#tragedia
Niektóre ujęcia są bardzo rzadkie i pierwszy raz może je zobaczyć w internecie.
Najstarsze nagranie pochodzi z 1912 roku.
Jak było, to wiadomo co z tym zrobić.
[ Komentarz dodany przez: LegendarnyZiom: 2013-08-12, 20:01 ]
1912: Franz Reichelt skacze z wieży Eiffla, aby sprawdzić prototyp swojego spadochronu - ten temat już pojawiał sie na forum
1913: Emily Wilding Davison - brytyjska sufrażystka, która poniosła śmierć w wyniku obrażeń jakie odniosła w wypadku 4 czerwca 1913 roku podczas gonitwy Derby w Epsom. Emily Davison wpadła pod konia króla Jerzego V, prowadzonego przez dżokeja Herberta Jonesa.
1928: Frank Lockhart zginął podczas próby bicia rekordu prędkości
1937: Katastrofa sterowca Zeppelin LZ 129 Hindenburg.
Po wystartowaniu z Frankfurtu z 97 osobami na pokładzie (36 pasażerów i 61 osób załogi) i trzydniowej podróży przez Atlantyk, sterowiec spłonął 6 maja 1937 r. podczas cumowania na lotnisku w Lakehurst w stanie New Jersey (USA). Zginęło 13 pasażerów i 22 członków załogi oraz główny członek załogi naziemnej, kapitan Ernst Lehmann. Odpowiadał on m.in. za starty Hindenburga. Niektórzy uważają, że stał on na czele sabotażu i kazał zniszczyć Hindenburga.Katastrofę przeżył też kapitan sterowca Max Pruss. Z ciężkimi oparzeniami trafił do szpitala.
1941: HMS Barham brytyjski pancernik typu Queen Elizabeth służący w Royal Navy, nazwanym od admirała Charlesa Middletona 1. barona Barham. 25 listopada 1941 roku "Barham", płynący w celu ochraniania ataku na włoskie konwoje razem z pancernikami HMS "Queen Elizabeth" i "Valiant" w eskorcie ośmiu niszczycieli, został trafiony o godz. 16:25 trzema torpedami z niemieckiego U-Boota U-331
1941: Tragedia Farnborough, zginęło 29 widzów
1955: Le Mans– odbył się 11 czerwca 1955, zwyciężył w nim Mike Hawthorn. Podczas wyścigu miał miejsce wypadek Pierre'a Levegha jadącego w Mercedesie, poza kierowcą zginęło w nim 82 widzów, a dalszych 120 odniosło rany i obrażenia.
1958: Dowódca JD Russell podczas lądowania myśliwcem
Supermarine F1 na lotniskowcu HMS Victorious wpadł do wody. Samolot w niecałe 2 minuty zatonął.
1963: Gerard Masselin (Bird Man) - zginął podczas próby latania "wingsuit" - awaria spadochronu
1966: Donald Campbell postanowił ustanowić kolejny rekord prędkości na wodzie. Tym razem za cel postawił sobie przekroczenie 300 mil na godzinę. Próba odbyła się w listopadzie 1966 roku na jeziorze Coniston. Jednak Campbellowi nie sprzyjała tym razem aura oraz przestarzały silnik w jego łodzi. Próba nie powiodła się. Po wstawieniu nowego silnika, 4 stycznia 1967 roku Campbell wrócił na Coniston. Do pobicia rekordu zabrakło niewiele. Po przekroczeniu prędkości 300 mil, tuż przed punktem pomiarowym, łódź Campbella uniosła się dziobem do góry i z ogromną siłą uderzyła o taflę wody. Bluebird roztrzaskał się a Donald Campbell zginął na miejscu. Wokół śmierci Campbella narosło wiele legend. Do końca nie wiadomo co było przyczyną tego iż łódź straciła kontakt z wodą. Najbardziej prawdopodobnym wydaje się że nowy silnik, dużo cięższy od poprzedniego zaburzył wyważenie łodzi. Wiele osób wskazuje na samobójstwo, uważając że Campbell celowo mógł zwiększyć nagle moc silnika.
[ Komentarz dodany przez: Angel: 2013-08-12, 20:14 ]
1912: Franz Reichelt skacze z wieży Eiffla, aby sprawdzić prototyp swojego spadochronu - ten temat już pojawiał sie na forum
1913: Emily Wilding Davison - brytyjska sufrażystka, która poniosła śmierć w wyniku obrażeń jakie odniosła w wypadku 4 czerwca 1913 roku podczas gonitwy Derby w Epsom. Emily Davison wpadła pod konia króla Jerzego V, prowadzonego przez dżokeja Herberta Jonesa.
1928: Frank Lockhart zginął podczas próby bicia rekordu prędkości
1937: Katastrofa sterowca Zeppelin LZ 129 Hindenburg.
Po wystartowaniu z Frankfurtu z 97 osobami na pokładzie (36 pasażerów i 61 osób załogi) i trzydniowej podróży przez Atlantyk, sterowiec spłonął 6 maja 1937 r. podczas cumowania na lotnisku w Lakehurst w stanie New Jersey (USA). Zginęło 13 pasażerów i 22 członków załogi oraz główny członek załogi naziemnej, kapitan Ernst Lehmann. Odpowiadał on m.in. za starty Hindenburga. Niektórzy uważają, że stał on na czele sabotażu i kazał zniszczyć Hindenburga.Katastrofę przeżył też kapitan sterowca Max Pruss. Z ciężkimi oparzeniami trafił do szpitala.
1941: HMS Barham brytyjski pancernik typu Queen Elizabeth służący w Royal Navy, nazwanym od admirała Charlesa Middletona 1. barona Barham. 25 listopada 1941 roku "Barham", płynący w celu ochraniania ataku na włoskie konwoje razem z pancernikami HMS "Queen Elizabeth" i "Valiant" w eskorcie ośmiu niszczycieli, został trafiony o godz. 16:25 trzema torpedami z niemieckiego U-Boota U-331
1941: Tragedia Farnborough, zginęło 29 widzów
1955: Le Mans– odbył się 11 czerwca 1955, zwyciężył w nim Mike Hawthorn. Podczas wyścigu miał miejsce wypadek Pierre'a Levegha jadącego w Mercedesie, poza kierowcą zginęło w nim 82 widzów, a dalszych 120 odniosło rany i obrażenia.
1958: Dowódca JD Russell podczas lądowania myśliwcem
Supermarine F1 na lotniskowcu HMS Victorious wpadł do wody. Samolot w niecałe 2 minuty zatonął.
1963: Gerard Masselin (Bird Man) - zginął podczas próby latania "wingsuit" - awaria spadochronu
1966: Donald Campbell postanowił ustanowić kolejny rekord prędkości na wodzie. Tym razem za cel postawił sobie przekroczenie 300 mil na godzinę. Próba odbyła się w listopadzie 1966 roku na jeziorze Coniston. Jednak Campbellowi nie sprzyjała tym razem aura oraz przestarzały silnik w jego łodzi. Próba nie powiodła się. Po wstawieniu nowego silnika, 4 stycznia 1967 roku Campbell wrócił na Coniston. Do pobicia rekordu zabrakło niewiele. Po przekroczeniu prędkości 300 mil, tuż przed punktem pomiarowym, łódź Campbella uniosła się dziobem do góry i z ogromną siłą uderzyła o taflę wody. Bluebird roztrzaskał się a Donald Campbell zginął na miejscu. Wokół śmierci Campbella narosło wiele legend. Do końca nie wiadomo co było przyczyną tego iż łódź straciła kontakt z wodą. Najbardziej prawdopodobnym wydaje się że nowy silnik, dużo cięższy od poprzedniego zaburzył wyważenie łodzi. Wiele osób wskazuje na samobójstwo, uważając że Campbell celowo mógł zwiększyć nagle moc silnika.
w ciągu ostatnich 80 lat
Najstarsze nagranie pochodzi z 1912 roku.
Mamy 2013...a to było w 1912 to jakby szybko policzyć... 3 w pamięci, minus 7, tam dodamy 6, a tu walniemy całkę i...
Tak że rozumiesz.
Pytała męża czy drugi raz muszą się pobrać.
Wraca blondynka do domu i słyszy jednoznaczne odgłosy z sypialni.
Otwiera drzwi a tam mąż z obcą kobietą.
Wściekła blondyna wybiega z sypialni, otwiera schowek, wyjmuje pistolet,
przeładowuje, przykłada sobie do skroni...
I w tym momencie mąż woła :
-kochanie nie rób tego ja ci wszystko wytłumaczę!
Blondynka groźnie krzyczy:
-zamknij się ty będziesz następny!
przychodzi blondynka do komisu i mówi:
-Dzień dobry panie komisarzu
O co kłócą się dwie blondynki przed jazdą motorem?
Która z nich będzie siedziała przy oknie...
Zobaczcie sami.
Umarła 22 dni temu
Znalazłem w czeluściach internetu na jakiejś Węgierskiej stronie fajną opowieść o "Złym Domu" - tak był przynajmniej nazwany.
Początek złej historii owego domu sięga początków XX wieku, 1920 roku. Sam dom w sobie nie był nadzwyczajny. Pełnił funkcję pensjonatu, schroniska ponieważ znajdował się nie daleko miasteczka Szigliget, położonego obok największego jeziora leżącego w Europie Środkowej - Balaton - 592km^2!
Początki złej sławy pensjonatu, jak się domyślacie dotyczą morderstwa. Sama tragedia w prawdzie nie rozegrała się w budynku ale właśnie przy jeziorze. Jak stare opowieści mówią, Matka utopiła swoją dwójkę dzieci - chłopca i dziewczynkę. Nie wiadomo dla czego. Samej matki nie złapano ani z 2 strony nie było pewności, że zrobiła to ona. W tamtym artykule wspomniano właśnie lata 1920-1925 więc również będę trzymał się tej wersji.
Kolejne lata przebiegały bez większych incydentów ale w roku 1938, rok przed rozpoczęciem WII, pensjonat częściowo spłonął. Na zdjęciu tego nie widać, ponieważ było to tylnie skrzydło. Pożary się zdarzają, ale dziwne w tym przypadku było, że jego ofiarami była znowu dwójka dzieci, chłopiec i dziewczynka. Przyjęto, że matka spłonęła z dziećmi ponieważ nigdzie jej nie odnaleziono ale zarazem nie odnaleziono zwęglonych zwłok. W każdym bądź razie takie sytuacje się zdarzają, przyjęto, że zmarła tragicznie w pożarze i tyle.
Ostatnim ale zarazem najbardziej zaskakującym wydarzeniem złego domu, była sytuacja z roku 1947. Po mimo nie dawno zakończonej wojny, dopiero odbudowującej się Europy, turyści znowu zaczęli przyjeżdżać nad jezioro Balaton. Jak na owej stronie napisano, pamiętnego lata 16 lipca 1947 przyjechała do pensjonatu młoda mama z dwójką dzieci. Niczym się nie wyróżniała, normalna, kochająca matka. Taka opinia nie trwała niestety długo, ponieważ zaledwie po kilku godzinach od przyjazdu, kobieta zaczęła zachowywać się dziwacznie. Nie interesowała się swoimi dziećmi a po kilku dniach zniknęła całkowicie pozostawiając dzieci w "hotelu". Kobiety miało nie być 2 dni. Oczywiście dziećmi zajęła się obsługa, wezwano odpowiednie służby.
Po 2 dniach kobieta wróciła ale była całkowicie naga, na ciele były widoczne zadrapania, otarcia ale nic co mogło by zagrozić jej życiu. Oczywiście kobietą się od razu zajęto, wezwano psychologów, lekarzy. Z kobietą nie było kontaktu, na okrągło mówiła tylko "segítség" - co po Węgiersku oznacza - pomocy.
Kobietę razem z dziećmi oraz opiekunami do czasu przyjazdu służb zakwaterowano do pokoju na piętrze, aby nie zdołała znowu wyjść jak poprzedni ( miała zakwaterowanie na parterze ).
Po zakwaterowaniu na piętrze, po nie długim czasie kobieta oszalała, zaczęła z wszystkimi walczyć, bić dzieci. Gdy ją unieruchomiono nie krzyczała już o pomocy, ale o tym, że wszyscy zginiemy. Oczywiście dzieci zabrano z pokoju aby nie widziały tragedii matki. Została ona tylko z opiekunami, a jak wspomniano starsza pani sprzątająca zabrała dzieci do innego miejsca w hotelu.
To co się wydarzyło następnie do dziś nie zostało logicznie wyjaśnione. Nie wiadomo co się stało, ale pokój w którym przebywała eksplodował. Jakby wybuchł w nim granat. Efekt rzekomej eksplozji możecie podziwiać na powyższym zdjęciu. Pochodzi ono podobno z roku 1956, kiedy całkowicie zamknięto obiekt. Żadnych ciał, śladów ładunków wybuchowych czy ogniska pożaru a potem eksplozji nie znaleziono. Całą sprawę zaliczono do podpaleń nie wyjaśnionych. Oczywiście Policja, Straż pożarna nie brała pod uwagę żadnych zjawisk paranormalnych pod uwagę ale zastanawiające są dwa fakty, istotne, które całkowicie nie zostały zweryfikowane jak wykazało śledztwo wznowione w latach 80" ( coś jak u nas sekcja policji Archiwum X ).
W zeznaniach znaleziono rozbieżności co do zeznań starszej Pani sprzątającej.
w 1 zeznaniu, miała zeznać, że gdy matka zwariowała, zaopiekowała się dziećmi a następnie oddała je później kobiecie jakby z domu opieki dziecka i ich już więcej nie widziała.
w 2 zeznaniu, które odbyło się zaledwie po 2 tyg. od całego zajścia miała zeznać, że owszem zaopiekowała się dziećmi, ale dlaczego miała tego nie zrobić skoro to były jej dzieci.
Musiał panować szczerze mówiąc tam straszny burdel, ponieważ jej zeznania zostały całkowicie nie sprawdzone itp, zrobiła to dopiero właśnie sekcja policji w latach 80. Połączono poprzednie dwa również nie wyjaśnione ze wzgl. psychologicznych zabójstw dzieci w danym pensjonacie. Skupiono się na pierwszym morderstwie ( utopione dzieci ) i tym, że matki w sumie nigdy nie znaleziono. Oczywiście są to przypuszczenia, ale starszą Panią, była prawdopodobnie właśnie morderczyni z pierwszego zabójstwa, która musiała mieć b.mocne zaburzenie psychiczne. Dzieci nigdy nie odnaleziono ani do dnia dzisiejszego nie wiadomo co stało za przyczyną 2 morderstw dzieci, gdzie była kobieta, która "wybuchła", kim była starsza Pani oraz co się stało z dziećmi, której zresztą nikt potem już nie widział.
Cała sprawa ma w dalszym ciągu status nie wyjaśnionej, ale jak stwierdził lekarz - w 3 przypadku mogło dojść do bardzo rzadkiego, ale spotykanego samozapłonu. To jest logiczne, ale reszta nie sprawa nigdy pewnie nie będzie wyjaśniona bo opłynęło za dużo czasu etc. ale kurwa.. ciekawe kim była ta baba ?
No to tyle dzięki.
Szukałem po tagach, ale nie znalazłem więc prw. jestem pierwszy
Znalazłem w czeluściach internetu na jakiejś Węgierskiej stronie
kolego aż tak Ci się życie jebie, że wchodzisz na węgierskie strony?
krótki materiał opisujący te czasy.
Z jeziora kraterowego Nyos (ok. 322 km na północ od stolicy Yaounde) w czasie nocy zaczął wydzielać się trujący gaz. Większość ofiar zginęła podczas snu. Do tragedii doszło wskutek gwałtownego wydzielania się dwutlenku węgla nagromadzonego w pokładach geologicznych pod powierzchnią zbiornika wodnego.
W nocy z 21 na 22 sierpnia 1986 roku w jeziorze Nyos doszło do limnicznej erupcji z dna jeziora, która natychmiast uwolniła około 1,6 miliona ton CO2. Gaz rozprzestrzenił się po dwóch pobliskich dolinach, wypierając z nich całe powietrze i dusząc blisko 2000 ludzi w obrębie do 30 km od jeziora. Gaz wydusił zarówno mieszkańców wiosek, jak i 3500 zwierząt hodowlanych. Około 4000 mieszkańców opuściło okolicę, wielu z nich zaczęło cierpieć na dolegliwości związane z oddychaniem, poparzenia oraz paraliż spowodowany przez szkodliwe gazy.
Nie wiadomo, co spowodowało ten katastroficzny wyciek gazu. Większość geologów podejrzewa obsunięcie się ziemi, inni uważają, że przyczyną była mała wulkaniczna erupcja, która wystąpiła na dnie jeziora.
Uważa się, że uwolniony został gaz o objętości dochodzącej do kilometra sześciennego. Ponieważ CO2 jest gęstszy od powietrza, gaz spłynął po zboczu góry, w którym znajduje się jezioro Nyos, po czym wypełnił dwie sąsiadujące ze sobą doliny warstwą o grubości kilkudziesięciu metrów, zastępując tym samym powietrze i zanim zdołał się rozrzedzić, udusił mieszkańców i zwierzęta.
Z dna jeziora ulotnił się gaz o tak dużej objętości, że poziom wody obniżył się o około metr. Wyciek gazu prawdopodobnie spowodował również wylew wody z jeziora, który powalił pobliskie drzewa.
Wg oficjalnych informacji śmierć poniosło 1746 osób i tysiące sztuk bydła, antylop i gryzoni w promieniu 25-30 kilometrów od jeziora.
źródła:
infra.org.pl/nauka/natura/270-nyos-jezioro-mierci
pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_nad_jeziorem_Nyos
Dokument o patologii na podlubelskich wsiach (współczesny, Czekając na sobotę):
Nieoficjalna, amatorska kontynuacja powyższego (Czekając na piątek):
25latek opowiada o życiu pokazując swój pokój i zainteresowania:
Pidbull (Czekając na sobotę, odrębny dokument w 4 odcinkach):
Mimo, że to dział dokument i historia, nie mogłem dodać odtwarzacza YT, ani nawet samych linków, bo pisało to co zwykle, że należy uploadować na serwer, a nie da się jednocześnie, bo wszystkie filmy mają ponad 20minut.
PS. Jak znacie więcej takich, to dopisujcie.
Na pewno każdy z was słyszał o dokonaniach Krzysztofa Kolumba, lecz co z jego załogą? Czy ktokolwiek z was wie co przeżywali jego podopieczni? Niespełna rok temu odkryto w starych zbiorach Hiszpańskich pewną rzecz. Był to dziennik. Wiadomo, że okrycia geograficzne miały również cele militarne zatem król Hiszpanii nakazał aby za wyprawą Kolumba płynął dodatkowy statek, którym płynęliby szpiedzy króla. Mieli zapisywać wszystko co się działo i na koniec przekazać to w ręce najwyższego majestatu Hiszpanii. Podczas pierwszej wyprawy Kolumba niedaleko ziem Ameryki ten statek się zgubił przez sztorm. Wylądowali w Południowej Ameryce o czym rzecz jasna w tedy jeszcze nikt nie wiedział. Podczas swojej III wyprawy Kolumb znalazł statek na brzegu, lecz łódki, które służyły do dopływania do plaży zniknęły. Ruszono więc wgłąb lądu a konkretnie małej rzeczki.
Jakieś 4 mile od brzegu kontynentu, w głębi lądu na brzegach rzeczki znaleziono kilka szalup ze statku hiszpańskiego a w okół broń, ciała porozrywane i szczątki tymczasowego obozowiska. Znaleziono również dziennik osobisty szpiega królewskiego. Pisano w nim specjalnym, wojskowym szyfrem aby nikt niepowołany go nie zrozumiał. Po powrocie na kontynent Europejski odkodowano pismo i natychmiast je zamknięto w zbiorze królewskim.
Rok temu odnaleziono je i zapiski zdumiały odkrywcę. Ta książka lub dziennik miała tylko zapisanych dwadzieścia pięć stron i jeden szkic. Dalej była pusta.
Zgubiliśmy się, lecz dotarliśmy do lądu. Weszliśmy do szalup i popłynęliśmy w górę rzeki dopływającej do oceanu. Wieczorem mieliśmy rozbić obóz lecz gdy słońce zachodziło każdy z nas miał złe przeczucia. Matko Boska wstaw się za nami u najjaśniejszego Boga Ojca....
Jest dawno po zachodzie słońca, nie wiemy ilu zniknęło bądź zginęło. Zaraz gdy tylko zapadł na nas cień przez zachód słońca te diabły się na nas rzuciły. Zabiły większość oddziału i zniknęły. Te wcielenia diabła były okrutnie szybkie i silne, widziałem jak jeden skoczył na oficera Castañeda i szybkim ruchem pozbawił go głowy niczym kat lecz bez użycia szpady ale swej ręki. Chryste zmiłuj się nad nami...
Między zapisanymi stratami a lękami pojawił się szkic tego czegoś:
Do dziś nie wiadomo co to właściwie było. Lecz to nie koniec historii. Dziennikarz, który chciał opublikować ten dziennik z niewiadomych przyczyn zmienił zdanie a dziennik.... no cóż zniknął. Na potwierdzenie tej niewiarygodnej historii przytoczę fakt historyczny iż w okolicach dzisiejszej północnej Wenezueli nie było żadnych Indian. Mówili że boją się "Chohokamaru" czyli "Ludzi cienia".
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów