#demonstracje
Chłopaki się wykazali ale wcale to jest śmieszne, wygląda to jak starcia z oddziałami ZOMO u nas za okupacji rosyjskiej.
na razie delikatnie z wyczuciem bo przyzwyczajać opinię publiczną do pałowania BLM
Rozumiem, że sadisticowa, kucowska inceloza będzie jęczeć o murzynach i lewagach itp., ale wcale mnie nie dziwi to wk***ienie w USA i zamieszki.
Pokojowo protestowali już wielokrotnie. Tylko że pokojowe ruchy nic nie zmieniły. Ile było tych protestów w ciągu ostatnich 6 lat? Wliczając w to te ostatnie ponad 3 tysiące. To sporo, a jednak jakiś ch*j będzie pisał, że protestują tylko w formie zamieszek. A jeśli chodzi o przyczyny, w 2004 na ulicy Eric Garner został przez policjanta uduszony i nie było zamieszek. Wybuchły dopiero, gdy morderca został uniewinniony. W 2020 uduszony przez policjanta została George Floyd, a policjantowi nie postawiono zarzutów, tylko zwolniono go z pracy. Zamieszki wybuchły, gdy znowu miał być bezkarny. Pokojowe protesty nic nie zmieniły. Czarni są prześladowani przez policję od lat, więc wystarczyła iskra, żeby to wszystko pie**olnęło. W kraju, w którym prześladowano opozycje w czasach PRL powinno być to dość zrozumiałe, ale jak widać, jak się siedzi w ciepełku domowym i przed komputerkiem wali nonia, to sobie trudno wyobrazić desperację ludzi, których pokojowe protesty od lat spuszczane są w kiblu, a policja śmieje im się w twarz. Więc nagle wybuchają niepohamowaną agresją.
Oho, lewak w natarciu . Zobacz chociażby to i przestań pierdolić od rzeczy.
tylko z trochę większym rozmachem...
Jednak ich działalność nie zawsze okazywała się zabawna. ORMO brało udział w prześladowaniu żołnierzy antykomunistycznego podziemia. Pałowało także studentów w 1968 roku oraz uczestników manifestacji w stanie wojennym.
W przeddzień ogłoszenia stanu wojennego Ryszard Ochódzki, bohater kultowej komedii "Rozmowy kontrolowane" wyjeżdża na Suwalszczyznę. Nocą, pod sklepem monopolowym zatrzymuje go mężczyzna w charakterystycznym mundurze, który razem z kolegami wynosi z budynku skradzione skrzynki wódki. Ormowiec wsiada do samochodu i domaga się podwiezienia. - Ludzie z okien nie widzą? - dopytuje się Ochódzki. - A pan coś widział? - odpowiada pytaniem intruz i dla załagodzenia sytuacji wręcza kierowcy butelkę. Gdy ten odmawia, ormowiec mówi zniecierpliwiony: - Jak ja daję, to wziąć i podziękować.
"Rozmowy kontrolowane" powstały w 1991 r,. czyli dwa lata po rozwiązaniu ORMO, kiedy można już było oficjalnie śmiać się z formacji, która w PRL- owskiej propagandzie uchodziła za wzór aktywności "ludu pracującego". W ówczesnych mediach kreowano wspaniały obraz dzielnych mężczyzn, społecznie walczących o bezpieczeństwo rodaków.
Do ORMO należał nawet Pan Samochodzik, bohater kultowej serii powieści Zbigniewa Nienackiego. - Mój bohater jest taki, a nie inny, ponieważ właśnie ja mam taką postawę wobec życia - tłumaczył pisarz w wywiadzie dla milicyjnego organu "W służbie narodu". Nienacki od 1963 r. służył w ORMO.
Szlachetna nienawiść
Ochotniczą Rezerwę Milicji Obywatelskiej utworzono 21 lutego 1946 r. Oficjalnym powodem powołania formacji była "konieczność wzmożenia walki z bandytyzmem, rabunkami i innego rodzaju przestępstwami oraz wzmocnienia ochrony spokoju i porządku publicznego".
ORMO w błyskawicznym tempie stało się masową organizacją paramilitarną, a jej komórki powstawały zarówno w maleńkich wsiach, jak i dzielnicach dużych miast. Zakładowe oddziały miało również wiele przedsiębiorstw. Formacja szybko przestała być wyłącznie wsparciem dla codziennej służby milicji. Już w trzecią rocznicę utworzenia ORMO minister bezpieczeństwa publicznego Stanisław Radkiewicz pisał: "Ileż szlachetnej nienawiści do imperializmu, do dawnego kapitalistycznego ustroju i systemu wyzysku człowieka przez człowieka, ileż cennych i pięknych marzeń i tęsknot przepaja serca tej ponad stutysięcznej armii ormowców".
Członkowie ORMO brali aktywny udział w zwalczaniu podziemia niepodległościowego. W "Służbie Narodu" "żołnierze wyklęci" byli przedstawiani jako zwyrodnialcy, pogrobowcy faszyzmu i bandyci rabujący wieśniaków. Z dumą relacjonowano akcje ormowców rozbijających leśne oddziały.
Walka z długimi włosami
Pierwszym masowym egzaminem siły ORMO okazało się referendum, które zorganizowano w czerwcu 1946 r. Teoretycznie aktywiści mieli ochraniać lokale wyborcze, ale w praktyce zajmowali się głównie utrudnianiem życia mężom zaufania z PSL-u, a także... dorzucaniem do urn czystych kart, które - zgodnie z obowiązującą ordynacją - były traktowane jako promowane przez komunistów głosowanie "trzy razy tak".
Władza ludowa chętnie korzystała z usług ORMO. Na przykład podczas "bitwy o handel" w 1948 r. dziesiątki tysięcy działaczy brało udział w prześladowaniach prywatnych przedsiębiorców: tropiło sprzedawców zawyżających ceny lub handlujących towarami, na które państwo zagwarantowało sobie monopol. W poszukiwaniu nielegalnego uboju mięsa ormowcy urządzali prawdziwe obławy.
Formacja dbała również o "porządek publiczny". Aktywiści tropili wagarowiczów i likwidowali meliny. Ormowcy pilnowali również, żeby sklepy nie handlowały wódką przed przepisową godz. 13. Najbardziej gorliwi walczyli też z "niebieskimi ptakami", czyli osobami uchylającymi się od pracy, a niektórzy ścigali nawet młodych ludzi noszących zbyt długie włosy i siłą doprowadzali ich do zakładu fryzjerskiego. Ormowcy realizowali niekiedy pozytywne zadania, m.in. zajmowali się ochroną kolarskiego Wyścigu Pokoju czy pielgrzymek Jana Pawła II.
Zbrojne ramię władzy
ORMO zapisało mroczną kartę w czasie wolnościowych zrywów Polaków. W marcu 1968 r. bojówki tej formacji pałowały i biły studentów uczestniczących w wiecu na Uniwersytecie Warszawskim.
Podczas masakry robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. ormowcy ochraniali gmach PZPR w Gdyni i patrolowali ulice miasta, w niektórych miejscach wykazując się dużą brutalnością wobec protestujących. Aktywność formacji bardzo wzrosła w czasie stanu wojennego. Grupki ormowców patrolowały ulice, zamalowywały opozycyjne napisy, zbierały ulotki, przekazywały "informacje o zaistniałych zgromadzeniach". Aktywiści sprawdzali, czy przestrzegana jest godzina policyjna - m.in. nie dopuszczając do ustawiania się nocą kolejek przed sklepami.
Z badań IPN wynika, że w stołecznych strukturach ORMO w latach 1982-1989 działała specjalna grupa, która podczas solidarnościowych manifestacji wnikała w tłum, prowokując zamieszki i akty wandalizmu oraz wyłapując liderów demonstracji. Niejednokrotnie dochodziło przy tym do brutalnego użycia przemocy wobec uczestników manifestacji.
"Ormowcy ciągle na straży"
W szczytowym okresie ORMO zrzeszało blisko 400 tys. członków. Formacja przyciągała mężczyzn uwielbiających władzę nad innymi ludźmi, dyscyplinę i opiewany w propagandzie ład i porządek. Świadczy o tym wiersz jednego z aktywistów, który ukazał się w albumie wydanym z okazji 40-lecia ORMO. "Bez względu na to, jakie były "zakręty"/błędy, wypaczenia, kryzysy,/ormowiec nie zważał, że jest wyklęty,/przez wrogów socjalizmu i "farbowane lisy"./Ormowcy ciągle są na straży,/praworządności, ładu i porządku/ i niech nikomu się nie marzy,/ odchodzić od granic spokoju i rozsądku" - napisał "poeta"
Choć za swoją służbę ormowcy nie pobierali wynagrodzenia, mogli liczyć na wiele innych korzyści i przywilejów, np. "pozakolejkowy" przydział mieszkania lub samochodu. Aktywiści mieli także prawo korzystać ze szpitali i ośrodków wczasowych należących do ministerstwa spraw wewnętrznych. Wyróżniający sią ormowcy byli zatrudniani w milicji albo służbie bezpieczeństwa. Członkowie formacji mieli fatalną opinię w społeczeństwie. Powstawało o nich wiele dowcipów, a nazwę organizacji rozwijano jako "Oni Również Mogą Obić" albo "Oni Również Mogą Okraść".
Nic dziwnego, że już listopadzie 1989 r. Obywatelski Klub Parlamentarny przedstawił w Sejmie projekt ustawy o rozwiązaniu ORMO. Przeszedł jednogłośnie, wsparty nawet przez posłów PZPR. Chociaż, jak zauważył w jednym ze swoich ostatnich felietonów Jerzy Jachowicz - jeden z najlepszych polskich dziennikarzy śledczych - transformacja ustrojowa i protekcja gen. Kiszczaka zapewniła dawnym ormowcom nowe możliwości...
źródło: facet.wp.pl/gid,15970838,img,15970875,kat,1034179,galeriazdjecie.html?tic...
Czyje rzeczywistość? Nie widzisz, że ktoś tu sobie jaja z muzułmanów robi?
no co ty nie napiszesz !?
PS. można dodać Bułgarię !!
O dziwo była o tym krótka wzmianka w TV - dobre i to, nawet jeżeli manifestacje trwały 2 TYGODNIE.
Brudasy brudasami ale mają jaja, nie to co my.
Rząd Bułgarii podał się do dymisji. Wszystko przez wzrost cen prądu
Dymisja rządu Bułgarii. Premier Bojko Borysow, informując o rezygnacji, powiedział, że nie chce kierować gabinetem, pod którego rządami policja bije ludzi. "Mamy godność i poczucie honoru. Dlatego zwracamy władzę obywatelom, którzy nam ją wcześniej dali" - oświadczył szef rządu.
Od ponad dwóch tygodni w Bułgarii trwały masowe protesty przeciwko oszczędnościom i wysokim cenom elektryczności. Ich uczestnicy domagali się dymisji rządu. W proteście przeciwko na ulice bułgarskich miast wyszli przedstawiciele różnych grup zawodowych, między innymi lekarze, nauczyciele, pracownicy socjalni i leśnicy.
Największe demonstracje od 16 lat
Wczoraj w Sofii około 2 tys. demonstrantów zablokowało ważne skrzyżowanie na Moście Orłów. W policjantów rzucano petardy; podczas próby odblokowania ruchu doszło do najpoważniejszych od początku protestów starć. Policja użyła siły; rannych zostało co najmniej 17 demonstrantów - podało radio publiczne. Według prywatnej agencji Fokus na miejsce starć przybyło siedem karetek pogotowia.
Grupa demonstrantów zablokowała oddalone o kilkaset metrów przejście, niestrzeżone przez policję; również inne rejony stolicy były zablokowane - protestowali tam ekolodzy i nacjonaliści.
Były to najpoważniejsze wystąpienia uliczne od 16 lat, kiedy ulica obaliła postkomunistyczny rząd Żana Widenowa. W kręgach politycznych mnożą się apele o dymisję gabinetu Borysowa i rozpisanie przyśpieszonych wyborów. Pojawiają się prognozy, że rząd może ustąpić do końca tygodnia.
Czeska firma bez licencji
We wtorek wieczorem państwowa komisja regulacji energii postanowiła wszcząć procedurę pozbawienia licencji miejscowej filii czeskiej firmy dystrybucji energii CEZ. Doszło do tego po tym, gdy do spółki wkroczyła prokuratura, która wykryła 17 naruszeń obowiązujących przepisów.
Pozbawienie CEZ licencji, które wcześniej we wtorek zapowiedział sam Borysow, wywołało ostrą reakcję w Czechach. Czeski premier Petr Neczas ocenił decyzję jako polityczną, mającą na celu rozładowanie napięć politycznych w Bułgarii. Szef MSZ Karel Schwarzenberg wyraził gotowość przekazania sprawy do Komisji Europejskiej.
Przedsiębiorstwa dystrybucji energii elektrycznej w Bułgarii zostały sprywatyzowane w 2004 r. Większościowe udziały w zakładach w zachodniej części kraju, w tym w Sofii, nabyła CEZ, w Płowdiwie i południowej Bułgarii - austriacka EWN. Zakłady w regionie Warny i w północno-wschodniej części Bułgarii kupiła niemiecka E.ON, która w minionym roku odsprzedała je czeskiej spółce Energo-Pro. Rząd Borysowa wystawił na sprzedaż na giełdzie mniejszościowe udziały należące do skarbu państwa. (PAP)
premier Bulgarii
Brudasy to jebani romowie, zresztą niesprawiedliwie zwani rumunami, którzy nadają sie tylko do gazu i na rozpałke, Bułgarzy to dumny naród, którego terytorium było kolebką cywilizacyjną przez setki tysięcy lat, mieli ogromnego pecha tylko, że tak blisko do nich mieli Grecy i Rzymianie.
Co do meritum postu, w Polsce jebana czerwona i czarna hołota puści sie stołków tylko jak im sie upierdoli rece, i jeszcze wtedy zakrzykną, że robią to z patriotyzmu.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów