UEFA na straży złotych zębów z Auschwitz???
#uefa
UEFA na straży złotych zębów z Auschwitz???
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Tak, wiem że ustawione jak chuj i ściema totalna, kolejna reklama Master Card, ale trzeba przyznać że akcja ciekawa. Pykacie sobie z kumplami na Orliku, a tu nagle taka sytuacja.
Mnie rozbawiła.
Ciepły, sierpniowy wieczór. Nyon. 3-piętrowy budynek nad brzegiem Jeziora Genewskiego. W gabinecie na końcu korytarza dzwoni telefon.
- Monsieur Michel, dzwoni pan Shigeki Mizushima z Tokio - odezwał się w czerwonej słuchawce przeuroczy głos jednej z przeuroczych sekretarek Michela.
- Tokio? – zamyślił się monsieur Michel. – Przecież Puchar Kontynentalny sprzedaliśmy już Arabom. Gdzie oni znów chcą mnie zaprosić? – zapytał sam siebie. Odłożył lekko tylko nadpalone cygaro do popielnicy, odchrząknął flegmę i zbliżył usta do czerwonej słuchawki.
- Oui? Tu Michel. Co tam słychać w Japonii? – kulawym angielskim zagadnął swojego rozmówcę.
- Mr Platini? This is Mr Mizushima speaking. Sharp vice director – zaczął Japoniec. – Pan wybaczy Panie Platini, ale jesteśmy bardzo zaniepokojeni tym, co dziś przeczytaliśmy w Asahi Shimbun oraz w Yomiuri Shimbun. Nie znam się na piłce, nie znam klubu Legia, ale znam się na wartościach. – mówił co raz bardziej zdenerwowanym głosem Japończyk - U nas w Japonii honor stoi ponad wszystkim. Honor i uczciwość. Chyba Pan nie chce Panie Platini, aby naszą, mającą 102-letnią tradycję, firmę kojarzono z nieuczciwością i brakiem zasad moralnych?
- Ale panie Mizu… - próbował wejść w słowo nieco wystraszony Michel.
- Dość! Jeżeli jeszcze raz którykolwiek z moich rodaków przeczyta, że moja firma Sharp wspomaga finansowo instytucję, która gardzi honorem i uczciwością, to kończymy współpracę – wygrzmiał Mizushima.
- Ale panie Mizu… -
- Milczeć! To moje ostatnie słowo. Wszystkie gazety o tym piszą. Nie pozwolę, aby mój Sharp był kojarzony z tą hucpą! Lepiej, żeby Pan to przemyślał. Więcej może Pan nie ujrzeć już ani jednego naszego jena włożonego w tę waszą Ligę Mistrzów!
Michel jeszcze przez kilka sekund trzymał czerwoną słuchawkę przy uchu mając nadzieję, że to jedynie okrutny żart jego kolegów. Czekał na wybuch rechotu po drugiej stronie kabla. Nic z tego. Telefon był prawdziwy. Sięgnął ponownie po swoje cygaro, ale zanim zdążył się porządnie sztachnąć kubańskim dymem na biurku znów zabrzęczał telefon.
- Merde! Co znowu? Nie teraz! – złorzeczył Francuz sięgając po telefon. – Oui? Qu'est-ce que c'est? – to już do czerwonej słuchawki.
- Ohhh, hello Michel. This is Mark Fields calling from Dearborn, USA. Ford Company. How are you my friend? – dzwoniący zaczął rozmowę w typowo amerykański sposób. – You know Michel, my tu z Ford Company dajemy dużo baksów na ten wasz soccer, na tą waszą Champions League. A ja tu czytam dziś w The New York Times, że wy tam w Europie jakieś grube wałki robicie. Sprzyjacie silnym, przepuszczacie bogatszych, lekceważycie małych. U nas w Ameryce takich rzeczy się nie lubi, you know. U nas się wspiera słabszych, gra się na zasadach „fair play”, you know... – zawiesił wywód Amerykanin, czekając na reakcję swojego rozmówcy.
- Lubię wasze hot-dogi – odpowiedział zadowolony z siebie Michel, bo choć to jedyne co mu się na szybko skojarzyło z USA, to wydało mu się całkiem błyskotliwe, a nawet zabawne.
- Gówno mnie obchodzi synu co lubisz! – odkrzyknął wściekły Jankes. - Ja lubię pieniądze. Duże pieniądze. Właśnie mieliśmy office meeting z działem marketingu i menedżmentu i Johnowi wyszło, że na tym jednym cholernym artykule w The New York Times jesteśmy w plecy jakieś 450 kawałków zielonych. Rozumiesz?! Szargasz dupku naszą nieskalaną opinią! Ford Company nigdy nie będzie uczestniczyć w żadnych niejasnych zabawach w ten wasz cholerny soccer. Chwilę temu dzwonił do nas jeszcze ten psikutas William z naszego oddziału Ford Company w Londynie. Tam też piszą o tych waszych przekrętach - Sky Sports, BBC, Daily Star. No wszyscy, God damn it! Całe londyńskie Citi dziś wzięło na tapetę tą waszą zasraną Champions League. Przez te wasze cholerne machlojki nasze papiery taniały dziś na parkietach w Hong Kongu, Frankfurcie i Nowym Jorku. Dobrze ci radzę synu – albo postąpicie zgodnie z duchem gry i gazety przestaną pisać takie rzeczy o naszym flagowym projekcie sponsoringowym albo kończymy tę cholerną współpracę!!!
-But mister-kanister, I want to… - próbował się tłumaczyć mały Francuz.
- Shut up, you son of a bitch! Champions League ma być uczciwa. Sport is sport, a money is money, rozumiesz synu? Mali mają bić wielkich, brzydkie kaczątko ma być łabędziem. Kminisz synu? My tu w Ameryce lubimy takie głodne kawałki, you know. Żadnego ciągania za uszy bogatszych. Understood? Czekam do końca tygodnia. Masz przywrócić elementarne zasady rywalizacji do tych rozgrywek albo pożegnacie się z naszymi baksami. Ameryka wam nigdy tego nie zapomni! – zakończył wściekły Jankes.
Tym razem Michel przejął się nie na żarty.
- Co tam ci Czesi, szlag z nimi. Ale mi tu pieniądze spiierdalają – przeszło mu przez myśl.
Podrapał się po lokowanej czuprynie, poluzował z lekka jedwabny krawat i zaczął obmyślać dalsze działania. Znów sięgał po cygaro, gdy biurkiem wstrząsnęła wibracja jego komórki.
- Oui? – odebrał nieco przestraszonym i zadziwionym głosem, bo w końcu niewielu ma numer na prywatną komórę.
- Zdrasti Misza. Zdjes Viktor. Viktor Zubkov. Ty znajusz?
- No da. Znaju, znaju – wydukał sparaliżowany strachem Michel. – Wy priesident i direktor Gazproma. Wy nasz sponsor, u nas wasze dziengi – dodukał Platini.
- Kanieczno. Nu i szto? Szto wy mi tam odpierdaalacie Misza? Padzwanil Siergiej z Kanarów, że nasza Liga Czampionów nie uczciwa. Padzwanil toże Walerij z Rio, że nasza Liga Czampionów nie uczciwa. I toże padzwanil Ivan z Niu Jorka, że nasza Liga Czampionów nie uczciwa. Globalno o tym piszajut. No, kak to tak? – bardzo spokojnym i wyważonym głosem spytał Viktor.
- Nu, towariszcz direktor… - spróbował odpowiedzieć Misza.
- Kurva wasza mać Misza! Szto wy sobie dumajecie, że ja szto? Durok?! Że my wam oczeń duże dziengi dajemy, a wy takie chuistwa odstawiacie? My Ruskie - uczciwy narod. Mnie tam wasze francusko-szwajcarskie układy nie interesno. Ale tam gdzie ruskie dziengi tam ma być uczciwie i sprawiedliwie. Kak u nas w Federacje. Paniał?
- Nu, towariszcz direktor… - ponowił próbę Misza.
- Tisza! Teraz ja gawarju. Ja ci wskażu szto wy teraz zdzielacie. Zawtra podzwanicie w Warszawu. Grzecznie przeprosicie i poprosicie o dakumienty i papiry. Wy nawet ich nie pasmatri tolko z razu dajecie nowy werdykt – „Wsio w pariadku Legio”. Ma być uczciwie, tak jak było na boisku. I tak: Legia w Lidze Czampionów, a te Szkoty do drugiej ligi. I wsio. Paniał?
- Paniał, paniał.
- No. I tak ma być. Wasze szczastie Platini, że Wołodia na kanikułach i gazet nie czyta. Jakby wiedział, na co nasze rubelki idą to by kazał was Platini zesłać do Woroneża albo i do Saratowa. Byliście Platini kiedy w Saratowie?
- W Saratowie niet. Nu ja był w Saragossie, kogda my igrali z Realem Saragossa w 1984…
- Tisza! Nie mam czasu na te wasze dyrdymały Platini. Nataszka mi stygnie. Mało czasu macie Platini, więc weźcie się w robotu. A teraz idź ty na chvj!
- Da, konieczno towariszcz general – odpowiedział Platini salutując w pusty dach.
Odłożył czerwoną słuchawkę. Kropla potu spadła na żarzące się jeszcze cygaro.
- Do dupy z tym cygarem - jęknął Francuzik. Wiedział, że sprawa jest poważna. Bardzo poważna. Sięgnął więc ponownie za opocony jeszcze telefon i zaordynował:
- Łączyć mnie z Łysym z UEFA. Natychmiast!
- Oui, monsieur Michel - odpowiedział w słuchawce przeuroczy głos tej przeuroczej sekretarki.
Długo na połączenie nie czekał.
- Łysy?! Ma być tak: dajcie tych Czechów do Ligi Mistrzów, a Szkotów wyjebuje... Co?! No, Polaków Polaków, przecież mówię. Jak możesz to od razu do ćwierćfinału ich wrzuć. Szkotów wyjebujemy. Nie da się? Dobra, to normalnie do kwalifikacji. Ale Szkotów wyjebujemy. Czemu się nie da? No dobra, to dajcie ich do tego Kazachstanu. Albo jak możesz to do Woroneża od razu albo do Saratowa. Byłeś kiedyś Łysy w Saratowie? No ja też nie, ale Wołodia był. Dobra, nie ważne. Słuchaj, jeszcze jedna sprawa. Chvjowiaszczo wyszło z tą Legią. Chcieliśmy wydymać Freda, a to Fred wydymał nas. Zrobimy tak: weź zobacz czy Niemiaszki mają autostrady i te lotniska. Masz napisać w raporcie, że nie mają, że nie zdążyli, że rozkradli. Nie wiem, cokolwiek, ale że nie mają. I zabierasz im finał Ligi Mistrzów i przerzucasz go do Warszawy, na Legię. Rozumiesz? Mają grać finał u siebie. I żadnych kurvva kar za race, bo ci włosy z jaj powyrywam! Co?! Gówno mnie obchodzi, że tam też nie masz. Bierz się do roboty, bo mało czasu!!
Michel miał dość rozmów na dziś. Bał się, że za chwilę zadzwoni McDonald’s, Heineken i MasterCard. Na szczęście sytuacja była już opanowana. Wiedział, że jutro znów słońce zaświeci dla niego. Jutro media znów będą stawiać go na piedestał i chwalić, że organizacja, którą kieruje zadziałała uczciwie i przyznała się do błędu. Sama z siebie, w imię czystego sportu. Zgodnie z mottem Federacji: „We care about football”.
Angielski na poziomie kalkulatora
Prezydentowi (jaki by nie był) należy się szacunek, bo jest przedstawicielem Państwa, za które ludzie oddawali życie. I jak jakaś tępa cipa zawiązuje sobie szalik na dupie i się lansuje na meczach to kurwa fapujecie.
Prezydent był wybrany w wolnych, powszechnych, demokratycznych wyborach i choćby ze względu na historię Polski należy szanować tak wybranego Prezydenta.
Władze UEFA tłumaczą się tym, że niepełnosprawni nie dostarczyli im orzeczeń o swojej niepełnosprawności. Jest to jednak niezgodne z prawdą, ponieważ niektórzy niepełnosprawni dostarczyli orzeczenia, a pozostali nie zostali poinformowani, że trzeba to uczynić.
W tym roku niepełnosprawnym należało się kilkaset biletów na mecze w Polsce i na Ukrainie. Prawie wszystkie zostały im bezprawnie zabrane bez zwrotu pieniędzy! Wartość każdego biletu wynosi od 120 do 2400 zł.
Co w takim razie stało się z biletami dla niepełnosprawnych? Komu zostały przekazane? VIPom, celebtytom i gwiazdom show-biznesu, którym nie udało się ich wylosować i kupić?
Oto materiał filmowy:
Najgorsze jest to, że UEFA reklamuje szacunek dla niepełnosprawnych, a sama nie potrafi go okazywać:
Po co więc tyle kłamliwych reklam, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością? Zwykłe robienie ludzi w balona i bogacenie się kosztem niepełnosprawnych.
Źródło informacji (warto obejrzeć):
interwencja.polsat.pl/Interwencja__Oficjalna_Strona_Internetowa_Progra...
Szkoda w ogóle słów, żeby wchodzić z Tobą w dyskusję...
Propaganda sukcesu trwa, jednak pewnych faktów nie da się już ukryć. Architektoniczny majstersztyk, którym miał być Stadion Narodowy, okazał się wielkim bublem.
Z niewyjaśnionych dotąd przyczyn zawory bezpieczeństwa na dachu stadionu, odpowiedzialne za spuszczenie nadmiaru wody z dachu, zostały umiejscowione bezpośrednio nad schodami prowadzącymi z dolnych sektorów na górne.
Początkowo nikt nie zwracał nawet na to uwagi, jednak w dniu otwarcia Euro 2012 nad stadionem przeszła burza. Na własnej skórze jej skutki odczuli kibice wchodzący akurat do górnych sektorów. Zawory otworzyły się i zalały schody wraz ze znajdującymi się na nich kibicami. Całą scenę udało się na szczęście sfilmować, dzięki czemu na własne oczy możemy się przekonać o dodatkowych „zaletach” Stadionu Narodowego.
Kto wie, może umieszczenie zaworów nad schodami było zabiegiem celowym? Nic tak nie działa na rozgorączkowanych piłkarskimi emocjami kibiców jak... zimny prysznic.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów