18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia (4) Soft Dodaj Obrazki Dowcipy Popularne Losowe Forum Szukaj Ranking
Wesprzyj nas Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 21:28
📌 Konflikt izraelsko-arabski Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: 2025-01-04, 11:41
🔥 Riddler vs Czarnuszek - teraz popularne

#wojsko polskie

Kompilacja małego łomotu od Polaków w Afganistanie. Ciapaci oczywiście są wrogiem



Najlepszy komentarz (49 piw)
dr_dex • 2013-05-30, 15:24
Kilkadziesiat lat temu to my bylismy po drugiej stronie i wtedy to sie nazywalo okupacja. Sram na ciapactwo i niech wypierdalaja z mojego kochanego kraju, ale po chuj my tam u nich siedzimy ?!?!?
Witaj użytkowniku sadistic.pl,

Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!

W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).

Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę
 już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Major League Infidel
Pan_Generał • 2013-05-29, 20:58
Pewna naszywka z Afganistanu Może sobie taką kupimy?


-----

A tak wygląda komputerowo.
Najlepszy komentarz (45 piw)
BongMan • 2013-05-29, 21:27
Przy tych kolorach nie powinno być kolesia z karabinem, tylko karabin rzucony na ziemię, a gościu z rękami w górze
Jak zapewne wiecie, nasze jednostki specjalne odwołują się do historii Polski. Przedstawię wam w jaki sposób, i do kogo.

Na początek GROM.

Cytat:

Jednostka Wojskowa GROM dziedziczy tradycje legendarnych Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej.
Wywiad niemiecki, działający w Anglii, nigdy nie trafił na ich ślad. Nigdy wszyscy, a było ich 316 (w tym jedna kobieta), nie stanęli obok siebie na jednej zbiórce - w jednym szeregu. Nigdy też nie stworzyli, w typowym rozumieniu, związku zbrojnego czy oddziału wojskowego. W czasie II Wojny Światowej Cichociemni - komandosi przygotowani i najlepiej wyszkoleni przez SOE w Wielkiej Brytanii - byli pojedynczo lub w małych grupach przerzucani do okupowanej Polski.

Na przełomie lat 1941/1942 w rozproszonych po mglistej i górzystej Szkocji obozach szkoleniowych narodził się dumny przydomek, znakomicie oddający charakter działań żołnierskiej elity przygotowywanej do cichego działania w mroku nocy. To właśnie słowa charakteryzujące warunki w jakich prowadzili walkę - cisza i ciemność - dały początek charyzmatycznemu mianu - Cichociemni. Na początek byli tak nazywani dlatego, że znikali ze swoich macierzystych jednostek nagle i cicho, w niewiadomym celu.

Kandydaci na cichociemnych zwerbowani przez Oddział VI (od 1942 roku Oddział Specjalny) Sztabu Głównego Naczelnego Wodza, przechodzili szereg kursów polskich i brytyjskich. Program szkolenia doskonalono z upływem czasu. Obejmował on cztery grupy kursów: zasadnicze, specjalistyczne, uzupełniające oraz praktyki. Szkolenie Cichociemnego trwało kilka miesięcy. Inaczej przebiegało szkolenie skoczków przewidzianych jako dywersanci czy dowódcy oddziałów powstańczych, a inaczej radiotelegrafistów, wywiadowców, oficerów sztabowych lub instruktorów broni pancernej, lotników, specjalistów od propagandy czy fałszerzy dokumentów. Zasadą było, że wszyscy musieli ukończyć kurs spadochronowy i odprawowy.
W czasie wojny byli pojedynczo lub w małych grupach przerzucani do okupowanej Polski.
Spośród 316 Cichociemnych:
- sześciu zginęło podczas lotu do kraju,
- trzech zginęło w czasie skoku nad Polską,
- trzydziestu pięciu zostało zamordowanych w katowniach gestapo,
- dwunastu zginęło w obozach koncentracyjnych,
- dwudziestu sześciu poległo w walkach partyzanckich,
- osiemnastu poległo w Powstaniu Warszawskim,
- trzech zażyło truciznę w trakcie aresztowania,
- sześciu stracono po wojnie.



Oznaka rozpoznawcza (noszona na prawym ramieniu) dla żołnierzy zespołów bojowych Jednostki Wojskowej GROM, którzy pomyślnie ukończyli kurs podstawowy oraz specjalistyczne szkolenie bojowe.
Przyznawana od 08.06.2009 roku.



Na Sztandarze Jednostki umieszczono między innymi datę pierwszego zrzutu Cichociemnych do okupowanej Polski - 15 lutego 1941 roku, datę utworzenia Grupy Reagowania Operacyjno-Manewrowego - 13 lipca 1990 roku, symboliczny numer GROM "13", znak spadochronowy Cichociemnych, wzorowany na nim znak Jednostki GROM w postaci pikującego orła ze złotą błyskawicą (gromem) w szponach; po środku krzyży kawalerskich umieszczono wizerunek orła białego, a z drugiej strony napis: "Bóg, Honor, Ojczyzna”.



Na terenie Jednostki GROM znajduje się Sala Tradycji poświęcona Cichociemnym, do której skoczkowie Armii Krajowej przekazali swoje osobiste pamiątki.
Przyjeżdżając do Warszawy z głębi kraju lub zza granicy, zawsze mogą liczyć na przyjęcie i gościnę w Jednostce.
Każdego roku w trzecią niedzielę maja, Cichociemni Spadochroniarze Armii Krajowej oraz ich krewni zjeżdżają z całego świata, aby złożyć wieniec przy pomniku upamiętniającym bohaterskie czyny, chwałę i męstwo Cichociemnych na Cmentarzu Powązkowskim. Po przybyciu do Jednostki uczestnicy spotkania składają kwiaty pod Pomnikiem Braterstwa Broni Żołnierzy GROM i Cichociemnych, po czym spotykają się w Sali Tradycji poświeconej Ich pamięci. Jest to czas refleksji i wspomnień. Na jednej ze ścian umieszczono fotografie wszystkich 316 Cichociemnych. W tym wyjątkowym dniu wszyscy stoją w jednym zwartym szeregu - żyjący z tymi, którzy odeszli w chwale na wieczna wartę.



Słynna naszywka, używa w boju. Ma ona upamiętnić bohaterów z Powstania Warszawskiego.



Odznaka GROM
(noszona na piersi nad lewą kieszenią munduru wyjściowego i galowego)
występuje jako: brązowa, srebrna, złota oraz honorowa,
jest przyznawana przez Kapitułę ds. Odznaki GROM zgodnie z zasadami określonymi Regulaminem Odznaki GROM

Pomnik poświęcony cichociemnym na terenie GROM-u przedstawia z lewej strony znak cichociemnych, a z prawej odznakę GROM-u.


Berety - koloru szarego - takie same, jakie nosili podczas II wojny światowej żołnierze 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej (SBS). Nie jest to bynajmniej o nawiązanie do jej tradycji, które kontynuuje obecnie 6. Brygada Desantowo Szturmowa, zachowująca jednak noszone już wcześniej ciemnoczerwone berety. Cichociemni część szkolenia odbywali w 1. SBS i przerzucani byli do akcji pojedynczo lub w małych grupkach w ubraniach cywilnych, a co za tym idzie nie mogli skorzystać z dobrodziejstw munduru, określonych przez Konwencję Genewską (dlatego czasem nazywano ich żołnierzami bez mundurów). Gdyby więc występowali w zwartych, umundurowanych pododdziałach, mieliby prawdopodobnie na sobie mundury i szare berety brygady spadochronowej. Wybór koloru beretów dla jednostki nie był więc przypadkowy.



http://www.grom.wp.mil.pl/
Polacy dowiedzieli się o istnieniu GROM-u dopiero cztery lata po powstaniu jednostki – w 1994 roku z lakonicznej informacji podanej w Teleexpressie. Była to krótka relacja z wylotu 50 komandosów i ich dowódcy płk. Sławomira Petelickiego na misję na Haiti. Wtedy po raz pierwszy opinia publiczna usłyszała, że w Polsce jest jednostka antyterrorystyczna. Do dzisiaj ich szkolenia, działania, a nawet oni sami są tajemnicą



Tak zaczyna się historia GROM-u

Cztery lata wcześniej rozpoczyna się akcja MOST. Premier Tadeusz Mazowiecki zgodził się, aby rosyjscy Żydzi z ZSRR mogli z Warszawy wylatywać do Izraela. Niedługo potem w Bejrucie zostało postrzelonych dwóch Polaków, ponieważ fundamentaliści przestali uważać Polskę za kraj przyjazny. Wtedy narodził się plan powstania antyterrorystycznej jednostki specjalnej. Jej zadaniem miało być reagowanie na zagrożenie terrorystyczne obywateli Polski poza granicami kraju.

Za pomysłem utworzenia GROM-u stał płk Sławomir Petelicki. Podobno ówczesny szef MSW Krzysztof Kozłowski zapytał go, ile czasu i sprzętu potrzebuje, aby stworzyć jednostkę specjalną. – Czas mierzył w miesiącach, a potrzebował poligonu i trochę broni. No i prawa do werbowania ludzi – mówił Kozłowski w filmie „GROM – prawdziwa historia”.

Pierwszy nabór do jednostki płk Petelicki zorganizował sam. Służbę w GROM-ie proponował najlepszym żołnierzom, policjantom, pracownikom wywiadu. Jeździł po całej Polsce, aby na własne oczy zobaczyć, kto nadaje się na specjalsa.

Kiedy polscy komandosi tworzyli swoją nową jednostkę, w Iraku polski wywiad prowadził operację SAMUM. Agenci pomogli wydostać się z Iraku sześciu oficerom amerykańskiego wywiadu. Tego heroicznego zadania nie chcieli podjąć się nawet Brytyjczycy. Rząd amerykański w podziękowaniu za tę świetnie przeprowadzoną operację m.in. zaczął szkolić żołnierzy pierwszej polskiej jednostki specjalnej. Operacją w Iraku kierował Gromosław Czempiński. Niektórzy sugerują, że od jego imienia pochodzi nazwa GROM. – To dzięki niemu otrzymaliśmy pomoc Amerykanów – mówił w „GROM – prawdziwa historia” gen. Petelicki. – Poza tym GROM dobrze brzmi. GROM – atak z jasnego nieba – dodaje generał.

Instruktorami szkolenia Polaków w USA byli żołnierze z Delta Force. Mordercze ćwiczenia Amerykanie przeprowadzali w górach. GROM-owcy przez kilka dni nie spali, jedli minimalną ilość jedzenia. Tak hartowali swoje organizmy i uczyli się, jak przetrwać.

Potem zasady tamtego ekstremalnego szkolenia przenieśli na własne podwórko. Od początku istnienia podczas ćwiczeń używali tylko ostrej amunicji. Każdego, kto chciał zostać GROM-owcem, czekała nie tylko ostra selekcja, morderczy sprawdzian siły i psychiki, ale też sprawdzian zaufania. Kandydat musiał usiąść na miejscu zakładnika, którego więzili „terroryści”. Do ciemnego pomieszczenia, w którym przebywał, wbiegali komandosi i eliminowali „przeciwnika”. Używali ostrej amunicji i ładunków wybuchowych. Zaufanie i wiara w umiejętności kolegów z jednostki – tego operatorzy uczą się od początku istnienia GROM-u.

Zaczęli na Haiti, potem były Bałkany

Pierwszym sprawdzianem dla GROM-u było Haiti.

W 1991 roku wojsko obaliło prezydenta Haiti Jean-Bertranda Aristide. Władzę przejęła junta wojskowa, a Rada Bezpieczeństwa ONZ nałożyła na to środkowoamerykańskie państwo, zajmujące część wyspy Haiti na Morzu Karaibskim, embargo ekonomiczne. W jego wyniku Haiti pogrążyło się w nędzy i chaosie, które próbowała zwalczyć utworzona w 1993 roku misja ONZ. Poniosła jednak klęskę, zmuszając RB ONZ do wydania rezolucji, wzywającej do utworzenia Wielonarodowych Sił (Multinational Forces – MNF), nad którymi dowodzenie objęły Stany Zjednoczone.

51 komandosów pod wodzą płk. Petelickiego pojechało tam 17 października 1994 roku, aby pomóc USA w zaprowadzaniu pokoju. Na miejscu pracowali z amerykańskimi rangersami.
Polacy nie tylko pilnowali porządku i spokoju, ale także brali udział w działaniach antyterrorystycznych, pomogli transportować rannych Amerykanów, ochraniali VIP-ów. Uratowali życie 26 osobom. Płk Petelicki jako pierwszy cudzoziemiec po misji dostał amerykański „Medal for Military Merit”, a czterech jego podwładnych dostało wyróżnienia.

W 1997 roku GROM-owcy wzięli udział w misji pokojowej ONZ na Bałkanach. W wyniszczonym wojną kraju stworzyli swoją bazę w byłej stacji benzynowej. Wszyscy ostrzegali ich, że są na terenie bossa świata przestępczego, który będzie próbował ich zabić. – Ale jakoś mu się nie udało – wspomina uczestnik tamtej misji. Sukcesem Polaków było zatrzymanie Slavka Dogmanowica, zbrodniarza wojennego, odpowiedzialnego za śmierć 300 Chorwatów. Trzy lata później komandosi GROM-u odpowiadali za ochronę szefa misji weryfikacyjnej OBWE – Amerykanina Williama G. Walkera podczas jego wizyty w Kosowie i Macedonii. W 2001 roku w Kosowie ścigali zbrodniarzy wojennych.

Misja w Iraku – powód do dumy

W kwietniu 2002 roku rozpoczęła się misja GROM-u nad Zatoką Perską. Zadaniem komandosów było kontrolowanie statków. Sprawdzali, czy rebelianci nie przemycają na nich broni oraz czy nie jest łamany zakaz handlu ropą naftową z Irakiem.

Rok później GROM walczył również u boku Amerykanów podczas drugiej wojny nad Zatoką Perską. Komandosi wsławili się tam odbiciem instalacji naftowych niedaleko półwyspu Fao oraz przejęciem kontroli nad portem Umm Qasr. Gdy po tej operacji świat obiegły zdjęcia operatorów GROM-u, Polacy dowiedzieli się, że wojna w Iraku to także ich wojna.
Iracka misja jednostki zakończyła się w grudniu 2004 roku. Polscy komandosi przeprowadzili w tym czasie ponad 200 akcji bezpośrednich, w których zatrzymali kilkuset podejrzanych o terroryzm, w tym kilka osób z tzw. talii kart – najbardziej poszukiwanych prominentów reżimu Saddama Husajna.

Będą pamiętać o kapitanie

W 2002 roku GROM-owcy polecieli też do Afganistanu, do bazy Bagram. – Przed rozpoczęciem wykonywania zadań w Afganistanie trzeba przejść aklimatyzację – mówi jeden z operatorów. – Panuje tam zupełnie inny klimat, konieczna jest zmiana nawyków. Nie jest łatwo wytrzymać w upale, na górzystym terenie, cały czas w mundurze, z ciężkim wyposażeniem.

Na początku misji chronili polskich saperów, którzy rozminowywali teren. Dbali też o bezpieczeństwo VIP-ów, którzy przylatywali z różnych części świata do Afganistanu. – Talibowie to trudny przeciwnik, zahartowany w trudnych warunkach, znający teren, potrafiący się po nim świetnie poruszać – opowiada operator GROM-u, uczestnik misji.

O swoich operacjach w Afganistanie nie mogą mówić dużo. Opinia publiczna może usłyszeć tylko o nielicznych, między innymi uwolnieniu afgańskich policjantów z rąk terrorystów w 2010 roku, o wysadzeniu fabryki broni ukrytej w jednej z niepozornych chałup w dystrykcie Karabach. Stoczyli też 3-godzinną walkę z terrorystami. Zginęło wtedy wielu napastników, operatorzy wyszli z bitwy zwycięsko.

23 stycznia 2013 roku to smutny dzień dla jednostki. W Afganistanie zginął wtedy pierwszy żołnierz GROM – kpt. Krzysztof Woźniak. Był dowódcą sekcji bojowej GROM, poległ podczas prowadzenia operacji zatrzymywania Abdula Rahmana, jednego z najgroźniejszych terrorystów poszukiwanych na terenie Afganistanu.

Rezygnujesz? Tu są tylko najlepsi!

Trudno namówić operatora GROM-u na rozmowę o jednostce. – Takie mamy zasady – odpowiadają. – Nie usłyszysz od nas, jak działamy, nie zdobędziesz informacji o naszej taktyce, o tym, jak wyglądają nasze szkolenia.

Już to, że służą w GROM-ie, jest tajemnicą. Kiedy przypadkowi ludzie, znajomi pytają ich o pracę, muszą minąć się z prawdą. – Czasami bywam przedstawicielem handlowym, czasami rozwożę chipsy – żartuje komandos.

– Mamy zasady, których się trzymamy. Jesteśmy jak rodzina, wszyscy mówimy do siebie po imieniu – nawet z dowódcą, zwykle nie używamy nawet stopni – opowiadają GROM-owcy.

Jakie cechy musi mieć operator GROM-u? – Inteligencję! – bez chwili wahania mówi oficer GROM. – Sprawność fizyczna jest oczywista, ale niektórzy myślą, że to wystarczy. Zapewniam, że nie. Operator GROM-u to żołnierz, który sam podejmuje decyzje. Tu trzeba myśleć, nie ma miejsca na bezmyślne wykonywanie rozkazów.

Umiejętności i inteligencję kandydatów na operatorów sprawdza się podczas selekcji. Na jej temat krążą legendy: mordercza, wycieńczająca, mało kto może ją przejść, odpadają najlepsi. I wszystko to prawda. Jej pierwszy etap odbywa się już na stronie internetowej GROM-u. Znajduje się tam ostrzeżenie dla osób, które chciałyby służyć w jednostkach bojowych GROM-u, a nie są w stanie zaliczyć egzaminu z wf jednostki. W takim wypadku proszeni są, aby już teraz zrezygnowali ze składania dokumentów.

Ci, którzy jednak się zdecydują, najpierw mierzą się m.in. z pływaniem, podciąganiem na drążku, bieganiem i walką wręcz. Kolejna próba odbywa się w górach, z dala od cywilizacji i komfortowych warunków. Instruktorzy wyciskają z nich siódme poty, kilkanaście razy dziennie męczą pytaniami: „Rezygnujesz?” i mówią o wygodnych, ciepłych fotelach. Wszystko po to, aby złamać kandydatów.

Zwykle selekcję przechodzi tylko około 10 procent jej uczestników. Reszta się poddaje, inni słabną aż do utraty przytomności. A dobre zdrowie i wytrzymałość są niezbędne.

Nagrodą za przejście selekcji jest nie tylko służba w najbardziej elitarnej jednostce polskiej armii, ale też opinie, jakie słyszą o sobie na całym świecie: najlepsi, profesjonaliści, pracuje się z nimi świetnie – mówią ci, którzy mieli okazję współpracować z GROM-em.

Miesiąc temu do Polski przyleciał były instruktor najlepszych snajperów jednostki NAVY SEALS Brandon Webb. Jego przewodnikiem po kraju był Drago, Polak, który wyjechał do Stanów i służył w SEALS-ach. Historia GROM-u tak bardzo ich zainteresowała, że postanowili nakręcić o niej film. – Uważamy, że to jedna z najlepszych jednostek specjalnych na świecie – mówili. – Amerykanie wiedzą, że jesteście świetni, ale nie znają waszych korzeni. A przecież jest o czym mówić, co pokazać.

Ale operatorów GROM-u doceniają także cywile. Ta tajemnicza jednostka jest bardzo popularna zwłaszcza wśród młodych ludzi. W 2012 roku wirtualny świat graczy obiegła informacja o tym, że w najnowszej wersji gry „Medal of honor” będzie można zagrać postać właśnie żołnierza GROM-u. Euforia na forach internetowych nie miała końca, zwłaszcza że żołnierz, na którym wzorowali się twórcy gry, istnieje naprawdę. W GROM-ie służył służył 14 lat. „Udział” w grze zaproponowali mu koledzy z NAVY SEALS.

W ostatni weekend operatorzy GROM-u dali pokaz skakania ze spadochronem podczas Ursynowskiego Dnia Cichociemnych, których tradycje dziedziczą. W przyszłą sobotę pokażą swój sprzęt i uzbrojenie w czasie Święta Wojsk Specjalnych w Krakowie.

*****

Dowódcą jednostki jest płk Piotr Gąstał, który służy w niej prawie od początku i w GROM-ie przeszedł wszystkie szczeble kariery.

Snajperzy z GROM używają kilku karabinów wyborowych, jednym z nich jest supernowoczesny CheyTac M200 Intervention. Mają też pistolety Glock 17 i FN Five-seveN i karabinek szturmowy HK 416. Ich wyposażenie to też sprzęt termo- i noktowizyjny, spadochrony, sprzęt służący do desantowania z wysokości kilku kilometrów oraz roboty inżynieryjno-pirotechniczne.

Piloci jak malowani
Pan_Generał • 2013-05-20, 13:52
Jeżeli będzie zainteresowanie, to dam więcej w komentarzach.

Cytat:

Witold Urbanowicz, Eugeniusz Horbaczewski, Zdzisław Krasnodębski, Mirosław Ferić, Bolesław Gładych, Marian Pisarek i kilku następnych asów polskiego lotnictwa myśliwskiego znów są w powietrzu. Tym razem symbolicznie. Od roku na statecznikach pionowych samolotów MiG-29 z 23 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim grupa miłośników historii polskiego lotnictwa wojskowego maluje kolejne portrety pilotów. Pomysł spodobał się dowódcy Sił Powietrznych. Generał broni pilot Lech Majewski zgodził się na ozdobienie stateczników wszystkich mińskich MGów-29. Na razie „patronów” ma 13 maszyn, bo pozostałe trzy w Wojskowych Zakładach Lotniczych numer 2 S.A. w Bydgoszczy są poddawane modernizacji. W tym roku „kosynierzy” powinni być w komplecie. Poczet portretów już namalowanych możecie obejrzeć w najbliższą sobotę, 25 maja, podczas pikniku lotniczego z okazji święta 23 Bazy Lotnictwa Taktycznego. Organizatorzy przewidują między innymi pokaz w powietrzu MiG-29, Su-22, W-3WA oraz użycia samolotu gaśniczego Dromader latającego dla Lasów Państwowych. Wstępnie planowane są dwie tury demonstracji w locie: w godzinach 12-13 i 14.30-15.30. Dla publiczności lotnisko w Janowie pod Mińskiem Mazowieckim otwarte zostanie o godzinie 9. Piknik zakończy się o godzinie 16.00.

Oryginalny filmik zmontowany z ciekawych materiałów. Nie będzie tych samych ujęć na rosomaka czy mi-24. 90% to akcje z poligonów.
Najlepszy komentarz (41 piw)
Yanek43 • 2013-05-16, 20:47
Za Wojsko Polskie zawsze piwo! Wracajcie cali z każdej misji!
Konkretnie zmontowany filmik o naszych wojakach w Afganistanie.

'Filmik zrobiony w hołdzie dla Polskich żołnierzy stacjonujących w Afganistanie.'
'W maju 2012r. 6 Brygada Powietrznodesantowa zorganizowała kolejne skoki spadochronowe dla żołnierzy plutonów rozpoznania. Skoczkowie desantowani byli z wysokości 4000 m z samolotu CASA -295M na zrzutowisko na Pustyni Błędowskiej.'


bonus
Najlepszy komentarz (31 piw)
FrasQs • 2013-05-15, 17:02
Dam piwo bo dawno nie słyszałem Sail
Polska Szkoła Snajperów
Pan_Generał • 2013-05-12, 15:36
Dobry artykuł o Polskiej szkole snajperów

W początkach roku 2008 w mediach aż huczało. Pojawiły się bowiem informacje o utworzeniu polskiej szkoły snajperów. Pewnych i konkretnych informacji było jak na lekarstwo. Wiadomo było jedynie, że ma powstać w Międzyrzeczu przy 17 Brygadzie Zmechanizowanej. Minęło już pół roku. Przyszła zatem pora na pierwsze konkrety.

Trochę historii

Wiele długich lat pojęcie ‘snajper’ nie funkcjonowało w WP. Byli ‘strzelcy wyborowi’, Jaka jest między nimi różnica? Wbrew pozorom duża. Strzelec wyborowy działa w ramach swojej drużyny i wspiera ją ogniem precyzyjnym. Obezwładnia cele, jakich jego koledzy nie mogą sięgnąć, bądź jest to bardzo trudne. Jest to głównie obsługa ckm, dobrze okopani czy osłonięci żołnierze wroga. Strzelcy wyborowi działają najczęściej na dystansie 600-800m rzadziej jest to 1000-1200metrów. Ich broń to karabiny samopowtarzalne, rzadziej powtarzalne z lunetami o powiększeniu 4-6x. Snajpera natomiast charakteryzuje duża autonomia działania i jego niezależność od większych pododdziałów. Snajper najczęściej działa w dwuosobowym zespole: strzelec i obserwator (tz para snajperska) lub rzadziej w grupie snajperskiej (4-6 osób ). Do zadań snajpera najczęściej należy obserwacja, zwalczanie wrogich snajperów, eliminowanie dowódców czy niszczenie sprzętu. Jego uzbrojenie też jest inne. Są to karabiny powtarzalne o większym kalibrze i zdecydowanie większym zasięgu. Tutaj trafienie w cel z odległości dwóch kilometrów to nie przypadek.

Od połowy lat 60 kiedy to wprowadzono do naszej armii SWD nic się nie zmieniało ani w latach 70, ani w 80, ani nawet w latach 90. Wynikało to przede wszystkim z obowiązującej doktryny wojennej. W obliczu wojny nuklearnej jednostka miała niewielkie znaczenie. Wtedy liczyły się brygady i dywizje. Dziś, w miarę doświadczenie i poznania realiów wojny asymetrycznej powoli sytuacja się zmienia. Zaczęto doceniać znaczenie snajperów i rolę jaką odgrywają. SWD okazały się być karabinkami niewystarczającymi, a i zużyć się zdążyły. W roku 2001 zakupiono partię karabinów SAKO TGR. Intencje dobre, ale brak specjalistycznych szkoleń spowodował, ze żołnierze nie potrafili nawet wyregulować przyrządów optycznych wartych całe 55 tysięcy złotych za sztukę. Z pomocą przyszli policjanci, którzy ochoczo podzielili się swoim niemałym doświadczeniem. Tutaj warto zaznaczyć, że działania policyjnych snajperów różnią się jedynie w szczegółach od ich wojskowych odpowiedników. Przełomowy okazał się być rok 2004 i wydarzenia w Karbali, gdzie nasi strzelcy bronili ratusza. W ciągu tylko jednego dnia walk Polacy zastrzelili 80 rebeliantów. – Gdy ktoś do ciebie mierzy z granatnika, to specjalnie się nie zastanawiasz nad naciśnięciem spustu – wspomina jeden ze strzelców uczestniczących w tamtej akcji. W roku 2005 Generał Różański wpadł na pomysł utworzenia ‘Szkoły Snajperów’. Jak to się mówi „opór materii był duży”, ale jak to wspomina sam Gen. Różański: – Gdyby nie pomoc gen. Skrzypczaka, to szkoła może nigdy by nie powstała.

Trudne początki

Rok 2008 to głośne zapowiedzi utworzenia ‘Szkoły Snajperów’. Temat stał się medialny i wdzięczny ze względu na postępujące uzawodowienie. Wszak snajper, głównie za sprawą Hollywood jest kojarzony z działającym samotnie nadczłowiekiem. Tymczasem prawda jest inna. Dwutygodniowe szkolenie przed wyjazdem na misję było zdecydowanie niewystarczające. Żołnierze nie dorównywali skutecznością swoim zachodnim odpowiednikom. Także nie wytrzymywali tego psychicznie. Pozbawić kogoś życia wcale nie jest tak łatwo, a luneta zmniejsza nie tylko fizyczny dystans. Problemy ze snem po akcji były na porządku dziennym. Zdarzały się załamania. Powoli, każdy kolejny kamyczek przechylał szale coraz bardziej, aż decyzja w końcu zapadła. Początki były trudne, jak zwykle z początkami bywa. Trzeba było opracować wszystko od podstaw. Zarówno prozaiczne problemy jak i te poważne wychodziły w praniu. Początkowo nawet brakowało amunicji. A oprócz samych karabinów potrzebny jest także inny sprzęt jak lunety, dalmierze czy zestawy meteo. Opracować trzeba było tablice balistyczne, zakres szkolenia i jego elementy, sposób oceniania szkolonych, taktykę użycia snajperów czy wreszcie – wyszkolić należało samych, przyszłych instruktorów. To jest ogromna góra, tym bardziej, że wcześniej w historii nie było u nas snajperów. Trzeba było również zmienić prawo, bowiem wcześniej w WP jedynie szeregowy mógł być strzelcem wyborowym. To rodziło problemy natury formalnej. W tworzeniu procedur pomagali zarówno wspomniani policyjni snajperzy, jak również operatorzy GROMu, bowiem tylko oni dysponowali odpowiednim doświadczeniem. Można zatem powiedzieć, że lwia część pracy została wykonana. Usypano bowiem podwaliny pod proces szkolenia, dostrzeżono potrzeby WP niezbędne do funkcjonowania na nowoczesnym teatrze działań. Dzięki doświadczeniu misyjnemu nasza armia staje się nowocześniejsza i skuteczniejsza. To jednak proces powolny i żmudny. Ważne, że są chęci i że zmierzamy w dobrym kierunku – choć powoli.


Stan na dziś

Na pewno zmieniła się taktyka i zakres szkolenia. Wyodrębniono strzelców wyborowych z pododdziałów i zebrano ich w sekcjach podległych bezpośrednio dowódcy batalionu. Zmieniono także taktykę działania i za podstawę przyjęto działanie pary snajperskiej z podziałem na strzelca i obserwatora, z możliwością wymiany ról. Oznacza to, że obaj żołnierze przejdą jednakowe szkolenie. Oczywiście ten układ, jak i ilość osób potrzebnych do wykonania zadania może ulec dowolnej modyfikacji. Decyzja ostateczna należy do dowódcy sekcji i jest uzależniona od specyfiki konkretnego zadania. Taki układ oznacza bardzo dużą autonomię i pozwala być elastycznym co jest niezmiernie ważne w tej snajperskiej profesji. Przygotowano mechanizm działa szkoły, system oceniania, szkolenia, przygotowano wykwalifikowaną kadrę. Głównym karabinem wyborowym obecnie na wyposażeniu jest fiński SAKO TRG-21/22 kalibru 7,62mm. Ponadto międzyrzeccy żołnierze korzystają także z polskich konstrukcji 12,7mm WKW TOR, a w przyszłości także z 7,62 kbw BOR (ALEX). Docelowo szkoła ma być wyposażone we wszystkie rodzaje broni strzeleckiej wykorzystywane w wojsku polskim. Niektóre jednostki nadal korzystają z karabinów wyborowych konstrukcji radzieckiej – 7,62mm kbw SWD. Z innym wyposażeniem bywa różnie. Ghillie suit (maskalaty) żołnierze robią sobie sami. Z jednej strony to oczywiste, bo każde zadanie wymaga innego maskowania, a każde maskowanie dzięki temu jest indywidualne, niepowtarzalne. Z drugiej strony bazę pod maskałat żołnierze także muszą wykonać sami. Te profesjonalne są specjalnie przygotowywane z materiałów oddychających i wodoodpornych jednocześnie. W końcu żołnierz leżący wiele godzin na ziemi nie może przesiąknąć wilgocią z ziemi, musi mu być ciepło, ale jednocześnie nie gorąco. Zachodnie odpowiedni są nasączone specjalnymi bezwonnymi preparatami odstraszającymi rożne owady, a także uniemożliwiającymi wytropienie przez psy. Także komputerów balistycznych nie posiadają nasi żołnierze. Jednak wszystko w swoim czasie. Nie od razu Rzym zbudowano, a szkoła dopiero ruszy od przełomu lutego i marca 2009 więc jeszcze wszystko przed nami.


Mamo, tato, będę snajperem!

Jak zostać snajperem? To trudna i długa droga. Trzeba spełniać szereg warunków. Oprócz tego, ze trzeba mieć spełnione wszystkie warunki do zawodowej służby wojskowej trzeba przejść selekcję, mieć nieposzlakowaną opinię, zdany egzamin z wf-u na ocenę „5” oraz „sokoli wzrok”. Do tego dochodzą testy psychologiczne. To wszystko może jednak nie wystarczyć. Do szkolenia bowiem wyznaczani są jedynie najlepsi z jednostek lądowych, a decyzję podejmuje dowódca danej JW. Snajper powinien charakteryzować się m.in. odpornością i wytrzymałością fizyczną oraz ponadprzeciętną sprawnością bojową, spostrzegawczością, pomysłowością i inicjatywą, opanowaniem, siłą woli i cierpliwością, dużym zdyscyplinowaniem, zdolnością do długotrwałego przebywania w bezruchu i zrównoważeniem uczuciowym. O elitarności snajperów świadczy fakt, że na szkolenie, które ruszy w 2009 roku dostanie się jedynie 16 żołnierzy. Jakby tego nie wystarczyło zaplanowany jest egzamin składający się z części praktycznej i teoretycznej, który żołnierz będzie zdawał przed komisją rekrutacyjną w Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych. Odbędzie się rozmowa kwalifikacyjna i sprawdzian strzelecki. Po zdaniu egzaminu żołnierz (maksymalnie szesnastu na jednym szkoleniu) będzie szkolił się 10 tygodni w okresie wiosennym lub 10 tygodni w okresie jesiennym. Każdorazowo takie 10-cio tygodniowe szkolenie będzie się składać z 318 godzin praktyki i 66 godzin teorii. Szkolenie będzie miało szeroki zakres i będzie obejmowało teorię i praktykę strzelań, szkolenia ogniowe, budowę i użytkowanie uzbrojenia, taktykę, terenoznawstwo, łączność, topografię, udzielanie pierwszej pomocy medycznej, psychologię, prawo międzynarodowe, techniki kamuflażu czy survival. Po ukończeniu kursu żołnierz otrzyma specjalny certyfikat. W międzyczasie będą prowadzone 10-cio dniowe kursy dla strzelców wyborowych PKW.



Co dalej...

Tutaj kwestia pozostaje otwarta. Podtrzymanie nawyków jest nie mniej ważne co samo szkolenie. Uczyniono dopiero pierwsze kroki. Szkoła sama w sobie jeszcze nie funkcjonuje więc trudno jest mówić o jakiś niedociągnięciach. Czas pokaże czy przyjęta formuła szkoleń oraz wyposażenie są zadowalające czy okażą się niewystarczające. Machina ruszyła, kolo się toczy – teraz trzeba będzie jedynie czekać, obserwować i wyciągać wnioski. Fundusze zadecydują o zakresie wprowadzanych zmian. Na pewno powstanie ‘Szkoły Snajperów’ jest krokiem w pożądanym kierunku. Udział w misjach pozbawił złudzeń już chyba wszystkich – to nie jest sielanka. To ciężka i trudna praca, a przy tym niewdzięczna. Doświadczenia z Karbali dają jednak nadzieję. Wprowadzane zmiany mają służyć zwiększeniu skuteczności nie tylko naszych zagranicznych kontyngentów wojskowych, ale także całych Wojsk Lądowych. Wraz ze zwiększeniem skuteczności idzie zwiększenie bezpieczeństwa samych żołnierzy. Postępujące uzawodowienie niesie ogromne koszty, należy jednak mieć nadzieję, że na snajperach nikt oszczędzał nie będzie. Doświadczenie uczy, że nie warto, bo choć Saddama już nie ma, to amerykańscy żołnierze nadal giną od snajperskich kul…

Autor: Karol K. El Lobo / Cannon Fodder Media Group
Materiał ten przedstawia pracę snajperów w Wojsku Polskim. Opowiadają o tym co myślą podczas 'eliminacji' celu, oraz jak sobie z tym radzą.
Najlepszy komentarz (60 piw)
r................o • 2013-05-08, 22:07
Snajperstwo w WP nie istnieje. W tym roku na LS w Międzyrzeczu po raz pierwszy od kilku lat wygrał żołnierz. Tak to wygrywali cywile. Cywile wygrywali ze szkolonymi żołnierzami ! Nie ma kasy na szkolnictwo, służbę zdrowia i wojsko. Ale za to jest kasa na to żeby ryży chuj latał sobie na wycieczki do Peru i Afryki.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.

Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:

  Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na rok. 6,50 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem