Tak, angielski wymagany. Trzeba było uważać w szkole.
To tylko minuta, więc wytrzymajcie do punktu kulminacyjnego
Dafuq did I just read? Za co się "podawajemy"? Czekaj, czyli twierdzisz, że powiedzenie, że czegoś nie ma, bo nie ma na to dowodów jest równoważne stwierdzeniu, że coś jest, bo nie ma na to żadnych dowodów? W takim razie stwierdzam, że istnieją jednorożce i latające, niewidzialne słonie. Twoje stwierdzenie, że ich nie ma, jest nieracjonalne, bo nie masz żadnych dowodów na to, że nie istnieją.
Negowanie istnienia czegokolwiek, jeśli tego istnienia nie potwierdzają empiryczne dowody, to jest racjonalizm w swojej najprostszej postaci. "Uwierzę, jak zobaczę". Nie wiem, co chciałeś powiedzieć, ale coś ci się wyraźnie pojebało.
Dowody na niestnienie boga mogę zacząć przedstawiać, jak ktoś da mi dowody na to, że istnieje. W pierwszej kolejności trzeba dowieść tego, tak nakazuje logika. Gdyby było odwrotnie, to musiałbym dowieść nieistnienia nieskończonej liczby rzeczy, bo każdy może sobie wymyślić istnienie czegokolwiek.
To, co ty uprawiasz, to jest konformizm a nie racjonalizm.
Jak ktoś jest idiotą to nie wyzywa mądrych, bo wyjdzie na większego idiote, dlatego ateiści się smieją z wierzących bo oni nawet nie wiedzą czemu wierzą. Jesteśmy w stanie stwierdzić że nie istnieje Bog wszechmogący, milosierny i wszechwiedzący. Czy może nie zawaużyłeś że do okoła coś tu kurwa nie gra? tzn gra ale nie na pewno według zasad gdy chrześcijan. Wiecie o co tak naprawde chodzi? ŻEBYŚCIE PO PROSTU ZACZĘLI MYŚLEĆ. Zastanówcie sie za i przeciw popatrzcie na to w perspektywie pewniej czasu i krytycznie. Jakby każdy tak zaczął robić to każdemu żyłoby się lepiej.
Tak, najlepiej napisać, że pierdolę. To jest moja opinia masz prawo się nie zgadzać i tyle.
A co do udowadniania, czy Bog istnieje czy nie, to jest to jak najbardziej nie na miejscu za naszego życia. Kiedyś nie wierzono, że coś co jest cięższe od powietrza się uniesie, że nie da się lecieć w kosmos, że w powietrzu jest życiodajny dla nas tlen itd.
A logika ma to do siebie, że często działą tylko na papierze i nijak ma się do rzeczywistości. Nie mam nic do katoli, ani do ateistów, wkurwiają mnie tylko skrajni katole/ateiści oraz muzłumany i żydy w każdej postaci
Mówisz, że jest to racjonalizm w najprostszej postaci? Przy zasadzie, że negujemy jakąkolwiek tradycję ludzką- i owszem. Ale nawet naukowo jest to niepoprawne, ponieważ nie możesz w ten sposób (naukowo) dowieść, że boga nie ma. Nauka jest wstanie sobie poradzić z powietrzem, którego nie widać, ale z bogiem póki co nie. Nie są wstanie wytłumaczyć wszelkich zależności świata, więc pozostawianie miejsca w naukowej tezie dla bytu wyższego, bądź też Inteligentnego Projektu jest jak najbardziej racjonalne. Odrzucanie tej tezy na podstawie stwierdzenia "nie, bo nie" jest nienaukowe i nieracjonalne.
Nie przedstawię Ci dowodu na istnienie boga/ Boga, bo sam w żadnego nie wierzę, ale nieracjonalnym jest skreślanie owej ewentualności, że jakiś wyższy byt istnieje. Troszeczkę poszerzmy swoje horyzonty i wyjdźmy poza ten zamknięty ateizm, który jest tak samo radykalny, jak nie jedne fanatyczne grupy religijne.
Gdyby nie jakakolwiek religia (uporządkowany system wierzeń), to zakładam, że pozabijalibyśmy się w pizdu, zmasakrowali wszystko dookoła.
Człowieku aktualnie 80% wojen na świecie to skutek religii...
póki nie jesteśmy w stanie na 100% tego udowodnić
Ateizm z założenia jest głupi i nieracjonalny. Podawają się (ateiści) za oświeconych w sprawach religijnych uroczyście orędując, że bytu wyższego nie ma. I gdzie tu ich sławetny racjonalizm? Ich stwierdzenie na temat nieistnienia boga/ Boga stoi po tej samej stronie barykady co stwierdzenie wierzących, że bóg/ Bóg jest. Nie poparte żadnymi twardymi dowodami.