18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (4) Soft (4) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 22:48
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 4:40
🔥 Śmierć na tankowcu - teraz popularne

#medal

Medal
Vados • 2014-01-03, 0:27
Witam , siedzialem sobie tak na klopie i wymyslilem malego suchara

Dlaczego kibel zajmuje zawsze 3-cie miejsce ?
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Bo zawsze dostaje Brazowy Medal
Najlepszy komentarz (24 piw)
l................e • 2014-01-03, 0:36
A co tam, należy Ci się
Szanse
smok01 • 2013-11-28, 17:43
Mamy 1:7 000 000 000 szans, że powstaniemy. To już małe zwycięstwo.
Większe szanse są na zostanie prezydentem niż wygranie na loterii. Do dzieła sadole oraz sadolki.

Najlepszy komentarz (39 piw)
_................_ • 2013-11-28, 17:54
Kilka fotek tutaj, reszta w komentach 3.. 2.. 1.. Hajda!


Zapraszam do fabryki biżuterii "Adamas", aby zobaczyć, jak powstają medale na Igrzyska Olimpijskie "Sochi-2014". To może być ciekawe, obczajmy to.


Wszystko zaczyna się od pieca do wytopu brązu i srebra. Poprzez półciągły odlew powstaje gruby płat materiału. Będzie on pocięty na kwadratowe płyty, które następnie są ogrzewane do 180°C przez dwie godziny w celu usunięcia naprężeń wewnętrznych w medalu. Po tym zostaną odłożone do powolnego ostygnięcia.


Po ochłodzeniu, półprodukt idzie na tokarkę, gdzie z takiego klocka jest wycinany "mniej więcej kształt medalu. Potem idzie na inną tokarkę która zapewnia bardziej precyzyjną obróbkę. Po tych operacjach średnica obrabianego przedmiotu wynosi 100 mm, a grubość - 10 mm.



Najlepszy komentarz (22 piw)
Bociek • 2013-10-02, 23:35

Po toczeniu wyglądają już całkiem ładnie.


Teraz półprodukty są zabezpieczane wewnątrz urządzenia do wykonywania otworów.



Te otwory technologiczne będą służyć do zabezpieczenia medalu na podkładce w trakcie obróbki.


Następnie medal jest mocowany na tej rzeczy.


Proces ten nazywany jest frezowaniem wysokoprędkościowym. Obrabiarka nanosi specjalne wzory i symbole igrzysk.


Rewers medalu.


Teraz grawerowana jest oficjalna nazwa igrzysk olimpijskich w trzech językach. Przy okazji zostaje wyfrezowana wnęka na wstążeczkę.


Awers brązowego medalu Igrzysk Paraolimpijskich po obróbce.


Tera ino cztery dziury wycinajo co tam kryształy chco potem włożyć




Teraz nakładane są znaki wytwórcy na złote i srebrne medale. Następnie wszystkie medale są testowane i zapieczętowywane.


Maszyna szlifierska używana jest do polerowania obu stron medalu.




Kąpiel ultradźwiękowa pozwoli pozbyć się wszelakiego niepożądanego syfu.


Następna czynność to wiercenie otworu na kołek, który zamocuje wstążeczkę.




Teraz medale wrzucane są do gara w którym Michaił zazwyczaj pędzi samogon, ale teraz używany jest do polerowania wibracyjnego.


NIE! Michaił! nie pij tego, nie wynalazłeś gazowanej wódki z pijaną jak w piwie, to piana z detergentu w którym wraz z metalowymi kulkami różnych rozmiarów polerowane były medale!






Szlifierka ułatwia przygotowanie powierzchni medalu do polerowania.






Polerka (nazwa maszyny jak i procesu, duuuuuh!)






Kolejna kąpiel w ultradźwiękowej myjce.


Ostatnim etapem jest montaż - części metalowe medalu są łączone z kryształami.


Teraz wszytko powinno postać trochę w lodówce nastawionej na -35°C, pomoże to łatwiej umieścić kryształy w otworach medalu.


W normalnej temperaturze kryształy powiększają się i mocno tkwią w medalu/metalu


PAKOWANIEEE!


Aaaa ja durak! zapomniałbym wam opowiedzieć o samych kryształach! Tak na prawdę to jest poliwęglan wysokiej jakości który wybrano z powodów takich że jest bardziej kozacki od szkła, w końcu z poliwęglanu robi się szyby kasków astronautów.


Płyta poliwęglanu jest takiej samej grubości jak medal.


Używane są specjalne nóże z powłoką chroniącą kryształy.


Wycinajo kryształy o różnych rozmiarach.


Poliwęglan jest chłodzony przez strumień sprężonego powietrza, aby zmniejszyć tarcie i odkształcanie się materiału.


Taki arkusz wychodzi z maszyny.


Oto są gotowe kryształy.


Wzory nakładane są na kryształy przy użyciu lasera.


Za tymi drzwiami.


Które były otwarte i za którymi znajduje się ta całkiem fajna, nowoczesna i sążnie kosztująca maszyna do laserowej graweki kryształów.


Program pomaga wybrać odpowiedni wzorek.


Laser wypala wzór w samym środku kryształu.


A ta pomarańczowa trąba to okap wyciągający dym powstały przy grawerowaniu.


Tak to wygląda po grawerce laserem.


Kołeczki do mocowania wstążeczki.


Te montowane są ręcznie na awersie medalu Paraolimpijskiego tworząc symbole SOCHI2014 w języku Braille'a.


Rudy lotniskowiec i dokładne miejsce, w którym powstał projekt medalu.








Złoty medal, który jest w rzeczywistości zrobiony ze srebra! Jest sześć gramów cięższy niż zwykły srebrny medal.




Serebryanaya miedal'.


Brązowy medal.


Paraolimpijskie medale są troszkę cięższe, ale i tak ich nie zobaczycie bo u nas w TV znów nie puszczą paraolimpiady :/




Srebrny paraolimpijski medal.


Ten brązowy medal waży jakieś 585gram.


Ogólnie zostanie wyprodukowanych 1300 medali. Wyprodukowanie jednego zajmuje około 20godzin. A to wzorek który jest grawerowany w kryształkach.


Różne ruskie wzorki.


Są nawet wzory dagestańskich mistrzów.


Te projekty pozostały jedynie na papierze.


Medale z poprzedniej olimpiady (Salt Lake City, Turyn, Vancouver).

Materiał zajebany z escogido7.livejournal.com/159526.html własnomóżdżnie tłumaczony.
Ps. Ciekawe czy zobaczymy w tv któryś ze sfotografowanych medali
Ojciec część 2
s................3 • 2013-09-09, 23:48
Ten kto kojarzy mój nick wie czego może się spodziewać. Ci co nie wierzą w poprzednie "opowiadanie". Niech z góry sobie odpuszczą. Nie mam jak tej historii udowodnić, nie cofnę się w czasie i nie nagram tego. Jedyne co mogę pokazać to zdjęcie"prezentu" na 18'nastke, kiedyś może dorwę taty książeczkę wojskową to pokażę.

Dziś nie będzie długo, bo na sadolu im tekst dłuższy tym mniej osób czyta. Lepiej więcej, a krócej niż mniej, a dłużej.

Zacznę dzisiaj może od ulubionej historii taty.



Medalowi możecie się przyjrzeć.(sorry za jakość jest noc, a ja mam kartofel a nie telefon...)(Gdyby stary się dowiedział, że ruszam jego rzeczy byłby materiał na Harda )

Podczas wyprawy do "cioci" (siostra mojego dziadka która mieszka w Gozdnicy jest to mała miejscowość przy granicy z niemcami) wraz z bratem poszli do miejscowego baru. Gdzie spotkali 5 rodowitych szwabów. Trochę popili z wujkiem i zaproponowali im gre w pokera. (Ojeciec jest mistrzem pokera, bo go tego nauczyli w wojski, w sumie czego on mistrzem nie jest...). No niestety przegrali, ponieważ szawby jak to szwaby oszukiwały. Co mój tato im powiedział, i próbował odzyskać swoje pieniądze. Na co szwab odpowiedział " po co nam wasze ziemie skoro i tak mamy wasze pieniądze" no i się zaczęło. Jak to mój tato mówi "Wizna w 39 to przy tym nic !" Zdemolowali z wujkiem pół baru. Po czym im zabrali portfele gdzie schowali szwaby ich pieniądze. (Jakby starszy zobaczył, że piszę "szwaby" to by mnie zajebał, bo do wroga trzeba mieć szacunek.) I po wstępnym przejrzeniu znalazł tam owy medal.

Historia ta nie mogła mieć miejsca bo gdy byliśmy 5 lat temu w Gozdnicy to pokazał mi ten bar. Kiedy zacząłem wypytywać "ciocie" o bar powiedziała mi że powstał 2 lata temu. A on był tam zaraz po powrocie z wojska. Więc albo "ciocia" ma sklerozę albo ojciec kręci jak zawsze ^_^. Pewnie znalazł za dziecka i tyle.

Wspomniałem tutaj o Wiźnie. Gdy pokazałem Tacie 2 lata temu 40:1 Sabatonu z polskimi napisami to się popłakał i odrazu zadzwonił do dziadka żeby mu pokazać słuchali tego cały dzień -_-. Ojciec do dzisiaj ma taki dzwonek i KURWA choćbyś umierał nie odbierze przed 43 sekundą bo musi posłuchać. Mało tego, jeszcze zamówił sobie w graniu na czekaniu czy innym gównie tą piosenkę i zmusza wszystkich do słuchania jej (nuta dobra ale ileż można).

O Darku ( na prawdę ma inaczej na imię) dzisiaj nie będzie za wiele. Powiem tylko o jego córce, to jest sztuka. Na jej widok nogi miękną a inne narządy twardnieją.

Mianowicie, mój ojciec ma dwie siostry i brata. Siostry przejęły jak to w tradycji bywa nazwisko męża, natomiast wujek ma dwie córki. Co za tym idzie na moich barkach spoczywa przedłużenie bytu nazwiska "iksińskich" (nazwisko wymyśliła moja wykładowczyni XD). Tak więc dziadek wraz z ojcem przy każdej okazji umawiają mnie z jakakolwiek dziewoją. Próbowali, wszystkich znajomych i nic. (tak jak wspominałem wcześniej ryj mam nieprzeciętnie chujowy.) Tato w geście desperacji wszczął rozmowy z Darkiem. Darek ni chuja nie chciał się zgodzić bo nie będzie zmuszał do niczego córki (OJCIEC MARZENIE ). No ale po długich namowach zgodził się z nią porozmawiać.

Kilka dni później starszy uświadomił mnie, że mam w piątek randkę. Dał hajs i się cieszył... do czasu XD.

Poszedłem więc z Sandrą do kina na Atlas chmur, następnie na pizze, wybrała poczekaliśmy i zjedliśmy. Ogólnie rozmowa się kleiła wszystko pięknie itp. Gdy odprowadzałem ją do domu było zimno to wtulona we mnie. No było pięknie, doszliśmy do jej domu zaproponowała herbatę na rozgrzanie zanim wrócę do domu. Siedliśmy u niej w pokoju i już wiedziałem, że coś jest nie tak. No ale gadaliśmy chwile i gdy miałem ją pocałować. Zrzygałem się (delikatnie mówiąc). Do dziś dzień dziękuje Bogu, że zdążyłem obrócić głowę. Jak później się dowiedziałem nie trawie kukurydzy. Wróciłem do domu Ojciec oczywiście czekał na raport z pola bitwy jednakże nic mu nie powiedziałem. Gdy następnego dnia dowiedział się, co się stało stwierdził. "Dla Ciebie nie ma już ratunku". Od tamtej pory co parę dni słyszę co się dzieje w pokoju obok. Stary chce spłodzić drugiego syna...
Najlepszy komentarz (71 piw)
Ojciec_Stiffmeistera • 2013-09-09, 23:55
Czyta się to jak historie syna o ojcu wędkarzu
Jego życiorys jest tak krótki, jak było jego życie. Nie znamy nawet dokładnej daty jego urodzenia, jedynie rok 1905 r. Jego ojciec Kasper był właścicielem niedużej posiadłości i podobno wójtem dzielnicy Lwowa – Zniesienia. Antoś wychowywał się razem z trzema siostrami oraz czterema braćmi. Uczył się w V Gimnazjum we Lwowie. W listopadzie 1918 r. miał 13 lat i chodził do drugiej klasy gimnazjum.


13-letni Antoś Petrykiewicz.

Co go skłoniło do tego, żeby porzucić szkolną ławę, sięgnąć po karabin i bić się na lwowskich ulicach z Ukraińcami? Może namówili go do tego koledzy, którzy chcieli wspólnie przeżyć przygodę swojego życia? A może jednak pchnęły go do tego miłość do Lwowa i poczucie obowiązku? Podobnie jak skłoniły do czynu innego młodocianego żołnierza – 14 letniego Jurka Bitschana, który zapisał w pożegnalnym liście: Kochany Tatusiu, idę dzisiaj zameldować się do wojska. Chcę okazać, że znajdę na tyle siły, by móc służyć i wytrzymać. Obowiązkiem też moim jest iść, gdy mam dość sił, a wojska braknie ciągle dla oswobodzenia Lwowa. Z nauk zrobiłem już tyle, ile trzeba było. Dlaczego rodzice dopuścili do tego, że ich syn z bronią w ręku walczył na śmierć i życie w pobliżu swojej kamienicy? A może uciekł z domu i bez wiedzy rodziców dołączył do polskich oddziałów wojskowych? Odpowiedzi na wszystkie pytania możemy się tylko domyślać.



A karabin udźwigniesz? Możliwe, że tak wyglądała scena przyjęcia Antosia do oddziału por. Abrahama.

Jedno jest pewne – na początku listopada znajdujemy Antosia w oddziale porucznika Romana Abrahama, który wkrótce będzie nazywany „Straceńcami” i obrośnie legendą. Tak wspominał po latach postać Antosia Abraham: Najmłodszym żołnierzem ochotniczym w moim oddziale Góry Stracenia w listopadzie 1918 r. był uczeń II klasy gimnazjalnej Antoni Petrykiewicz, lat 13. W walce był nieustępliwy. Antoś walczył na ulicach Lwowa pod porucznikiem Abrahamem aż do oswobodzenia miasta.


Orlęta Lwowskie – młodociani żołnierze.

Później żołnierze z trupią czaszką na ramieniu walczyli na przedmieściu Lwowa – Persenkówce. W dniach 27-29 grudnia 1918 r. na wzgórzach Persenkówki rozegrała się krwawa bitwa. Obrosła ona legendą. Brał w niej udział także Antoś. Główną pozycją obronną Polaków był dworek, który uzyskał później miano reduty śmierci. Przeciwnikiem Straceńców były elitarne oddziały Strzelców Siczowych, które poprzez pozycje polskich żołnierzy chciały się wedrzeć do Lwowa. Najbardziej zacięte walki trwały w nocy z 28 na 29 grudnia. Noc tą nazwano szatańską. Polacy obronili swoje pozycje kosztem wielkich strat. Po bitwie po stronie polskiej doliczono się tylko 3 oficerów i 25 szeregowców z przeszło 100-150 biorących udział w bitwie. Na zbiórce nie stawił się również Antoś, który został ranny tej nocy. Jak pisał major Czesław Mączyński – dowódca obrony Lwowa – obrońcy Persenkówki do granic nieprawdopodobieństwa spełnili rozkaz walki do ostatniej kropli krwi.



Antosia przewieziono do szpitala urządzonego w budynku Politechniki. W wyniku odniesionych ran zmarł 16 stycznia 1919 r.

Abraham wspominał, że podał go do odznaczenia podczas raportu przed samym Naczelnikiem Państwa Józefem Piłsudskim: Podałem go wraz z innymi obrońcami do najwyższego odznaczenia Krzyżem Virtuti Militari. Podczas raportu składanego Naczelnikowi Państwa w Belwederze prosiłem o zatwierdzenie listy żołnierzy przedstawionych do tego odznaczenia. Marszałek Józef Piłsudski zaakceptował ten wniosek.

Krzyż Srebrny Virtuti Militari uroczyście nadano poległemu Antosiowi 22 stycznia 1920 r. w rocznicę Powstania Styczniowego. Antoś do dzisiaj jest najmłodszym kawalerem tego najwyższego polskiego odznaczenia wojskowego. Oprócz Virtuti Militari uhonorowano go również pośmiertnie 3-krotnie Krzyżem Walecznych. Zwłoki bohatera złożono na Cmentarzu Obrońców Lwowa w katakumbach. Były otoczone należną czcią i opieką polskiej ludności aż do końca drugiej wojny światowej. Zwłoki młodocianego bohatera sprofanowali dopiero Sowieci. Za ich sprawą katakumby wymieciono z prochów pochowanych tutaj bohaterów, a pomieszczenia zaaranżowano na zakład kamieniarski. Dopiero po 1989 r. rozpoczęto odbudowę katakumb i samego cmentarza, który uroczyście otwarto w 2005 r.


Krzyż Srebrny Virtuti Militari z 1920 r.


Postać Antosia zajmuje do dzisiaj centralne miejsce w legendzie o Orlętach Lwowskich. Jeden z poetów lwowskich, opiewających czyny polskich żołnierzy, Henryk Zbierzchowski napisał o nim wiersz:

W pamięci ten żołnierz mały,

Który bronił Lwów

Dla Polski Chwały:

Czapka większa od głowy,

Pod którą widać włos płowy

A na obszernym mundurze

Jak ze starszego brata

Na łacie łata,

Dziura na dziurze.



Szwabski chorwat gubi medal
TomdeX • 2013-05-26, 23:05
Długo się nie cieszył ze złotego medalu



Ich miny mnie rozpierdalają
Najlepszy komentarz (24 piw)
matrix925 • 2013-05-26, 23:08
I ta mina na końcu...