18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (2) Soft (1) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: 23 minuty temu
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 22:52
🔥 Pedalarz i roboty drogowe - teraz popularne

#piłka nożna

...ludzie pytają?!



Po staremu
Najlepszy komentarz (171 piw)
ostatni • 2013-09-07, 1:30
Znów polaczki pokrzywdzone przez cały świat. Mogli strzelić 5 bramek i koło chuja latała by im ta ostatnia. Czarnogóra to państewko 30 razy mniejsze od Polski i jej piłkarze spuścili nam wpierdol w stolicy na przepłaconym stadionie za 2 miliardy złotych z niesprawnym dachem i rynnami odprowadzającymi wodę na trybuny. Takie rzeczy rzeczy tylko w tym pierdolniku i tylko w wykonaniu tego wspaniałego narodu. To jest naprawdę dobry powód do wiary w Boga, bo gdyby nie opieka jakiejś istoty wyższej to to wszystko między Odrą a Bugiem powinno się już dawno samoistnie rozpierdolić.
Eliminacje LM
TYMB4R`k • 2013-08-28, 13:00
Rok 2050.
Czy Polska drużyna po 54 latach w końcu zagra w Lidze Mistrzów?
Przypomnijmy, że po reformie rozgrywek wprowadzonych w 2025 roku przez Michela Platiniego Mistrz Polski w eliminacjach LM mierzył się z drużynami z San Marino, Wysp Owczych, Andory, Luksemburga, a także z Mistrzem Kosowa.

Najbliżej awansu była Termalica Bruk-Bet Nieciecza 14 lat temu, gdy po remisie w pierwszym meczu na stadionie Mistrza Kosowa Fk Prisztiny padł bezbramkowy remis, niestety w rewanżu w Niecieczy przy ogłuszającym dopingu 100 kibiców (reszta stadionu została zamknięta ze względu na rasistowskie okrzyki w kierunku piłkarza Lecha Poznań w meczu ligowym) drużyna Mistrza polski u uległa rywalom 1:2 , tracąc bramki w 90 i 92 minucie spotkania. W tym sezonie na drodze Mistrza naszego kraju stanął nieobliczalny zespół z Watykanu. Prowadzona przez Papieża Jana XIII drużyna jest faworytem w starciu z Legią... ALE DOPÓKI PIŁKA W GRZE!
Cytat:

Bus z kibicami Śląska został zaatakowany przez hiszpańskich kibiców na przedmieściach Sewilli. Napastnicy użyli noży – kilku fanów z Wrocławia trafiło do szpitala.

18 kibiców Sląska Wrocław jechało na środowy mecz z FC Sewillą rozgrywany w ramach rozgrywek Ligi Europejskiej. Bus - wg. nieoficjalnych jeszcze informacji - miał być śledzony od Barcelony, a zaatakowany na przedmieściach Sewilli. Napastnicy mieli przy sobie noże i ranili od kilku do kilkunastu kibiców Śląska Wrocław. Trafili oni do szpitala – ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. W wyniku ataku w ręce hiszpanów trafiły też 4 flagi kibiców wrocławskich - „krojenie” flag to tradycja wśród piłkarskich chuliganów, jednak uzywanie ostrego sprzętu jest uznawane za niehonorowe.




Cytat:

Na początku mówiło się, że mogli to zrobić kibice innej polskiej drużyny. Okazało się jednak, że napastnikami byli kibice FC Sewilla, którzy znani są ze swoich lewicowych poglądów – z kolei kibice Śląska są mocno związani z ruchem narodowym. Hiszpańscy chuligani już chwalą się atakiem na Polaków w internecie.





Śląsk już zapowiada godne przywitanie kiboli z sevilli.
Oczywiście media w Polsce milczą
Źródło: plwolnosci.pl/
Najlepszy komentarz (95 piw)
____ • 2013-08-23, 11:32
"MSZ przeprasza za Polskich kiboli w Hiszpanii"
Futbol bez napastników?
pheterh001 • 2013-08-21, 23:13
Przeglądając ostatnio historię piłki nożnej od 2002r. do teraz, zauważyłem, że nie tylko Barcelona i repr. Hiszpanii mają tendencje do gry bez klasycznych napastników, lecz także coraz więcej ofensyfwnie grających drużyn takich jak ManU czy Ajax.

Oto artykuł znaleziony gdzieś na google, potwierdzający ewolucję futbolu w stronę gry bez klasycznego snajpera:

Cytat:

Jonathan Wilson - felietonista brytyjskiego The Guardian i autor książek poświęconych taktyce w futbolu.

----------------

Futbol bez klasycznych napastników? Może wydawać się to nieprawdopodobne, ale Carlos Alberto Parreira, trener Brazylii na zwycięskich dla niej Mistrzostwach Świata w USA w 1994 roku, przewiduje, że w przyszłości dominującą formacją będzie 4-6-0. Taką uwagę poczynił już siedem lat temu, podczas międzynarodowej konferencji trenerów odbywającej się w Rio de Janeiro. Tak, wtedy również wszyscy byli zaskoczeni.

Owszem, trendy w piłce nożnej zmieniają się nieustannie. Lata temu skrzydłowi mieli status półbogów. Później o nich zapomniano, aby z czasem wrócić do gry skrzydłami. Podobny proces przechodzili rozgrywający. Ale napastnicy? I to środkowi napastnicy? Czy futbol może w ogóle przeżyć bez środkowego napastnika, lub bez rozpoznawalnej linii ofensywnej?

Odpowiedź przyszła w finale Ligi Mistrzów w 2008 roku. Manchester United wygrał jeden z największych turniejów piłkarskich na świecie nie korzystając z wyraźnie wyodrębnionego napastnika. A więc jednak można.

Manchesterski radykalizm w kwestii podejścia do pozycji napastnika jest wyjątkowy i bardzo rzadko spotykany, ponieważ niezmiernie trudno jest grać efektywnie bez klasycznego napastnika. Sporo czasu potrzeba, aby w grze zespołu pojawiła się wymagana płynność i zrozumienie. Na Euro 2008 nikt nie zdecydował się na grę bez napastnika. W końcu każda reprezentacja dysponuje ograniczoną ilością sesji treningowych, nie ma więc wielu okazji, aby system dopracować. Lecz i tak dało się zauważyć trend wiodący ku zanikaniu napastników na boisku.

Z szesnastu zespołów występujących na boiskach Austrii i Szwajcarii mniej niż połowa zdecydowała się na grę dwoma napastnikami. I pomyśleć, że w pierwszym w historii meczu międzynarodowym, pomiędzy Szkocją i Anglią w 1872 roku, udział wzięło aż trzynastu napastników! Inna sprawa, że spotkanie zakończyło się wynikiem 0:0. Jak widać, ilość napastników na boisku niekoniecznie musi przekładać się na ilość zdobytych bramek.

W 2006 roku AS Roma grała ustawieniem 4-1-4-1 szybko przechodzącym w 4-1-5-0. Francesco Totti, w pierwszym systemie był typowym trequartistą, operującym pomiędzy pomocą a atakiem, dogrywający piłki napastnikom. W drugim systemie, bez nominalnego napastnika, cofał się głębiej, prowadził piłkę, przytrzymywał ją, tworząc w ten sposób miejsce dla partnerów z ataku. Chociaż Manchester United pobił AS Roma 7:1 w ćwierćfinale Ligi Mistrzów w kwietniu 2007 roku (Romę grającą wtedy bez Tottiego), Sir Alex Ferguson wiedział, że powinien podążyć sposobem gry Rzymian w ataku - bez wyraźnie wyodrębnionego napastnika. Szkot miał już za sobą zmianę stylu gry wywołaną refleksją nad sposobem gry przeciwnika. Upokarzająca porażka z Realem Madryt w kwietniu 2000 roku spowodowała odejście od stylu 4-4-2.

Przez większość sezonu 2007/08 Ferguson ustawiał Wayne'a Rooneya jako teoretycznie najbardziej wysuniętego napastnika. Lecz Anglik bez przerwy schodził do środka boiska i grał, jak to mawiał Sir Alex, "aż zbyt niesamolubnie".

Piłkarska inteligencja Rooneya i Téveza, ich ruchliwość i dobre zrozumienie dawały Cristiano Ronaldo ogrom wolnej przestrzeni, dzięki czemu Portugalczyk zdobył aż 42 bramki w tamtym sezonie. W zasadzie system United wyglądał jak 4-2-4-0. Czasami, zwłaszcza w Europie, Ferguson wystawiał dodatkowego środkowego pomocnika. Wtedy Ronaldo grał w centrum formacji ataku w systemie 4-3-3.

Środkowy napastnik w typie Ronaldo z tamtego Manchesteru to w w futbolu żadna nowość. W pierwszej połowie lat trzydziestych wielkie sukcesy osiągał austriacki Wunderteam, którego środkowy napastnik, Mathias Sindelar, bardzo często atakował z głębi pola, zamiast czekać na piłki w polu karnym rywala. W 1945 roku zachwycał Anglię tak samo grający Wsiewołod Bobrow, podczas gościnnych występów z Dynamem Kijów. A najlepszym przykładem na wykorzystanie głęboko grającego środkowego napastnika jest gwiazdor wielkich Węgier lat pięćdziesiątych - Nándor Hidegkuti.

W 1953 roku Węgrzy zatrzęśli Anglią, bijąc ją na Wembley 6:3. "Ten mecz był dla mnie tragedią", mówi środkowy obrońca Anglików Harry Johnston. "Byłem totalnie bezsilny, nie potrafiłem zrobić czegokolwiek, by zmienić tamten stan rzeczy." Gdy Johnston wędrował za Hidegkutim w kierunku środka pola, w centrum angielskiej obrony powstała wielka luka. Gdy zostawiał go samego, Węgier biegał sobie bezkarnie. Przy okazji strzelił Anglikom trzy gole w tamtym meczu.

Odpowiedzią na głęboko grającego środkowego napastnika było krycie strefowe. Za jego prekursora uważa się Zezé Moreirę, trenera Brazylii w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych. Tak, trenera Brazylii. Mit mówiący o tym, że Brazylijczycy to wybitni artyści futbolu i miłośnicy taktycznej wolności jest bowiem godny pożałowania. Historia taktyki to walka o znalezienie złotego środka pomiędzy płynnością ataku i solidnością defensywy. Na zwycięskich dla Canarinhos Mistrzostwach Świata w 1958 roku Pele i Garrincha cieszyli się tak wielką ofensywną swobodą, ponieważ pozwalała im na to formacja obrony zespołu. Brazylijczycy już wtedy z powodzeniem stosowali linię defensywną złożoną z czterech piłkarzy kryjących strefowo. Reszta świata nadal grała trójką obrońców w systemie W-M.

Lata 1930 - 1950 to początki systematyzowania futbolu. Zdano sobie sprawę, że piłka nożna to nie tylko pojedynki indywidualne, a coraz mocniej kwestia jak najlepszego ustawienia zawodników. Prapoczątek tych początków? Lata trzydzieste, Szwajcaria, klub Servette FC. Jej ówczesny trener, były reprezentant Austrii Rene Kaplan, szukał sposobów, aby półamatorskie Servette nie przegrywało bezustannie z silniejszymi rywalami. Wprowadził pozycję libero - zawodnika ustawionego przed trzema obrońcami, który osłaniał ich przed atakami przeciwników. Nakazał także swemu zespołowi, aby pozwalał rozgrywać piłkę rywalom i spokojnie na nich czekać. Podobne myślenie doprowadziło później do powstania włoskiego catenaccio.

W latach sześćdziesiątych poprawiła się wiedza o sposobach odżywiania i przygotowaniu fizycznym zawodników. Wielki Moskwiczanin, trener Dynama Kijów Wiktor Masłow, wprowadził do gry pojęcie pressingu. Można powiedzieć, że wtedy właśnie rozpoczęła się era nowoczesnego futbolu. Drużyna Masłowa atakowała rywali, aby wejść w posiadanie piłki, a zarazem natychmiast wypełniała luki we własnym ustawieniu, wynikłe z wywierania pressingu na przeciwniku. Ten rodzaj futbolu rozwinął kolejny trener kijowskiego Dynama, Walery Łobanowski oraz niemniej sławny Holender, Rinus Michels w amsterdamskim Ajaksie. Tam styl gry tworzył się wraz z dorastaniem młodych piłkarzy, którzy grali ze sobą od małego. W Dynamie był efektem ciężkiej pracy. Łobanowski to pionier stosowania technologii komputerowej w zawodzie trenera. Styl narzucił piłkarzom prawie siłą. Wprawdzie różnice w ideologiach panujących w Ajaksie i w Dynamie były nader widoczne, to oba zespoły grały wręcz identycznie...

Jutro druga część artykułu, poświęcona Milanowi Sacchiego, ustawieniu 4-6-0 i kilku innych istotnych aspektach współczesnej gry w piłkę.

cz. 2

Szczytowym osiągnięciem stylu opartego na pressingu był AC Milan Arrigo Sacchiego. Tamten zespół zdobył Puchar Europy w latach 1989 i 1990. Od tego czasu nikt nie był w stanie obronić tytułu w najważniejszych rozgrywkach klubowych. Sacchi wymagał, aby w sytuacjach, gdy piłkę posiadał rywal, odległość pomiędzy dwoma napastnikami Milanu a linią obrony zespołu nigdy nie wynosiła więcej niż dwadzieścia pięć metrów. "Wszyscy moi zawodnicy mieli zawsze cztery punkty odniesienia. Pierwszy - piłka, drugi - przestrzeń na boisku, trzeci - najbliżej znajdujący się przeciwnik, czwarty - pozostali zawodnicy przeciwnej drużyny." Innymi słowy, piłkarze Milanu nie mieli ściśle ustalonych pozycji, wszystko było względne.

Filozofia gry według Sacchiego osiągnęła wielki sukces, chociaż wśród piłkarzy włoskiego klubu nie zawsze cieszyła się popularnością. Na przykład Ruud Gullit protestował przeciwko tak wielu sesjom treningowym, mającym na celu nieustanne powtarzanie ustawień na boisku, aby uzyskać odpowiedni poziom wzajemnego rozumienia się piłkarzy podczas meczu.

"Powiedziałem kiedyś Gullitowi, że pięciu dobrze zorganizowanych zawodników zawsze powstrzyma dziesięciu niezorganizowanych. I udowodniłem to. Wziąłem pięciu zawodników - bramkarza Giovanniego Galli, Tassottiego, Maldiniego, Costacurtę i Baresiego. Przeciwko mojej piątce grali Gullit, Van Basten, Rijkaard, Virdis, Evani, Ancelotti, Colombo, Donadoni, Lantignotti i Mannari. Dostali piętnaście minut na strzelenie bramki. Jedyna zasada brzmiała - jeżeli odzyskamy piłkę albo oni piłkę zgubią, zaczynają akcję od nowa, z około dziesięciu metrów za linią środkową boiska. Graliśmy tak na treningach wielokrotnie. Bramki nie zdobyli nigdy. Naprawdę nigdy", wspomina Sacchi.

Włoch nie poważa popularnego ostatnio systemu 4-2-3-1. Według niego gra dwójką cofniętych środkowych pomocników, aby dać wsparcie atakującym, wzmaga tylko i tak wielkie już ego zawodników ofensywnych. To chyba tłumaczy, dlaczego tak krótko zabawił w Realu Madryt w charakterze dyrektora sportowego. W erze galaktycznej defensywny pomocnik miał dostarczać defensywnego wsparcia dla wielkich atakujących w typie Zidane'a i Figo. A Sacchi, podobnie jak Walery Łobanowski, ceni sobie wszechstronność zawodników, gotowych podjąć się na boisku różnych zadań.

Sacchi prezentuje w tym aspekcie podejście radykalne. Popatrzmy jednak na Manchester United z 2008 roku. Skrzydłowy (Ronaldo) potrafiący grać jako środkowy napastnik i środkowi napastnicy (Rooney, Tévez) potrafiący grać jako ofensywni pomocnicy. Nawet dwaj cofnięci pomocnicy grali bardziej zróżnicowaną piłkę niż kiedyś Makélélé w Realu Madryt.

Wszechstronność piłkarzy prowadzi do większej płynności w grze, a to oznacza, że środkowy napastnik według starego wzoru, klasyczny sęp pola karnego, staje się melodią przeszłości. Twórca potęgi kijowskiego Dynama w latach sześćdziesiątych, Wiktor Masłow, wynalazca systemu 4-4-2, powiedział kiedyś: "Futbol jest jak samolot. Gdy zwiększa się jego prędkość, zwiększa się opór powietrza. Dlatego dziób samolotu musi być coraz bardziej opływowy."

A więc jednak 4-6-0? Obecny dyrektor techniczny UEFA i ceniony trener Andy Roxburg nie uważa, aby takie ustawienie było lekarstwem na wszystko. "Owszem, sześciu zawodników w środku pola może wymieniać się pozycjami, na przemian bronić i atakować. Tylko że potrzeba by do tego sześciu takich piłkarzy, jak Deco w formie. On nie tylko atakował, ale biegał po całym boisku i na całym boisku walczył o piłkę. To bardzo dobry przykład zawodnika wszechstronnego, który dysponował również świetną kondycją fizyczną".

System polegający na grze bez napastników opiera się na szybkiej i dokładnej wymianie piłek w środku pola. Wszystko wygląda dobrze, gdy drużyna ma swój dzień. Czasami jednak zdarzają się dni, gdy najzwyczajniej w świecie nie idzie. Piłka nie krąży pomiędzy zawodnikami jak powinna, a rywal atakuje z pasją, spychając Twój zespół do defensywy. Wtedy potrzeba jednak napastnika szybkiego, mobilnego i dobrze grającego tyłem do bramki, aby przeciwstawić się presji wywieranej przez przeciwnika.

Kolejny aspekt, jaki w temacie "wymierania" klasycznych napastników należy poruszyć, to poprawiające się z biegiem czasu przygotowanie fizyczne zawodników. Według Roberto Manciniego to właśnie na tym polu możemy oczekiwać rewolucyjnego skoku w futbolu. Według niego, pod względem taktycznym nie da się już wiele poprawić, ale możliwości fizyczne piłkarzy dopiero poznajemy.

Im lepsze przygotowanie fizyczne graczy, tym więcej wszechstronności będzie wymagać się od napastników. Przecież defensywa zespołu nie może się rozsypywać, ponieważ napastnicy, będący jej forpocztą, z biegiem spotkania tracą siły. Współczesny środkowy napastnik musi być coraz bardziej wszechstronny. Czas napastników jednowymiarowych minął. Drogba i Adebayor są jak walczące byki, a zarazem strzelają wiele bramek. Thierry Henry i Dimityr Berbatow, za swych najlepszych dni, potrafili cofać się głęboko lub rozciągać grę na boki, a zarazem wykańczać kluczowe piłki. Gdzieś pomiędzy tymi dwoma duetami wyznaczającymi granice zachowań dla środkowych napastników, są Zlatan Ibrahimović, Samuel Eto'o i Fernando Torres.

Tak, jak było to w przypadku skrzydłowych i środkowych pomocników na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat, tak teraz czas na napastników, aby ponownie się zdefiniowali. Jacy mają być i jak mają grać.

Prz okazji należy pamiętać, aby nie wyciągać pochopnych wniosków z obserwacji dwóch różniących się modeli futbolu - piłki klubowej i piłki reprezentacyjnej. Zarówno Sacchi, jak i Łobanowski, wielkich sukcesów międzynarodowych nie osiągnęli (Odpowiednio wicemistrzostwo świata i wicemistrzostwo Europy). Były trener AC Milan tłumaczył to "niemożliwością wypracowania w pełni usystematyzowanego sposobu gry drużyny w tak niewielkim okresie czasu, jaki trener reprezentacji narodowej ma na pracę z kadrą". Dlatego na Mistrzostwach Świata i Europy indywidualności świecą większym blaskiem, a w Lidze Mistrzów więcej jest współpracy zespołowej. Z drugiej strony, na Mundialu czy Euro mniej jest płynności w grze, przez co zawodnicy odgrywający czołowe role w klubach, w reprezentacjach moga wyglądać na odizolowanych od reszty. (Przypadki Cristiano Ronaldo kadrze Portugalii, Messiego w Argentynie).

"Systemy umierają, teraz najwięcej zależy od tego, jak porusza się po boisku dziesięciu piłkarzy", twierdzi trener Chorwacji Slaven Bilić.

Podsumowując, nie tylko w futbolu klubowym, lecz także na szczeblu reprezentacyjnym, istnieje tendencja ku stawianiu na zawodników atakujących z głębi pola, mających wspierać napastników. Napastników, których jest coraz mniej. Zgodnie z teorią Wiktora Masłowa - im większy opór powietrza, tym bardziej opływowy dziób samolotu.

I coraz więcej wskazuje na to, że Parreira, przewidując powstanie systemu 4-6-0, będzie miał rację.

Podziękowane dla kibiców
H................g • 2013-08-18, 16:30
"Genialne podziękowanie sponsora Premier League dla kibiców za ich zaangażowanie i pasję!"



PS Ja od siebie dodam, że filmik pięknie pokazuje, jak wyglądają prawdziwi kibice i na czym polega prawdziwe kibicowanie.
Najlepszy komentarz (121 piw)
RockyWood • 2013-08-18, 21:31
@up

wina meksykańców a szczególnie jednego podłego brudasa który najpierw macał naszą polską kobietę a potem wrzucił kosę między żebra gościowi, który ją chciał bronić. W ŻADNEJ TV o tym nie powiedzą - Ż-A-D-N-E-J.

Dziękuję - dobranoc.
Z futbolu do załadunku
gameboy008 • 2013-08-13, 9:07
Artykuł ukazuje życie sportowca po zakończeniu kariery.

Kałużny: magazyn DHL w Nuneaton, dział załadunku



Radosław Kałużny: 41 meczów w reprezentacji Polski, 11 goli. Uczestnik finałów mistrzostw świata w 2002 roku, dwukrotny mistrz Polski w barwach Wisły Kraków, były zawodnik Bayeru Leverkusen. Dzisiaj - pracownik magazynu DHL na angielskiej prowincji, w 70-tysięcznej mieścinie Nuneaton koło Birmingham. Po karierze piłkarskiej zostały mu głównie mięśnie, dlatego dziś odpowiada za załadunek. Na zdjęciu - oparty o ścianę, na niej napisy: "team" i "pride". Ale to już nie jest taka drużyna, w jakiej zwykł funkcjonować i nie taka duma, do jakiej się przyzwyczaił. 39-letni były gwiazdor kadry próbuje zacząć wszystko od nowa.

Smutny, bardzo smutny obrazek, ale też życiowy: pokazujący, że życie po karierze to rzadko wymienianie starego modelu ferrari na nowy, a znacznie częściej udręka dnia codziennego. Pytanie: czy byłego reprezentanta kraju nie można dla futbolu odzyskać? Kiedyś w Anglii, w sortowni śmieci, odnaleziono Agatę Wróbel. Okazało się, że jest jeszcze dla niej miejsce w polskim sporcie i że może wracać do kraju, że ktoś tu na nią czeka. Dzisiaj pracownicy punktu DHL w Nuneaton też nie wiedzą, z kim pracują. Nie wiedzą, że paczki ładuje zawodnik o takiej przeszłości. Tylko dwudziestu piłkarzy w całej historii polskiej kadry zdobyło więcej goli niż ten defensywny pomocnik. A będąc jeszcze dokładniejszym: Kałużny to najskuteczniejszy defensywny pomocnik w historii naszego futbolu.

W środowisku piłkarskim o problemach "Taty", o jego rozwodach, wiadomo było od dawna. Lubił znikać. Jakiś czas temu przepadł jak kamień w wodę i dopiero dzięki temu artykułowi wiele osób dowie się, gdzie tak naprawdę Kałużny aktualnie się podziewa. Ktoś powie: pracuje jak każdy normalny człowiek, nie ma w tym nic dziwnego, ani nic, nad czym trzeba byłoby się pochylać. A nam jest jednak go szkoda i mamy nadzieję, że ktoś mu pomoże. Nawet jeśli chce mieszkać w Anglii (w co nie dowierzamy), to czy nie mógłby wyciągnąć w jego kierunku ręki PZPN? Czy nie mógłby odpowiadać za wyszukiwanie piłkarzy z polskimi korzeniami, potomków polskiej emigracji, których przecież na Wyspach coraz więcej? A może wystarczą małe gesty? Może wypadałoby zaprosić go na mecz Anglia - Polska, który odbędzie się na Wembley? Może pracę mógłby zaoferować mu któryś z klubów, w roli skauta na przykład lub trenera młodzieży? Tak się tylko głośno zastanawiamy, bo nawet jeśli Kałużny był wystarczająco nierozsądny, by roztrwonić wszystko, na co pracował przez karierę, a dziś jest zbyt dumny, by głośno prosić o wsparcie (za to jak prawdziwy facet zakasał rękawy i wziął się do roboty), to nie znaczy, że nie można byłoby mu pomóc. Wielu może przerzucać paczki, niewielu w naszej piłce znaczyło tyle, co Kałużny.



źródło: weszlo.com
Sędzia piłkarska
robertoo • 2013-08-08, 15:35


No i po co wychodzila z... sami wiecie z czego
Najlepszy komentarz (25 piw)
Chleb razowy • 2013-08-08, 15:57
0:07 - Aha! Chciał wyrwać na troskliwego misiaczka i zaruchać.