
Lata 80. były trudne dla Śląska. Ledwo wykonano wyrok na Zdzisławie Marchwickim, seryjnym zabójcy i gw🤬cicielu, znów zaczęły pojawiać się ciała. Zupełnie jakby mordował je zza grobu. Nic dziwnego, że wszystkie siły skupiono na odnalezieniu naśladowcy. A jednak cześć ofiar nie pasowała do schematu, a modus operandi sprawcy był zupełnie inny. ..
Mieczysław Zub urodził się 10 października 1953 roku. Mieszkał w Chorzowie i pracował jako milicjant. Na pozór był wzorowym mężem i ojcem, ale w rzeczywistości prowadził podwójne życie. W domu stawał się oprawcą. Jego żona wielokrotnie skarżyła się przełożonym na przemoc, jakiej doświadczała. Skargi żony nie spotkały się z reakcją przełożonych aż do momentu, gdy ich liczba stała się zbyt trudna do zignorowania. Zuba zdegradowano i przeniesiono do komendy w Rybniku, a wkrótce całkowicie wyrzucono ze służby za „wykroczenia dyscyplinarne”. To jednak nie powstrzymało jego eskalujących przestępstw.,,
PIERWSZE PRZESTĘPSTWA
Pierwszy udokumentowany atak Zub przeprowadził 29 listopada 1977 roku w Świętochłowicach. Jego ofiarą była 14-letnia dziewczynka, którą zaczepił na ulicy, udając troskliwego milicjanta. – Szła ze mną ufnie, bo wiedziała, że jestem funkcjonariuszem – wspominał później.
Zaciągnął ją do lasu, tam przewrócił, położył się obok niej i ręką zatkał jej usta. Zagroził pistoletem i kazał się rozebrać.
– Czy pan mnie zabije?” – zapytała przerażona dziewczynka.
– Nie, jeśli będziesz grzeczna” – odpowiedział.
Po wszystkim zapytał 14-latkę o stopnie i zaproponował, że odprowadzi ją do domu. Przerażona dziewczynka opowiedziała wszystko rodzicom, którzy zgłosili sprawę na milicję.
Milicja rozpoczyna śledztwo, sprawie nadano kryptonim "Fantomas".
Portret pamięciowy.
Mieczysław Zub podczas popełniania przestępstw miał na sobie mundur milicjanta, w takim przebraniu dokonał jeszcze kilku napadów na tle seksualnym na kobiety. Przełożeni Zuba widzą, że jego służba nie przebiega normalnie. Wkrótce został zwolniony w trybie dyscyplinarnym.
Na ponad dwa lata zawiesza swoją przestępczą działalność...
KOLEJNE OFIARY
Na przestępczą drogę powrócił we wrześniu 1980 roku. Zgw🤬cił wtedy młodą kobietę.
Rok później Zub dopuścił się pierwszego morderstwa. 19 listopada 1981 roku w Rudzie Śląskiej zgw🤬cił i udusił 19-letnią dziewczynę w ósmym miesiącu ciąży. Jak wspominał: – "Byłem pijany. Wciągnąłem ją do rowu, zgw🤬ciłem i udusiłem".
Na początku 1983 r. życie straciła kolejna młoda kobieta w Sosnowcu. Tym razem ofiarą nieuchwytnego Fantomasa padła 23-letnia Elżbieta. Do końca 1983 roku zamordował jeszcze dwie kobiety.
Morderca działał zawsze według tego samego schematu: napadał na kobiety w ustronnych miejscach, gw🤬cił je, a następnie zabijał, by nie zostawić świadków.
WPADKA
Na początku 1983 roku, w czasie kolejnego gw🤬tu, zgubił swą przepustkę, uprawniającą do wejścia na teren huty, w której niedawno znalazł pracę. Gdyby nie jego własna głupota i przypadek zabijałby dalej. Śledczy odnaleźli również legitymację ubezpieczeniową z danymi osobowymi, adresem i fotografią byłego milicjanta. Nie było mowy o pomyłce.
8 marca 1983 roku Zuba zatrzymano, a w czasie przesłuchania przyznał się do wszystkich popełnionych zbrodni.
PROCES I WYROK
Proces Mieczysława Zuba był pełen dramatycznych scen. Ogółem przed sądem wystąpiły 24 osoby pokrzywdzone, 39 świadków i kilku biegłych psychiatrów. Eksperci uznali, że oskarżony był poczytalny w momencie dokonywania czynów zabronionych.
W czasie rozpraw morderca zachowywał się wulgarnie, gwizdał, śpiewał i obrażał sąd. Po wprowadzeniu na salę rozpraw powitał sędziów stekiem wyjątkowo wulgarnych wyzwisk, a następnie stwierdził: „Zdrastwujtie towariszczi, możecie zaczynać”.
Pierwsza rozprawa nie trwała długo. Już na początku procesu zbrodniarz przyznał się do wszystkich zarzucanych mu morderstw. Zaznaczył także, że nie będzie udzielał żadnych wyjaśnień, bo „to nie ma sensu”. Powiedział też: „Lepiej powieście mnie od razu na rynku w Katowicach. Będzie szybciej”.
Resztę pierwszego dnia procesu spędził na gwizdaniu i głośnym śpiewie.
Tak było również przez wszystkie następne rozprawy, w trakcie których Mieczysław Zub przeklinał prokuraturę i sędziów, a także zdemolował kopniakami ławę oskarżonych, na której siedział. Skandaliczne zachowanie oskarżonego powodowało, że często trzeba było wyprowadzać go z sali sądowej.
Przyznał się do winy, ale winę zrzucał na alkohol. – Na trzeźwo nigdy bym czegoś takiego nie zrobił – twierdził.
Za cztery morderstwa i 13 gw🤬tów Zub został skazany na karę śmierci.
WYKONANIE KARY
W więzieniu Zub nadal pokazywał swoje agresywne oblicze, demolując cele i znęcając się nad współwięźniami. Konieczne było stosowanie dodatkowych kajdanek oraz izolacja. Dwukrotnie próbował popełnić samobójstwo. Pierwsza próba zakończyła się niepowodzeniem, ale 29 września 1985 roku skutecznie odebrał sobie życie, wieszając się w celi.
Strażnicy skomentowali jego śmierć lakonicznie: – Nie chciał czekać na kata...
Zainteresowanym osobą Fantomasa polecam pozycję Roberta Gawlińskiego
W dużej mierze korzystałam z tegoż źródła.
Mieczysław Zub urodził się 10 października 1953 roku. Mieszkał w Chorzowie i pracował jako milicjant. Na pozór był wzorowym mężem i ojcem, ale w rzeczywistości prowadził podwójne życie. W domu stawał się oprawcą. Jego żona wielokrotnie skarżyła się przełożonym na przemoc, jakiej doświadczała. Skargi żony nie spotkały się z reakcją przełożonych aż do momentu, gdy ich liczba stała się zbyt trudna do zignorowania. Zuba zdegradowano i przeniesiono do komendy w Rybniku, a wkrótce całkowicie wyrzucono ze służby za „wykroczenia dyscyplinarne”. To jednak nie powstrzymało jego eskalujących przestępstw.,,

PIERWSZE PRZESTĘPSTWA
Pierwszy udokumentowany atak Zub przeprowadził 29 listopada 1977 roku w Świętochłowicach. Jego ofiarą była 14-letnia dziewczynka, którą zaczepił na ulicy, udając troskliwego milicjanta. – Szła ze mną ufnie, bo wiedziała, że jestem funkcjonariuszem – wspominał później.
Zaciągnął ją do lasu, tam przewrócił, położył się obok niej i ręką zatkał jej usta. Zagroził pistoletem i kazał się rozebrać.
– Czy pan mnie zabije?” – zapytała przerażona dziewczynka.
– Nie, jeśli będziesz grzeczna” – odpowiedział.
Po wszystkim zapytał 14-latkę o stopnie i zaproponował, że odprowadzi ją do domu. Przerażona dziewczynka opowiedziała wszystko rodzicom, którzy zgłosili sprawę na milicję.
Milicja rozpoczyna śledztwo, sprawie nadano kryptonim "Fantomas".

Portret pamięciowy.
Mieczysław Zub podczas popełniania przestępstw miał na sobie mundur milicjanta, w takim przebraniu dokonał jeszcze kilku napadów na tle seksualnym na kobiety. Przełożeni Zuba widzą, że jego służba nie przebiega normalnie. Wkrótce został zwolniony w trybie dyscyplinarnym.
Na ponad dwa lata zawiesza swoją przestępczą działalność...
KOLEJNE OFIARY
Na przestępczą drogę powrócił we wrześniu 1980 roku. Zgw🤬cił wtedy młodą kobietę.
Rok później Zub dopuścił się pierwszego morderstwa. 19 listopada 1981 roku w Rudzie Śląskiej zgw🤬cił i udusił 19-letnią dziewczynę w ósmym miesiącu ciąży. Jak wspominał: – "Byłem pijany. Wciągnąłem ją do rowu, zgw🤬ciłem i udusiłem".
Na początku 1983 r. życie straciła kolejna młoda kobieta w Sosnowcu. Tym razem ofiarą nieuchwytnego Fantomasa padła 23-letnia Elżbieta. Do końca 1983 roku zamordował jeszcze dwie kobiety.
Morderca działał zawsze według tego samego schematu: napadał na kobiety w ustronnych miejscach, gw🤬cił je, a następnie zabijał, by nie zostawić świadków.
WPADKA
Na początku 1983 roku, w czasie kolejnego gw🤬tu, zgubił swą przepustkę, uprawniającą do wejścia na teren huty, w której niedawno znalazł pracę. Gdyby nie jego własna głupota i przypadek zabijałby dalej. Śledczy odnaleźli również legitymację ubezpieczeniową z danymi osobowymi, adresem i fotografią byłego milicjanta. Nie było mowy o pomyłce.
8 marca 1983 roku Zuba zatrzymano, a w czasie przesłuchania przyznał się do wszystkich popełnionych zbrodni.

PROCES I WYROK
Proces Mieczysława Zuba był pełen dramatycznych scen. Ogółem przed sądem wystąpiły 24 osoby pokrzywdzone, 39 świadków i kilku biegłych psychiatrów. Eksperci uznali, że oskarżony był poczytalny w momencie dokonywania czynów zabronionych.
W czasie rozpraw morderca zachowywał się wulgarnie, gwizdał, śpiewał i obrażał sąd. Po wprowadzeniu na salę rozpraw powitał sędziów stekiem wyjątkowo wulgarnych wyzwisk, a następnie stwierdził: „Zdrastwujtie towariszczi, możecie zaczynać”.
Pierwsza rozprawa nie trwała długo. Już na początku procesu zbrodniarz przyznał się do wszystkich zarzucanych mu morderstw. Zaznaczył także, że nie będzie udzielał żadnych wyjaśnień, bo „to nie ma sensu”. Powiedział też: „Lepiej powieście mnie od razu na rynku w Katowicach. Będzie szybciej”.
Resztę pierwszego dnia procesu spędził na gwizdaniu i głośnym śpiewie.
Tak było również przez wszystkie następne rozprawy, w trakcie których Mieczysław Zub przeklinał prokuraturę i sędziów, a także zdemolował kopniakami ławę oskarżonych, na której siedział. Skandaliczne zachowanie oskarżonego powodowało, że często trzeba było wyprowadzać go z sali sądowej.
Przyznał się do winy, ale winę zrzucał na alkohol. – Na trzeźwo nigdy bym czegoś takiego nie zrobił – twierdził.
Za cztery morderstwa i 13 gw🤬tów Zub został skazany na karę śmierci.
WYKONANIE KARY
W więzieniu Zub nadal pokazywał swoje agresywne oblicze, demolując cele i znęcając się nad współwięźniami. Konieczne było stosowanie dodatkowych kajdanek oraz izolacja. Dwukrotnie próbował popełnić samobójstwo. Pierwsza próba zakończyła się niepowodzeniem, ale 29 września 1985 roku skutecznie odebrał sobie życie, wieszając się w celi.
Strażnicy skomentowali jego śmierć lakonicznie: – Nie chciał czekać na kata...
Zainteresowanym osobą Fantomasa polecam pozycję Roberta Gawlińskiego

W dużej mierze korzystałam z tegoż źródła.
