#książka
-Na egzekucję Chrystusa przygotowano pięć gwoździ... nie cztery. Piąty gwóźdź miał mu przebić serce... Ale cyganie ukradli go Rzymianom... Zostali ukarani przez Boga za to, że przedłużyli cierpienie Chrystusa!
I teraz nasuwa się pytanie, jak zostali ukarani? Bóg kazał im wpierdalać gruz, czy co?
Wiem, że chujowy temat... dlatego wklejam focie dobrej foczki! i.sadistic.pl/pics/3d3c236c4a8c.jpg
*Bóg umarł - stwierdził filozof. A może odszedł? - zapytała pisarka. I postawiła BezPańskie anielskie zastępy w obliczu Armagedonu.
To drugie wydanie książki, w polskiej angelologicznej fantastyce prekursorskiej i już klasycznej. Zawiera opowiadania z "anielskiej serii", pisanej przez Kossakowską na przestrzeni lat 2000-2003.
Jej anioły są niepokojąco ludzkie. Palą, piją, piorą się po pyskach, bywają w burdelach, mają niewyparzone gęby, cierpią "na samotność", są po naszemu pazerne. Jak zauważył recenzent Elkandera: autorka pokazuje, do jakich rzeczy zdolny jest człowiek, który sięgnął po władzę. A fakt, że za przykład służą archaniołowie - aniołowie szczególnie umiłowani przez Boga - świadczy, że stoczyć może się nawet najszlachetniejszy...
A wszystko dlatego, że Pan, stwarzając świat, zapowiedział ostateczną walkę ze Złym. Nikt oprócz Niego nie wie kiedy przyjdzie czas. A Pan odszedł. Archaniołowie utrzymują Jego nieobecność w tajemnicy. Czy nie zniszczy ich władza? Czy zdołają ocalić dzieło Pana i siebie samych przed Antykreatorem? Jak walczyć z Siewcą Wiatru bez Pana, gdy Abbadon, wybrany i wskrzeszony Anioł Zagłady, bez Jego dotknięcia jest bezradny.. Nie ma już wybranych i odrzuconych, Niebios i Otchłani. Jest tylko Dzieło Pana i Antykreator, Siewca Wiatru, nicość i pustka... I cień. Coraz bliżej...
A teraz coś ode mnie.
Książka dla wszystkich i nie dla każdego. Mimo, iż fabuła nie jest dość skomplikowana, bardzo łatwo pogubić się w końcu kto jest kim, a to za sprawą wielości imion jakimi posługują się bohaterowie. Co mi się podobało? Przede wszystkim "lekkość" stylu i dialogi, które nie rażą "sztucznością". Całość nie jest stworzona ot tak sobie, dobór bohaterów nie jest przypadkowy i ma uzasadnienie w angelologii/demonologii... czytejta.
*Stąd
Prawdziwa opowieść GROM-owca o sztuce przetrwania w dżungli – środowisku, gdzie człowiek ma najmniejsze szanse na przeżycie.
Na tych stronach znajdziecie krew, pot i humor. Poczujecie niesamowite zmęczenie i niewiarygodną satysfakcję, jakich można doznać tylko wtedy, gdy w zielonym piekle uda się wyciąć maczetą drogę dla siebie i swojego oddziału.
Jako operator GROM-u Naval brał udział w wielu misjach. Kiedy nocami patrolował ulice Bagdadu, bezustannie czyhało na niego niebezpieczeństwo. Jednak nawet te doświadczenia nie mogły go przygotować na to, co zobaczył w położonym na krańcu świata Belize. Południowoamerykańska dżungla to miejsce, gdzie dla człowieka niebezpieczne jest niemal wszystko – jadowite węże i pająki, boleśnie kłujące rośliny i błoto, które może pochłonąć każdego.
Tylko ta książka zabierze was w podróż w miejsce, z którego trudno jest wrócić żywym.
Oprowadzi po nim człowiek, który poznał sekrety sztuki przetrwania w ekstremalnych warunkach. Podzieli się też praktycznymi radami, jak... dać sobie radę w każdej sytuacji. Mało tego, Naval zainspiruje was, żeby ruszyć się z kanapy i stanąć do walki z własnymi słabościami.
Kto na to czeka?
-Motor, samochód, tir, machalass, rower.
-Dobrze... Zaraz, zaraz? machalass? co to jest?
-A w książce o nim czytałem... "jedzie kowboj macha lassem"
badam tssss...
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis
Materiał zajumany z walicki.info/10-praw-beletrystyki-2/
Autor prezentuje dlaczego sprzedają się gnioty i pornole dla nastolatek, a nie lepsze książki.
1) Prawo jakości: prawo jakości to iloczyn talentu i pomysłu, pomnożony przez czas poświęcony na wyprodukowanie książki przez autora. Oczywiście talent jest najważniejszym czynnikiem. (Z pustego i Salomon nie naleje). Przez co np. taki Walicki może spędzić nad opowiadaniem 400h, a efekt będzie gorszy od Grzędowicza, który pisał opowiadanie godzin 40.
Dla zobrazowania tego umysłom ścisłym:
(T∗I)∗t=Q
(T=Talent,I=Idea,t=time,Q=quality)
Oczywiście talent, pomysł i czas nie są jedynymi zmiennymi, które mają wpływ na jakość książki. (O tym później).
2) Pierwsze prawo kontynuacji: sequel jest z założenia gorszy. Jeśli pierwsze części książki/filmu/gry dobrze się sprzedały, to kolejne będą gorsze. Gdzie kończą się pomysły, tam zaczynają się pieniądze i główny czynnik skłaniający autorów do stworzenia kolejnych części pełnią przesłanki ekonomiczne, a nie nowe pomysły i „chęć dokończenia” dzieła (przykład: ostatnia odsłona kinowa przygód Indiana Jonesa). Oczywiście zdarzają się odstępstwa od tej reguły – w przypadku pisarzy i dłuższych cykli możliwa jest poprawa w ostatnich tomach (przykłady: „Świat Dysku” Terrego Pratchetta, „Czarna Kompania” Glena Cooka).
3) Drugie prawo kontynuacji: nie jest możliwe trzymanie równego poziomu cyklu. Oczywiście im lepszy pisarz, tym później dochodzi do trendu spadkowego. Tylko najlepsi kończą cykl w momencie wyczerpania pomysłów (nie zabija się kury znoszącej złote jajka).
4) Prawo smoka: (zwane również trzecim prawem kontynuacji) gdy kończą się pomysły, to zaczynają się smoki, magia, elementy niezgodne z pierwotnymi częściami cyklu (przykład: najnowsza odsłona serii gier The Elder Scrolls i tytułowe smoki). Oczywiście nie dotyczy to pierwotnych utworów. Czasami wtórne do bólu elfy i smoki mogą pojawić się w całkiem niezłej książce i być zgodne z lore.
5) Prawo powielania (prawo wtórności): pisałem już, że talent, czas i pomysł, to nie jedyne zmienne, które wpływają na jakość końcową dzieła. Jeden z brakujących elementów znajdziemy w prawie powielania. Jest nim dosyć trudny do zdefiniowania, (a zarazem bardzo wpływowy dla rozpoznawalności potencjalnej książki) współczynnik wtórności i powielania schematów. Niektórzy autorzy wykorzystują go poprzez kreację świata i zaludnianie go przysłowiowymi elfami, krasnoludami, smokami … Inni wykorzystują nieco bardziej wyrafinowane i subtelne „pożyczanie” pomysłów, które kolą w oczy bardziej oczytanych odbiorców (czerwie w ostatniej części Pana Lodowego Ogrodu Grzędowicza). Z jednej strony ciężko jest nie popełnić czegoś, choć w części wtórnego, z drugiej – wtórność zapewnia większą rozpoznawalność dzieła i zwiększa liczbę czytelników. Całkowicie innowacyjne pomysły, nieokraszone zupełnie powielanymi elementami odstraszają mniej ambitnych czytelników (tak pisze np. Jacek Dukaj, oryginalność nie idzie niestety w parze z popularnością). Dlatego doświadczeni autorzy wykorzystują utarte schematy (w pewnych granicach) z pełną premedytacją. Ciężko określić, jaki powinien być dokładnie współczynnik wtórności – pomiędzy puszczaniem do czytelników oka, a popadaniem w kicz są bardzo cienkie granice, które zależą również od odbiorcy.
6. Prawo marki b=Brand (prawo produktów pochodnych) – dobra marka ma stałych fanów i zyskuje na wartości. By ją zmonetyzować, wystarczy odsprzedać prawo do ekranizacji i tworzenia dzieł pochodnych (gry, koszulki, akcesoria). Monetyzacja marki, prócz zastrzyku gotówki, niesie również pewne implikacje. Jeśli produkty pochodne okażą się słabe, to jakość marki spadnie (np. chłodno przyjęte przez graczy tytuły bazujące na „Grze o Tron”).
7. Prawo oszustwa – wszystkie nasze książki dobrze się sprzedały, ale nie mamy ochoty już pisać i brakuje pieniędzy? Wystarczy zatrudnić dobrego ghostwritera. Oszukiwanie fanów i podpisywanie się swoim nazwiskiem pod cudzymi książkami, to w przypadku poczytnych i znanych autorów cios poniżej pasa dla czytelników. Cios, który dosyć często jest stosowany (począwszy od celebrytów, polityków i gwiazdeczek porno, skończywszy na cenionych pisarzach). Powinniśmy pamiętać, że przypadki, gdy ghostwritter wyszedł na światło dzienne świadczą o braku profesjonalizmu lub złamaniu poufności przez osoby wtajemniczone (np. prawnik spisujący umowę). O ile możemy przyjąć, że skala ghostwrittingu w przypadku autobiografii i celebrytów sięga 90%, to oszacowanie jej w środowisku pisarskim jest niemal niemożliwe.
Co w przypadku, gdy autor nie żyje? Nic straconego. Wystarczy wmówić, że zostawił „prawie gotowe” szkice i fragmenty kolejnych książek. Kończenie ich przyniesie wydawnictwu i spadkobiercom sporo pieniędzy (np. książki Ludluma).
8. Prawo skandalu (sex wszystko sprzeda) – jesteś słabym autorem, a może ładną celebrytką? Jeśli nie umiesz niczego stworzyć, to wystarczy nakręcić sextaśmę lub napisać erotyk i rozkręcić jak największą burzę medialną. Oczywiście „momenty” zdarzają się w niemal każdej książce przeznaczonej dla dojrzałego odbiorcy, niemniej nie są one elementem przewodnim i powinny być prezentowane w określonym celu i przy zachowaniu konwencji (pokazanie charakteru postaci, budowanie klimatu, kulminacja uczuć pomiędzy dwojgiem kochanków).
9. Prawo ilości – jeśli odniosłeś sukces, to możesz pisać kontynuację. Ilość sequeli (lub prequeli) świadczy o miarze sukcesu autora. Niestety bardzo rzadko przekłada się to na jakość cyklu.
Prawo ilości bazuje na równaniu znanym z prawa jakości (pierwsza część dekalogu).
(T∗I)∗t=Q
T=Talent,I=Idea,t=time,Q=quality)
Oczywiście mnożenie jest przemienne. Nawias istnieje tylko ze względu na wzory pochodne, które opisują dokładniej dekalog beletrystyki. Jeśli będziecie nimi Państwo zainteresowani, to postaram się je umieścić. Obecnie nie zamierzam zanudzać humanistów i przedstawię jedynie podstawy.
Najpierw musimy wyprowadzić wzór na jakość dla sequeli.
T=Talent można pominąć (zakładamy, że jest identyczny w przypadku tego samego autora). I=Idea (pomysł) jest z reguły rozmyciem wizji z poprzednich książek i jego wpływ, na jakość jest o wiele niższy. Najważniejszą rolę odgrywa czas poświęcony na pisanie książki.
(T∗I/2)∗t2=Q
Prawo ilości stanowi drugi człon wzoru, który poszerzamy o czynnik marki.
t2+b=q (q=quantity,b=Brand)
Prawo ilości to kwadrat czasu poświęcony na pisanie książki plus czynnik b=Brand (rozpoznawalność marki)
10. Prawo odbiorcy – kluczem do napisania poczytnej książki nie jest jakość, a analiza rynku i pisanie pod określonego odbiorcę. Im szerszy jest to krąg, tym lepiej dla autora. Przykładami pisarzy, którzy stosują prawo odbiorcy są King, Rowling i Coelho. Ich zasięg jest o wiele większy niż w przypadku bardziej ambitnych (niszowych) autorów.http://walicki.info/10-praw-beletrystyki-2/
(T∗I)∗t=Q - powiedz mi na chuj ten nawias wstawiłeś ?
Konkretnej jego książki nie polecę, bo wszystkie mi się podobały, a te czytałem:
- "Kilka godzin przed świtem"
- "Tunel strachu"
- "Szepty"
- "Oczy ciemności"
- "Odwieczny wróg"
- "Łzy smoka"
- "Ostatnie drzwi przed niebem"
- "Twarz"
- "Przepowiednia"
- "Dobry zabójca"
- "Inwazja"
Za kryminałami nie przepadam, ale ostatnio mile mnie zaskoczył jeden: "Krzyk pod wodą" napisany przez Jeanette Øbro Gerlow, Ole Tornbjerg.
Tak, jest dużo czytania. Tak, warto przeczytać.
IMO 'najzajebiściejszy' jest Major Major Major Major
1. "Ojciec majora Majora był trzeźwo myślącym, bogobojnym człowiekiem (...). Jego specjalnością była lucerna i żył z tego, że jej nie uprawiał. Rząd płacił mu dobrze za każdy korzec lucerny, którego nie zebrał. Im więcej lucerny nie uprawiał, tym więcej pieniędzy dostawał od rządu i za każdy nie zarobiony grosz kupował ziemię, aby zwiększyć ilość nie uprawianej lucerny. Ojciec majora Majora pracował bez wytchnienia nad nieuprawianiem lucerny. Długie zimowe wieczory spędzał w domu nie naprawiając uprzęży i codziennie skoro południe zrywał się z łóżka, aby dopilnować, czy nic nie zostało zrobione. Mądrze inwestując stał się wkrótce najpoważniejszym nieproducentem lucerny w okolicy. Sąsiedzi przychodzili do niego po radę w najróżniejszych sprawach, gdyż dorobił się sporej fortuny, co było dowodem mądrości.
– Jako posiejecie, tako będziecie zbierać – radził niezmiennie, na co sąsiedzi niezmiennie odpowiadali „Amen”."
2. "Jesteście oficerami Armii Stanów Zjednoczonych. Oficerowie żadnej innej armii na świecie nie mogą tego o sobie powiedzieć. Zastanówcie się nad tym."
3. "Pułkownik Cargill, prawa ręka generała Peckema, potężny, rumiany mężczyzna, przed wojną był czujnym, bezwzględnym i energicznym dyrektorem handlowym. Pułkownik Cargill był złym handlowcem. Był tak okropnym handlowcem, że wyrywały go sobie firmy zmuszone ze względów podatkowych wykazać straty. W całym cywilizowanym świecie, od Battery Park do Fulton Street, znano go jako człowieka, na którym można polegać, kiedy chodzi o szybkie obniżenie stopy podatkowej. Jego usługi były drogie, gdyż niepowodzenia są często trudne do osiągnięcia. Musiał zaczynać od szczytu i torować sobie drogę w dół, a kiedy się ma przyjaciół w rządzie, niełatwo jest robić złe interesy. Wymagało to nieraz miesięcy ciężkiej pracy i nieomylnie błędnego planowania. Człowiek dezorganizował, podejmował błędne decyzje, nie doglądał, wszystkie drzwi zostawiał otworem, a kiedy się zdawało, że już zrobił swoje, rząd dawał mu jezioro albo las, albo pole naftowe i psuł całą robotę. Jednak na pułkowniku Cargillu można było polegać. Nawet w tak nie sprzyjających okolicznościach potrafił zrujnować najlepiej prosperujące przedsiębiorstwo. Doszedł do tego własną pracą i swoje niepowodzenia zawdzięczał wyłącznie sobie."
4. "Kiedy obejrzałem ją sobie dokładnie w moim gabinecie, stwierdziłem, że jest jeszcze dziewicą. Podczas gdy ona wciągała pasek i przypinała do niego pończochy, porozmawiałem w cztery oczy z jej mężem.
“Co noc – pochwalił się ten mądrala. – Nie opuszczam ani jednej nocy. – Mówił z wielką pewnością siebie. – Robimy to nawet rano przed śniadaniem" – chwalił się dalej.
Było tylko jedno wyjaśnienie. Poprosiłem ich oboje i zademonstrowałem im stosunek na gumowych modelach. Miałem takie modele wyposażone we wszystkie organa płciowe; celem uniknięcia skandalu trzymałem je w oddzielnych szafkach. Teraz już ich nie mam oczywiście, nie mam nawet swojej praktyki. Jedyne, co mi zostało, to ta za niska temperatura, która mnie zaczyna nie na żarty niepokoić. Te dwa wałkonie, które mi pomagają, są do niczego jako diagności. Potrafią tylko narzekać. Im się wydaje, że mają kłopoty? To co ja mam powiedzieć? Szkoda, że nie byli w moim gabinecie tego dnia, kiedy przyszła ta młoda para i patrzyła na mnie, jakbym im mówił rzeczy, o których nikt na świecie jeszcze nie słyszał. Nigdy nie widziałem, żeby ktoś był równie zaintrygowany.
“Mówi pan, że to trzeba tak?" – spytał mnie i sam przez chwilę poruszał modelami. Wiem, że pewien typ ludzi znajduje w tym szczególną przyjemność.
“Bardzo dobrze – powiedziałem. – Teraz idźcie do domu i spróbujcie robić to przez kilka miesięcy moim sposobem, a wtedy zobaczymy, co będzie. Zgoda?"
“Zgoda" – odpowiedzieli i zapłacili mi gotówką bez żadnej dyskusji.
Życzyłem im dobrej zabawy, a oni podziękowali i wyszli. On obejmował ją w talii, jakby nie mógł się doczekać, kiedy znajdzie się w domu i będzie mógł przystąpić do dzieła. W kilka dni później przyszedł znowu, tym razem sam, i oświadczył siostrze, że musi się ze mną natychmiast widzieć. Jak tylko zostaliśmy sami, wyrżnął mnie w pysk."
To się nazywa książkowy sadol..
Nie jesten sadol by siebie znalazł ;]
Do niego chyba każdy obrazek pasuje .
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Początek akcji od 6:53