Jakoś tak wyszło, ze wyjechałem do norwegii, pracuje przy remontach. mniejsza o to.
Pracujemy obecnie u sympatycznej rodzinki(kawa, ciasteczka i te sprawy). Niestety bozia ich ukarała i maja CZWÓRKE RUDYCH dzieci. sprawa toczy się jednak ich ok. 12-14letniego syna.
Jak wrócił młody ze szkoły, to zamknął sie w pokoju i tak co jakiś czas otwierał drzwi, patrzył przez chwile i w momencie jak, któryś z nas sie obejrzał w jego strone, zamykał je z powrotem. z tego co sie dowiedzielismy pozniej, chcial isc do lazienki.
Któregoś razu z kolei, jak tylko zauwazyłem, ze otwiera drzwi, pytam go:
- co Ty się nas tak boisz, tacy zli jestesmy?
i w tym momencie młody zniszczył wszystkich odpowiadając:
- jak byś był rudy, to też byś się wszystkiego bał.
chyba nie muszę tłumaczyc, ze wszyscy jebli smiechem. po tym gadka sie rozwineła i młody, czuł sie pewniej. mimo, ze ma przejebane to od małego ma chłopak dystans do siebie
z góry informacje dla hejterów;
1. nie, nie rozmawialismy po polsku tylko po angielsku. napialem w ojczystym jezyku, zeby placzu nie było.
2. tak, w norwegii dzieci w wieku 14 lat mówią płynnie po angielsku. poziom wielu naszych studentów.
3. jak sie komus nie podoba, ze pracuje zagranica to ma problem.
4. tak przeszkadza mi to, ze w ch*j tu ciapatych, ale nic na to niestety nie poradze.
nie było. chyba, ze jeden z moich współpracowników ma tu konto