Kiedyś pracowałem przy docieplaniu styropianem budynku. Rusztowanie na którym pracowaliśmy miało dość kiepskie blaty. Znajomy przekonywał, że nie ma powodów do niepokoju (tak można nazwać to co wtedy czułem) jednak w pewnym momencie stało się - blat na którym byliśmy we dwóch zarwał się i spadliśmy z 4 - 4,5 metra za ziemię. Jedna z moich nóg zachowała się podobnie jak na filmie z tym, że wygięła się do wewnętrznej strony. W rezultacie o dziwo nic nie złamałem natomiast kontuzja jakiej się nabawiłem pozbawiła mnie sprawności na ponad rok. Pierwsze trzy miesiące to gips, potem orteza i kule oczywiście. Do czego zmierzam - jakim trzeba być pierdolniętym żeby takie coś odjebać? Jak mawiał mój ojciec - "Nie biegaj bo hałasujesz" a chodziło mu o mały mózg grzechoczący w czaszce...
Najlepszy komentarz (22 piw)
DMT
• 2017-02-25, 10:42
tt4, dlaczego nie ma tagu "kostka" i te dwa takie jakieś "przekręcone". Prawie zajebałem dubla, ale za historyjkę piwo. Też kiedyś jebnąłem z rusztowania 6m, razem z rusztowaniem polecieliśmy, ponieważ "odjechało" od ściany, bo na chuj kotwy? Już od samego początku mi się to nie podobało, jak "pływa", więc za czasu obmyśliłem strategię, na w razie W. Miałem szczęście, że było dość zimno i byłem grubo ubrany, jak i to, że zaraz koło domu rosło dużo i gęsto choinek. Jak rusztowanie zaczęło lecieć, to się jeszcze odbiłem nogą od domu i myk w te choinki. Nic mi się nie stało, ale tego dnia to był już fajrant i szybciutko do sklepu po odstresowywacz w płynie