Historia z ostatnich wakacji. Jak co roku jeden z moich wujaszków organizuje spływ rodzinny na mazurach. Zbieramy całą rodzinę, przyjaciół rodzin, babcie, wujki, dziadki w samochód i długa do Zgonu (dla wielu sadoli na pewno znana miejscowość
) No ale czasem nie jest za prosto, bo a to ktoś w tym roku nie może, albo inni na odwrót, mogą i chętnie jadą no i czasem jest trudność z parowaniem do kajaków. Ostatnio wyszło tak, że ja pierwszego dnia miałem spływać z moją babcią. Kobiecina już dosyć leciwa. Nauczycielka z zawodu, wie wszystko najlepiej i sama zrobi najlepiej, ze specyficznym poczuciem humoru, która leczy się głownie za pomocą swoich nalewek i win
Mój dziadek to zupełne przeciwieństwo swojej małżonki. Poczciwy człowiek z wielkim poczuciem humoru. Jak się razem spotkamy to ciężko jest nas uciszyć bo ciągle robimy sobie podśmiechujki. Wracając do meritum. Przychodzi dzień wyjazdu. Babcia do mnie podchodzi (dodam też że to kobieta starej daty i uważa że jak nie posmaruje to będzie to chujowo zrobione lub wcale) i mówi:
- Masz tu syneńku 100 złotych za te wiezienie mnie.
- Daj spokój babciu. Przecież ja sam to zaproponowałem. Nie chce od Ciebie żadnych pieniędzy.
- Masz, trzymaj nie gadaj, tylko bierz te 100 złotych, bo nie płyniesz ze swoją dziewczyną i tak nie może być.
- Przestań babciu i schowaj te pieniądze.
I podczas tej rozmowy akurat obok przechodził dziadek, zatrzymał się i mówi:
- To jak babka Ci daje stówe za wiezienie, to ja Ci dam 200 złotych żebyś babke utopił!
Ciężko mi było powstrzymać się od śmiechu
Podobnych historii mam całe mnóstwo. Jak się spodoba to napiszę coś jeszcze.
Wpis zawiera treści oznaczone jako przeznaczone dla dorosłych, kontrowersyjne lub niezweryfikowane
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis