18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (4) Soft (3) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 22:48
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 2:25

#pasta

Przejebane
Stulejman_IV_Wielki • 2016-03-23, 15:05
Bądź Europejczykiem
Idź na lotnisko
Zostań wysadzony
Idź do metra
Zostań wysadzony
Idź na koncert
Zostań zastrzelony
Narysuj Mahometa
Zostań zastrzelony
Wyjdź na ulicę
Zostań zgwałcony
Powiedz że przyjmowanie muzułmańskich imigrantów to był głupi pomysł
Zostań aresztowany za nietolerancję
Pasta
killerHG • 2016-02-05, 18:54
Dawno nie widziałem żadnej pasty na Sadolu, dziś trafiła mi się jedna z ciekawszych.

Stoję w kolejce, przede mną jakaś para, przed nimi jakaś laska, wcześniej wężyk starych bab. Laska się obraca i zauważa ją ta z pary. I się zaczyna:

-Ewa?!
-Klaudia ?! O jaaa, zajebiście się tak spotkać. W mięsnym, hihihi
-Zajebiście! Dawno się nie widziałyśmy. Kiedy ostatnio? U Marcina na melanżu? Naprawdę zajebiście, hihihi
-U Maćka i Magdy się widziałyśmy chyba
-Nie byłam wtedy, nad morzem byłam, z Moniką pojechałyśmy do Marty i jej tego nowego ich odwiedzić
-No ale i tak zajebiście no.
-No. Zajebiście wyglądasz! Byłaś u fryzjera? Zajebiście!
-No byłam dzięki, dzięki. Wiem, zajebiście, hihihi
Gość z pary milczy. Stoi. Lampi się w kiełbasy. Chyba je liczy. Medytuje w mięsnym.
-Byłam u fryzjera i wyobraź sobie, że jak wracałam autem, to mi wszyscy kierowcy migali światłami. Masakra, mówię Ci, dobry stylista to podstawa.

Nie dowierzam. Zerkam do kolesia z pary. On też chyba nie dowierza. Odpłynął do odległej mięsnej krainy, wzrok wbity gdzieś w ostatni rząd z polędwicami. I nie odrywając wzroku od wędlin, robotycznym głosem mówi:
-A światła miałaś włączone ?
-Co?
-Czy miałaś światła mijania włączone w samochodzie?
-Hihihi nie wie, od fryzjera wracałam. Skąd Ty go wytrzasnęłaś Klaudia? Hihihi.

Wtedy spotkałem wzrok kolesia. Pustka. Zabrała mu duszę. Odwrócił się w ciszy, znowu do kiełbas. Szkoda człowieka.

Zajebane żywcem z dzidy
Praca
crossdressphyxia • 2015-11-26, 19:16
Budzik
Wstań
Zjedz
Umyj się
Stój w korku
Pójdź do pracy
Siedź w pracy
5 minut później
Spójrz na zegarek
Spoko, jeszcze tylko 40 lat
Egzekucja w Iraku
CrazyEdek • 2015-06-30, 18:31
+ 18.

Najlepszy komentarz (26 piw)
TB303 • 2015-06-30, 18:33
Pffff... od początku wiedziałem, że to ściema. Piwa nie ma
przygoda z policjantem
KimDzongIl • 2015-04-08, 19:24
Co się dziś odwaliło

Policjant dziś puka w moje drzwi, ale były zamknięte więc postanowiłem siedzieć cicho, po jakimś czasie znowu puka, ale dalej to olewałem, pukał coraz głośniej i mocniej, ale cały czas siedziałem cicho z nadzieją, że sobie pójdzie. Ale potem zmądrzał i spojrzał przez okno i krzyknął do mnie:

-Pan myśli, że jestem głupi? Widzę Pana, niech Pan otworzy drzwi.
Odpowiedziałem, że nie ma szans nie wpuszczę Pana do środka.

-Ale ja nie chce wejść do środka, Proszę Pana tylko o wyjście z samochodu.
Kwiecień
szymy • 2015-03-15, 23:12
Będziecie sobie siedzieć w kwietniowy wieczór w swoich ciepłych domach i oglądać TV lub surfować po Internecie. W pewnym momencie zobaczycie coś jakby błysk, jakby ktoś robił zdjęcie na podwórku a zaraz potem nastąpi potężny przytłumiony wybuch.

Podbiegniesz do okna razem ze swoimi rodzicami i zobaczycie na horyzoncie czarny dym. Pomyślisz - to gaz. Ktoś z sąsiadów stojących też przy oknach krzyknie, że to gaz albo w fabryce jakiś wybuch. Na około wszyscy będą krzyczeć w podnieceniu - ja pierdole oraz kurwa ale jebło. Pomyślisz sobie nawet, że to fajnie że coś wybuchło bo możesz być tego świadkiem, no coś się wreszcie dzieje. Przyjdzie sąsiad z zapytaniem czy widzieliście i słyszeliście, bo podobno samolot się rozbił. Jednak za chwilę stanie się coś, czego nikt z Was się nie spodziewał - otóż znowu błysk i eksplozja ale znacznie głośniejsza bo bliżej. Zatrzęsą się meble, w kuchni spadnie szklanka i nagle zrozumiesz, że to nie mógłby być gaz po raz drugi. To niemożliwe. Jeśli więc nie gaz to co?

Najprawdopodobniej atak terrorystyczny, ale dlaczego akurat w Polsce? Przecież my nie jesteśmy jakimś supermocarstwem żeby atakowali nas Talibowie jak Amerykę, przecież to bez sensu! Ledwo skończysz to myśleć rozlegnie się przeraźliwe wycie syren jak w godzinie "W" podczas rocznicy Powstania Warszawskiego. Nagle Matka krzyknie z przerażeniem trzymając dłonie na policzkach: "Rany Boskie, to wojna!" Ojciec oburzony odpowie, że co za głupoty plecie, jaka wojna. Pomyślisz sobie to samo co Twój Ojciec, bo przecież nikt w telewizji nie informował, że mogłaby być jakaś wojna z kimkolwiek. Kto miałby nas atakować i po co? Przecież to bez sensu! Jesteśmy w UE, w NATO a ponadto nikt niczego nie mówił o prawdopodobieństwie jakiegokolwiek konfliktu zbrojnego - żaden TVN, żadna TVP ani Polsat o tym nie informowali. Przecież na litość Boską powiedzieliby chyba ludziom, żeby Ci mogli się przygotować! Prawda?

Na ulicach słychać karetki pogotowia, straż i policję kursującą tam i z powrotem. "Ale się dzieje, ale się dzieje"- pomyślisz patrząc na to wszystko, będzie o czym opowiadać z kumplami, yee ale fajnie! Ojciec podbiega do telewizora, włącza TVN ale brak sygnału. Rozwaliło przekaźnik? Ojciec dalej przeskakuje po kanałach ale wszędzie brak sygnału. W końcu na TVP jest obraz. Mruga wielki napis: Za chwilę nadamy oświadczenie Prezydenta Polski. W tym momencie uświadomisz sobie, że stało się coś bardzo poważnego, że to już z pewnością nie jest gaz. Wobec tego atak terrorystyczny no bo co innego?

I jest, pojawia się obraz. Za stołem siedzi Komorowski, za nim biało-czerwona flaga, niebieska flaga UE i flaga NATO. Widać, że całe studio przygotowane w pośpiechu. Matka zaczyna szlochać i mówić przez łzy: "Rany Boskie, mówiłam, że wojna, Rany Boskie, co to będzie..." Wszyscy ją uciszacie i słuchacie Komorowskiego który zaczyna mówić:

ukryta treść
PRIMA APRILIS SKURWYSYNY!
Mirki, co mi się w zeszłym tygodniu odjebało to ja nawet nie. xD

Jestem od 15 lat właścicielem dobrze prosperującego przedsiębiorstwa, zajmującego się obrotem materiałami budowlanymi (szeroko pojęta wykończeniówka itd.). Zgodnie z polityką, że nie zawsze będzie dobry hajc kurwo postanowiłem od kilku lat inwestować zarobione środki w nieruchomości i je wynajmować. Wiem, żaden oszałamiający pomysł ale stały dodatkowych przypływ hajsów. W środowisku znajomych Mirków uchodziłem za Rockefellera, #piwnebrzuchy zaczęły nazywać mnie nawet „biznesmenem”.

Tu musze wam powiedzieć jak działałem. Gromadziłem odpowiednią kwotę pieniędzy potrzebną do kupna nieruchomości. Wybierałem te ekskluzywnie położone, z ładnym widokiem i szukałem do nich lokatorów z pewnego określonego przedziału (studbaza odpadała) a więc ekskluzywne prostytutki (o dziwo główny dochód jak na razie) a także cała masa nowobogackich, którzy powoli stawali w stolicy na nogi i do tego czasu wynajmowali u mnie.

Tu muszę powiedzieć że działałem w dwóch dużych miastach – Gdyni i Warszawie.
7 miesięcy temu kupiłem za 1,5 mln nowych polskich cbln (stać mnie, a co) apartament na warszawskim Mokotowie. Dzielnica strzeżona, ładny widok z tarasu a i miejscówka dobrze skomunikowana. Przez miesiąc szukałem lokatora. W końcu zadzwoniła ona. Powiedziała, ze jest zainteresowana i że chce się spotkać, zobaczyć apartament. No to cyk, ustawianko. Na oko nie miała więcej niż 30 lvl. Duże czarne okulary typu muchy, elegancka #rozowypasek, dobry cyc, nogi jak u sarenki. Idealna do zerżnięcia przed zawarciem umowy kupna-sprzedaży. Zaczyna mi mi pierdolić, ze jest jakąś wpływową producentką, że robi w szołbiznesie i że zna wielu wpływowych ludzi i że ze chęcią wynajmie ode mnie apartament. Niestety nie poruchałem, ale popędziłem chałupę i już liczyłem spływ sianka, który będę rozpierdalał na głupoty typu skitelsy albo milka lila stars.

Niestety, wybór okazał się nietrafiony. Minął miesiąc. Czynsz nie uregulowany. Myślę se – co za kurwikłak, hajsem sra a dla mnie nie ma. Dzwonie do niej, mówie że ma hajc dać i mi mówi, że przeprasza, że w telewizji mają problemiki, że naczelny od jakiegoś czasu wariuje, że spóźni się ze spłatą. Myślę se – a chuj ci w dupę, stać mnie na te opóźnienie. A może jeszcze nakręcę ją na te słynne ruchanie w sensie lizanie.

Mija drugi miech, jebana nie odbiera. Myślę sobie a chuj cie trącał wywłoko jebano. Mówie do mojego #rozowypasek że ogarniemy sprawę po powrocie do Warszawy, gdyż na 4 miesiące musiałem pojechać do Gdyni gdzie siedzibę miała moja firma. Oczywiście w tym czasie regularnie dzwoniłem do tego damskiego chuja. Nie odbierała dając mi znac że mną gardzi i puszcza mnie zytę w ryj.

Mircy, miarka się przebrała. Po pół roku nieregulowania czynszu i lecenia sobie ze mną w tzw. klocki myślę sobie, parafrazując ministra Sienkiewicza: idę po ciebie. Po powrocie do stolicy, ominięciu jebanych popłuczyn Witosa blokujących ruch ciągnikami kupionymi za dopłaty z UE, dotarłem z żoną na Mokotów.

Wbijam pod drzwi apartamentu. Patrzę, zamki wymienione. Myślę sobie – zajebie cię ty kurwiszonie. Pukam, a wręcz walę jak gestapo i nic kurwa. Myślę sobie – no co za chuj, niefart. Ale nagle coś słysze. Słychać, ze ktoś jest w mieszkaniu. Że „hehehe”, że „hahaha”. I to więcej niż jedna osoba! Do 100 tys. Chujów w dupie. Tego było za wiele. Mówię do żony – Sabina, dzwonimy na psy i wypierdolimy te drzwi na hukach. Żona dzwoni i przekazuje dyżurnemu rozwój wypadków. Ja cały czas napierdalam w drzwi, ktoś jakby się krzątał, coś pospiesznie robił.

Po 10 minutach napierdalania drzwi nagle się otwierają i stoi przede mną zakapturzony mężczyzna. Kaptur miał nałożony tak, ze ciężko było rozpoznać jego twarz. Patrze a ten chce spierdalać. A ze ja sam jestem nie w kij dmuchał to łapie jebańca za szmaty, krzyczę do niego – ty chuju, ja ci dam skłoty robić z apartamentów na Mokotowie. Ściągam mu kaptur a to nikt inny jak sam KAMIL DURCZOK redaktor i główny prowadzący Faktów tefałen. Muszę wam przyznać że aż kurwa odskoczyłem. Nie spodziewałem się tak znanej osoby w moim apartamencie. Tym bardziej że Kamil miał grudę pod nosem, no i ewidentnie był nafukany. Ale że p. Kamil jest uznanym dziennikarzem pozwoliłem się mu wytłumaczyć. Powiedział, ze to nie moja sprawa co tu robiłem, ze był u znajomej i nie będzie się przede mną tłumaczył, ze kim ja jestem, że fakty po faktach, ze on i olejnik i w ogóle że go popamiętam. Ja już mocno wkurwiony mówię – to czekaj ty w dupe ranny beduinie, fuzlu, psy jado, będziesz się im tłumaczył. Na ten czas wbiliśmy do środka, chodź musiałem zatarasowac Kamilowi drogę ucieczki bo ewidentnie chciał sie ulotnić. Patrzę, a tu jakiś nagi kurwiszon biega po sypialny, okryty prześcieradłem. Pytam grzecznie – a ty kurwa kim jesteś? – Kurwą – odpowiada młoda dziewka. Okazało się, że szołbiznesłumen, której wynająłem chawirę pozwoliła kimać tutaj swojej siostrzenicy z Otwocka. A że pracowała w tefałenie to ją wzięła na praktyki i tak małolata poznała Durczoka.

Po kilkunastu minutach wpadły bagiety. Spisali Kamila i tą dupencję po czym mówią że zawijają, że w sumie nic się nie stało. Ja mówie – halo, zaraz moment, jak to nic. Panie, bierz pan te fifki, białe proszki na ekspertyzę, niech wam to wrzuca na kombajn, chuj wi co oni tu wąchali. Nalezy tu zaznaczyć że zrobiono mi z kwadratu małe Madelin, wszystko było zajebane w prochach, łącznie z deską od sedesu. Psy popatrzały na siebie. Zaczeli przeszukiwac chałupę. Mało do rękoczynów nie doszło między mną a Durczokiem kiedy bagieta otworzyła szafę. Z mebla wysypało się pełno filmów pornograficznych a jeden to nawet z koniem kurwa. Jak mnie uspokoili to pytam speszonego Durczoka – czy ty masz godność i rozum człowieka? Czy ty wierzysz w kościół przenajświętszy, świetych obcowanie i grzechów odpuszczenie? Zwyrodnialcu? Kamilowi było głupio ale dalej powtarzał, że to nie moja sprawa, że to jego prywatna sprawa. I że to jego krawaty.

Narkotyki, pornografia i to ta pojebana. Naga kurwa u mnie na kwadracie i do tego reporter faktów. Mówie do niego – mów całą prawdę całą dobę bo ci jaja zaraz urwę. Bagiety wyprowadziły Kamila i dupere. Zabezpieczono także jakies połamane karty sim i rozjebane telefony. Mircy, a jak oni mi w mieszkaniu urządzili kopalnie bitcoinów i teraz mnie poszukuje rząd USA?

Tak straciłem szacunek do jednego z moich ulubionych dziennikarzy i prowadzących fakty.

Źródło:http://www.wykop.pl/wpis/11452854/mirki-co-mi-sie-w-zeszlym-tygodniu-odjebalo-to-ja-/
Najlepszy komentarz (37 piw)
qrvishon • 2015-02-18, 2:37
KurtSmolorz napisał/a:

Kurwa przeczytałem całe!


ja też i szczerze żałuję
ojciec sie wyrwal z biedy, ale jego brat juz nie:

Cytat:

skory z psow wszedzie, pozszywane jako koce
papier toaletowy to zawsze stare gazety
ukradli kiedys motorynke i do dzis jezdza tylko na niej
ich ojciec pracuje w piekarni, pelno chleba i tylko chleba
zamrażają chleb
czasami na swieta wymienia chleb na ziemniaki i robia "frytki" czyli obieraja 20 kg ziemniakow i smaza tyle frytek zeby bylo na miesiac
myja sie tylko w niedziele
maja dwie szczoteczki mimo ze rodzina 8 osobowa
alkohol samogon z kradzionych po nocy sliwek
dom z cegiel, nieocieplony, dywany wszedzie
z pomocy spolecznej dostali komputer w 2011 moj kuzyn pokazal mi need for speed 1 ze zajebista gierka i jak oni to zrobili wogole
raz dostali ubrania, nosily je po kolei 6 dzieci niewazne czy chlopiec czy dziewczynka



jesli chcecie moge wam opowiedziec co sie stalo jak raz przyjechali do nas na wakacje, inba non stop.
inba zaczela sie juz na samym poczatku bo oczywiscie oni poza swoje podlasie nigdy nie wyjechali wiec wyprawa do warszawy to dla nich jak na hawaje. Ten moj wujek to ekstermalny janusz, zrobil im konkurs na wycieczke do warszawy xDD powiedzielismy ze calej 6stki nie mozemy przyjac, tylko 3. I tylko na tydzien.
Skonczylo sie na trzech tygodniach bo musielismy ich odebrac i odwiezc a wujek na pociag nie ma pienioznkuw, a my 700zł na beznyne w obie strony to juz mamy.
Przyjechlo ich 3, 2 chlopakow i dziewucha. Poprzednio widzialem ich moze z dwa razy w zyciu nazywali sie : Mirek-12 Adam-15 i Ania-19.Co oni odpierdalali to ja nawet nie. Na poczatku nie wierzyli ze to jest nasz dom. Po co nam taki duzy, hehe pustawo tu troche wujek xD
Jak weszli do srodka to nie wierzyli co sie dzieje. Ogolnie szok, ja mialem wtedy z 15 lat wiec rozumialem ze sie nie przelewa i ze sa biedniejsi ale to oni odpierdalali to bylo gorsze niz opowiesci testo. Moja matka musiala im objasniac co sie robi w łazience. Nie myjemy stop w zlewie. To jest szampon do wlosow, żel do ciała dajemy tyle i tyle. Oni jak na wycieczce w muzeum. Siedlismy w kuchni. Zrobilsmy im herbate i jakies kanapki na wieczor. Adam wzial drewniana lyzeczke z cukiernicy dosypal z 5 lyzek i zaczal nia mieszac. Matka szok szybko mowi ale to jest tylko do nasypywania specjalna! Ten wstaje z ta lyzeczka i wyciera taka ujebana w cukrze i herbacie w scierke. Nieeeeee, beda plamy! Zostawil ja w koncu i jedli dalej jak w domu. Zestresowani w chuj, nie wiedzieli co i jak sie robi. To byl dopiero pierwszy dzien i juz wiedzialem ze bedzie bekowo xDD
Matka karze im sie myć, oni nie bardzo bo to dopiero wtorek. Ta dziewucha sie umyla, zuzyla z 50% zapasow kosmetykow matki, chlopaki puscili wode i siedzieli na kiblu xD Dalismy im szczoteczki i umyli zeby, pilnowalismy ich przy tym bo nie chcieli.
rozlokowalismy ich w lozkach dalem im komiksy. Patrze co oni wyjmuja, walkmen. Adam wklada do niego piracka kasete Peja. To byl rok 2007. Mp3 kosztowaly 19zł w markecie. On mial walkmana. No ok, ja sam nie mialem nigdy walkmana wiec dal mi posluchac. Wkladam te sluchawki do uszu i cos tak dziwnie miekkie. Slucham z minute utworu 997 xD wyjmuje a tu kurwa one sa az zolte od miodu z uszu. Dotykam swojego ucha, cale lepiace sie i tluste. OKURWAALEZAJZAJER.GIF i wykurwiam do lazienki. Ja jebie.
Nastepnego dnia sniadanie. Matka nie nadaza z dostawami chleba, sera szynki i pomidorow oni wpierdalaja za szesciu. Ojciec chlodny troll mimo ze to jego rodzina wykurwil do roboty i zostawil nas z nimi. No i teraz co z nimi zrobic. Matka poslala ich z 3 razy do sklepu, ja musialem sie z nimi pokazywac oczywiscie robili siare, gadali z żulami jak z jakimis braćmi w wierze, ten mlodszy powiedzial ze jak mu nie kupie batonow to je ukradnie. Kupilem, ale z drugiej strony umarlem w srodku myslac ze biedni ludzie maja troche pokory. Wrocilismy, co chcecie na obiad?

Cytat:

yyy MAKDONALD!!!!!1111
O TAAAK MAGDOLANT!!
MAAAKDYLYND!!!



Matka zalamana plastikowe gowno chca jesc, powiedziala ze zrobi im w domu naturalne. Drugi raz do sklepu bo ci sie nudza, kupilsmy kilogram wolowiny mielonej z 8 bulek. Zgadnijcie co.
Nie starczylo. Zezarli wszystko usmiechnieci. Dodam ze ten najmlodszy utuczony na tym chlebie i smalcu, ten adam chudy jak kijek a ania taka nie gruba ale otyla. Matka dala mi 50zł i poszlismy na pizze. Zapchali sie pizza, jedli ja poraz pierwszy. Ania miala jednak wieksze plany. Byla blondyna z polski z, twarz kasjerki w realu i oczywiscie jeden plazowy cel-usidlic bogatszego. Chciala isc na dyskoteke.
pyta mnie ania czy sa tu jakies dyskoteki. Mowie ze prawdziwa impreza tylko w centrum xD Ja spierdolina nigdy na nieszkolnej impresce nie bylem xD
Co ona odjebala? Powiedziala ze chce isc na dyskoteke i juz. Ze musi bo ona o tym marzyla cale zycie. Zarobila specjalnie 100zł na zbieraniu wisni tam u siebie zeby tutaj kupic sobie super ciuchy i isc na dyske.
Zrozumial jej plan od razu. Chciala dorwac nasienie jakiegos banana z warszawy i nawet moze sie tu zasiedlic albo chociaz alimenciki. Strachlem ze to ja bede musial jej pokazywac co i jak z klubami w wwie mimo ze jedyny klub jaki znalem to klub warhammera xD. Matka powiedziala ze ok, pomyslimy, zobaczymy, itd.
Przyszedl wieczor. Ci znowu sie nie umyli, ten adam umyl chyba nogi w zlewie xD, Ania tez nie chciala sie myc.
Ojciec wrocil i obiecal ze jutro zabierze do kina, odetchnalem z matka bo po jednym dniu bylismy juz wykonczeni "opieka" xD
Nie jestem opem danony, tak mi przypomnialo czytajac temat opa xDD
dzien drugi
Pojawil sie kolejny problem. Oni nie mieli ubran. Tak serio, przyjechali z jedna srednia walizka. Na "tydzien" zabrali po 2 tshirty marki Fruity, pare cottonworldow i skarpet. Jak chodzili po naszych przedmiesciach wygladalo to tragicznie natomiast jechac tak do centrum byloby po prostu niesmaczne. Byl dylemat, co kupic im ubrania? Dać moje? Dla mireczka znalazly sie moje stare ubrania ktory opinaly jego sadlo, temu adamowi odsapilem jedna stara koszulka croppa xD. Ania chciala profesjonalnie sie ubrac w galerii, miala przeciez 100zł. Nie chcielismy jej sprawiac przykrosci i mowic ze to nawet na jednego buta nie starczy. Apropo butow, ich tez nie mieli. Dalismy chlopakom jakies moje stare buty, gumowe klapki, ucieszyl niesamowicie. POjechalismy z nimi do promenady. Szczerze mowiac nie wierzylem ze w polsce moga mieszkac ludzie ktorzy nigdy nie byli w galerii, nie widzieli jak wielkie tam są ceny, itd. Ania wbiegla do H&M i po 20 minutach chodzenia z moja matka rozplakala sie. Wygladalo to tak zalosnie, ta jej jakas wschodnia gwara:

Cytat:

jo taka bidna dziewucha nigdy nie widzela takie krasne fatalchy jo codzien tako samo plakuplaku



nie wiem co mojej matce odjebalo ale kupila jej ubran za 450zł. Zazenowany patrzylem jak naklada na siebie te XXL przeswitujace koszulki, dobiera niczym murzyn zlote lancuchy jak najwieksze dodatki. No trudno pomyslalem, niech raz w roku troche zazna szczescia...
dziele na kawalki zeby bylo ciekawiej xD
Byli bardzo wdzieczni, kupilismy im w croppie jeszcze jakies tanie koszulki, ale bardziej niz w ubraniach to szaleli w markecie. Zawsze mnie zastanawialo, kto kupuje te kilogramowe paczki ciastek za 4zł, 6sciopak SuperColi za 2.40? Wkladali nam to do koszyka bez słowa. Ojciec tylko
mowil- nie, odnies. Matka probowala edukowac ze lepiej kupic 100gram za 2zł lepszej jakosci niz kilogram czegos od czego beda tylko wrzody zoladka i smak tektury. Nie docieralo.
Ludzie z innej planety mimo ze geny podobne, za co sie wstydze, lecz nauczylo mnie to troche "tolerancji"-nawet z najwiekszego gowna moze wyrosnac kiedys jakis kwiatek.
Wrocilismy do domu i to byl koniec atrakcji na dzisiaj. Nudzili sie w kurwe, matka zrobila pierogi ruskie, ja zjadlem 14 oni po 24. Marudzili ze

Cytat:

nie ma pola (?)
nie ma motorynki
nie ma sadow (potrafil caly dzien siedziec na czyichs sadach i wyzerac komus jablka)
nie mo slodkie (kupilismy im lody Carte'dor za 14 zl, to byl blad, wjebali je w kilka sekund, potem ojciec kupowal jakies wiaderka zielonej budki, nie czuli roznicy)



Coraz blizej byl piatek a ja mialem sie znalezc clubbingiem naszej skromnej Ani ktora szukala bolca.
Ostatecznie matka sie strasznie martwila o jej karynskie cipsko, i uznalismy ze najlepiej bedzie powiedziec ze nia ma zadnych imprez w ten piatek. Nie byla az tak totalnie tepa, w koncu jedyna ze swojego powiatu zdala mature, i nie uwierzyla. Byl piatek po poludniu. Wyszla z niej 100% plazowatosc. Powiedziala mojej matce ze chce sie spotkac z chlopakiem tutaj miejscowym ze po drodze do sklepu spotkala, (codziennie chodzili do sklepu po klika razy bo im sie nudzilo). Moja matka powiedziala ze nieprawda, i nie puszcze nigdzie bo nie wiadomo co sie stanie. Co sie okazalo? ZNALAZLA FAKTYCZNIE JAKIEGOS MATIEGO XDD
Co ja nawet nie, byl od niej z dwa razy mniejszy i dwa razy starszy, kojarzylem go bo byl chyba ministrantem w kosciele XD No ale dobra ona przysiegla na pana bucka ze nigdzie nie odjedzie. Naiwini, uwierzylismy.
Nie miala komorki, bylo juz po 21, zaczynalismy sie martwic. To bylo oczywiste co sie stalo. Pojechala z tym zjebem na centrum na dyske. Zesrani pakujemy sie w samochod i jedziemy do centrum. To bylo az zbyt przewidywalne, ale jak dla mnie bylo zajebiscie bo byla inba xD Ja szczerze mowiac nie jestem bez winy bo troche ich trollowalem. Wkurwiali mnie ze swoim "spojrz na mnie jaki jestem biedny dej 5 złoty" a potem "bo ukradne/bo zajebie/spierdalaj" jak nikt nie patrzyl. Tacy cyganie troche mimo ze wszystko rozowi blondyni. Wyzywalem ich czasami ze wiesniaki z was, z buszu, straszylem ze mam paralizator a to byla nokia 5510 xD
Te jeden gnojek grozil mi nozem, to go zamknalem w piwnicy az sie poplakal. Co najlepsze jego starszy brat tez go gnebil. Ogolnie prawo dzungli kto sie daje gnebic tego gnebimy. niczym polskie gimnazjum
Jezdzimy furą. Zadzwonilem do znajomego z gimbazy ktorym byl bananem i impreska co tydzien. Pytalem go o lokale popularne, itd. Wymienil jakies dziwne nazwy Akwarium, Kopalnia Kamieniolomy, takie kluby w warszawie jakby ktos pytal xD
Spytalem o najpopularniejszy i najblizej centrum- rzucil znowu jakims dziwnym gownem, jedziemy gdzie to jest. Niestety chuj, nie ma. Czulem sie jak w jakims filmie xD podchodzimy do ochroniarzy i pytamy sie gruba blondyna z takim chudym tu byla. Objechalismy z 5 dysk w centrum. Nic. Wracamy zestrachani do domu. Kurwa zgubilismy podopieczna. I to jeszcze dziewczyne z cipą. A co jak zgwalcą. A co jak porwa i wywioza. Ja pierdolee. My wracamy, a tu pod bramka domu stoi ta grubaska, az swieci od potu i bladosci. Ojciec sie na nia drze ona lekko najebana na poczatku sie cieszy potem placze. Co sie okazalo? Ten jej mati zabral ja do jakiejs wlasnie remizy/baru/chujwieco w sasiedniej dzielnicy. Swoim wsiowo karynowym glosem rozpoczela historyjke

Cytat:

łon mnie ocyganił(xD) a jo tliła ze miastowe to złe ludzie som chlip chlip


czerwona jak burak jebie jak sto piecdziesiat, ale nie potem tylko olbrzymia iloscia perfumy mojej matki, chyba wylala na siebie calosc

Cytat:

łon mnie zabroł, do otwocka tam osz za tory
tanczylom piekne bylo chlopcy piekni
ja bym tak sie krecila caly dzion
drinki pilom kolorowi taki
on taki dobry
mi sie w glowie zakrecilo upadlam i trzaslo



co trzaslo

Cytat:

wujek, no tokie mojo one przy barach



co, krzeselka?

Cytat:

nie, tokie podluzne przy barach do drinki



okurwa.jpg cos rozjebala dupskiem, juz mialem xD na ryju

Cytat:

i oni mowio ze to tyscionc zlotych kosztuje
ze plac albo telefon oddaj
a jo ani jednego ani drugiegoooo
i jo powiedziala ze zadzwonie do taty i ucieklaaam



no to chyba wszystko ok?

Cytat:

noo nie bo mateosz zostol i wszystko im powiedziol o mnieee



podjechali jacys pseudowindykatorzy nastepnego dnia, kazali placic. Nazwiska mielismy takie same nie moglismy sie wymigać. Ostatecznie jednak wszystko poszlo na wujka biedaka z podlasia xDD
Opowiesc zbliza sie ku koncowi gdyz inb wiecej az tak oczywistych jak jej nocna przygoda nie było.
Minal tydzien, pytamy sie wujka kiedy przyjezdza

jo ni moge, praca jest
pankiddingz_komixxuw.jpg
siedzieli znowu caly tydzien na dupach nudzili sie. Ojciec zabral ich jeszcze zeby zwiedzic pałac prezydencki gdzie popisali sie szczegolnym robactwem gdyz z poczatku nie chcieli, bali się.
Pytamy czego sie boicie przeciez to takie muzeum. A oni -a co jak prezydent bedzie cos od nas chciol, on nas zabic moze jak chce!!
po dlugim tlumaczeniu ze prezydent nie moze zabic nikogo, i ze nawet go nie zobacza, zdecydowali sie pojsc. Wygladali jak zebracy z XV wieku ktorzy na kolanach wchodza do palacu proszac o kromke chleba dobrego pana. Bylismy juz wkurwieni ze nas obżeraja- juz niczego im nie dawalismy, matka ich do robot zaganiala xD
Kołdra w ktorej spali była ciemnozolta, miejsca jasnobrazowa. Matka wyrzucila 3 zestawy poscieli do smieci jak juz ich wywiezlismy. Wujus dzwonil i sie pluł o te 1000zł bo pewnie do niego dzwonili to ojciec go opierdolil za utrzymanie i oszustwa i ze tak sie nie robi.
Niestety kolejny tydzien przeciagneli i musielismy ich odwiezc sami.
ukradli nam okolo 90 zł, podbierajac reszty, drobniaki walajace sie po domu, itd.
Zniszczyli pare rzeczy, jeden telefon im upadl do kibla bo dalismy tej ani jakis stary sony ericson, otluscili rekami sciany- mycie rak pewnie nie spodobałoby sie papiezowi czy cos.
Rok pozniej chcieli druga trojke nam podrzucic ale juz sie nie zgodzilismy.
Jak przyjechalismy do nich na wesele spalismy w stodole. Na sianie. Moja matka uciekla pierwszego dnia wesela ja razem z nia. Od tamtej pory cala rodzina nazywa nas hrabina i panicz, ale nie utrzymujemy z nimi kontaktow.
Od dawna jestesmy "warszawką". Moj ojciec, jego brat i dwie siostry wychowywali sie bez ojca, mama byla skrzypaczką. Bieda, bieda motzno. Ojciec sie uczył, oni woleli chlać. Mlodszy braciszek mial wszystko na zawolanie, rowerki, sprzet grajacy i to w latach siedemdziestych, moj ojciec nie mial nic, tylko ksiazki z biblioteki. Dostal sie do szkoly medycznej w warszawie, nie bylo pieniedzy na takie studia, poszedl do miejscowej. Tam byl jakis strasznie zajebisty i wyzszy stopien i specjalizacje robil w warszawie, za panstwowe i swoje pieniazki. Ten mlodszy brat mial wykupione nauki cukiernicze u jakiegos mistrza na podlasiu ale mu sie nie chcialo. Ojciec robil kolejne tytuly naukowe a braciszek robil dzieci. Ale moj ojciec nie był lepszy bo zywil sie byle gownem, cebula i zieminiakami- bieda zostawia trwaly slad. Dopiero matka go wyrwala z mentalnej etiopii.
wesele bylo inbowe, strzeszczalo wszystkie wiejskie wesele. napisze zaraz danonki ;3
Wesele było siostrzenicy mojego ojca. Czyli dalej obracamy sie w tej samej biedzie. Oni byli troszke bardziej cywilizowani, nie mieli psich skór jako koców na zimę. Mieli rolę na niej cebule i ziemniaki. Mieli trojke dzieci- trzy corki. Przeklenstwo dla rolnika. Ale wujuś jest strasznym skurwielem ktorego cala rodzina tez nie lubi, zaganial te corki do zbierania, siania i orania. W koncu jednego dnia WSZYSTKIE uciekly mu do anglii xDD
Tego dnia dostal tez zawalu serca bo dom mu sie zaczal zawalać, ogolnie klasyczny janusz-

Cytat:

"hurr po co mam kupowac dzialke drozsza o 3tys. skoro moge kupic na terenach obsuwowych taniej hehe polak potrafi hehe"



po tej inbie troche "wyluzowal", zmniejszyl swoja role cos probowal kombinowac w innych zawodach. Corki były trzy Ewka, Gośka i taka najstarsza nie pamietam jak miala na imie. Gośka sie zenila w polsce. Była brzydka jak noc, jak zreszta wszystkie. Olbrzymi kalafior zamiast nosa, potezna nadwaga i twarz typowej sprzedawczyni w warzywniaku. Zenila sie z sebą. Klasyczny seba z polski z, no, tylko ze gruby. dla karyny "hehe moj misiek dwukropek gwiazdka"
W anglii pracowala w chlodni razem z reszta siostr. Bylo tam z trzy razej gorzej niz na roli w polsce, pieniadze byly spore jak na polske, w londynie to one zarabialy gorzej niz zebracy. Do tego po 2-3 latach zaczely dostawac jakichs chorob kosci/nerek/chujwie od siedzenia po 10 godzin dizennie w lodowce. Zarobili wystarczajaco duzo kasy zeby zakladac rodzinki i powiekszac statystyki imigrantow w londynie.
Wesele odbywalo sie w restauracji na podlasiu.
Nazwa mowi sama za siebie: restauracja "dzyń-dzyń". Nie żartuje, ktos tak nazwal ta "restauracje" czyli zdemolowany pgr.
Kolo 12:30 slub w kosciele, grazynki placza, wszystko ladne takie, ksiadz jak zawsze pojebany. Ja nie wiem jak to jest ze ksiadz na wsi to zawsze taki inkwizytor polaczony z kuba wojewodzkim, zawsze musi cos dojebać. Ten seba panny mlodej mial wypadek samochodowy musial chodzic w kolnierzu, ale na wesele mu zdjeli bo wszystko bylo ok, cos z kregoslupem jednak dalej mial. Ksiadz pierdolony nie wiem czy trafil czy wiedzial, ale zaczal opowiadac jak to silny mezczyzna ZDROWY MEZCZYZNA jest fundamentem rodziny, i ze tylko z SILNYM KREGOSLUPEm moralnym poprowadzi do szczecia xD co za typ jak gnilem wtedy z tego i zaraz smutalem ze wesele taki piekny dzien a ksiadz odpierdala takie cos.Co najlepsze- ksiedzu na msze sie daje hajs. On zarzadał 1000zł, oni dali mu tylko 600 i podobno przez to takie kazanie.
Wesele zaczelo sie 17, przyjezdzamy pod ta restauracje. Panstwo mlodzi stoja przed wejsciem i przyjmuja dary- koperty kwiaty i pudla. Buziaczki panna
mloda, graba z panem mlodym i wiecej nich nie dotkne xD W srodku stoly zastawione karteczki z nazwiskami, ok. Siadam, naprzeciwko mnie nikt kto inny jak nasz wujek piekarz od szostki dzieci xDD najpierw wniesli zimny rosół. Wujek gruby jak beka niczym Maciej Nowak, wciagal z glosnym siorbem nie makaron lecz ugotowne skory kurczaka nawet jebany je specjalne wylawial. Bez nawiazywania do tej pasty, ale naprawde te skory wciagane przez jego brodata morde wygladaly jak tluse larwy much amazonskich. Potem zimny schabowy i inne pseudoelitarne dania w stylu tatar z jajkiem buraki z miesem, jakies miesne jeże, ogolnie tlusto i prosto. Ja czekalem na ciasta ktore nakurwialem jak pojebany, ale przestalem jak dowiedzialem sie ze kupne. Powoli nadchodzil ten moment. zespol disco polo "MATRIX" rozgrzewal sie juz jakimis melodiami. Pierwszy taniec pary nowozencow, dwie beczki scisniete do siebie kreca sie dookola. Z jednej strony ale zjeby, z drugiej- bynajmniej sie kochaja, znalazly druga polowke. Mimo zjebania czasami chcialbym byc na ich miejscu, byc komus potrzebnym. No ale chuj, papiez tanczy i jest ok xDD Zaczely sie tance. "aj nit a hiro" i grazyny zawirowaly. W sali panowal potworny zaduch, wszedzie wypieki na twarzach otylych ludzi. Smrod zatloczonych ciał wyperfumowanymi markami "BRUTAL" "BOND" "LOLA" "LE AMOR". Mialem
wtedy z 16 lat wiec bylem obsrany ze ktos mnie poprosi do tanca. Siedzialem wpierdalalem ciasta gadalem z mamą ktora zbywala roznych mirków i wladkow. Najgorsze jednak przed nami. "A TERAZ IDZIEMY NA JEDNEGO, A TERAZ IDZIEMY WUTKE PICC" na sale weszla armia sebów uzbrojona w kraty najtanszej wódy, z wydrukowanymi z cliparta etykietami "WESELE SEBA I KARYNA 2008". Nienawidze pijanstwa, mama mi wpoila ze pijany to zwierze. Chcieli mi lac wode, podziekowalem, matka tak samo. Poszedlem pogadac z tymi ziomkami od wujka ktorzy byli w zeszlym roku co tam u nich. siedzieli poza i costam z kims gadali. Nawet ten najmlodszy 13 latek mial w reku piwko. Nie ze jestem jakas pizda alkohol i papierosy sa dla podludzi, czasami cos pije ale nigdy do utraty przytomnosci, lub w takim wieku. No trudno. Z wnetrza rozbrzmiewala "PSZCZULKA MAJA SOBIE LATA OOOOOO", poszedlem do srodka poogladalem jak ludzie smiesznie tancza. Nigdy nie zapomnie tego widoku- Janusz z 40 lat, z rozjechana koszulą, popuszczonym krawatem, czerwony na gębie, usmiechniety bo wóda juz szumi, macha rączkami jak pszczolka skrzydelkami xDD Podpieralem sciane jak zawsze, i czulem nadchodzi kolejny koszmar, rozmowy z ciociami.

Cytat:

ale ty wysoki
ale przystojny
dziewczyne masz?
kiedy slub?
w kosza grasz?
o, to pewnie siatkarz!



i ja tylko z burakiem na mordzie zaprzeczam wszystkiemu bo jestem powolnym gamoniowatym gowniakiem ktory dziewczyne mial w 1 klasie podstawowy bo kupowal jej zelki w sklepiku. Wesele sie dluzylo w chuj, ja zarlem ciasta, ojciec siedzial z januszami, czasami tanczyl z mamą, ogolnie udawal ze wcale nie jestesmy tacy bogaci, zmyslal jakies bzdury w stylu "yyy okradli nas, odszkodowanie costam, moga mnie z pracy wyrzucic" a janusze ze niby sie wcale nie ciesza. Pozniej jakies gry i polackie zabawy w stylu krzeselka i kto pierwszy siadze, oczepiny, i pijane janusze "bawia sie" wszystko konczylo sie koło 3, po pol godzinie bylismy znowu na roli wujka i spalem w sianie jak zabity

zajumane z wykopa
Najlepszy komentarz (81 piw)
kustoszpan • 2015-02-01, 17:45
A ja, przeczytałem z uśmiechem na ustach.
Taki czytelniczy "ZCDCP".
Spoko, łap piwo.
Aralka
kaktus83 • 2015-01-30, 12:19
Zimą 2008 roku przebywałem w szpitalu z powodu dolegliwości, którą lekarze określali mianem psychosomatycznej. Nie był to okres, który wspominam dziś najlepiej, choć pewne wydarzenie sprawiło, że do dziś zdarza mi się wracać do niego myślami.

Sala 203 była niewielka. Szczęśliwie dla mnie - jak wtedy myślałem - mieściło się w niej tylko jedno łóżko, lecz rankiem 5 grudnia siostra Elżbieta o nad wyraz żylastej twarzy poinformowała mnie o decyzji docenta Poniatowskiego, dzięki której miała dołączyć do mnie bliżej nieokreślona pacjentka z sąsiedniego oddziału uzależnień. Jako osoba ceniąca sobie spokój i chwilową izolację, jakiej dostarczał mi pobyt w szpitalu, nie powitałem wtedy owej decyzji z radością.

Dźwięk rozsuwanego zamka błyskawicznego kazał mi otworzyć oczy. Wybudzenie z drzemki, którą ucinałem sobie w porze poobiedniej, nie było rzeczą przyjemną, choć z ulgą zdałem sobie sprawę, że wybawiło mnie ono z pęt koszmaru o wężach żywiących się moim mózgiem. Leniwie skierowałem zaspane spojrzenie w stronę wyzwoliciela, by napotkać widok najsłodszych oczu, jakie kiedykolwiek obdarzyły mnie uwagą.
"Aralka." "-Michał." Od tej wymiany słów rozpoczął się nasz wspólny pobyt w majestatycznie wysokiej, acz przytulnej sali starego warszawskiego szpitala.

Aralka od pierwszych chwil naszej znajomości zwracała wyraźną uwagę na spoczywającego na szafce laptopa; nietrudno było się domyślić, jakim uzależnieniem był opętany umysł tej słodkiej istotki, która nigdy nie przedstawiła mi się używając prawdziwego imienia. Domyślałem się, że będzie ona w stanie zrobić wiele, by choć na moment powrócić do wirtualnego świata zaklętego w moim czarnym pudełku.

Byłem od niej starszy, co powinno obligować mnie do traktowania jej po ojcowsku, a jednak podczas mroźnych zimowych nocy mój umysł nie potrafił się powstrzymać przed brudnymi jak najbardziej plugawy kloszard myślami o pannie Aralce. Czasem prosiła mnie, bym opowiedział jej bajkę o chińczykach przed zaśnięciem, co czyniłem z radością mimo niezrozumienia motywu przewodniego, który tak uwielbiała. Gdy zapadała w niewinny, młodzieńczy sen, przygaszałem bowiem światło i jak wiedziony przez Szatana oddawałem się masturbacji pod przykrótką kołdrą z przyszpitalnego magazynu, martwiąc się brakiem poczucia winy dnia następnego.

Sama Aralka nie okazała się być osobą wartą uwagi, choć ochoczo odwdzięczała mi się za opowiadanie bajek cichutkim śpiewem i porannymi tańcami w przykrótkiej koszuli nocnej, podczas których musiałem ukrywać widoczne u mnie podniecenie. Opadało ono jednak samoistnie, gdy po tak dziwacznej rozgrzewce Aralka rozpoczynała niekończący się monolog, wygłaszany piskliwym, dziewczęcym głosem, co chwila rzucając tęskne spojrzenia na laptopa, którego nie otworzyłem ni razu od momentu jej poznania.

Był to 20 grudnia, na trzy dni przed powrotem do domu w zbliżający się okres świąteczny. Aralka zapadła w objęcia Morfeusza wyjątkowo wcześnie, zahipnotyzowana widokiem wirujących za oknem płatków śniegu. Miała ona pozostać pod opieką docenta przez kolejne trzy miesiące, co brzmiało dla niej jak złowieszczy wyrok. Doczytałeś dotąd, kurwo? Uwielbiała moje towarzystwo, a od tej pory sala 203 miała się dla niej stać samotnią, której monotonię urozmaicały jedynie poranne wizytami szacownego grona lekarskiego.

Świadom jednego z ostatnich dni w towarzystwie Aralki, wyjątkowo mocno odczuwałem chęć rzucenia się w wir grzesznego onanizmu. Tym razem jednak przysiadłem na łożu i obnażyłem się bezpośrednio przed obiektem mojej skrzywionej wyobraźni, starając się nie zdradzać swych czynów najcichszym nawet dźwiękiem. Nim jednak osiągnąłem najwyższe stadium rozkoszy przy coraz szybszych ruchach prawicy, dostrzegłem w mroku szeroko otwarte oczy Aralki skierowane wprost na mojego fallusa. Dziewczyna powstała i siadła na łóżku, zastygając z zawieszonymi nad podłogą stopami; ja jednak nie przestawałem. Dziś już, bóg mi świadkiem, nie pamiętam, jak jej małe usta znalazły się w moim kroczu i jak ja sam znalazłem się w jej dziewiczym przełyku, przez który wkrótce przepłynęła ciepła żywica z moich lędźwi.

Nastała cisza, przerwana gwałtownym podmuchem grudniowego wiatru. Aralka powstała z kolan i przyłożyła palec do ust, rzucając znaczące spojrzenie na ukryty w półcieniu laptop. Skinąłem głową. Wiedziałem, co jest ceną za wyświadczoną mi przysługę.

Opuściłem szpital 23 grudnia po śniadaniu, wciąż mając przed oczyma drobne, nagie piersi Aralki, których widokiem i smakiem raczyła mnie przez ostatnie kilka nocy. Laptop pomogłem jej ukryć we wnętrzu materaca, mając świadomość, jak wielką krzywdę jej wyrządzam, nie pozwalając jej dojść do zdrowia dla własnej, grzesznej przyjemności. Powróciłem jednak wkrótce do szpitala, by odbyć prywatną rozmowę z doktorem Sebastianowiczem.
- Cieszę się, że powrócił pan do zdrowia. Po koleżeńsku, oczywiście. - rzekł mi doktor w zaufaniu. - czy w istocie czuje się pan na siłach, by poprowadzić dalej pacjentkę Julię Bernard?
- Jak najbardziej. - odparłem. - Moje problemy są już przeszłością, ją natomiast poznałem na tyle dobrze, że i jej własne niedługo odejdą w niepamięć.
Doktor Sebastianowicz zmarszczył brwi, a ja poczułem na sobie jego badawcze spojrzenie. Zdecydowanie wiedział o mojej motywacji więcej, niż dawał po sobie poznać.
- Skoro pan tak uważa, panie Samson, postaram się przygotować wypis jeszcze przed południem.
- Dziękuję. - odrzekłem i opuściłem gabinet dziarskim krokiem. Wiedziałem, że od tej pory Aralka jest już moja.

Uzyskanie zgody rodziców na leczenie w prywatnej klinice doktora Michała Samsona nie stanowiło problemu. Umieściłem Aralkę w małym pokoju w podziemiach domostwa, gdzie mogła całymi dniami zanurzać się w wirtualne odmęty, które tak uwielbiała. Czasem z owego pomieszczenia dochodził śpiew, czasem szaleńczy tupot, któremu towarzyszyły tak egzotyczne dla mnie dźwięki chińskiej muzyki; wieczory jednak były przeznaczone wyłącznie dla mnie i moich dziwacznych fantazji, których źródła do dziś nie jestem pomny. Sumienie kazało mi czasem zakładać Aralce smycz i wychodzić z nią na spacer do ogrodu. Nie chciałem, by całkowicie zapomniała, jak wygląda świat rzeczywisty, na co nie pozwalało mi lekarskie sumienie. Chodziliśmy więc na nie często - ja i moja odziana w strój canis dziewczynka, którą futrzaste przebranie chroniło przed ciekawskimi spojrzeniami sąsiadów.
Najlepszy komentarz (64 piw)
bloodwar • 2015-01-30, 12:46
Jak ktoś znajdzie to " Doczytałeś dotąd, kurwo?" to dostanie jakąś nagrodę?
Niech żyją pindy!
szymy • 2015-01-06, 23:15
Kocham to. Nazjeżdżają się pindy na studia, cały październik wypełzają na ulice jak pluskwy przez 6 dni w tygodniu. 5 stopni, mżawka, a te sterczą na Szewskiej w kolejkach do któregoś z tych gównianych klubów, stukając z zimna obcasikami i trzęsąc gołymi nogami. Wybór klubu zależy od tego, w którym jest aktualnie promocja na darmowe drinki do północy, większa ilość "zagramanicznych" turystów i bardziej napompowana atmosfera pseudo-luksusu, przypominająca o tym, że gdzieś istnieje lepszy świat, świat, w którym do klubu jedzie się żółtą taksówką, a nie tramwajem numer 18 i gdzie faktycznie można być na bieżąco z Kardashianami. Tuptają potem w miejscu przez godzinę, raz po raz pociągając przez słomkę wódę z sokiem żurawinowym, zrobią ze trzy głośne pielgrzymki do kibla, zgubią kolczyk, błyszczyk, bransoletkę, może nawet naciągną jakiegoś siwiejącego Vincenzo na kolejnego drinka. W listopadzie okazuje się, że na studiach jednak trzeba się od czasu do czasu uczyć, że od szpilek robią się odciski i że jakoś tak dziwnie piecze przy sikaniu. Dni robią się krótsze, noce samotne i w dodatku mama znowu nie zrobiła przelewu. Tak kończy się wielkomiejski sen i ocieranie o spoconych młokosów, przyciskających krocza do ich spiętych lycrą pośladków. Mam sentyment do tego specyficznego, miejskiego folkloru. Niech żyją pindy! Oby nigdy ich nie zabrakło.

Zajebane z 69 strony pamiętniczka BongMana.
Najlepszy komentarz (66 piw)
BongMan • 2015-01-07, 0:39
A studiują takie przyszłościowe kierunki jak politologia, europeistyka, komunikacja społeczna, filozofia, itd., po których mają głównie 3 perspektywy: Call center, emigracja i wypinanie dupy, toteż przynajmniej do tego ostatniego się przyuczają