Opiszę Wam bulwersującą mnie sytuację z przedwczoraj.
Siedziałem sobie z rodziną w kawiarni przy Monciaku w Sopocie. Ludzi było niesamowicie dużo mimo upału. Jak to bywa w naszym pięknym kraju, co jakiś czas pojawiają się cyganie żebrzący wśród gości restauracji/kawiarni itp. Klasyczny motyw to baba z dzieckiem na rękach oraz drugim dzieckiem niezależnie jęczącym coś pod nosem w stronę gości lokali.
I teraz sedno mojego oburzenia - oprócz nas w kawiarni siedziały dwie rodziny, prawdopodobnie ze Szwecji lub Norwegii. W pewnym momencie do ogródka przy kawiarni wkracza mała cyganka i drugi gruzojad w jej wieku. Kelnerka od razu reaguje, prosząc dziecko stanowczo, acz uprzejmie, o opuszczenie lokalu. Ona nic, słysząc obcokrajowców podchodzi do nas i mruczy coś pod nosem. My niewzruszeni nie robimy niczego, co dało by jej nadzieję na łupy. Kelnerka podchodzi do tej cyganki i łapie ją za rękaw (co na to Sanepid?
), a ona już z mordą do kelnerki i jej ubliża. Więc laska ciągnie ją za ten rękaw, żeby usunąć ją z terenu kawiarni. Wtedy do akcji wkroczył jakiś chłopak z obsługi (barman lub kucharz) i wyjebał cygance kilka razy drewnianą tacą do napojów w łeb, aż sobie poszła.
Reakcja nasza - trochę zszokowani, ale nikt nie potrafił ukryć uśmiechu.
Oburzyła mnie reakcja Skandynawów - totalny szok i konsternacja. Wezwali kelnerkę i tego gościa od tacy do siebie. Zjebali ich jak psy za wygonienie cyganki a potem wyjechali z pytaniami, czy to normalne, że w Polsce tak się robi z osobami żebrzącymi; że to niedopuszczalne; że ktoś, kto żebrze ma do tego prawo. Mistrz tacy prawdopodobnie nie znał angielskiego, więc kelnerka mu tłumaczyła, że klienci są oburzeni i zażenowani jego zachowaniem.
Wniosek jest smutny, ale potwierdzony wieloma wątkami na Sadisticu - poprawność polityczna i uległość wobec mniejszości zgubią niechybnie Europę Zachodnią. Sami się o to proszą.