Prawdziwa historia pani Stelli, usłyszana przeze mnie już dawno temu, wydawała mi się bardzo interesująca. Zaskoczyło mnie to, że owy wypadek może dostać tak duże odszkodowanie. Okazuje się jednak, że Amerykanie mają dużo innych pomysłów na otrzymanie sporej sumy pieniędzy. Przeczytajcie sami, enjoy
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 22:27
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
5 minut temu
#artykuł
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Wyspa dębów (ang. Oak Island) niewielka wysepka położona u wybrzeży Nowej Szkocji w Kanadzie.
położenie wyspy
Odkrycie:
Pewnego letniego dnia 1795 roku młody rybak Daniel McGinnis chcąc odpocząć po pracy udał się na naszą tajemniczą wyspę. Jego uwagę zwrócił niezwykle duży dąb o charakterystycznie zagiętych gałęziach na których zwisały stare bloki i wyciągi okrętowe. Po chwili ujrzał on charakterystyczne, przykuwające uwagę zagłębienie, które wskazywało na ingerencję człowieka. Co dziwne, w tamtych czasach nie była ona zamieszkała przez nikogo. Chłopiec przekonany o znalezieniu skarbu piratów zwołał liczną grupę kolegów, którzy pomagali mu kopać. Wkrótce stało się jasne, że dziwny dół nie powstał w wyniku naturalnych procesów. Na głębokości około pół metra poszukiwacze skarbów natknęli się na warstwę kamieni przypominających bruk, najwyraźniej ułożonych przez człowieka. Trzy metry głębiej odkryli platformę ułożoną z dębowych pni, jednak mocno osadzonych w ścianach z twardej gliny. Na głębokości sześciu metrów dotarli do identycznej warstwy pni. Tym razem wyciągnięcie belek przerosło ich możliwości.
wejście do szybu
Ekspedycja.
Wieść i znalezisku na Wyspie Dębów szybko rozniosła się po okolicy. Wkrótce też pewien przedsiębiorca, Simeon Lynds, zorganizował profesjonalną wyprawę poszukiwawczą. Ludzie Lyndsa dokopali się do kilku kolejnych warstw dębowych bali, ułożonych w regularnych, trzymetrowych odstępach.
Prace szybko posuwały się do przodu, aż do momentu, kiedy kopacze dotarli do 30 metra. Na tej głębokości znaleźli dziwną, kamienną ( prawdopodobnie porfirową ) płytę z tajemniczą inskrypcją, której nikt nie potrafił odczytać. Dno dołu zaczęło się gwałtownie napełniać wodą, nawet próby wypompowania za pomocą specjalistycznych urządzeń nie przynosiły skutków, gdyż poziom wody pozostawał taki sam.
Kolejne próby.
Podjęto w 1849 roku, tym razem pod nadzorem firmy Truro Company, która odkryła m.in. źródło dopływu wody do szybu, mianowicie niejaki Jotham B. McCully odkrył sztuczną plażę nad zatoczką, w której znajdowały się liczne kanały doprowadzające wodę do szybu. Niestety ze względów finansowych firma przerwała dalsze prace badawcze. Kolejną próbę podjęto w 1861 roku, kiedy to odkryto podziemną komnatę, w której znajdowały się tajemnicze skrzynie. Wybudowano wówczas nowy szyb, równoległy do pierwotnego, ale w tym czasie doszło do zawalenia się podziemnej komnaty zasypując skrzynie, które się tam znajdowały. Wydawałoby się, ze tajemnica Wyspy Dębów została ostatecznie zakopana w gruzach, ale naukowcy oraz zwykli pasjonaci wrażeń nie odpuścili. Na przełomie lat 1861-1864 Oak Island Association po wielu żmudnych i nieudolnych próbach poszukiwawczych na głębokości 68 metrów znalazła kawałek pergaminu z dziwnymi literami. Kolejne poszukiwania również nie przyniosły pożądanych efektów. Do tej pory nie dotarto do skarbu, który przypuszczalnie spoczywa na dnie szybu.
Replika kamiennej płyty wydobytej z głębokości 28 metrów. Zaszyfrowany napis na płycie brzmi: "Czterdzieści stóp poniżej ukryte są dwa miliony funtów." Oryginalny kamień gdzieś się zapodział i wielu sądzi, że napis ten został sfałszowany w celu uzyskania funduszy na kolejną wyprawę poszukiwawczą.
Ciekawostki:
W 1969 roku ekspedycja przeszukująca szyb przedstawiła nagranie kamerą telewizyjną, wpuszczoną w dół szybu, a na nagraniu można było ponoć ujrzeć skrzynie i ludzkie kości spoczywające na dnie, choć oficjalnie uznaje się, że nagranie to nie jest wiarygodnym dowodem. Jeszcze inne opowieści mówią o tym, że jeden z pracowników jednej z firm przeszukujących teren, niejaki James Pitblado znalazł coś na dnie szybu nie przyznając się jednak nikomu, po czym jeszcze tego samego dnia opuścił wyspę. Chciał ponoć za wszelką cenę odkupić ten teren.
Tajemniczy szyb pochłonął nie tylko wiele fortun, ale i życie kilku osób. W 1965 roku zginęło tu czterech ludzi, którzy wpadli do dołu wypełnionego gazem. W 1976 roku Dan Blankeship, pracujący na głębokości 46 metrów, cudem uszedł z życiem. Tuż pod nim zapadła się stalowa rura odwiertu 10-X. Tylko refleksowi swojego syna, który szybko wyciągnął go za pomocą lin, zawdzięcza Dan życie.
Teorie:
Jedna z teorii mówi o zakonie templariuszy, którzy w obawie przed zachłannością francuskiego króla Filipa uciekli na wybrzeża Nowej Szkocji, by wybudować tam tajne podziemne eksploracje służące ochronie ich legendarnego skarbu.
Inne teorie przypisują wybudowanie podziemnego szybu filozofowi i uczonemu angielskiemu Francisowi Baconowi. Znaleziony kawałek pergaminu mógł być fragmentem dzieła, które obecnie przypisujemy Szekspirowi. Bacon mógł ukryć tam swoje dzieła ze względu na ryzyko, jakie w tamtych czasach wiązało się z podpisywaniem własnym nazwiskiem kontrowersyjnych prac.
Jeszcze inne, bardziej kontrowersyjne teorie głoszą, że skomplikowana konstrukcja powstała na Wyspie Dębów jest dziełem kosmitów, którzy mogli tam ukryć jakieś cenne mapy bądź zakazane dzieła. I tutaj zwolennicy zjawisk paranormalnych za dowód podają rzekome obserwacje tajemniczych kul światła sprzed stuleci obserwowane przez miejscowych. Inni natomiast opowiadają się za tym, że to piraci są twórcami podziemnego szybu w celu ukrycia własnego skarbu. Jakby nie było faktem jest, że miejsce to nie zostało do końca rozpoznane, a woda wdzierająca się do szybu po dziś dzień broni tego, co może znajdować się na dnie. I ku naszemu zdziwieniu nie pomaga nawet współczesna technologia.
Obecnie poszukiwaniami na Wyspie Dębów zajmuje się organizacja, na czele której stoi kanadyjski milioner David Tobias. Jego wspólnikiem jest Dan Blankeship ( po lewej ), który na zdjęciu stoi obok poszukiwacza skarbów i pisarza Lionela Fanthorpe'a. W tle odwiert 10-X. Mimo ogromnych nakładów i 30 lat pracy również i ta próba odnalezienia skarbu nie przyniosła rezultatów.
@@@
Tekst skopiowany po trochu z kilku źródeł, parę rzeczy wycięte + kilka dodane ode mnie.
położenie wyspy
Odkrycie:
Pewnego letniego dnia 1795 roku młody rybak Daniel McGinnis chcąc odpocząć po pracy udał się na naszą tajemniczą wyspę. Jego uwagę zwrócił niezwykle duży dąb o charakterystycznie zagiętych gałęziach na których zwisały stare bloki i wyciągi okrętowe. Po chwili ujrzał on charakterystyczne, przykuwające uwagę zagłębienie, które wskazywało na ingerencję człowieka. Co dziwne, w tamtych czasach nie była ona zamieszkała przez nikogo. Chłopiec przekonany o znalezieniu skarbu piratów zwołał liczną grupę kolegów, którzy pomagali mu kopać. Wkrótce stało się jasne, że dziwny dół nie powstał w wyniku naturalnych procesów. Na głębokości około pół metra poszukiwacze skarbów natknęli się na warstwę kamieni przypominających bruk, najwyraźniej ułożonych przez człowieka. Trzy metry głębiej odkryli platformę ułożoną z dębowych pni, jednak mocno osadzonych w ścianach z twardej gliny. Na głębokości sześciu metrów dotarli do identycznej warstwy pni. Tym razem wyciągnięcie belek przerosło ich możliwości.
wejście do szybu
Ekspedycja.
Wieść i znalezisku na Wyspie Dębów szybko rozniosła się po okolicy. Wkrótce też pewien przedsiębiorca, Simeon Lynds, zorganizował profesjonalną wyprawę poszukiwawczą. Ludzie Lyndsa dokopali się do kilku kolejnych warstw dębowych bali, ułożonych w regularnych, trzymetrowych odstępach.
Prace szybko posuwały się do przodu, aż do momentu, kiedy kopacze dotarli do 30 metra. Na tej głębokości znaleźli dziwną, kamienną ( prawdopodobnie porfirową ) płytę z tajemniczą inskrypcją, której nikt nie potrafił odczytać. Dno dołu zaczęło się gwałtownie napełniać wodą, nawet próby wypompowania za pomocą specjalistycznych urządzeń nie przynosiły skutków, gdyż poziom wody pozostawał taki sam.
Kolejne próby.
Podjęto w 1849 roku, tym razem pod nadzorem firmy Truro Company, która odkryła m.in. źródło dopływu wody do szybu, mianowicie niejaki Jotham B. McCully odkrył sztuczną plażę nad zatoczką, w której znajdowały się liczne kanały doprowadzające wodę do szybu. Niestety ze względów finansowych firma przerwała dalsze prace badawcze. Kolejną próbę podjęto w 1861 roku, kiedy to odkryto podziemną komnatę, w której znajdowały się tajemnicze skrzynie. Wybudowano wówczas nowy szyb, równoległy do pierwotnego, ale w tym czasie doszło do zawalenia się podziemnej komnaty zasypując skrzynie, które się tam znajdowały. Wydawałoby się, ze tajemnica Wyspy Dębów została ostatecznie zakopana w gruzach, ale naukowcy oraz zwykli pasjonaci wrażeń nie odpuścili. Na przełomie lat 1861-1864 Oak Island Association po wielu żmudnych i nieudolnych próbach poszukiwawczych na głębokości 68 metrów znalazła kawałek pergaminu z dziwnymi literami. Kolejne poszukiwania również nie przyniosły pożądanych efektów. Do tej pory nie dotarto do skarbu, który przypuszczalnie spoczywa na dnie szybu.
Replika kamiennej płyty wydobytej z głębokości 28 metrów. Zaszyfrowany napis na płycie brzmi: "Czterdzieści stóp poniżej ukryte są dwa miliony funtów." Oryginalny kamień gdzieś się zapodział i wielu sądzi, że napis ten został sfałszowany w celu uzyskania funduszy na kolejną wyprawę poszukiwawczą.
Ciekawostki:
W 1969 roku ekspedycja przeszukująca szyb przedstawiła nagranie kamerą telewizyjną, wpuszczoną w dół szybu, a na nagraniu można było ponoć ujrzeć skrzynie i ludzkie kości spoczywające na dnie, choć oficjalnie uznaje się, że nagranie to nie jest wiarygodnym dowodem. Jeszcze inne opowieści mówią o tym, że jeden z pracowników jednej z firm przeszukujących teren, niejaki James Pitblado znalazł coś na dnie szybu nie przyznając się jednak nikomu, po czym jeszcze tego samego dnia opuścił wyspę. Chciał ponoć za wszelką cenę odkupić ten teren.
Tajemniczy szyb pochłonął nie tylko wiele fortun, ale i życie kilku osób. W 1965 roku zginęło tu czterech ludzi, którzy wpadli do dołu wypełnionego gazem. W 1976 roku Dan Blankeship, pracujący na głębokości 46 metrów, cudem uszedł z życiem. Tuż pod nim zapadła się stalowa rura odwiertu 10-X. Tylko refleksowi swojego syna, który szybko wyciągnął go za pomocą lin, zawdzięcza Dan życie.
Teorie:
Jedna z teorii mówi o zakonie templariuszy, którzy w obawie przed zachłannością francuskiego króla Filipa uciekli na wybrzeża Nowej Szkocji, by wybudować tam tajne podziemne eksploracje służące ochronie ich legendarnego skarbu.
Inne teorie przypisują wybudowanie podziemnego szybu filozofowi i uczonemu angielskiemu Francisowi Baconowi. Znaleziony kawałek pergaminu mógł być fragmentem dzieła, które obecnie przypisujemy Szekspirowi. Bacon mógł ukryć tam swoje dzieła ze względu na ryzyko, jakie w tamtych czasach wiązało się z podpisywaniem własnym nazwiskiem kontrowersyjnych prac.
Jeszcze inne, bardziej kontrowersyjne teorie głoszą, że skomplikowana konstrukcja powstała na Wyspie Dębów jest dziełem kosmitów, którzy mogli tam ukryć jakieś cenne mapy bądź zakazane dzieła. I tutaj zwolennicy zjawisk paranormalnych za dowód podają rzekome obserwacje tajemniczych kul światła sprzed stuleci obserwowane przez miejscowych. Inni natomiast opowiadają się za tym, że to piraci są twórcami podziemnego szybu w celu ukrycia własnego skarbu. Jakby nie było faktem jest, że miejsce to nie zostało do końca rozpoznane, a woda wdzierająca się do szybu po dziś dzień broni tego, co może znajdować się na dnie. I ku naszemu zdziwieniu nie pomaga nawet współczesna technologia.
Obecnie poszukiwaniami na Wyspie Dębów zajmuje się organizacja, na czele której stoi kanadyjski milioner David Tobias. Jego wspólnikiem jest Dan Blankeship ( po lewej ), który na zdjęciu stoi obok poszukiwacza skarbów i pisarza Lionela Fanthorpe'a. W tle odwiert 10-X. Mimo ogromnych nakładów i 30 lat pracy również i ta próba odnalezienia skarbu nie przyniosła rezultatów.
@@@
Tekst skopiowany po trochu z kilku źródeł, parę rzeczy wycięte + kilka dodane ode mnie.
Dawno temu w internecie istniała perełka hejtingu - portal hejter.eu. Portal słynął z zamieszczonych tam artykułów, które powiedzmy sobie szczerze, były pisane bez ogródek.
Oto PrtSc jednego z artykułów:
Portal już nie istnieje, więc próba wejścia na stronę jest daremna.
Oto PrtSc jednego z artykułów:
Portal już nie istnieje, więc próba wejścia na stronę jest daremna.
Dawno temu w internecie istniała perełka hejtingu - portal hejter.eu. Portal słynął z zamieszczonych tam artykułów, które powiedzmy sobie szczerze, były pisane bez ogródek.
Oto PrtSc jednego z artykułów:
Link do artykułu GW: wyborcza.pl/1,95892,9882464,Nie_jestem_glupia_czy_leniwa___list.html
Portal już nie istnieje, więc próba wejścia na stronę jest daremna.
Oto PrtSc jednego z artykułów:
Link do artykułu GW: wyborcza.pl/1,95892,9882464,Nie_jestem_glupia_czy_leniwa___list.html
Portal już nie istnieje, więc próba wejścia na stronę jest daremna.
Najlepszy komentarz (46 piw)
ringus
• 2012-07-17, 11:02
Humaniści nie zdają matury z matmy, ale już umysły ścisłe nie mają problemu z polskim. Wnioski nadchodzą same.
Dawno temu w internecie istniała perełka hejtingu - portal hejter.eu. Portal słynął z zamieszczonych tam artykułów, które powiedzmy sobie szczerze, były pisane bez ogródek.
Oto PrtSc jednego z artykułów:
Portal już nie istnieje, więc próba wejścia na stronę jest daremna
Oto PrtSc jednego z artykułów:
Portal już nie istnieje, więc próba wejścia na stronę jest daremna
Najlepszy komentarz (37 piw)
perun88
• 2012-07-06, 20:41
Może być czyściej
Dawno temu w internecie istniała perełka hejtingu - portal hejter.eu. Portal słynął z zamieszczonych tam artykułów, które powiedzmy sobie szczerze, były pisane bez ogródek.
Oto PrtSc jednego z artykułów:
Portal już nie istnieje, więc próba wejścia na stronę jest daremna
Oto PrtSc jednego z artykułów:
Portal już nie istnieje, więc próba wejścia na stronę jest daremna
Najlepszy komentarz (35 piw)
abrams90
• 2012-06-30, 18:35
Jakbym siebie słuchał normalnie jak to czytam.. kozackie
Dawno temu w internecie istniała perełka hejtingu - portal hejter.eu. Portal słynął z zamieszczonych tam artykułów, które powiedzmy sobie szczerze, były pisane bez ogródek.
Zamieszczam wam PrtSc jednego artykułu, jak się spodoba to może wrzuce wiecej.
Portal już nie istnieje, więc próba wejścia na stronę jest daremna.
Zamieszczam wam PrtSc jednego artykułu, jak się spodoba to może wrzuce wiecej.
Portal już nie istnieje, więc próba wejścia na stronę jest daremna.
Najlepszy komentarz (30 piw)
J.................
• 2012-06-26, 23:02
Karola_Strausburger napisał/a:
A gdyby na tych komixxach o których mowa, wszyscy wykorzystywali memy zgodnie z instrukcją obsługi... czy te strony ociekałyby wtedy zajebistością?
Po pierwsze: No kurwa faktycznie, mega śmiesze jest błędne wykorzystywanie memów. Podobnie jak dobieranie złych odpowiedzi na testach i chwalenie się chujowymi wynikami, no kurwa student potrafi!
Po drugie: Jakie kurwa ociekanie zajebistością?
Czy to Twój kolejny mało śmieszny żart, czy jeszcze jesteś na poziomie przygotowywania się na kartkówkę z przyrody?
Strona komixxy jest dla jebnietych gimbusów, gdyż oczytany człowiek nie znajdzie tam ani grama humoru na poziomie, więc daruj sobie te słodzenie gówna.
Krzesło Śmierci
Pierwsze krzesło elektryczne
Człowiek, a prąd
W każdym żywym organizmie następuje przepływ bardzo słabych prądów elektrycznych przez tkanki. Prądy te są rzędu ułamków miliampera, a różnice napięć, które się przy tym wytwarzają nie przekraczają ułamków volta. Efekt porażenie elektrycznego występuje już przy prądzie rzędu powyżej 1mA, z różnicą potencjałów 100V. Najczęstszym porażeniom towarzyszy prąd przemienny o napięciu 230V, przy częstotliwości 50Hz. Przedział częstotliwości prądu od 15 do 100Hz powoduje najgroźniejsze dla życia reakcje organizmu. Kobiety wykazują większą wrażliwość od mężczyzn na działanie prądu. Przepływ prądu powyżej 20mA stanowi niebezpieczeństwo dla ludzkiego zdrowia, natomiast powyżej 70mA – dla życia.
Działanie bezpośrednie (porażenie elektryczne) jest wywołane przepływem (z zewnętrznego źródła) prądu elektrycznego i niesie ze sobą groźne skutki takie jak –
-potworny ból,
-poparzenie,
-spalenie części tkanek,
-skurcz mięśni,
-utrata przytomności,
-zaburzenia wzroku, słuchu i zmysłu równowagi,
-zaburzenia krążenia krwi,
-zatrzymanie pracy serca, a nawet
-śmierć, zwęglenie.
Działanie pośrednie powstaje bez przepływu prądu przez człowieka. Jednakże także niesie ze sobą szereg niebezpiecznych skutków:
-oparzenia ciała łukiem elektrycznym,
-metalizacja skóry spowodowana osadzaniem się roztopionych cząstek metalu,
-uszkodzenia wzroku w wyniku dużej jaskrawości łuku elektrycznego.
Czasami po porażeniu występuje wstrząs elektryczny. Objawia się on ogólnym przerażeniem, skrajnymi stanami emocjonalnymi, drżeniem ciała, a czasami doprowadza do obrzęku mózgu. Skutki te mogą ujawnić się także po pewnym czasie – od kilku minut do kilku miesięcy. Skutki rażenia prądem elektrycznym są zależą od:
-rodzaju prądu,
-wartości napięcia i natężenie przepływającego prądu,
-stanu zdrowia,
-czasu rażenia,
-temperatury, wilgotności skóry, powierzchni styku z przewodnikiem i siły docisku do przewodnika.
Warto wspomnieć o impedancji ludzkiego ciała i naskórka. Co to takiego? Impedancja to rodzaj oporu elektrycznego, wartość impedancji jest zależna od części ciała, wilgotności, częstotliwości i wartości prądu – nie jest to wartość stała. Impedancja ciała i impedancja naskórka to dwie zmienne, jednakże ściśle ze sobą powiązane. Dopiero powyżej 75% wilgotności powietrza otaczającego impedancja ciała nie zależy od impedancji naskórka i jest równa tylko rezystancji wewnętrznej.
Po wprowadzeniu, które ukazuje mniej lub bardziej klarownie prawa rządzące przepływem energii elektrycznej przez ciało ludzkie, możemy skupić się na głównym temacie – formie śmierci, jaką jest użycie krzesła elektrycznego.
Egzekucja z 1900 roku, więzienie Sing Sing
Od 1881 roku do dziś
Wszystko zaczęło się w Buffalo, roku 1881. Dentysta dr Albert Southwick był w świadkiem, jak pewien pijaczek dotknął generatora prądu. Zaowocowało to nagłą śmiercią. Zaskoczony doktor, tak sprawnym działaniem prądu opisał te zdarzenie w liście do senatora Davida Mcmillana, ten wysłał ją dalej, a reszta okazała się kwestią czasu. Po wielu badaniach prowadzonych przez Edisona na zwierzętach, analizach Southwick’a 4 lipca w roku 1888, w Nowym Jorku ustanowiono porażenie prądem jako metodę kary śmierci. Pierwszy człowiek, William Kemmler, został stracony na elektrycznym krześle 6 sierpnia 1890 roku w więzieniu stanowym w Auburn w Nowym Jorku. Świat zaakceptował tę metodę zabijania – została uznana, za bardzo humanitarną.
W sumie ta forma kary śmierci zyskała aprobatę w USA, przez pewien czas stosowano ją też na Filipinach (lata 1924 – 1976). Obecnie w niewielu stanach praktykuje się ten rodzaj uśmiercania skazańców, wyjątkiem są - Alabama, Floryda, Karolina Południowa, Tennessee i Wirginia, gdzie jednak skazaniec ma do wyboru krzesło elektryczne, jako jedna z form śmierci. Dotychczas na elektrycznym krześle usmażyło się ponad 4000 skazańców. Ciekawostką jest iż egzekucja jednego skazańca kosztuje średnio 2 mln dolarów, to tyle co przetrzymywanie więźnia 80 lat w więzieniu.
Ostatnia egzekucja została wykonana w 2008 roku, 20 czerwca w Karolinie Południowej na James’ie Earl’u Reed’sie.
Przebieg ‘smażenia’
Proces przepływu prądu przez ciało skazańca odbywał się na drodze: noga – czaszka. Najpierw golona delikwenta, gdyż włosy są dobrym izolatorem, następnie przypinano jego kończyny metalowymi obręczami do krzesła, głowę i korpus podtrzymywały pasy. Tak jak napisałem na początku – jedną elektrodę przypinano w formie metalowej obręczy do jednej z nóg, natomiast druga to swoisty ‘hełm’ na głowę. Między elektrody a ciało wkładano zazwyczaj jeszcze mokrą szmatę – w celu zwiększenia przewodnictwa prądu. Trzeba zaznaczyć, że egzekucja to dosyć widowiskowa scena, więc by widzowie mieli większy komfort w oglądaniu zabijania – wkładano skazańcowi drewniany klocek do ust, by nie odgryzł sobie języka, a głowę przywiązywano sznurkiem. Bardzo często zakładano na głowę skazanego kaptur lub maskę, w szczególnych sytuacjach – straceniec został zasłaniany kotarą.
Egzekucja z 1908 roku
Po włączeniu generatora, ciało skazańca przeszywała silna wartość napięcia elektrycznego – 2000V bądź więcej w czasie od 5 do 15 sekund. Egzekucja trwała zazwyczaj aż do skutku - nie zawsze pierwszy impuls powodował śmierć. Ostatecznie koniec egzekucji następował gdy lekarz stwierdził zgon. Głównymi powodami śmierci było zniszczenie białkowo-elektrolitycznej struktury mózgu, a także uszkodzenie białek spowodowane wzrostem temperatury, który wynikał z rezystancji jaką funkcję pełniło ciało zabijanego.
Śmierć powodowana porażeniem była okrutnym i uderzającym rytuałem pozbawiania życia, więc by uniknąć załamania psychicznego kata, stosowano regułę kilku katów. Każdy z wykonawców obsługiwał ‘swój’ przełącznik, z których jeden był prawdziwy, a co za tym idzie nigdy nie było wiadomo, kto wykonywał wyrok.
Niefortunności i ciekawostki
Jak już wspomniałem wcześniej, nie zawsze zdarzało się tak, iż egzekucja udała się wraz z pierwszym impulsem przepływającego prądu. Jedną z dosyć kontrowersyjnych egzekucji, była egzekucja Pedro Mediny. Spod zasłony zakrywającej twarz wybuchają języki ognia, skazaniec zapala się na kilkanaście sekund. Wszędzie czuć swąd spalonego mięsa, a pokój egzekucyjny wypełnia się dymem. W roku 1989, w Alabamie źle podłączono kable, przez co Horace Dunkins cierpiał przez 19 minut. W roku 1990, w Virginii, prąd spowodował podwyższenie ciśnienia krwi, która rozerwała ściany naczyń krwionośnych twarzy i oczu Wilberta Lee Evansa. Stopień takich ‘dodatkowych atrakcji’ wynosi 5% w skali wszystkich egzekucji. Adwokaci i lekarze często wnosili prośby, by zaniechać tej okrutnej i nieludzkiej formy mordowania.
Skazaniec przed wykonaniem wyroku
Na krześle elektrycznym zasiedli takie osoby jak Leon Czołgasz – zabójca prezydenta Williama McKinleya, Giuseppe Zangara – zamachowiec na życie Franklina Delano Roosvelta, agenci III Rzeszy, czy 14-letni chłopczyk – George Junius Stinney. Niektóre krzesła zyskały swoje przydomki tak jak np. – ‘Old Sparky’ w Nowym Jorku, ‘Old Smokey’ w New Jersey, ‘Yellow Mama’ w Alabamie czy ‘Gruesome Gertie’ w Luizjanie.
Więzień Charles Justice został zabity na krześle elektrycznym, które sam pomagał zbudować w Ohio. Krzesła elektryczne odegrały też swoją rolę w filmach, jak choćby znana nam (chyba) wszystkim egzekucja z ‘Zielonej Mili’.
Old Sparky
Scena z filmu 'Zielona Mila' przedstawiająca egzekucję
Pisząc ten artykuł korzystałem z różnych źródeł – internetowych, książkowych, dziennikarskich i filmowych. Tekst został zrekonstruowany by uniknąć plagiatu.
Pierwsze krzesło elektryczne
Człowiek, a prąd
W każdym żywym organizmie następuje przepływ bardzo słabych prądów elektrycznych przez tkanki. Prądy te są rzędu ułamków miliampera, a różnice napięć, które się przy tym wytwarzają nie przekraczają ułamków volta. Efekt porażenie elektrycznego występuje już przy prądzie rzędu powyżej 1mA, z różnicą potencjałów 100V. Najczęstszym porażeniom towarzyszy prąd przemienny o napięciu 230V, przy częstotliwości 50Hz. Przedział częstotliwości prądu od 15 do 100Hz powoduje najgroźniejsze dla życia reakcje organizmu. Kobiety wykazują większą wrażliwość od mężczyzn na działanie prądu. Przepływ prądu powyżej 20mA stanowi niebezpieczeństwo dla ludzkiego zdrowia, natomiast powyżej 70mA – dla życia.
Działanie bezpośrednie (porażenie elektryczne) jest wywołane przepływem (z zewnętrznego źródła) prądu elektrycznego i niesie ze sobą groźne skutki takie jak –
-potworny ból,
-poparzenie,
-spalenie części tkanek,
-skurcz mięśni,
-utrata przytomności,
-zaburzenia wzroku, słuchu i zmysłu równowagi,
-zaburzenia krążenia krwi,
-zatrzymanie pracy serca, a nawet
-śmierć, zwęglenie.
Działanie pośrednie powstaje bez przepływu prądu przez człowieka. Jednakże także niesie ze sobą szereg niebezpiecznych skutków:
-oparzenia ciała łukiem elektrycznym,
-metalizacja skóry spowodowana osadzaniem się roztopionych cząstek metalu,
-uszkodzenia wzroku w wyniku dużej jaskrawości łuku elektrycznego.
Czasami po porażeniu występuje wstrząs elektryczny. Objawia się on ogólnym przerażeniem, skrajnymi stanami emocjonalnymi, drżeniem ciała, a czasami doprowadza do obrzęku mózgu. Skutki te mogą ujawnić się także po pewnym czasie – od kilku minut do kilku miesięcy. Skutki rażenia prądem elektrycznym są zależą od:
-rodzaju prądu,
-wartości napięcia i natężenie przepływającego prądu,
-stanu zdrowia,
-czasu rażenia,
-temperatury, wilgotności skóry, powierzchni styku z przewodnikiem i siły docisku do przewodnika.
Warto wspomnieć o impedancji ludzkiego ciała i naskórka. Co to takiego? Impedancja to rodzaj oporu elektrycznego, wartość impedancji jest zależna od części ciała, wilgotności, częstotliwości i wartości prądu – nie jest to wartość stała. Impedancja ciała i impedancja naskórka to dwie zmienne, jednakże ściśle ze sobą powiązane. Dopiero powyżej 75% wilgotności powietrza otaczającego impedancja ciała nie zależy od impedancji naskórka i jest równa tylko rezystancji wewnętrznej.
Po wprowadzeniu, które ukazuje mniej lub bardziej klarownie prawa rządzące przepływem energii elektrycznej przez ciało ludzkie, możemy skupić się na głównym temacie – formie śmierci, jaką jest użycie krzesła elektrycznego.
Egzekucja z 1900 roku, więzienie Sing Sing
Od 1881 roku do dziś
Wszystko zaczęło się w Buffalo, roku 1881. Dentysta dr Albert Southwick był w świadkiem, jak pewien pijaczek dotknął generatora prądu. Zaowocowało to nagłą śmiercią. Zaskoczony doktor, tak sprawnym działaniem prądu opisał te zdarzenie w liście do senatora Davida Mcmillana, ten wysłał ją dalej, a reszta okazała się kwestią czasu. Po wielu badaniach prowadzonych przez Edisona na zwierzętach, analizach Southwick’a 4 lipca w roku 1888, w Nowym Jorku ustanowiono porażenie prądem jako metodę kary śmierci. Pierwszy człowiek, William Kemmler, został stracony na elektrycznym krześle 6 sierpnia 1890 roku w więzieniu stanowym w Auburn w Nowym Jorku. Świat zaakceptował tę metodę zabijania – została uznana, za bardzo humanitarną.
W sumie ta forma kary śmierci zyskała aprobatę w USA, przez pewien czas stosowano ją też na Filipinach (lata 1924 – 1976). Obecnie w niewielu stanach praktykuje się ten rodzaj uśmiercania skazańców, wyjątkiem są - Alabama, Floryda, Karolina Południowa, Tennessee i Wirginia, gdzie jednak skazaniec ma do wyboru krzesło elektryczne, jako jedna z form śmierci. Dotychczas na elektrycznym krześle usmażyło się ponad 4000 skazańców. Ciekawostką jest iż egzekucja jednego skazańca kosztuje średnio 2 mln dolarów, to tyle co przetrzymywanie więźnia 80 lat w więzieniu.
Ostatnia egzekucja została wykonana w 2008 roku, 20 czerwca w Karolinie Południowej na James’ie Earl’u Reed’sie.
Przebieg ‘smażenia’
Proces przepływu prądu przez ciało skazańca odbywał się na drodze: noga – czaszka. Najpierw golona delikwenta, gdyż włosy są dobrym izolatorem, następnie przypinano jego kończyny metalowymi obręczami do krzesła, głowę i korpus podtrzymywały pasy. Tak jak napisałem na początku – jedną elektrodę przypinano w formie metalowej obręczy do jednej z nóg, natomiast druga to swoisty ‘hełm’ na głowę. Między elektrody a ciało wkładano zazwyczaj jeszcze mokrą szmatę – w celu zwiększenia przewodnictwa prądu. Trzeba zaznaczyć, że egzekucja to dosyć widowiskowa scena, więc by widzowie mieli większy komfort w oglądaniu zabijania – wkładano skazańcowi drewniany klocek do ust, by nie odgryzł sobie języka, a głowę przywiązywano sznurkiem. Bardzo często zakładano na głowę skazanego kaptur lub maskę, w szczególnych sytuacjach – straceniec został zasłaniany kotarą.
Egzekucja z 1908 roku
Po włączeniu generatora, ciało skazańca przeszywała silna wartość napięcia elektrycznego – 2000V bądź więcej w czasie od 5 do 15 sekund. Egzekucja trwała zazwyczaj aż do skutku - nie zawsze pierwszy impuls powodował śmierć. Ostatecznie koniec egzekucji następował gdy lekarz stwierdził zgon. Głównymi powodami śmierci było zniszczenie białkowo-elektrolitycznej struktury mózgu, a także uszkodzenie białek spowodowane wzrostem temperatury, który wynikał z rezystancji jaką funkcję pełniło ciało zabijanego.
Śmierć powodowana porażeniem była okrutnym i uderzającym rytuałem pozbawiania życia, więc by uniknąć załamania psychicznego kata, stosowano regułę kilku katów. Każdy z wykonawców obsługiwał ‘swój’ przełącznik, z których jeden był prawdziwy, a co za tym idzie nigdy nie było wiadomo, kto wykonywał wyrok.
Niefortunności i ciekawostki
Jak już wspomniałem wcześniej, nie zawsze zdarzało się tak, iż egzekucja udała się wraz z pierwszym impulsem przepływającego prądu. Jedną z dosyć kontrowersyjnych egzekucji, była egzekucja Pedro Mediny. Spod zasłony zakrywającej twarz wybuchają języki ognia, skazaniec zapala się na kilkanaście sekund. Wszędzie czuć swąd spalonego mięsa, a pokój egzekucyjny wypełnia się dymem. W roku 1989, w Alabamie źle podłączono kable, przez co Horace Dunkins cierpiał przez 19 minut. W roku 1990, w Virginii, prąd spowodował podwyższenie ciśnienia krwi, która rozerwała ściany naczyń krwionośnych twarzy i oczu Wilberta Lee Evansa. Stopień takich ‘dodatkowych atrakcji’ wynosi 5% w skali wszystkich egzekucji. Adwokaci i lekarze często wnosili prośby, by zaniechać tej okrutnej i nieludzkiej formy mordowania.
Skazaniec przed wykonaniem wyroku
Na krześle elektrycznym zasiedli takie osoby jak Leon Czołgasz – zabójca prezydenta Williama McKinleya, Giuseppe Zangara – zamachowiec na życie Franklina Delano Roosvelta, agenci III Rzeszy, czy 14-letni chłopczyk – George Junius Stinney. Niektóre krzesła zyskały swoje przydomki tak jak np. – ‘Old Sparky’ w Nowym Jorku, ‘Old Smokey’ w New Jersey, ‘Yellow Mama’ w Alabamie czy ‘Gruesome Gertie’ w Luizjanie.
Więzień Charles Justice został zabity na krześle elektrycznym, które sam pomagał zbudować w Ohio. Krzesła elektryczne odegrały też swoją rolę w filmach, jak choćby znana nam (chyba) wszystkim egzekucja z ‘Zielonej Mili’.
Old Sparky
Scena z filmu 'Zielona Mila' przedstawiająca egzekucję
Pisząc ten artykuł korzystałem z różnych źródeł – internetowych, książkowych, dziennikarskich i filmowych. Tekst został zrekonstruowany by uniknąć plagiatu.
ciekawy artykuł z lokalnej gazety
o tyle trafny,że my mamy z tym styczność na co dzień
"Zakrwawione zwłoki, a obok odcięta głowa. Zdjęcie zamordowanego w Objeździe trafiło też na telefony rodziny ofiary. Fotografia krąży w internecie. Prokurator bada sprawę (...)"
link do całego artykułu
gp24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20110428/SLUPSK/540220008
źródło: www.gp24.pl
o tyle trafny,że my mamy z tym styczność na co dzień
"Zakrwawione zwłoki, a obok odcięta głowa. Zdjęcie zamordowanego w Objeździe trafiło też na telefony rodziny ofiary. Fotografia krąży w internecie. Prokurator bada sprawę (...)"
link do całego artykułu
gp24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20110428/SLUPSK/540220008
źródło: www.gp24.pl
Izba wytrzeźwień jak sama nazwa wskazuje to miejsce, w którym się trzeźwieje. No dobra,wszyscy wiemy,że trzeźwienie nie należy do najprzyjemniejszych z chwil w życiu, ale na izbie jest to naprawdę przykre. W tym miejscu należy wymienić kilka podstawowych prawd na temat tej oto instytucji zwanej przez mniej lub bardziej stałych bywalców „Najdroższym Hotelem w Polsce”.
Koszt noclegu w tym slamsie kosztuje 250 zł. Jakie wygody są wliczone w cenę pobytu? Twarde jak kamień łóżko, obok którego w odstępie ok. 50cm jest kolejne i jeszcze 5 pozostałych.W zestawie cienki jak papier szary koc(aby organizm przypadkiem się nie przegrzał), stylowe kraty w oknach i oczywiście toaleta w pokoju, jakże rodzinnym. O toalecie należy wspomnieć, że jest to świetny początek do zachęcenia gości do zajęć jogi, ponieważ nie wygląda ona tak jak tradycyjna, nudna bardacha, acz jest to dziura w podłodze o wymiarach przypominających brodzik kąpielowy z dwoma „wysepkami” na stopy, ponieważ buty zostawia się pod jakże bacznym okiem obsługi.
A oko zapewniam jest baczne aż do bólu. Naszego bólu. Kiedy oddaje się do depozytu portfel, można zapomnieć o jego zawartości w postaci banknotów. Oddając telefon, trzeba liczyć się z tym, że na drugi dzień zostanie wam wmówione mili Państwo, że przyszliście tam bez niego… no i rzecz jasna złotych łańcuszków, pierścionków etc. Jednym słowem przyszliście nago. A raczej przyjechaliście, bo taksówka jest wliczona w koszt pobytu. Niebieska z białym wzorkiem lub jeśli macie farta biała z pomarańczowym paskiem oraz wstawkami koloru czarnego. O! Prawdziwy rarytas(to chyba tylko dla VIP-ów)- srebrna. Najnowsza zabawka tych co awansowali z niebieskich.
W cenę noclegu wliczona jest również nauka cierpliwości(szlag, znowu dla jogistów!). Specjalne kursy dla kobiet w okresie menstruacji. Otóż wiadomo, że…tu sobie pozwolę użyć metafory, TOALETA nie posiada drzwi, a rzeczy są pilnie strzeżone przez panie lub panów. Kobiety, które sobie wkładają tudzież zakładają podczas „tych dni” tampony, podpaski tudzież inne bajery, które jakoś teraz nie przychodzą mi do głowy, aby uzyskać dostęp do tychże, muszą pukać, stukać i krzyczeć(zajęcia wokalne) aż leniwym krokiem po ok. pół godziny ktoś przyjdzie i powie do pancernych drzwi dorodne- NO ZARAAAZ…
I czekasz. Jeśli brakuje ci cierpliwości, nawet nie masz na czym się powiesić, bo sznurówki są w butach, a buty wiadomo gdzie. Czerpiesz więc naukę.
Kiedy marzy Ci się filiżanka ciepłej Lavazzy, możesz zapomnieć. To dla mięczaków. Tam ugoszczą cię plastikowym kubkiem z czymś co nazywają kawą, wygląda jak herbata a smakuje jak plwociny podczas solidnego kaszlu.
Oczywiście nasz cudowny hotel dba o to byś tam wrócił, tyle że na zielonym bileciku zamiast „Zapraszamy ponownie” masz napisane „Wezwanie do zapłaty, bo jeśli nie zapłacisz nie odzyskasz telefonu” rzecz jasna o ile nie był wartościowy, no i nie jest to napisane dosłownie.
Zapomniałam o wielofunkcyjnym podjeździe dla niepełnosprawnych. Kiedy jesteś zbyt leniwy żeby wejść schodami lub nie jesteś w stanie z nich skorzystać czy po prostu chcesz podroczyć się chwilę z pracownikami, wturlają cię na pięknym skórzanym fotelu przypominającym z początku wózek inwalidzki.
Potem czeka cię rozmowa z lekarzem. Siadasz na miękkim zielonym fotelu naprzeciw jego biurka. Trudno w nim nie zasnąć. Jest naprawdę wygodny. A kiedy tracisz świadomość-resztę znasz.
Ja po wizycie w tamtejszym przybytku poszłam na odwyk. Nieważne, że nie jestem alkoholiczką.
Katarzyna Rudnicka
Koszt noclegu w tym slamsie kosztuje 250 zł. Jakie wygody są wliczone w cenę pobytu? Twarde jak kamień łóżko, obok którego w odstępie ok. 50cm jest kolejne i jeszcze 5 pozostałych.W zestawie cienki jak papier szary koc(aby organizm przypadkiem się nie przegrzał), stylowe kraty w oknach i oczywiście toaleta w pokoju, jakże rodzinnym. O toalecie należy wspomnieć, że jest to świetny początek do zachęcenia gości do zajęć jogi, ponieważ nie wygląda ona tak jak tradycyjna, nudna bardacha, acz jest to dziura w podłodze o wymiarach przypominających brodzik kąpielowy z dwoma „wysepkami” na stopy, ponieważ buty zostawia się pod jakże bacznym okiem obsługi.
A oko zapewniam jest baczne aż do bólu. Naszego bólu. Kiedy oddaje się do depozytu portfel, można zapomnieć o jego zawartości w postaci banknotów. Oddając telefon, trzeba liczyć się z tym, że na drugi dzień zostanie wam wmówione mili Państwo, że przyszliście tam bez niego… no i rzecz jasna złotych łańcuszków, pierścionków etc. Jednym słowem przyszliście nago. A raczej przyjechaliście, bo taksówka jest wliczona w koszt pobytu. Niebieska z białym wzorkiem lub jeśli macie farta biała z pomarańczowym paskiem oraz wstawkami koloru czarnego. O! Prawdziwy rarytas(to chyba tylko dla VIP-ów)- srebrna. Najnowsza zabawka tych co awansowali z niebieskich.
W cenę noclegu wliczona jest również nauka cierpliwości(szlag, znowu dla jogistów!). Specjalne kursy dla kobiet w okresie menstruacji. Otóż wiadomo, że…tu sobie pozwolę użyć metafory, TOALETA nie posiada drzwi, a rzeczy są pilnie strzeżone przez panie lub panów. Kobiety, które sobie wkładają tudzież zakładają podczas „tych dni” tampony, podpaski tudzież inne bajery, które jakoś teraz nie przychodzą mi do głowy, aby uzyskać dostęp do tychże, muszą pukać, stukać i krzyczeć(zajęcia wokalne) aż leniwym krokiem po ok. pół godziny ktoś przyjdzie i powie do pancernych drzwi dorodne- NO ZARAAAZ…
I czekasz. Jeśli brakuje ci cierpliwości, nawet nie masz na czym się powiesić, bo sznurówki są w butach, a buty wiadomo gdzie. Czerpiesz więc naukę.
Kiedy marzy Ci się filiżanka ciepłej Lavazzy, możesz zapomnieć. To dla mięczaków. Tam ugoszczą cię plastikowym kubkiem z czymś co nazywają kawą, wygląda jak herbata a smakuje jak plwociny podczas solidnego kaszlu.
Oczywiście nasz cudowny hotel dba o to byś tam wrócił, tyle że na zielonym bileciku zamiast „Zapraszamy ponownie” masz napisane „Wezwanie do zapłaty, bo jeśli nie zapłacisz nie odzyskasz telefonu” rzecz jasna o ile nie był wartościowy, no i nie jest to napisane dosłownie.
Zapomniałam o wielofunkcyjnym podjeździe dla niepełnosprawnych. Kiedy jesteś zbyt leniwy żeby wejść schodami lub nie jesteś w stanie z nich skorzystać czy po prostu chcesz podroczyć się chwilę z pracownikami, wturlają cię na pięknym skórzanym fotelu przypominającym z początku wózek inwalidzki.
Potem czeka cię rozmowa z lekarzem. Siadasz na miękkim zielonym fotelu naprzeciw jego biurka. Trudno w nim nie zasnąć. Jest naprawdę wygodny. A kiedy tracisz świadomość-resztę znasz.
Ja po wizycie w tamtejszym przybytku poszłam na odwyk. Nieważne, że nie jestem alkoholiczką.
Katarzyna Rudnicka
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów