczniku Leszku Stępniu – Polakiem, który na misji w Afganistanie odniósł ciężkie rany.

Do Afganistanu 34-letni kapitan poleciał na początku czerwca 2002 r. Był dowódcą sześcioosobowej sekcji, od dziesięciu lat służył w GROM-ie. Wcześniej zaliczył misje na Bałkanach. W 1997 r. brał udział m.in. zatrzymaniu, poszukiwanego za zbrodnie wojenne, Slavko Dokmanovicia - „Rzeźnika z Vukovaru”.



Po kilkunastu dniach pobytu w bazie Bagram, 25 czerwca nad ranem, patrol złożony z dwóch sekcji wyruszył na rekonesans. Komandosi mieli rozpoznać niewielką - jak na Afganistan - bo liczącą trzy tysiące metrów górę, oznaczoną na mapach jako K-6. Z jej szczytu można było kontrolować dolinę Panszir.

- W Afganistanie życie tętni w dolinach. Więc na takich szczytach talibowie montowali wyrzutnie rakietowe. Cała taka konstrukcja to zwykła rura i akumulator. Strzelało to z celnością do kilometra. Ale paraliżowało życie w dolinie. Chłopcy od nas już wcześniej znajdywali taki sprzęt – wspomina.

Noga jak galareta

Ponieważ góra była mocno ufortyfikowana, w czasie pierwszych walk w Afganistanie Amerykanie ostro ją bombardowali. Potem sklasyfikowano miejsce jako rozpoznane i nie zagrożone minami. Wszystkie powinny bowiem eksplodować w czasie bombardowań. Do tego teren był skalisty, trudny do zaminowania.

Jak się później okazało, niewielka mina przeciwpiechotna leżała między kamieniami.

Rekonesans przewidziano na jeden dzień. Żar lał się z nieba, termometr wskazywał pięćdziesiąt stopni Celsjusza. Operatorzy szli szykiem ubezpieczonym. Po drodze znaleźli sporo śladów niedawnego pobytu ludzi.

- Na szczyt dotarliśmy w południe. Stąpaliśmy po niewielkich skałach. W ugrupowaniu byłem szósty. Na ten głaz stanęło pięciu kolegów. Ale patrole to taka rosyjska ruletka... Głaz się osunął uruchamiając zapalnik miny. Wyleciałem w powietrze, przekoziołkowałem. Gdyby odrzuciło mnie w bok, spadłbym w przepaść. Kolega miał refleks i chwycił mnie w locie – oficer pamięta każdy szczegół. Tuż przed wyjściem na patrol oglądał film „Helikopter w ogniu”. Tam jest taka scena, jak w czasie walki amerykański żołnierz spada na ziemię i widzi, że eksplozja urwała mu ciało od pasa w dół.

- W ułamku sekundy pomyślałem „stało się...”. Przypomniałem sobie scenę z filmu. Kątem oka spojrzałem, czy jestem cały, czy może – jak temu Amerykaninowi - został mi tylko korpus? Spadłem na kamienie. Krew tryskała jak z fontanny, noga wyglądała jak galareta. Dłoń miałem zmasakrowaną. W kilkudziesięciu miejscach ciało podziurawione odłamkami skały – pokazuje blizny po ranach.

Eksplozja zrzuciła mu plecak, zerwała but. Pozostali komandosi zalegli w szczelinach. Wybuch mógł być bowiem początkiem zasadzki. Rannym błyskawicznie zajęli się dwaj ratownicy medyczni.

- Jako pierwszy, błyskawicznie, zareagował „Żuku”, który kilka lat później, już jako cywil zginął w zasadzce w Bagdadzie. Udzielał pomocy nie zważając na to, że teren mógł być zaminowany, a w naszym kierunku niezidentyfikowani ludzie oddawali pojedyncze strzały... Jego zimna krew i pełny profesjonalizm zyskały uznanie nie tylko w oczach naszych żołnierzy – mówi oficer.

W czasie ćwiczeń nieraz przeklinał, gdy w pełnym oporządzeniu trzeba było wykonywać „pierwszą pomoc”. Ale po wypadku na K-6 błogosławił to szkolenie. Ani na moment nie stracił przytomności. Koledzy podali mu środki przeciwbólowe. - Za bardzo nie cierpiałem. Lekarze mi potem powiedzieli, że nogę – a przede wszystkim życie - zawdzięczam naszym ratownikom... – podkreśla ranny.

Szybko przyleciał śmigłowiec ratowniczy.

Żonie powiedzieli koledzy


Pierwszą operację w szpitalu w Bagram przeprowadziła ekipa amerykańskich chirurgów. Złamanie kości goleni prawej ustabilizowali aparatem Hoffman II, a rany skóry opracowali chirurgicznie.

Gdy oficer leżał na stole operacyjnym, do jego żony zadzwonili koledzy z sekcji: - Ona zawsze sprzeciwiała się mojej służbie. Jeszcze przed ślubem powiedziałem jej, że służę w GROM-ie. Co jakiś czas, na jakiś czas, znikałem z domu. Żona mogła się tylko modlić, żebym wrócił cały... Znajomi i rodzina nie mieli pojęcia, co robię.

Noc spędził w szpitalu w Bagram. Organizm był niestabilny. Następnego dnia, z grupą rannych Amerykanów, odesłano go do bazy w Ramstein. Ranny pamięta, że obok w samolocie leżała czarnoskóra Amerykanka z logistyki, która wbiła sobie śrubokręt w oko.

- Amerykanie mówili o mnie „Lucky Man” - „Szczęściarz”. Przychodzili poklepać mnie jak maskotkę. Mówili, ze będą mieli szczęście jak dotkną takiego gościa, co wszedł na minę i jest cały – uśmiecha się oficer.

W Ramstein już czekał polski samolot. Po kilkudziesięciu godzinach od wypadku leżał w szpitalu przy ul. Szaserów w Warszawie.

Złamanie na złamaniu

- Cały był poraniony. A lewa noga wyglądała, jakby została wkręcona w maszynkę do mięsa – wspomina lekarz, który się wtedy zajmował rannym.

Kolejne badania nie zostawiały złudzeń: uratowanie kończyny będzie graniczyło z cudem.

Eksplozja miny spowodowała otwarte, czwartego stopnia, wielomiejscowe złamanie kości piętowej lewej z przemieszczeniem odłamów oraz dużym ubytkiem skóry, wielomiejscowe złamanie kości podudzia łącznie ze stawem skokowym. Głębokie ubytki skórno-mięśniowe podudzia i pięty. To tylko w lewej nodze. Prawa noga i ręka też zostały poszatkowane odłamkami. Do tego oficer miał liczne otarcia i rany tłuczone oraz szarpane goleni i uda prawego. Rany tłuczone i szarpane ręki i przedramienia prawego. Do tego dochodziła rana szarpana skóry okolicy czołowej prawej. Można długo wymieniać drobniejsze obrażenia…

W trakcie pobytu w Wojskowym Instytucie Medycznym chorego wyrównano krążeniowo i oddechowo. Rany skóry zaopatrzono chirurgicznie.

4 lipca przeszedł operację. Wykorzystując trzy „druty K” chirurdzy wykonali repozycję i stabilizację złamania kości piętowej. Kilkanaście dni później przeprowadzili drugą operację. Wykonali wtedy korekcję ustawienia aparatu Hoffman II. Zdjęcia rentgenowskie wykazały zadowalające ustawienie odłamów kostnych.

Równolegle z ortopedami, rannym zajęci się medycy z Kliniki Chirurgii Plastycznej WIM. Po kawałku, systematycznie, rozległe ubytki skóry uzupełniali, stosując m.in. przeszczepy skóry pobranej od oficera. Po sześciu tygodniach pacjent został wypisany do domu.

Na szczęście rany zaczęły się goić prawidłowo. Zdecydowanie gorzej było ze złamaniami kości goleni i kości piętowej. Mijały kolejne miesiące leczenia, a kości nie chciały się zrastać.

W grudniu 2002 r. – gdy autor tego materiału poznał rannego - z nogi, owiniętej bandażami, ciągle wystawała skomplikowana konstrukcja z drutów ze stali nierdzewnej. Na nodze nadal brakowało płatów skóry.

Po ponad pół roku leczenia ortopedzi zdecydowali, że konieczna będzie kolejna, skomplikowana operacja. Pod koniec stycznia 2003 r. postanowili wykonać zabieg prowadzący do pobudzenia zrostu kości. Usunęli martwe fragmenty kości i w miejsca ubytków przeszczepili „gruz kostny”.

- Dla lekarzy byłem bardzo ciekawym przypadkiem. Rzadko się zdarza, żeby mieć całego pacjenta, poddanego tak dużemu działaniu materiału wybuchowego. Wdzięczny im jestem z całego serca. Dzięki nim nie tylko mam dwie nogi, ale jestem całkiem sprawny – podkreśla oficer.

Rannego operowali m.in. prof. Wojciech Marczyński, dr Piotr Piekarczyk i dr Marcin Wojtkowski.

Niestety specjaliści systematycznie przesuwali datę zakończenia leczenia.

W sumie ranny przeszedł jedenaście operacji: trzy ortopedyczne, resztę w Klinice Chirurgii Plastycznej. Samo leczenie trwało dwa lata. Odbywało się w WIM oraz innych miejscach. Setki godzin zajęły konsultacje, tysiące - rehabilitacja.

Obecnie oficer powinien mieć jeszcze jedną operację plastyczną. – Ale to by wymagało wyłączenia się z pracy na jakieś pół roku. Operacja nie jest konieczna, więc na razie ją odkładam. Jestem pod stałą kontrolą szefa służby zdrowia naszej jednostki, który - pracując wcześniej w WIM - przeprowadził część operacji – opowiada weteran.

Wuef zaliczony na „cztery”

- Już w samolocie do Polski postanowiłem, że zadziwię lekarzy i szybko dojdę do sprawności. Nawet przez chwilę nie dopuszczałem do siebie tego, że stracę nogę. Silna wola i nadzieja bardzo pomaga w takich sytuacjach – przekonuje.

Z wielkim zapałem współpracował z lekarzami i rehabilitantami, dodatkowo sam ćwiczył w domu.

W 2005 r. formalnie wrócił do jednostki. Ponieważ jednak rehabilitacja nadal trwała, to faktyczny powrót nastąpił dopiero w 2007 r. Pierwszy egzamin z wychowania fizycznego, zdał na ocenę dobrą. A trzeba pamiętać, że to „najcięższy wuef w całej armii”, z normami dla żołnierzy jednostek specjalnych.

W 2006 r. znalazł się wśród pierwszych ośmiu żołnierzy odznaczonych Orderem Krzyża Wojskowego. Prezydent RP powołał go też w skład kapituły przyznającej to najwyższe współczesne odznaczenie bojowe.

- Po powrocie musiałem się pożegnać z zespołem bojowym, trafiłem do szkoleniówki. Przed wypadkiem byłem w wielu groźniejszych sytuacjach na ćwiczeniach. Brałem udział w operacjach o wiele bardziej skomplikowanych, niż ta w Afganistanie. Nigdy nie pomyślałem, że gdybym nie wyjechał, to oszczędziłbym sobie kilku lat cierpień, nie narażałbym życia. Jeden z moich znajomych w pierwszym dniu urlopu zginął na przejściu dla pieszych. Przechodził na zielonym świetle, a potrącił go samochód. On miał pecha, ja miałem szczęście. A rana to konsekwencja świadomego wyboru, jakim było założenie munduru – kończy.

Oficer awansował na stopień majora i nadal służy w GROM-ie.



Na zdjęciu: Po kilku latach leczenia i rekonwalescencji, ciężko ranny oficer jest dziś w pełni sprawnym żołnierzem.

Fot: z archiwum rannego.

Jarosław Rybak

wim.mil.pl/index.php?&option=com_content&id=1413&task=view...
Polscy żołnierze w Afganistanie bardzo tęsknią za krajem i rodziną.

Dzisiejszej nocy jeden nawet dał się zabić żeby móc szybciej wrócić z misji.
Wpis zawiera treści oznaczone jako przeznaczone dla dorosłych, kontrowersyjne lub niezweryfikowane
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis
Najlepszy komentarz (683 piw)
garota • 2013-08-24, 10:28
Ale kurwą trzeba być żeby robić sobie jaja z poległych żołnierzy. Jak los będzie dla mnie miły to kiedyś cię spotkam śmieciu i rozpierdolę ci łeb o chodnik. Pozdrawiam.
USA i Syria
S................a • 2013-08-10, 14:06
Ameryka jak widać wie lepiej co jest dla niej dobre.



A my wiemy co się potem stanie.
Najlepszy komentarz (44 piw)
Hrodgar • 2013-08-10, 15:02
To kiedy nam dadzą broń?
Religia Pokoju
AstaMan • 2013-07-19, 17:02
Pięćdziesięcioletni mułła – świętobliwy dozorca meczetu w swojej wiosce Khashrood w Afganistanie ożenił się z 8-letnią dziewczynką.

Dziewczynka była córką mężczyzny mieszkającego w tej samej wiosce co mułła. Została oddana przez ojca swojemu przyszłemu mężowi za duża sumę pieniędzy. W Afganistanie zwyczaj sprzedawania córek i zmuszanie ich do poślubienia dużo starszych mężczyzn jest niestety na porządku dziennym. Sprzedaż córek jest podstawowym źródłem utrzymania dla biednych rodzin. Pięćdziesięciolatek miał już jedną żonę i kilkoro dzieci, a jego status społeczny nie wskazywał, że może dojść do tragedii. Rodziny spotkały się na zaślubinach pary zwanym nekah.

Podczas tego obrządku religijnego kobieta staje się oficjalnie żoną. Tragedia wydarzyła się w noc poślubną małżonków. Najprawdopodobniej wściekły mężczyzna, który nie mógł z 8-latką fizycznie odbyć stosunku płciowego, ponacinał nożem ciało małej dziewczynki. Lekarz wezwany rano do dziecka stwierdził zgon spowodowany wykrwawieniem.

Rodzina dziewczynki dowiedziała się o jej śmierci o pięćdziesięciolatka. Morderca nie podał rodzicom przyczyny zgonu ich dziecka. Ośmiolatka została pochowana następnego dnia. A mułła zgodnie z szariackim prawem został "niewinny".
W krajach muzułmańskich bardzo często dochodzi do takich tragedii.

Niestety informacje o nich nie są podawane do publicznej wiadomości i gdyby nie korespondenci, którzy docierają do różnych źródeł, nikt nigdy by się o tych przypadkach nie dowiedział. Ortodoksyjne środowiska ukrywają wszystko przed opinią publiczną. I choć rząd walczy z małżeństwami nieletnich, niestety walka ta często przypomina walkę z wiatrakami, bo dla muzułmanów są to wartości przyjęte przez całe społeczeństwo i ciężko im je zmienić.

Szmato głowi i ich religia pokoju
Prezent dla muslimów
NoFacee • 2013-07-14, 18:57
Ładny wybuch bombki lotniczej u naszych "przyjaciół" afgańczyków.



Mój pierwszy post, jak było to wyjebać
Powrót do domu
Quaswerty • 2013-07-02, 20:19

Co tu wiele pisać, po prostu dla niektórych powrót do domu to coś więcej.
Najlepszy komentarz (67 piw)
mgrucha • 2013-07-02, 23:09
kurwa! mogę oglądać wypadki, obcięte nogi, ręce, a przy takich filmikach zawsze oczy mokre się robią! browar!
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.

Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:

  Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na rok. 6,50 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem