#holocaust
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
...Shrek jest bardziej żydowski od Holokaustu.
To oczywiście tylko nietrafiony tytuł wylosowany przez system, ale...
Amsterdam zaczął ścigać Żydów, którzy - zdaniem władz - zalegali z podatkami w 1947 roku. Chodzi o niezapłacone w czasie II wojny światowej podatki mieszkaniowe osób, które ukrywały się przed nazistami lub trafiły do obozów koncentracyjnych. Wiele z tych mieszkań było wówczas zajętych przez członków partii holenderskich nazistów - informuje serwis Timesofisrael.com. Po wojnie Holendrzy próbowali ściągnąć z lokatorów "zaległy" podatek.
Do dokumentów potwierdzających prowadzenie przez Amsterdam takich działań dotarła przypadkiem 23-letnia studentka Charlotte van den Berg. Natrafiła na nie prowadząc badania na temat Żydów mieszkających w tym mieście.
Rzecznik władz Amsterdamu zapowiedział, że miasto zajmie się tą sprawą. Zadeklarował, że specjaliści postarają się sprawdzić, czy i jak dużo pieniędzy Amsterdam odebrał Żydom, którzy przetrwali Holocaust.
Napinaczom i wielbicielom Hitlera przypominam, że w obozach zginęło także ok. 3 mln obywateli naszego kraju (na ok. 5.6 mln Polaków, którzy stracili życie podczas drugiej wojny światowej).
Pierwszy temat.
-Zdarza się.
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis
"Bomber über England". W 1940 roku trwały przygotowania do operacji "Lew Morski", czyli inwazji na Wielką Brytanię. Nazistowskie lotnictwo bombardowało angielskie fabryki i miasta, starając się zniszczyć jej przemysł i zastraszyć ludność.
W tym samym czasie w niemieckich sklepach pojawiła się gra "Bomber über England". Jej założenia były bardzo proste. Na planszy przedstawiającej fragment mapy Europy znajdowały się zagłębienia reprezentujące miasta i inne cele. Dwóch graczy na zmianę "wystrzeliwało" kulki-bomby przy użyciu sprężynki. Za każdą z nich, która zatrzymała się w brytyjskim "mieście", gracz zyskiwał punkty, za trafienie w miejscowość znajdującą się pod niemiecką okupacją tracił je.Co ciekawe twórcy gry różnie wycenili poszczególne miasta, za zrzucenie bomby na Londyn dostawało się 100 punktów, a za Liverpool już tylko 40.
"Mit »Prien« gegen England" ("Z Prienem przeciw Anglii") to kolejna gra, w której niemieckie dzieci mogły wziąć udział w walkach z Anglią. Jej tytuł nawiązuje bezpośrednio do bohatera wojennego tamtych czasów Gunthera Priena, asa wojny podwodnej, którego okręt U-47 zatopił 30 brytyjskich jednostek, w tym słynny brytyjski pancernik Royal Oak.W grze mogło brać udział do sześciu osób, które poruszały się po planszy pionkami w formie okrętów podwodnych rzucając kośćmi. "Mit »Prien« gegen England" została wydana w 1940 roku, a na początku 1941 okręt Priena wraz z całą załogą zaginął.
"Wehrschach" ("Wojenne szachy")/"Tak-tik" to gra wydana w 1938 roku przez wydawnictwo Wehrmachtu, która do pewnego stopnia przypominała szachy.Zamiast tradycyjnych gońców, wież i królowych dostawaliśmy w niej bakelitowe pionki przedstawiające żołnierzy i czołgi, a na planszy oprócz zwyczajnych pól znajdowały się mury i przeszkody wodne.W późniejszych edycjach gry pojawiły się kolejne figury, takie jak na przykład pociski rakietowe V2, a nawet bomby lotnicze.
Mam nadzieję że dzięki temu ktoś sobie przypomni stare dobre gry planszowe. A i temat zerżnięty z onetu żeby nie było że sam zrobiłem.
Według Finkelsteina Izrael, państwo budowane na prochach Holocaustu, samo obecnie dokonuje holocaustu na Palestyńczykach w Gazie. W wywiadzie telefonicznym dla "Today's Zaman" Finkelstein stwierdził, że Izrael jest państwem terrorystycznym, utworzonym przez czystkę etniczną na ludności palestyńskiej w 1948 r. Chwaląc premiera Recep Tayyip Erdogana i naród turecki za ich odwagę w popieraniu Palestyńczyków, Finkelstein określił Izrael jako państwo sataniczne lub obłąkane. Rodzice Finkelsteina przeżyli niemieckie obozy hitlerowskie podczas II wojny światowej i wyemigrowali do USA.
Po opublikowaniu jego książki "Przemysł Holocaustu", w której oskarżał wielu prominentnych przywódców żydowskich o zniewagę ofiar Holocaustu, Finkelstein został uznany przez koła wpływowych amerykańskich syjonistów za persona non grata.
Z czasem wrzucę wywiad z nim w komentarz
takimi porównaniami tylko polaczki się mogą podniecać
A takie komenty jak twój, to tylko faceci bez napleta mogą wstawiać.
Markowa to wieś niedaleko Rzeszowa. Przed wojną należała do największych w :Polsce, liczyła 931 domów, w których zamieszkiwało 4442 mieszkańców. Większość z nich stanowili katolicy, ale mieszkało w niej także około 30 rodzin żydowskich. Wbrew zarzutom o antysemityzm Polacy żyli w zgodzie z żydowskimi sąsiadami...
Dali tego dowód już wkrótce, kiedy na kraj zwaliła się hitlerowska nawała. Historyk Jan Żaryn wyliczył, że w czasie okupacji dla uratowania jednego Żyda życie ryzykowało 20 Polaków. Rodzina Ulmów z Markowej za pomoc udzieloną bliźnim zapłaciła najwyższą cenę.
Józef Ulm urodził się w 1900 roku. Całe życie spędził w Markowej. Pochodził z biednej rodziny, posiadającej tylko 3-hektarowe gospodarstwo. Józef poznał więc smak ciężkiej pracy. Można powiedzieć, ze zaczynał od „zera”. Ale był bardzo pracowity, pomysłowy i rzutki. Ukończył szkołę powszechną a potem rolniczą,
co pozwoliło mu na wprowadzanie w gospodarstwie różnych innowacji. Zajął się szkółkarstwem, pszczelarstwem oraz hodowlą jedwabników. Zbierał nagrody na wystawach rolniczych. Pomimo nawału ciężkiej pracy znajdował czas na działalność społeczną i udział w młodzieżowych organizacjach religijnych. Każdemu chętnie służył pomocą. Jego pasją była fotografia – aparatem własnej konstrukcji zrobił najbliższym setki zdjęć. Mając 35 lat ożenił się z młodszą o 12 lat Wiktorią Niemczak i stworzył z nią ogromnie kochającą się rodzinę. Na ocalałych z pożogi wojny zdjęciach widać zadbaną i otoczoną miłością szóstkę ich dzieci – Stasię, Basię, Władzia, Franusia, Antosia i Marysię. Józef i jego żona ciężko ale i efektywnie pracowali, dzięki czemu stać ich było na zakupienie większego, 5-hektaorwego gospodarstwa. Plany przeprowadzki pokrzyżowała jednak wojna. Zostali w Markowej.
Już 12 października 1939 roku gubernator Hans Frank wydał rozporządzenie w myśl którego za pomoc udzieloną Żydowi każdy Polak oraz cała jego rodzina mieli zostać ukarani śmiercią. Niemcy bardzo skrupulatnie przestrzegali tego przepisu, przy czym należy odnotować, że tak surowe prawo wprowadzili tylko w okupowanej Polsce. W żadnym innym kraju Europy za ukrywanie Żydów nie karano śmiercią całych rodzin. A pomimo tego to właśnie Polacy uratowali największą ich liczbę. Niemiecka okupacja w Markowej nie różniła się od okupacji w innych polskich wioskach. Oznaczała obowiązkowe, bardzo wygórowane kontyngenty, ciągłe kontrole oraz rewizje gospodarstw, zakaz handlu produktami rolnymi, wywożenie młodzieży na roboty przymusowe do Niemiec i stały terror. Kiedy w miastach zaczęły powstawać getta, część Żydów uciekała na wieś, spodziewając się, że tam łatwiej będzie się ukryć. Nie było. Na wsi zazwyczaj wszyscy wszystko o sobie wiedzą, więc jeśli ukrywający się przeżywali, to dlatego, że chroniła ich cała społeczność. Wbrew zarzutom Grossa, wiejskie społeczności bardzo pomagały Żydom.
Prawdopodobnie jesienią 1942 roku Umlowie przyjęli pod swój dach prześladowanych Żydów: pięciu mężczyzn z rodziny Szallów i dwie kobiety oraz dziecko z rodziny Goldmanów. Ukryli ich na strychu. Nie brali od nich żadnych pieniędzy ani kosztowności, chociaż ze swojego 3-hektarowego gospodarstwa musieli wyżywić 16 osób i każde wsparcie finansowe na pewno by im się przydało. Żydzi starali się pomóc swoim dobroczyńcom, ale mogli wykonywać tylko prace, które dało się zrobić w ukryciu i po cichu. Pomagali więc garbować skóry, bo w ten sposób Józef Ulm dorabiał do pracy na roli. Ulmowie nie byli egzaltowani, dobrze wiedzieli czym ryzykują, ale jako katolicy czuli się zobowiązani do udzielania wszelkiej pomocy bliźnim. Wiedzieli też, że jeżeli odmówią pomocy, Żydzi, którzy o nią prosili, zginą. Podejmując decyzję o pomocy, Józef Ulm liczył na oddalenie jego domu od innych i na solidarność sąsiadów. Na sąsiadach się nie zawiódł.
Ale znalazł się człowiek, który wydał go Niemcom.
Istnieją przesłanki, by sądzić, że zdrajcą mógł być Włodzimierz Leś, posterunkowy w Łańcucie, z pochodzenia Ukrainiec. Leś obiecał schronienie swoim sąsiadom, właśnie Szallom. Prawdopodobnie początkowo pomagał im się ukrywać, ale gdy sytuacja się zaogniła, musieli oni opuścić kryjówkę. Schronienie znaleźli u Ulmów. Nachodzili jednak Lesia, u którego prawdopodobnie pozostawili część majątku w celu jego odzyskania lub przejęcia w zamian innych jego dóbr. Prawdopodobnie to wtedy Leś postanowił wydać ich żandarmom.
Na posterunku w Łańcucie zapadła decyzja o „likwidacji” całej rodziny. Akcją dowodził Eilert Dieken. Towarzyszyli mu żandarmi: Josepf Kokott, Michael Dziewulski, Erich Wilde oraz czterech granatowych policjantów, którzy do Markowej pojechali jako „obstawa”.
Wyruszyli w nocy z 23 na 24 marca 1944 i jeszcze przed świtem dotarli na miejsce. Niemcy najpierw zabili trójkę ukrywających się Żydów. Potem, już na oczach polskich furmanów, zmuszonych do przyglądania się akcji, zginęły siostry Goldman, córeczka jednej z nich i pozostali Szallowie. Po nich wywleczono przed domu Ulmów i zastrzelono ich na oczach dzieci. Żandarmi nie bardzo wiedzieli, co zrobić z krzyczącymi i płaczącymi maluchami. Po krótkiej naradzie Dieken zadecydował, że je także trzeba zabić. Wszystkie po kolei zostały więc zamordowane. Trójkę lub czwórkę z nich zabił Kokott.
Krzyczał przy tym: „patrzcie, jak giną polskie świnie, które przechowują Żydów”. Najstarsza z dzieci – Stasia miała 8 lat, najmłodsza Marysia – 1,5 roku. Ostanie dziecko nie zdążyło się urodzić – w chwili śmieci Wiktoria Ulm była w ostatnich dniach ciąży. Po dokonaniu mordu na miejsce zbrodni został wezwany sołtys Markowej Teofil Kielar. Zapytał Niemców, dlaczego zabili także dzieci i usłyszał cyniczną odpowiedź – „Aby gromada nie miała z nimi kłopotu”. W czasie, gdy furmani kopali groby dla ofiar mordu, Niemcy rabowali zwłoki Żydów i zabierali co się dało z domu. Na koniec urządzili sobie w nim pijatykę.
Obecnym na miejscu Polakom kazali zakopać zwłoki. Sąsiedzi nie mogli jednak zostawić Ulmów pogrzebanych byle jak pod płotem. Po 5 dniach, ryzykując życiem, odkopali ciała i włożyli je w trumny, po czym zakopali w tym samym miejscu. Jeden z obecnych przy pochówku gospodarzy złożył wstrząsające zeznanie: „Kładąc do trumny zwłoki Wiktorii Ulmy stwierdziłem, że była ona w ciąży. Twierdzenie to opieram na tym, że z jej narządów rodnych było widać główkę i piersi dziecka”.
Mimo zamordowania rodziny Ulmów, inni mieszkańcy Markowej nie dali się zastraszyć i do końca okupacji ukrywali żydowskich sąsiadów – łącznie co najmniej siedemnaście osób. Józef i Julia Barowie wraz z córką Janiną przez dwa lata przetrzymywali pięcioosobową rodzinę Riesenbachów. Rodzice Jacob i Ita już zmarli ale Joseph, Jenni i Marion REinsbachowie żyją do dzisiaj w Kanadzie wraz z dziećmi i wnukami. Podobnie było u Antoniego i Doroty Szylarów i piątki ich dzieci. W ich stodole ukrywała się rodzina Weltzów. Początkowo mieli tam być tam tylko kilka dni, ale kiedy prosili o możliwość pozostania na dłużej, Szylamrowie, zgodzili się. Wojnę przeżyło u nich siedem osób. U Michała Bara przetrwała trzyosobowa rodzina Lorbenfeldów. U Jana i Weroniki Przybylaków przeżył Jakub Einhorn. Helena i Jan Cwynarowie ukrywali jako pastucha mieszkańca Radymna – Abrahama Segala. Po wojnie wyjechał Hajfy. Nigdy nie zapomniał dobroci mieszkańców Markowej i zawsze utrzymywał z nimi kontakty interesując się sprawami wsi.
Pięć miesięcy po bestialskim mordzie żołnierze podziemia wykonali wyrok śmierci na Lesiu. Por. Diekien nigdy nie odpowiedział za popełnioną przez siebie zbrodnię. Kiedy w końcu natrafiono na jego ślad w RFN, okazało się, ze już nie żyje. Schwytany i postawiony przed sądem został natomiast pochodzący z Czech Josepf Kokott. W 1957 roku sąd w Rzeszowie uznał go winnym i skazał na karę śmierci, którą Rada Państwa zamieniła na dożywocie a potem na dwadzieścia pięć lat więzienia.
Kokott zmarł w więzieniu w 1980 roku. Nigdy nie udało się ustalić, co stało się z pozostałymi zbrodniarzami. Dopiero w 1995 roku izraelski instytut pamięci ofiar Holocaustu Yad Vashem przyznał pośmiertnie Józefowi i Wiktorii Ulmom medal „Sprawiedliwi wśród Narodów Świata”, a w 2003 roku rozpoczął się proces beatyfikacyjny całej rodziny.
24 marca 2004 roku, w sześćdziesięciolecie ich śmierci, w Markowej został odsłonięty pomnik ku ich czci a 23 marca 2006 roku Szkoła Podstawowa oraz Gimnazjum w Markowej otrzymały imię Sług Bożych.Rodziny Ulmów. Dobrze się stało, że w końcu po tylu latach świat oddał im sprawiedliwość,. Pamiętać jednak należy, że wielu Polaków zamordowanych za pomoc Żydom nigdy nie doczekało się ani medalu, ani drzewka od Yad Vashem
Pamiętajcie, Niemiec ZAWSZE będzie wrogiem.
Hejterzy tak i tak będą pluć na wszystko. Nie zapomnijcie żyć teraźniejszością.
Podobnych historii z czasów II wojny światowej jest wiele, ameryki nie odkryłeś.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów