Impreza udana fest.
Typowe małolaty 18-letnie, co dopiero zaczęły na legalu chlać. Jebnie taki 3 szczochy 5% na szybkiego i żyga jak kocur. Ale spokojnie, z czasem nauczy się kontrolowanego chlańska. Wolniej, w mniejszych ilościach, nie na pusty żołądek i nie mieszać trunków. No i masa mięśniowa też gra pierwsze skrzypce. Im większy i silniejszy byczek jesteś, tym więcej wychlasz...
Kurwa tez miałem kiedyś 18 i nigdy w życiu się nie obżygalem.
Masa ma ogromne znaczenie, ale akurat nie masa mięśniowa. Zarówno tłuszcz jak i mięśnie nie mają ściśle rzecz biorąc żadnego wpływu na tolerancję na alkohol, ale więcej tłuszczu/mięśni = więcej żył aby te tkanki obsłużyć. Głównie znaczenie ma bazowa masa (wzrost³), tak więc ja z moim 179cm wzrostu mogłam znacznie więcej wypić niż gówniary co mi do cycka ledwo dosięgały, a facetem 2 metry się mierzyć nie mogłam, ale tłuszcz/mięśnie też się liczą, po prostu to się nie skaluje 1:1.
Jest też ogromna różnica między facetem a babą (można by przeprowadzić badania na tranzystorach aby ich powkurwiać ).
Z mojego doświadczenia największe znaczenie ma trening. 25 lat temu kiedy chlało się co tydzień (a kumpli miałam prawie samych facetów, niby studenci porządnego uniwerka a wóda się lała ostro) mogłam wypić tyle samo gołdy co teraz kiedy prawie nie biorę alkoholu do ust wina, i to mimo mniejszej masy niż teraz.
"Nie mieszać trunków" to durny przesąd który jest gdzieś na poziomie płacenia za szamana z pokropkiem.
Pierdolisz, jak potłuczona... Mieszanie różnych alkoholi tego samego dnia ma duży wpływ na kaca następnego dnia. Spróbuj w sylwestra po wychlaniu kilku kielichów wódy wypić dwie lampki musującego sylwestrowego szampana, a na dobitkę pierdolnij browara, to gwarantuję, że następnego dnia dopadnie cię kac gigant, o wiele większy, jakbyś chlała samą wódę tego samego wieczoru.
Co do drugiego akapitu, który napisałaś, jest nieco pogmatfany, ale też pierdolisz. Otóż stosunek mięśni do masy ciała ma ogromne znaczenie w chlańsku. To właśnie tkanka mięśniowa absorbuje najbardziej etanol. Kiedy byłem chudym łaczyskiem i ważyłem 64 kilo, to po 8-10 kielichach czułem się napruty, jak świnia, a przy wypitych szybciej zaczynałem mieć odruch wymiotny. Teraz, gdy ważę 76 kilo po dwóch latach treningu na siłce, mogę jednego wieczoru w przeciągu kilku godzin wyjebać z ziomkiem 0,7 na dwóch i czuję się jedynie lekko wstawiony. Zresztą sama wspomniałaś, że płeć ma znaczenie i kobieta (o tych samych gabarytach co facet) zazwyczaj nie ma podejścia do faceta w chlańsku. Wiesz dlaczego? Bo samica ma o wiele mniej mięśni, a więcej tkanki tłuszczowej (cycki, dupa). Zresztą sam alkohol ma bardzo negatywny wpływ na mięśnie (uszkadza tkankę mięśniową) i działa niekorzystnie np. w kulturystyce.
Co do wytrenowania w chlaniu, masz racię, ale tylko do pewnego monentu. Sytuacja zmienia się, gdy zaczyna się nałogowe chlańsko...
Mieszanie alkoholi: to jest bardzo rozpowszechniony przesąd, i jak wszystkie przesądy sam z siebie nie zanika. Liczy się ilość etanolu, tempo spożywania, stan uprzedniego nażarcia, itp, nie zaś forma trunku. Właśnie poszukałam trochę po Internetach, i jedyny sensowny argument za który widzę to jest że trudno ocenić ilość wypitego alkoholu "na chłopski rozum". Przeciętny obywatel jest tu zupełnie bezradny: dodać dwa kieliszki 40 volt i dwa browce 5 volt jest zbyt trudne dla typowego chlora (i nawet ja spieprzyłam obliczenia w akapicie powyżej...).
Masa mięśniowa: u ciebie główna różnica wynika z tego że ćwicząc znacznie poprawiłeś kondychę. Zaś jeśli chodzi o masę, znaczenie ma tylko ilość wody w organizmie; poczytać można na angielskiej Wikipedyji (polska jest jak zwykle do d...). Widzę że popełniłam błąd co do efektu tłuszczu: tkanka tłuszczowa ma tylko 10% zawartości wody, mięśnie zaś lekko powyżej średniej dla reszty ciała. Niemniej jednak, po odjęciu tłuszczu (te 10% to tak mało że można pominąć), masa to masa.
Różnicy między babą a facetem nie da się uprościć do tkanki tłuszczowej w cyckach i dupie: są ogromne różnice w budowie ciała, hormonach, metaboliźmie, rozmiarze poszczególnych organów, itp, itd. To nie jest tak że mamy takie same ciała tylko z doczepionym fiutem lub cyckami; mam niestety sporo do czynienia z amerykańskimi lewakami którzy takie złudzenia mają. Łatwiej po prostu mieć oddzielną tabelkę: facet mający X wody w organiźmie który wypije Y etanolu ma efekty takie, a baba takie.
Zaś jeśli chodzi o autopsję, przyznaję że mam mniejsze doświadczenie: nawet kiedy chlało się ostro, zwykle wypijałam trochę i szłam spać, na wyrku tam gdzie impreza była "dla towarzystwa" zaś samce kontynuowali imprezę przez wiele godzin. Tylko jeden skurwiel zwykle głaskał mnie po stopach, jak nawet po latach go dorwę to zabiję!
Pierdolisz, jak potłuczona... Mieszanie różnych alkoholi tego samego dnia ma duży wpływ na kaca następnego dnia. Spróbuj w sylwestra po wychlaniu kilku kielichów wódy wypić dwie lampki musującego sylwestrowego szampana, a na dobitkę pierdolnij browara, to gwarantuję, że następnego dnia dopadnie cię kac gigant, o wiele większy, jakbyś chlała samą wódę tego samego wieczoru.
Co do drugiego akapitu, który napisałaś, jest nieco pogmatfany, ale też pierdolisz. Otóż stosunek mięśni do masy ciała ma ogromne znaczenie w chlańsku. To właśnie tkanka mięśniowa absorbuje najbardziej etanol. Kiedy byłem chudym łaczyskiem i ważyłem 64 kilo, to po 8-10 kielichach czułem się napruty, jak świnia, a przy wypitych szybciej zaczynałem mieć odruch wymiotny. Teraz, gdy ważę 76 kilo po dwóch latach treningu na siłce, mogę jednego wieczoru w przeciągu kilku godzin wyjebać z ziomkiem 0,7 na dwóch i czuję się jedynie lekko wstawiony. Zresztą sama wspomniałaś, że płeć ma znaczenie i kobieta (o tych samych gabarytach co facet) zazwyczaj nie ma podejścia do faceta w chlańsku. Wiesz dlaczego? Bo samica ma o wiele mniej mięśni, a więcej tkanki tłuszczowej (cycki, dupa). Zresztą sam alkohol ma bardzo negatywny wpływ na mięśnie (uszkadza tkankę mięśniową) i działa niekorzystnie np. w kulturystyce.
Co do wytrenowania w chlaniu, masz racię, ale tylko do pewnego monentu. Sytuacja zmienia się, gdy zaczyna się nałogowe chlańsko...
Kobieta ma dużo mniej enzymu dehydrogenazy alkoholowej, który "trawi" alkohol. Stąd i przy mniejszej zawartości wody w organiźmie dużo gorzej/wolniej trawi alko. Zawartość mięśni czy tkanki gówno ma do tego.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów