18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (3) Soft (1) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: 42 minuty temu
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 16:26
🔥 Brawo żołnierze - teraz popularne

#praca

Praca za granicą
r................u • 2014-04-05, 1:48
Witam wszystkich Sadoli
Dzisiaj przeglądając główną natrafiłem na ten oto temat. Traktował on pośrednio o jakości życia w Polsce. Temat sam w sobie ciekawy, ale moją uwagę przykuły jeszcze ciekawsze komentarze. Dotyczyły zarobków naszych sadolowych emigrantów. Ludzie przechwalali się zarobkami rzędu 1200£/miesiąc, ktoś mówił o sumach 300NOK/h. Po prostej kalkulacji (zakładając 1€=4,17zł) w UK da się miesięcznie zarobić +/- 5000zł, a w Norwegii (1NOK=0,56zł) +/- 160zł na godzinę pracy. Nikt wam tutaj nie mówi, ze płace są podawane brutto i bez odjętych kosztów życia!

Czytając dalej komentarze można dostrzec obraz emigranta, który chwycił Boga za nogi. Zarabia pierdyliard euro na miesiąc, stać go na wycieczki 15razy w roku, zmienia samochody co 3 lata i buduje siódmą willę w Sopocie - a to wszystko przez to, że pracuje na zmywaku dostając najniższą krajową za granicą. Brzmi nieźle co? A Ty drogi czytelniku teraz siedzisz i myślisz jak to się stało, że po 17 latach edukacji zarabiasz miesięcznie ich tygodniówki, a oni z wykształceniem podstawowym zwiedzają świat i niczego im nie brakuje. Rodzi się wtedy pytanie - gdzie ja kurwa zrobiłem błąd?

Otóż już odpowiadam na to pytanie : NIGDZIE.

Idąc dalej tym tropem do poparcia swojej tezy najlepiej pasowałby cytat:
Cytat:


Fred: No, więc posłuchaj mnie teraz uważnie, Bolek. Byłeś w Stanach?
Bolec: Nie.
Fred: No właśnie, a ja... znam kogoś, kto był i opowiedział mi to i owo.



Tak się składa, że ja też byłem za granicą i też mogę opowiedzieć to i owo. Jadąc na Erasmusa traf chciał, że trafiłem do Danii, a dokładniej do miejscowości Horsens. Może wam się wydawać, że Erasmus to świetna zabawa, imprezy i panienki (w sumię to tak to wyglądało ), ale Erasmus w kraju skandynawskim to doskonała okazja do zarobienia dobrej kasy. Żeby nie odbiegać od tematu przedstawię wam parę informacji potrzebnych do zrozumienia całości przekazu:

-DKK - korona duńska, około 0,53zł

-minimalna stawka godzinowa w Danii to 105 DKK brutto (56zł/h)

-pracowałem dorywczo i przez okres 2 miesięcy na pełnym etacie

-będąc świeżakiem ciężko dostać pracę od ręki

-zarabiałem najniższą krajową bo mało który obcokrajowiec dostaje więcej niż te 120 DKK/h

-pracowałem przez tzw. Vikar Service(pośrednictwo pracy) w 10-12 różnych firmach

-pracowałem jako robol - przynieś podaj pozamiataj

-będąc na Erasmusie miałem status studenta

-będąc na Erasmusie dostawałem stypendium, które w Danii wynosiło na 2010/2011r równo 360€/miesiąc(1440zł). Pokrywało ono dokładnie miesięczny czynsz za akademik, więc mieszkałem tam powiedzmy, że za darmo.

-w Danii system podatkowy działa w sposób następujący: od pierwszego stycznia każda osoba ma określone widełka dochodu rocznego.

Cytat:

W moim przypadku były to widełka*
1 szczebel 8% podatku 0 - 50k DKK
2 szczebel 8+37% podatku 51k - 150k DKK
3 szczebel coś około 70% podatku powyżej 150k DKK



Rozpoczyna się nowy rok, każdy zaczyna od podatku pierwszego szczebla, czyli zarabiam swoje 105 DKK z 8% podatkiem co daje 96 DKK na rękę czyli w przeliczeniu 51złotych - fajnie co? Kazimierz Wielki do reki za godzinę pracy. Dniówka w godzinę. Żyć, nie umierać.

Taka sielanka niestety nie trwa długo, bo gdy zarobię 50tysięcy duńskich koron to automatycznie wskakuję na próg w którym oddaje państwu prawie połowę dochodu! Czyli z naszego Kazimierza Wielkiego dostaje zaledwie Bolesława Chrobrego + 6złotych. Stawka godzinowa po przekroczeniu pewnego szczebla spada o prawię połowę.Jako student posiadałem bardzo rozległy 1 szczebel podatkowy. Taki zwykły pracownik na ten 8+37% podatek wskakuje po połowie lutego..

Czyli haruje przez ponad 10 miesięcy nie za 51złotych, a za 26. Kończy się te Eldorado gdy na wypłatę z 8000 złotych robi się nagle niecałe 4700, a wynajęcie najzwyklejszego pokoju to koszt oscylujący w okolicach 1500-2000 złotych. Wynajęcie mieszkania to koszt rzędu 2500-3000 złotych.

Będąc studentem zarabiam 8000 zł, mając zapewnione mieszkanie byłem w stanie odkładać nawet do 6500 złotych miesięcznie. Przypominam: student, fajny podatek, czynsz za stypendium. 1500zł szło lekką ręką na dojazdy do pracy, jedzenie i ogólnie koszty życia.

W tym mniej więcej miejscu historie sadolowych expertów z moją się bardzo rozbiegają. Kończą się studia w Danii(2011rok), wskakuję na drugi szczebel podatkowy, Erasmus przestaje płacić, więc za czynsz płace już sobie sam, płacę podatek 8+37% i sytuacje diametralnie się zmienia. Zarabiam 4700 złotych, za klitkę pod schodami płace 1400zł, koszty życia dalej takie same i miesięcznie odkładam 1800złotych. Na dobrą sprawę sytuacja wygląda tak, że mieszkam za granicą za 1800złotych miesięcznie. Dużo? Teraz się dopiero zrobi ciekawie:

*Każdy dzień bez pracy to odczuwalna strata na wypłacie

*Dojazd samochodem do Polski i powrót do Danii to koszt minimum około 500złotych (informacja uśredniona z jednej ze stron polonijnych, można było latać za grosze WizzAir'em z Aarhus do Gdańska ale zostało to już wycofane)

*W Danii polaków traktuje się jak robactwo

*Praca dzisiaj jest, a jutro nie ma (pracując w jednej firmie w przeciągu tygodnia przewinęło się na 5 stanowiskach około 15 osób)

*Litwini robią to samo co my, tyle, że nielegalnie i za 15zł na godzinę

*Mało który obcokrajowiec zarabia fizycznie dobre pieniądze

*dużo arabusów

*rozłąka z rodziną

Można by było wymieniać i wymieniać te minusy.

Cytat:

Przechodząc do konkluzji mojego wywodu to chciałbym zauważyć, że wyjazd za granicę w celu zarobkowym to nie jest taka prosta sprawa jaka się może wydawać. Szczególnie tyczy się to młodych Sadoli - nie wierzcie we wszystkie bajki które opowiadają wam przechwalające się Janusze, bo w rzeczywistości sami pracują za niewiele większe pieniądze niż mieliby tu na miejscu.

Co z tego, ze ktoś zarabia 8000zł brutto, jeżeli żyjąc oszczędnie miesięcznie jest w stanie odłożyć 1800zł?



Z góry przepraszam za wszelkie błędy i nieścisłości, ale mam nadzieję, że chociaż trochę wytłumaczyłem o co w tym wszystkim chodzi.

*wersja BARDZO uproszczona
Najlepszy komentarz (106 piw)
Mardog • 2014-04-05, 1:58
Nawet nie czytam do końca...
Prawda jest taka, że wszędzie zarobisz więcej niż w Polsce, nawet kurwa w jebanych Czechach...
Ktoś chce to pojedzie, zarobi i zaoszczędzi, więc daruj se takie pierdolenie ;/
W Polsce żeby zaoszczędzić musisz być na garnuszku mamy albo dobrze kombinować.
Natury nie oszukasz
BongMan • 2014-04-04, 22:54
Jakiś czas temu przyjęli do mnie do roboty dwóch... cyganów. Czeskich cyganów. Takie typowe brudasy. Mówię - niemożliwe! Cyganie nie pracują przecież! Sam pracuję w innej części zakładu i nie widziałem jak robią, ale dzisiaj tam byłem i się dowiedziałem, że kierownik, Litwin, kazał ich wypierdolić, bo nic nie robią i są na maxa lewi.

Tak to już jest, natury nie oszukasz
Najlepszy komentarz (28 piw)
panchamityle • 2014-04-05, 2:01
Co Ty kurwa dorabiasz w jakimś obozie dla uchodźców? Kim Ty jesteś, żydem?
Jak zabraniają mi pracować
rav4ever • 2014-04-04, 13:22
Przedwczoraj wracając z uczelni udało mi się zauważyć jakąś napiętą sytuację w domu, zaciekawiony o co może chodzić, poszedłem do kuchni i zorientowałem się w sytuacji. Otóż od 1.04.2014 (I nie jest to żart) nie wolno już używać samochodów służbowych (czyli takich od których odlicza się vat od paliwa) do celów jakichkolwiek poza pracą. Powiecie, no i dobrze skończy się jeżdżenie za paliwo szefa, no ale to nie o to chodzi. Teraz o jakimkolwiek zjechaniu z trasy do pracy powyżej 1m(!) trzeba poinformować spisując takie eskapady na kartce, potem wręczyć to księgowej, która wyliczy ile podatku vat możemy mniej odliczyć. Tata ma firmę na wsi i pracownicy są z okolicznych wsi, ten który mieszkał najdalej po drodze ich zabierał dostawczakiem i spotykali się rano na bazie, normalka. Koniec tego dobrego, służbowe auta mają być na bazie, a jak pracownicy się tam znajdą to już władzom koło chuja lata, grunt że nie za ich paliwo. Co więcej tata kupując swoje autko kupił je z kratką, na firmę, żebyśmy i my mieli coś z tytułu tej działalności raz na 3 lata, a nie oddawać to co udało się zarobić w postaci podatku dochodowego. No i on też już nie może tym samochodem jechać już do domu, musi kupić coś innego, albo autobusem grzać do domu, bo inaczej to przecież państwo okrada. Pomijam fakt, że jeśli w drodze na budowę zachce mu się coś zjeść i nie zanotuje wycieczki do sklepu to ma karę. Mama stwierdziła - nie pozwalają nam już pracować i płacić podatków.
I wiecie tak sobie myślę, że poziom prowadzenia jakiejkolwiek działalności gospodarczej w Polsce osiągnął poziom "super hard" Pozostaje tylko powiedzieć:
Najlepszy komentarz (115 piw)
Moreq • 2014-04-04, 14:01
@hgh

A ja wyjebałem na zmywak do UK. Razem z dziewczyną zarabiamy 2400 funtów, mamy mieszkanie, auto, dwa razy w roku wakacje w ciepłych krajach i co miesiąc odkładamy parę stówek na przyszłość. Chuj że w Polsce masz pracę z większą odpowiedzialnością, za moja tygodniówkę i do lekarzy musisz czekać po 5 lat, ważne że jesteś szczęśliwy
rozmowa o pracę
R................i • 2014-03-27, 19:00
Facet na rozmowie o pracę:
- Gdzie pan wcześniej pracował?
- Służyłem w armii. Byłem w Marines.
- Uczestniczył pan w jakimś konflikcie wojskowym?
- Owszem. Byłem 2 lata w Wietnamie i tam zdarzył mi się mały wypadek...
- To znaczy?
- Granat urwał mi jaja.
- W porządku. Zatrudniam Pana. Proszę przyjść w poniedziałek na 10:00 do pracy. Pana stanowisko będzie już gotowe.
- Na 10:00? Tak późno? Wie Pan, nie chcę być faworyzowany ze względu na moje kalectwo. Czy inni też pracują od 10:00?
- Wie Pan, w zasadzie to zaczynamy pracę o 7:00, ale przez pierwsze trzy godziny drapiemy się tylko po jajach i zastanawiamy od czego by tu zacząć...
Poszukiwania Pracy
Thanatos88 • 2014-03-22, 18:33
Historia która mnie się przytrafiła:

Każdy, kto w dzisiejszych czasach kończy studia, wie, że prawdopodobnie odbył właśnie łatwiejszą część swojej kariery. Teraz musi on bowiem znaleźć PRA-CĘ. O tak! To jest dopiero wyzwanie. Nawet kończąc kierunki inżynierskie często trawi się młodość wysyłając dziesiątki CV dziennie. Ja idąc Technologię Chemiczną myślałem, że będę przebierał w ofertach pracy. Tak… i k***a przebieram. Właśnie napiszę Wam jak.

SYTUACJA 1
Po niezliczonej ilości CVek wreszcie dzwoni telefon. Odzywa się mała firma produkująca elementy z tworzyw sztucznych na wtryskarkach. Podjarany pierwszą rozmową odpierdzielam się jak szczur na otwarcie kanału i tłukę się busami (2,5h) do mieściny. W firmie nikt na mnie nie czeka, dopiero jak sekretarka dzwoni do kierownika produkcji, ten łaskawie przypomina sobie o mnie i przychodzi. Widząc mnie pod krawatem koleś trochę zdezorientowany. Rozmowa dość krótka:

JEGOMOŚĆ: Gdy zobaczyłem Pana CV to bardzo się ucieszyłem , że ludzie z takim wykształceniem chcą u nas pracować fizycznie.

W tym momencie czuję jak krew z dwojoną siłą zaczyna mi dopływać do skroni, a na czole pulsować żyła. To ja k***a jadę 2,5h autobusem(bo samochodu się nie dorobiłem, nie defekuję się kasą i by skończyć te zasrane studia musiałem wziąć kredyt studencki). Całe szczęście się uspokajam i nie przypierdzielam mu choć ochotę mam wielką.

JA: Rozumiem, że ta praca fizyczna to na jakiś czas, by zapoznać pracownika z produkcją, a później jakieś inne stanowisko?
JEGOMOŚĆ: Jakie na przykład?

JA: Inżynier procesu?

JEGOMOŚĆ: Nie. Mamy tylko pracę fizyczną i żadne stanowisko nie zwolni się w najbliższym czasie.

Zatkało mnie, wstyd mi było dzwonić do mamy po tej „rozmowie” bo cała rodzina za mnie kciuki trzymała.

SYTUACJA 2
Nie wybrzydzałem w ofertach. Wysyłałem na wszystko co związane z zawodem. Daleko czy blisko, ślę wszędzie. Nawet do Sosnowca kilka wysłałem. Telefon dzwoni jak jestem na działce. Co robię na działce? Wkopuję gnój ciotce – 100 zł za całą działkę, bo od rodziców pieniędzy nie biorę. Potrzebuję kasy, bo nie mam za co nawet do dziewczyny jechać. Dzwoni babeczka z firmy z Bytomia, praca na ½ etatu z minimalną krajową (czyli ½ z 1680 brutto) pyta się czy mnie to odpowiada. Ja, że oczywiście. Co z tego, aby dostać się do Bytomia mam kawał drogi(1h do Tarnowskich Gór, przesiadka i 0,5h do Bytomia). W ogóle mnie to nie przeszkadza. Ważne, by gdzieś się zaczepić. Zyskać doświadczenie, a później szukać dalej. Już w tym momencie dopada mnie mój wrodzony pech, sąsiad obok tnie drzewo i nie bardzo słyszę babkę i zamiast Bernardyńska usłyszałem Benedyktyńka. W Bytomiu przychodzę na Benedyktyńską a tu żadnej firmy nie ma. Nic. Więc dzwonię do dziewczyny aby mi sprawdziła firmę Multitech. Sprawdza, diagnoza prosta, pomyliłem ulicę. Mam jeszcze niecałe 10 min do rozmowy, kasy na takse nie mam. Dzwonię do babki czy można przesunąć rozmowę. Ona, że nie, bo mają wszystko zajęte – tylu chętnych. Dlaczego mnie to nie dziwi, przecież taka wspaniała oferta. Włączam internet w telefonie, a play ochoczo nabija mi niezły rachunek, bo nie mam pakietu internetowego. Traktuję to jako inwestycję . Usain Bolt nie dobiegłby tam punktualnie, chociaż patrząc na dystans to przydałby się raczej długodystansowiec. Nie ważne, biegnę jak Tomy Lee Johns w Ściganym. Słońce grzeję, a ja pocę się jak knur zarówno ze stresu jak i wysiłku. Nie mam najmniejszych szans, by być tam punktualnie, nie ważne, nie zmarnuje tej sznasy. Telefon mi pada, ale pamiętam koniec trasy i biegnę na pamięć. Biegnę przez czerwone światła, trawnikami no i stało się. Biegnąc skrawkiem zieleni wdeptuję moim świeżo wypastowanym butem w wielkie psie gówno upierdzielając buta naprawdę zdrowo. To już jest koniec, jestem spóźniony dobre 10 min, śmierdzę cały, a buta mam tak doszczętnie wysmarowanego gównem, że mam ochotę go wypierdzielić . W dodatku nie mam nawet żadnej chusteczki by go wyczyścić . Normalnie myślałem, że się popłaczę. Wtedy uświadomiłem sobie, że cała ta obecna sytuacja z brakiem pracy po studiach jest jak to moje gówno na bucie. Nie ważne jak się starasz, to zawsze ono tam jest.
Najlepszy komentarz (124 piw)
Skid17 • 2014-03-22, 19:09
zajebiste czytałem z wypiekami na twarzy, dawaj część 2 za jakiś miesiąc
Jako, że niedługo stuknie mi pierwsza rocznica pracy na dole, chciałbym podzielić się dosyc popularnym ostatnio wśród górników filmem pokazującym tą niebezpieczną pracę, nagranym w kopalni Brzeszcze. Pracuję w kopalni nieopodal Brzeszcz, ale mój ojciec spędził tam znaczną część swojej kariery zawodowej. Kopalnia jest ta niebezpieczna ze względu na zagrożenia naturalne (głównie metanowe), a jej istnienie ostatnimi czasy stoi pod znakiem zapytania, gdyż plan budowy drogi krajowej koliduje z jej polami wydobywczymi. Zapraszam do obejrzenia.



Jak było to usunąć
Poszukiwania Roboty
Godelo23 • 2014-03-18, 15:41
Najlepszy komentarz (37 piw)
Adek1507 • 2014-03-18, 15:47
Uśmiałem się !! Może i to jest właśnie sposób na zwrócenie na siebie uwagi pracodawcy i znalezienia roboty?
Nie pije bo nimom za co, jak mom za co to wtedy pije hahaha