nie bylo bo nie widzialem
#reanimacja
nie bylo bo nie widzialem
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Pierwsza pomoc. A taaaak, sadystyczne pomioty, pierwsza pomoc. Wiecie co to? Mam nadzieję, że tak. Znalazłem dzisiaj w internetach cudo, które jest zajebiście wykonaną wg. mnie "interaktywną gierką" która uczy/przypomina (w zależności od tego czy umiesz lub nie, oczywiście) zasady zachowania podczas pierwszej pomocy.
https://life-saver.org.uk
Tutaj macie linka, niestety nie da się tego wsadzić na sadistica. Niestety, tak, niestety, jest po angielsku. Przykro mi i jestem gotowy na fale hejtu, które już szumią mi za oknem, ale nie mam jak tego przetłumaczyć na polski. A szkoda, bo inicjatywa bardzo fajna. Dla tych, który języka angielskiego nie znają, lub im się nie chce, poniżej daje krótką instrukcję JAK URATOWAĆ KOMUŚ ŻYCIE. To nie są przelewki. Na codzień, chcemy zagłady lewaków/brudasów/hamerykańców/rusków.. a nie, ich nie, przynoszą fajne filmiki na harda; ale nie należy zapominać, że któryś z Was, być może będzie chciał uratować życie komuś Wam bliskiemu, jeśli jesteście bezsercowymi maszynami do pornosów, lub, osobie która najzwyczajniej w świecie potrzebuje pomocy. Jest też opcja, że to w Was jakis jebany niefart się trafi, i Wy potrzebować tej pomocy będziecie. Dlatego, zalecam zapoznać się z tą krótką, a tak pomocną rzeczą jaką jest pierwsza pomoc.
Na koniec dostajemy taki śmieszny, nic niewarty, a jednak fajny, certyfikacik
*jeśli grałeś w gierkę, nie czytaj. Jeśli nie czytałeś nic wyżej, przeczytaj chociaż to.
1. Upewnij się, czy nic nie zagraża TWOJEMU bezpieczeństwu. Jeśli nie, biegnij do poszkodawanego
2. Zapytaj się czy wszystko wporządku. GŁOŚNO. I potrząśnij za ramiona
3. Jeśli dostaniesz odpowiedź, upewnij się że nic mu nie grozi i w razie niebezpieczeństwa wezwij pomoc. JEŚLI NIE DOSTANIESZ: Zawołaj głośno o pomoc. Jeśli ktoś już jest, to nie wołaj, bo się obrażą. Złap dłonią za czoło poszkodowanego i odciągnij do tyłu, otwórz usta. (żeby mógł oddychać)
4. Utrzymując drożność dróg oddechowych wzrokiem, słuchem i dotykiem poszukaj prawidłowego oddechu. Jeśli oddech jest prawidłowy, ustaw delikwenta w pozycji bezpiecznej (googlować, jeśli nie umiecie), i/lub wezwij pomoc jeśli jest taka potrzeba.
5. Jeśli oddech nie jest prawidłowy, wezwij pomoc. Najlepiej będzie jeśli rozkażesz komuś (TY, DZWOŃ PO POGOTOWIE) sprowadzić pomoc. Nie licz że ktoś sam na to wpadnie. Rozpocznij resustytację
6.
Na mostku, splecione palce.
2 uciśnięcia na sekundę.
MOCNO, na 5-6 cm wgłąb klatki piersiowej. Nie bój się, lepiej żeby miał połamane żebra a żył niż stracił buty z uczuciem komfortu w klatce.
30 uścisków.
2 wdechy. Zatkaj nos, otwórz usta, zaczerpnij normalnie powietrza, wdmuchaj je do delikwenta. NIE MUSISZ TEGO ROBIĆ, jeśli nie chcesz, lub delikwent ma usta w częściach. Najlepiej jeśli to zrobisz, ale lepiej żebyś robił same uciśnięcia niż żebyś miał nie robić nic.
następne 30 uścisków.
@edit, zapomniałem, POLAK_nie_polaczek pamiętał dziękuję.
"U dziecka nie zaczynamy od uciśnięć tylko od wdechów!
Reszta wygląda tak samo, tylko jeszcze uciski na klatkę o wiele słabsze i bardziej płytkie (2-3cm)
RKO kontynuujemy ile wlezie, aż do przyjazdu karetki, nawet jakby to miało trwać pół godziny, tak mnie Major uczył. "
No. To chyba mniej więcej jest zarys. Oczywiście nie jest to szczegółowe, i czasami dodaję swoje głupie wstawki, ale mam nadzieję, że chociaż 5 osób to przeczyta i być moze komuś kiedyś uratuje życie.
Pamiętajcie. Brudasy się tego nie uczą. Allah nie każe im Was ratować. Zadbajmy o siebie sami
Sory Gregory ale bez rękawiczek i maski... nie znając gościa nie zamierzam się ożenić z jakąś chorobą
To rozumiem, że jak ktoś spotka Cię leżącego i zakrwawionego, po jakimś wypadku czy napadzie (bo tego nigdy nie przewidzisz), to jeśli nie będzie miał odpowiedniego sprzętu ma Cię po prostu ominąć?
Polecam Ci przykleić sobie jakąś nalepkę na ubranie czy coś z napisem - "Nie pomagać!", bo jeszcze przez przypadek ktoś uratuje Ci życie
Ta historia to dowód na to że sadystyczna ciekawość nie jest jakimś zwyrodnieniem i np. oglądanie filmików wypadków z działu harda pozwala wyciągać wnioski i uczyć. Każdy se myśli że chciałby być świadkiem wypadku, skoro i tak się wydarzają, to dość nadzwyczajne widzieć to na żywo (te opowieści znajomych gdy widzieli jakąś "akcję"). Te filmiki po części umożliwiają bycie świadkiem i obserwowanie różnych skrajnych zdarzeń.
Wczoraj trafiła mi się 1szy raz w życiu sytuacja ratowania człowieka, i nie wiem czy zachowałbym się tak samo, gdyby nie to, że 2 tyg temu wku*wiony postawą ludzi z kilku filmików wygooglowałem i przejrzałem info na temat udzielania 1szej pomocy, tak dla przypomnienia. Na harda ogólnie zaglądałem do tej pory kilka razy, ale te 2 tyg temu troche się wciągnąłem i przejrzałem chyba z 10 stron z działu wypadki.
Najbardziej podniosły mi ciśnienie m.in. 2 filmiki:
http://www.sadistic.pl/chinska-pierwsza-pomoc-vt96740.htm
http://www.sadistic.pl/telepatyczna-reanimacja-motocyklisty-vt85724.htm
Są to 2 najczęstsze zachowania:
1. Brak działania - spowodowane albo paraliżującym strachem, szokiem, albo olaniem sprawy! (za co można stanąć przed sądem).
2. Brak wiedzy co zrobić - co widać na filmiku z dzieckiem, który jest totalną masakrą, policja próbująca "COŚ" zrobić, naciskają czasem mostek jakby chcieli robić masaż serca, i biegają z nim w kółko na plecach.
Co jeśli Ty będziesz świadkiem takiej sytuacji? jesli to ktoś obcy pal licho, a jeśli znajomy? A jeśli bliski? Jeśli będzie Cię stać jedynie na darcie mordy i szarpanie to sobie tego nie wybaczysz. A pamiętaj że ktoś obcy dla Ciebie jest dla kogoś innego bliskim, więc chciałby żebyś pomógł, albo co jeśli Ty będziesz leżał? To taki je*any obywatelski obowiązek!!
Wczoraj W restauracji starszy facet zadławił się stekiem. Byłem w innej części lokalu i przybiegłem słysząc panikę i krzyki. Wbiegam na piętro a tam koleś siedzi sztywny, już siny na twarzy, już minimalnie wydaje dźwięk z krtani. Jego baba lamentuje "no przekręci się już", pytam do baru o karetkę, mówią że już wezwali, baba nie wie co robić stoi i woła do niego i do innych, usłyszałem kolesia stojącego przy nim "ale co ja mam zrobić?", i ogólnie sytuacja klarowała się tak że czekamy na karetkę i nikt go nie rusza.
Wbiegłem tam chwyciłem za szyje - koleś nie oddychał, ani nie miał tętna, wyglądał już jak trup, jeszcze chwila i zacznie stygnąć. Ściągnąłem go na plecy, zacząłem robić masaż serca - 30 naciśnięć, przymierzyłem się do wdechu ale poczułem że powietrze nie weszło (opór, zapchana droga oddechowa), przechyliłem go na bok, wyciekła tylko ślina, zacząłem kolejną serię masażu serca i koleś nagle zajęknął (krew się przetoczyła, organizm próbował wziąć wdech), na całe 20-30 osób świadków przybiegł jeden - kucharz. Unieśliśmy tułów faceta (był masywny i mega ciężki), koleś zaczął ściskać go w brzuchu, pod mostkiem. Po kilku razach znów na glebę, sięgnął ręką w gardło i wyciągnął facetowi wielki kawałek steka. Szybko kolejna seria masażu serca i nagle facet zaczął harczeć. Znów na bok, i zaczął oddychać - bardzo ciężko, ale był harczący wdech i wydech. Ustawiliśmy go w bocznej ustalonej, karetki dalej nie było, minęło jeszcze 3-5 minut i wpadli ratownicy (łącznie po około 10 minutach), dali mu jakiś zastrzyk (pewnie adrenalina), tlen (mówili że ma bardzo niskie ciśnienie), no i po paru minutach koleś jakby odzyskał przytomność i zaczął jęczeć, ale i tak nie kontaktował i nie reagował na ratowników. Po kolejnych minutach załadowali go na łóżko, znieśliśmy go w chyba 6 osób (z piętra trzeba było go przez poręcze na wyprostowanych rękach nad głową przenieść). Pomogłem też przy tym, no i pojechali.
Z tyłu słyszałem teksty „panowie należą się wam medale”, „kawał dobrej roboty” i inne podziękowania.
Ręce trzęsły mi się jeszcze przez jakieś 10 minut, potem się już uspokoiłem
Niewątpliwie do przyjazdu karetki koleś dawno by umarł, a i tak nie wiadomo czy przez kilkuminutowe niedotlenienie nie doszło już do uszkodzeń w mózgu. Mam nadzieje że tylko potrzymają go na obserwacji i wypuszczą, a gościu dalej będzie cieszył się swym jestestwem.
Myślę że gdyby nie kucharz to sam bym go nie odratował, ale na następny raz będę jeszcze lepiej przygotowany.
Więc teraz zapie*dalać na Youtuba albo Google i utrwalić sobie zasady postępowania.
W skrócie:
Jeśli ktoś sobie zemdlał a ty widzisz że oddycha i ma tętno to boczna ustalona i czekasz na przyjazd karetki pilnując żeby oddychał.
Jeśli ktoś nie oddycha, nie ma tętna, wykonujesz resustytucje krążeniowo-oddechową bez przerwy aż do przyjazdu karetki!!
W tym chodzi tylko o to, że sztucznie podtrzymujesz życie - naciskając na mostek ściskamy serce i wymuszamy tłoczenie krwi. Po 30 uciśnięciach 2 wdechy ściskając nos - wprowadzasz powietrze do płuc, organizm jak je dostanie sam wie co robić i pobiera tlen do krwi. W ten sposób sztucznie utrzymujesz krążenie krwi i natlenienie mózgu, dzięki czemu sie on nie uszkadza a gdy dotrze karetka może użyć defiblyratorów, potraktować gościa elektro, co go obudzi i osoba ta przeżyje nie doznając żadnego upośledzenia.
Dziękuję do usłyszenia sadole
przykro mi to mówić ale, dzwonię po karetkę i mam to w dupie nikt cię nie oskarży o nieudzielenie pomocy ponieważ to zrobiłeś (wg przepisu)
nie mam ochoty potem sie z debilami dochodzić w sądzie że ja mu źle udzieliłem pomocy i teraz ma połamane żebra i nie może pracować przez co ma straty finansowe i ja powinienem mu jeszcze odszkodowanie wypłacić, więc przykro mi... trafiłem raz na pojeba i wystarczy...
Jeszcze bardziej będzie Ci przykro jak zdechniesz na ulicy tylko dlatego, że ktoś do przyjazdu karetki nie udrożnił Ci dróg oddechowych pajacu.
Takie debile jak Ty powinny mieć na czole napisane NIE POMAGAM INNYM. Wówczas inni nie ratowaliby Ciebie - bo i po co niewdzięczniku!
To ja tez w kilku słowach bo miałem podobną sytuację.
Dziewczyna w barze zakrztusiła się kebabem. Nawet nie wiedziałem co się stało -minęła mnie i wbiegła do WC. Po chwili moja żona mówi, że coś tam się dzieje. Wpadam do kibla a tam jakiś gościu klepie ją po plecach (klepie nie tłucze!). Troche tam było ciasno więc złapałem faceta odruchowo za szmaty i wyrzuciłem za siebie na stoliki. Dziewczynę najpierw wytłukłem po plecach z potem ucisk pod mostkiem. Lała się już przez ręce i dopiero za którymś razem wypluła jedzenie. Nie straciła przytomności ale niewiele brakowało. Jak odkrztusiła do kibla wpadli strażacy którzy byli na sali - było już po wszystkim - oddychała.
Wróciłem na sale, odebrałem swojego kebaba. Po chwili wychodzi z wc zapłakana laska, przytula mnie i dziękuje że uratowałem jej życie. Nie czułem i nie czuję się bohaterem bo działałem w odruchu ale wdzięczność tej dziewczyny rozłożyła mnie na łopatki.
Inna historia - motocyklista z nogą rozjechana przez tira (kierowca uciekł). Razem z żołnierzem w cywilu który wysiadał z busa na trasie widząc co się dzieje skołowaliśmy prowizoryczną opaskę (z kabli do ładowania akumulatora od jakiegoś gapia). Sprawdziliśmy czy jest cały i czekaliśmy na pogotowie usztywniając kark. Chłopak - Przemek (bo tak miał na imię) rozmawiał ze mną do utraty przytomności. Zrobiłem co mogłem, żeby przeżył. Zrobiłem co mogłem, żeby nie był sam. Dziękował mi, że z nim jestem i pytał czy wyjdzie z tego. Zmarł po przewiezieniu do szpitala.
Rodzina odnalazła mnie i dziękowała, że z nim byłem. Powiedziałem im, że ich syn i brat był dzielny, płakali i dziękowali.
Te zwykłe DZIĘKUJĘ w takich sytuacjach, to jedne z najcenniejszych słów jakie słyszałem.
Sytuacja powtarza się kilka razy.
Zdziwiony Bóg pyta sekretarza:
- Kto to jest ???
- Ten z reanimacji ...
Raz, Dwa, Trzy. Udało się!
Ann Mintram przeszła 114 reanimacji w ciągu 30 godzin. W tym czasie lekarze stoczyli prawdziwy bój o jej życie.
Pochodząca z Waunfawr (północna Walia) 55-letnia kobieta była w ubiegłym roku pacjentką kliniki w Bangor. Brytyjka trafiła do szpitala po tym jak zasłabła przed telewizorem. W trakcie pobytu w placówce jej serce odmówiło posłuszeństwa ponad 100 razy. Za każdym razem lekarze ponawiali jednak wysiłek mający na celu przywrócenie akcji serca u kobiety. Po wielokrotnych interwencjach lekarzy z kliniki w Bangor i ustabilizowaniu stanu kobiety, została ona przetransportowana do szpitala w Liverpoolu, gdzie poddano ją... kolejnym 10 reanimacjom.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów