Historia autentyczna, opowiadana przez mojego dziadka na wszelakich spotkaniach rodzinnych
Jak wiadomo, po wojnie w naszym kraju panowali czerwoni i bieda z nędzą. Często znajomi zza granicy przysyłali paczki z ubraniami i żywnością, aby wspomóc rodaków. Jedną z takich przesyłek dostał mój dziadek wraz z rodziną. W paczce były standardowe rzeczy: jakieś ciuchy, ciastka, konserwy i dobrze zabezpieczona puszka z przyprawami. Prababcia otworzyła ją, spróbowała i nie była jakoś wielce zachwycona walorami smakowymi proszku. Jednak jako prosta kobieta, pomyślała że darowanemu koniowi w zęby się nie patrzy i dodawała ją do wielu posiłków- zup, sosów, mięs itp. Po jakimś czasie zawartość puszki skończyła się. Zapomniano by o tym całkowicie, gdyby nie to, że dziadka odwiedził nadawca paczki- jego kuzyn.
Ugoszczono go herbatą, ciastkiem i rozmową na różne tematy, w tym rodzinne.
Nawiązała się gadka:
-Pochowaliście te prochy Henryka, tam gdzie prosiłem?
Zdziwiona prababcia: jakie prochy?
-No te, co wam wysłałem w tej puszce po przyprawach. Wiecie, Henek bardzo chciał spocząć na swej ukochanej ziemi. A z przewozem ciał trudno- pełno papierów trzeba wypełniać i pieniędzy wydawać. A tak to taniej i szybciej.
Po tych słowach zapadła grobowa cisza...
Okazało się, że list w której była prośba o pogrzeb, zaginął gdzieś na poczcie
.
__________________________
Smacznego i szczęśliwego Nowego Roku
Wpis zawiera treści oznaczone jako przeznaczone dla dorosłych, kontrowersyjne lub niezweryfikowane
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis