Chciałbym zaprezentować coś co wychodzi z mojej głowy gdy zbyt długo siedzę w internecie. Na wstępie mówię, że nie mam zamiaru nikogo urazić. Jestem jeszcze dość młody i może to co myślę to jakieś totalne bzdury ale jeszcze mam trochę czasu żeby ewentualnie zmienić zdanie. Zapraszam do komentowania moich przemyśleń i stylu w jakim to napisałem. Zastanawiam się czy dalej rozwijać się w tym kierunku czy to popierdzielić (czy chcielibyście jeszcze coś mojego przeczytać):
Dlaczego mam wrażenie, że ruch feministek w Europie istnieje dalej tylko dlatego, że wszyscy normalni ludzie wiedzą, że są równi w prawach i poprostu już popierdolili całą sprawę. Zostały tylko niespełnione idiotki które gromadzą resztę sobie podobnych a media zamiast to pojebać i zacząć gadać o normalnych rzeczach rozdmuchują sprawę odwracając uwagę od tego co się dzieje w polityce międzynarodowej. Dlaczego nie mogliby mówić w wiadomościach jak wygląda sytuacja np. w krajach Afryki, czy ci misjonarze którzy zbierają kasę i tam jeżdżą odnoszą jakieś efekty, które tamtejsze kraje są najbardziej uzbrojone.
Czemu nie możemy powiedzieć nie dla importu ciapaków? Czy żaden z polityków UE nie widzi co się dzieje? To wygląda tak, że ktoś bezkarnie wpierdala się na nasze terytorium i uwaga państwo za kompletnie nic w zamian oddaje im pieniądze! Od razu na myśl przychodzi teoria o spółce żydów czy innych, którzy trzymają świat w garści bo jakim cudem Europa daje się tak rozkradać. Gdzieś tu czuję pieniądze.
Jak odwrócić ten proces (jak dla mnie zaskakująco szybki) przekształcania się społeczeńswa w lewactwo. Może to tylko internet, na którym spędzam dużo czasu, ale zauważam, że coraz normalniejsze są rzeczy które 5 lat temu były dla mnie nie do pomyślenia. O seksie dowiadywałem się od starszych kolegów z podwórka a nie z książek dla przedszkolaków. Kto to był wogóle gej? Lesbijka? A może połowa gejów nie była by gejami jakby nie wiedzieli, że tak można?
Skoro już mowa o połowie gejów, to ilu ich tak właściwie jest? Nie no tyle o tym słychać, że chyba z 15% *zaglądam do wikipedii* W krajach zachodnich 1,4% kobiet i 2,8% mężczyzn? To o czym my kurwa mówimy, ile osób pracuje w ciężkich warunkach/ powyżej 12h dziennie/ z wypłatą poniżej średniej krajowej (tu już może przesadzam)? O nich nie ma w ogóle mowy w mediach! Każdy z nich ma ciężko, ludzie nie mają czasu ani pieniędzy, które mogą przeznaczyć na przyjemności, a my tu pierdolimy o jakichś pedałach którzy narzekają, że ktoś się na nich krzywo patrzy jak sobie nawzajem przepychają odbyty?
Co mnie to obchodzi, że kobieta nie chce gotować. Niech nie gotuje. Tylko niech znajdzie sobie męża, który zrobi to za nią, znajdzie dobrze płatną pracę, i skończy pierdolić, że mniej dostaje za robotę jak się pcha tam gdzie nie jest równa facetowi w jakości wykonanej roboty a o byciu lepszym nie ma mowy. Mam w rodzinie nauczycieli i od zawsze przecież facet miał taką samą pensje jak kobieta, a przecież te pensje rozchodzą się z budżetu państwa. Tam nikt nie patrzy czy to chłop czy baba tylko ile godzin przepracował i jakie były efekty. Prywatne spółki to co innego, ale co mnie obchodzi ile komu prezes płaci? To jego kasa - on decyduje ile się komu należy, a nie do jasnego chuja feministka. Jakbym ja dostawał mniej? - hmm... Po pierwsze czy kobieta robiła by tak samo dobrze? Tak? Ok. No a ile ja dostaję? Bo jak dużo do może lepiej najzwyczajniej zamknąć ryj i żałować, że się nie ma pary cycków żeby dostawać te parę groszy więcej.
Kolejną sprawą która nie daje mi spokoju jest "równość płci". Otóż kobieta ma cycki. Mężczyzna ma kutasa. Tacy się urodziliśmy i tacy będziemy, choćby pan Krzysztof i nawet wyrwał sobie tego fiuta i tak nie będzie kobietą. Kobieta może sobie doszyć jaja ale nie będzie facetem. Różnimy się budową ciała i predyspozycjami. Różnic jest na prawdę cała masa dlatego nie możemy mówić o równości płci. Czym innym jest równość a czym innym sprawiedliwość, a my powinniśmy dążyć do tego drugiego. Dla mnie najprostszym przykładem jest sport. Popatrzmy na wyniki kobiet i mężczyzn. Choćby kobieta ćwiczyła nawet więcej niż facet, nie pchnie kulą tak daleko bo zwyczajnie nie ma tyle siły. Dlatego wg. mnie całe to gadanie nie ma sensu (może się mylę) to co robimy w tym momencie to odciąganie uwagi od ważnych spraw które przechodzą bez większej uwagi. Ale co znaczy moje zdanie. Przecież ja nawet nie wiem co teraz można z tym zrobić.
Dziękuję za uwagę, jeszcze raz zapraszam do komentowania.