18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (5) Soft (1) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 13:00
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 13:56

#rząd

1 Marca - akcja obalenia rządu w Polsce
t................z • 2014-02-23, 11:31
- idziesz obalać rząd ?
- nie mogę, mam klanówkę, a ty ?
- mama mi nie pozwala

---------------

1 marca - zamieszki w Polsce
- JEBAĆ RZĄD
- NIE DLA RZĄDU
- CHCEMY SPRAWIEDLIWEJ WŁADZY !!!

~patriota1999 wylogował się.
Najlepszy komentarz (148 piw)
Pater patriae • 2014-02-23, 13:31
Kurwa, jak wychodzi 100 tysięcy luda na Marsz Niepodległości, to połowa sadola się pluję, że debile, swołocz, hołota, odstrzelać ich, bo jacyś debile drzewko rozjebali.

Za kilkadziesiąt lat będziecie mogli dumnie opowiadać swoim wnukom jak chuja robiliście, gdy ludzie wyszli na ulice. Możecie teraz się naśmiewać, ale to właśnie o takim Marszach Niepodległości będą mówić na lekcjach historii, a nie o mądralach siedzących przed komputerem całe życie.
Oczywiście o ile ten biedny kraj jeszcze będzie istniał, bo jak tu zmienić cokolwiek z takim chujowym społeczeństwem.
Ja tam 1 marca i tak bym szedł na obchody z okazji Dnia Żołnierzy Wyklętych, ale jak będzie się coś działo, to chętnie dołączę.
Prawda. Przyznaję mu rację, nie słyszałem by w rządzie brakło.



Pytanie co zrobić??
Inicjatywa obywatelska? Obywatele decydują?? Zamieszki? Wojna domowa? Czy może Korwin-Mikke?
Polsko tyś mi jedyna! Wskaż mi przeto drogę, która wiedzie do zdrowia twego a zeń nie zboczę. Ukaz mi jak uleczyć twe rany i wytrzebić pasożyty z twego łona, bo noc w noc zmartwienia spędzają mi sen z powiek.
Mamy "wojne" na ukrainie, Bośnia i hercegowina spowodowana nieudolnym rządem, którym po prostu okrada swój naród z chciwości a 3 oligarchów ze spokojem mogłoby spłacić dług kraju
ALE
W Wenezueli jest kryzys, działa tam prawdziwy lewicowy rząd na lewicowch zasadach i nawet to nie jest skrajna lewica, po prostu czysta lewica z definicji pod kątem gospodarczym. Wenezuela opiera swoją gospodarkę na zasadzie lewicowych.

Trwające od ponad dwóch tygodni starcia między demonstrującymi w kilku prowincjach Wenezueli studentami a policją lewicowego rządu przybrały w czwartek na sile; w zamożnych dzielnicach Caracas młodzież broniła barykad, atakując policję koktajlami Mołotowa.

Demonstranci oskarżają rząd prezydenta Nicolasa Maduro o spowodowanie bardzo wysokiej inflacji, dotkliwych braków w zaopatrzeniu rynku wskutek stosowania polityki niskich cen na podstawowe artykuły żywnościowe sprzedawane w ubogich dzielnicach miast i stosowanie represji wobec przeciwników politycznych.
W mieście San Cristobal, które media określają jako "strefę wojenną", wobec rozruchów na ulicach wiele sklepów pozostało w czwartek zamkniętych.

Prezydent Maduro zapowiedział "energiczne działania", aby wenezuelskie miasta nie przekształciły się w "nowe Bengazi".

Obietnica reform
Obok gróźb zastosowania bardziej energicznych represji wobec demonstrantów Maduro obiecuje od paru dni reformy, które stworzą lepsze warunki dla działania prywatnych przedsiębiorstw.

Od czwartku rząd zniósł zakaz swobodnego handlu dewizami, aby "ustabilizować rynek walutowy". Według obserwatorów, Maduro chce w ten sposób osiągnąć także cel polityczny: osłabić falę niezadowolenia.
W Wenezueli system państwowej kontroli wymiany walut, który istnieje od 2003 roku, dawał państwu monopol w tej dziedzinie i pozwalał ścigać przestępstwo określane jako "nielegalny handel dewizami".
Maduro, ogłaszając zniesienie zakazu, przyznał, że "gospodarka nie cierpi dogmatyzmu".

Było to pierwsze tego rodzaju pośrednie przyznanie się do dogmatycznych błędów popełnianych przez rząd w polityce finansowej i gospodarczej.

Od kwietnia ub. roku, gdy Maduro objął urząd prezydenta, inflacja w Wenezueli przekroczyła 50 proc.

"Chavistowski rząd pozostaje otwarty na rozmowy z demokratycznym sektorem opozycji"
Chaderton, odpowiadając bezpośrednio na amerykański apel pod adresem rządu Maduro o "zapoczątkowanie dialogu", zapewnił": "Chavistowski rząd pozostaje otwarty na rozmowy z demokratycznym sektorem opozycji, z odpowiedzialnymi przedstawicielami dysydentów".

Umieszczenie w areszcie wojskowym opozycyjnego przywódcy Leopoldo Lopeza, który stał na czele najnowszych demonstracji antyrządowych, rząd Maduro stara się przedstawić jako "uzgodnione z zainteresowanym posunięcie podjęte przez wzgląd na bezpieczeństwo osoby Lopeza".

Ambasador Wenezueli w Madrycie Mario Isea twierdził w czwartek na konferencji prasowej w stolicy Hiszpanii, że "Lopez nie został zatrzymany z powodu swych poglądów, lecz dlatego, że wzywał demonstrantów do stosowania przemocy".

Wrzucił bym jeszcze artykuł ekonomistów na temat lewicowcyh rządów w wenezueli ale będzie to bez sensu, lewaczki kutasiaczki ni chuja nic z niego nie zrozumieją. Powiem tylko, że te małe reformy, które chce przeprowadzić lewicowy rząd jest po prostu przyznaniem się do tego, że lewicowa gospodarka jest beznsenu.
Idealne podsumowanie...
ASAKKU • 2014-02-21, 9:59
Osobiście również rzygam już tym tematem i sądzę, że poniższy obrazek bardzo trafnie podsumowuje podnietę naszych władz wobec sytuacji na Ukrainie...



+ mały bonusik:


Źródło
Najlepszy komentarz (37 piw)
DarkSlayer • 2014-02-21, 11:04
Drugi obrazek szczególnie świetny, normalni ludzie, nie są za potomkami bandytów z UPA, z dwojga złego, Polak powinien stać po stronie Janukowycza a nie wspierać potomków i wyznawców , morderców polaków.

Wszyscy gdekają jaki to Janukowycz morderca itp. jaki on zły, a to ten facet właśnie zniósł dekret tej mendy juszczenki o przyznaniu banderze tytułu bohatera ukrainy.

To nie jest już kurwa nawet śmieszne, to co kaczka wyrabia i polskie elity, to woła o pomstę do nieba.


Podatek od posiadanego garażu ostro w górę - oto najnowsza propozycja rządu


Rząd Donalda Tuska nie ustaje w intensywnych poszukiwaniach sposobów na zwiększenie obciążeń fiskalnych dla Polaków. Tym razem Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji chce zmienić zasady naliczania podatku od posiadanego garażu. Stawki mogą wzrosnąć do góry nawet 10-krotnie!

Podatkowy amok rządu trwa w najlepsze. Ludzie Tuska przymierzają się obecnie do pełnego oskładkowania umów o dzieło. Wprowadzony ma być podatek audiowizualny. Rozszerzony ma być także katalog nieruchomości kwalifikujących się do nałożenia na nie podatku od nieruchomości. Ma on objąć także sieci kablowe i obiekty energetyczne. Teraz doszła nowa koncepcja opodatkowania posiadanych przez Polaków garaży. Zgodnie z projektem przygotowanym przez Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji stawka maksymalna ma wzrosnąć z 0,74 zł aż do 7,73 zł za 1 mkw. powierzchni użytkowej garażu. Dla właściciela średniej wielkości garażu może to oznaczać roczną podwyżkę podatku od nieruchomości nawet o 100 zł. Oczywiście im większa powierzchnia garażu, tym większa podwyżka. Jeśli ktoś jest właścicielem dwustanowiskowego garażu o powierzchni 40 mkw., to musi się liczyć z potencjalną podwyżką nawet o 300 zł rocznie!

Pisałem już o tym, ale nie zaszkodzi powtórzyć: żaden inny rząd w historii III RP nie zafundował Polakom tak wielkiego wzrostu obciążeń podatkowych co rząd Donalda Tuska. Naczelną zasadą jego polityki finansowej miało być stopniowe obniżanie podatków i danin publicznych. Tak przynajmniej twierdził Tusk w listopadzie 2007 roku podczas wygłaszania swojego expose. Tymczasem po wypowiedzeniu tych słów premier lekką ręką - przy wsparciu posłów swojej partii, która w nazwie ma "obywatelskość" (!) - podniósł podatek VAT, kilkukrotnie podnosił akcyzę, podwyższył składki na ZUS, podwyższył składkę rentową dla przedsiębiorców, zlikwidował ulgi: budowlaną i internetową, obniżył o 1/3 zasiłek pogrzebowy, opodatkował lokaty 1-dniowe, kilkukrotnie podnosił maksymalne limity na podatki lokalne oraz zamroził na 5 lat kwotę wolną od podatku.

Cytat:

"Naczelną zasadą polityki finansowej mojego rządu będzie stopniowe obniżanie podatków i innych danin publicznych"

(D. Tusk, expose 2007 rok)



Źródło


Podatkowa agresja rządu Tuska na obywateli

Jeśli nowe podatki i obciążenia fiskalne wejdą w życie, to każdy statystyczny Polak zapłaci rocznie o ponad 600 zł więcej niż dotychczas. Podatkowy amok rządu spowoduje, że do budżetu państwa spłynie z tego tytułu o około 24 mld zł więcej. Oczywiście wszystko kosztem obywateli. By żyło się lepiej!

Żaden inny rząd w historii III RP nie zafundował Polakom tak wielkiego wzrostu obciążeń podatkowych co rząd Donalda Tuska. Naczelną zasadą jego polityki finansowej miało być stopniowe obniżanie podatków i danin publicznych. Tak przynajmniej twierdził Tusk w listopadzie 2007 roku podczas wygłaszania swojego expose. Tymczasem po wypowiedzeniu tych słów premier lekką ręką - przy wsparciu posłów swojej partii, która w nazwie ma "obywatelskość" (!) - podniósł podatek VAT, kilkukrotnie podnosił akcyzę, podwyższył składki na ZUS, podwyższył składkę rentową dla przedsiębiorców, zlikwidował ulgi: budowlaną i internetową, obniżył o 1/3 zasiłek pogrzebowy, opodatkował lokaty 1-dniowe, kilkukrotnie podnosił maksymalne limity na podatki lokalne oraz zamroził na 5 lat kwotę wolną od podatku. To jednak nie koniec podatkowej histerii ludzi związanych z Platformą. Rząd przymierza się obecnie do pełnego oskładkowania umów o dzieło. Wprowadzony ma być podatek audiowizualny. Rozszerzony ma być także katalog nieruchomości kwalifikujących się do nałożenia na nie podatku od nieruchomości. Ma on objąć także sieci kablowe i obiekty energetyczne. Mogą go więc zapłacić operatorzy telekomunikacyjni, elektrownie i kopalnie. Stawka 2 proc. podatku od nieruchomości w przypadku wartej setki miliardów złotych infrastruktury, to w praktyce setki milionów wyjęte z kas przedsiębiorstw oraz wzrost cen usług i towarów dla końcowych odbiorców. Z wyliczeń "Rzeczpospolitej" wynika, że jeśli nowe podatki i obciążenia fiskalne wejdą w życie, to każdy statystyczny Polak zapłaci rocznie o ponad 600 zł więcej niż dotychczas.

Czytaj więcej - kliknij tutaj


Podatki na "Zielonej Wyspie" płacą przede wszystkim najbiedniejsi


Na Zachodzie Europy normą jest, że jeśli ktoś w ciągu roku zarabia kwotę nie przekraczającą równowartość 4-5 średnich miesięcznych pensji, to w ogóle nie płaci podatku dochodowego. W Polsce kwota wolna od podatku dochodowego wynosi jedynie 3091 zł i - decyzją rządu Tuska - od 5 lat nie drgnęła ani o złotówkę do góry.

W krajach rozwiniętych każdy, kto ma roczne dochody nie przekraczające 4-5 średnich miesięcznych pensji, w ogóle nie płaci podatku dochodowego (PIT). W Wielkiej Brytanii nie płacą go ci, którzy zarobią poniżej 9,4 tys. funtów rocznie, w Niemczech - 8,35 tys. euro, we Włoszech - 8 tys. euro, w Irlandii - 7,9 tys. euro, w USA - 10 tys. dolarów.

W Polsce, od lat, kwota wolna od podatku wynosi niecałe 3,1 tys. zł, czyli 729 euro. W efekcie, co jest kuriozum, podatek dochodowy muszą u nas płacić nawet zarabiający 260 zł miesięcznie. - A minimum socjalne na osobę wynosi 1000 zł netto - mówi prof. Mieczysław Kabaj, nestor polskich ekonomistów z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych.

Prof. Marek Belka, szef NBP, zauważa, że podatek dochodowy płaci u nas wyjątkowo duży odsetek obywateli: ok. 25 mln z 38,5 mln (wliczając w to dzieci i 2 mln emigrantów). Dla porównania - w 63-milionowej Wielkiej Brytanii jest 29 mln płatników PIT; generalnie na Zachodzie są oni mniejszością.

Prof. Kabaj tłumaczy, że państwa rozwinięte nie opodatkowują niskich dochodów, bo to nie tylko rodzi nędzę, ale i zabija skłonność do samodzielnego radzenia sobie w życiu. Z wszelkich badań wynika, że łupienie np. debiutujących na rynku przedsiębiorców czy osób podejmujących niskopłatne zajęcia, by przeżyć, nie ma sensu - wręcz szkodzi.

Rozwinięte kraje sięgają za to głębiej do kieszeni zamożnych. Stawki PIT dla najlepiej zarabiających wynoszą tam od 40 do 57 procent, Francuzi chcieli nawet wprowadzić 75 proc. Konserwatywny rząd Davida Camerona obniżył w zeszłym roku podatki Brytyjczykom zarabiającym ponad 150 tys. funtów do 45 proc. Wywołało to oburzenie dużej części społeczeństwa i labourzyści chcą przywrócić 50 proc. Według dziennika "The Guardian", będzie to "z pewnością jeden z gorących tematów kampanii wyborczej".

W Polsce najwyższa stawka PIT - 40 proc. - została zniesiona przez rząd PiS. Najlepiej zarabiający (ponad 85,5 tys. zł rocznie) płacą od kilku lat 32 proc. Tzn. płacą średniacy, czyli ok. pół miliona osób, bo najwięksi krezusi nauczyli się podatki "optymalizować", czyli uciekać z dochodami za granicę. I często nie oddają polskiemu fiskusowi nic.

Prof. Kabaj podkreśla, że to, co dzięki łaskawości polskiego państwa zostaje w kieszeni wyższych menedżerów, urzędników, wziętych prawników czy lekarzy, nie napędza koniunktury w Polsce, tylko na Zachodzie, bo tam bogaci robią zakupy. - Krajową koniunkturę pobudza najbardziej podnoszenie dochodów uboższym, bo jest ich wielu i kupują podstawowe, wytwarzane w Polsce towary i usługi - mówi profesor.

Rząd Donalda Tuska osłabił jeszcze siłę nabywczą biedniejszych, likwidując większość ulg, a przede wszystkim podnosząc VAT. Według rządowych prognoz, prawie 47 procent tegorocznych wpływów budżetu państwa pochodzić będzie właśnie z VAT, jedna czwarta - z akcyzy, 17,6 proc. z PIT, a 9,4 proc. - z CIT, czyli podatku dochodowego od firm. Wielkość i udział CIT maleje.

Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców wylicza, że tylko 37 proc. firm płaci ten podatek. Przeciętna oddaje państwu 0,44 proc. wartości swych obrotów, ale małe firmy płacą średnio 2 proc., a duże, w tym zagraniczne sieci handlowe - 0,2 proc. lub nic. Prezes ZPP proponuje zastąpienie CIT podatkiem od obrotów.

A co z PIT? Wiktor Wojciechowski z Forum Obywatelskiego Rozwoju postuluje podniesienie kwoty wolnej od podatku dochodowego do ok. 6 tys. zł, co dałoby oddech uboższym. Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha w ogóle wątpi w sens PIT, zwłaszcza tak skomplikowanego i kosztownego, jak polski. Zwolennicy likwidacji PIT chcą zastąpić go podatkiem od funduszu płac lub tzw. pogłównym.

Kraje OECD i UE starają się ograniczyć bogatym możliwość "optymalizacji podatkowej". Niemcy i Francuzi chcieliby ujednolicić w UE wysokość i zasady opodatkowania firm. Polski rząd nie planuje gruntownych zmian w systemie podatkowym z 1991 roku.

zbigniew.bartus@dziennik.krakow.pl

Źródło