18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (5) Soft (3) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 22:48
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 2:25

#sprzedaż

"Choć o egzoszkieletach słyszymy już od dłuższego czasu, początkowo technologia była zarezerwowana tylko dla armii. Jednak w Stanach Zjednoczonych, Administracja ds. Leków i Żywności (FDA) zezwoliła właśnie na sprzedaż egzoszkieletów ReWalk, które pozwolą osobom sparaliżowanym poruszać się na nogach.

Dzięki tej maszynie, osoby mające sparaliżowane dolne kończyny, będą mogły wstać, usiąść, poruszać się a nawet wchodzić po schodach. Użytkownik będzie nosił na swoich plecach komputer i baterię a na nadgarstku urządzenie, które pozwoli sterować ruchem swoich nóg, choć egzoszkielet reaguje również na ruch tułowia. Wystarczy odpowiednio przechylić się do przodu aby wykonać krok.



Prace nad maszyną ReWalk trwały przez kilka ostatnich lat. Wcześniej egzoszkielet był sprzedawany do ośrodków rehabilitacyjnych w Stanach Zjednoczonych, jednak teraz każdy będzie mógł zakupić tą technologię, której cena będzie wynosić od 65 do 70 tysięcy dolarów. ReWalk jest pierwszym egzoszkieletem, który uzyskał zgodę FDA a z czasem najprawdopodobniej zatwierdzone zostaną kolejne tego typu urządzenia."

żródło: zmianynaziemi pe el.
Najlepszy komentarz (33 piw)
ZetarXenil • 2014-07-03, 18:21
Tylko po co sie tyle męczyć z wymyślaniem takich maszyn? 2 stówy na tacę, 40 zdrowasiek i byłby zdrowy.


Niemcy już wiedzą jak wykorzystać nieudolność rządu Tuska.
Gdy w Polsce zabraknie prądu oni pierwsi będą go nam sprzedawać.


Media zza Odry donoszą, że niemiecki operator systemu przesyłowego 50Hertz GmbH planuję wybudowanie połączeń energetycznych z Polską. Cel? - Gdy w Polsce zabraknie prądu (lata 2016/2017) Niemcy będą gotowi, aby sprzedawać nam nadwyżki swojej drogiej zielonej energii.

Wschodnioniemiecki operator systemu przesyłowego 50Hertz GmbH planuje rozbudowę połączeń energetycznych z Polską, Czechami, Danią i Szwecją. – Już niedługo podpiszemy umowy w tej sprawie z Polską i Czechami - oświadczył w rozmowie z „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ) przewodniczący zarządu 50Hertz Boris Schucht.

Zalążek bałtyckiej sieci przesyłowej?

W trakcie realizacji są już plany ułożenia drugiego kabla energetycznego na dnie Morza Bałtyckiego do Szwecji. Wszystko wskazuje na to, że jeszcze w tym roku rozpisany zostanie przetarg na ułożenie dalszego kabla do Danii. - Mógłby to być zalążek bałtyckiej sieci przesyłowej – zaznaczył Schucht.

Ważne dla Niemiec

Linie energetyczne na północ i wschód mają wielkie znaczenie dla bezpieczeństwa energetycznego RFN i udanego zwrotu w polityce energetycznej.

- Chodzi nam o to, by rozwój odnawialnych źródeł energii był tak efektywny jak to tylko możliwe – dodał Schucht. Uważa on, że niewykorzystany okresowo w Niemczech nadmiar ekologicznego prądu, powinno się sprzedawać klientom zagranicznym, ale tak, aby nie zagroziło to stabilności działania ich sieci przesyłowych.

Sieci przesyłowe Polski i Czech nie są przystosowane do transportu dodatkowego prądu z RFN i dlatego od lat dochodzi na tym tle do konfliktów z Niemcami.

Źródło
Kiedy amerykański filmowiec Luke Aker zdecydował się wystawić na sprzedaż swojego wysłużonego Nissana Maximę z rocznika 1996, uznał że zwykłe ogłoszenie nie wystarczy. Skorzystał więc z filmowego doświadczenia i w celach marketingowych stworzył w pełni profesjonalny spot reklamowy utrzymany w konwencji reklam luksusowych samochodów. Na odzew nie musiał długo czekać. Wrzucony do internetu film zdobył dużą popularność i został zauważony przez przedstawicieli Nissana, którzy nie dość że samochód odkupili, to jeszcze zdecydowali się przeznaczyć 1000 dolarów na wybrany przez Akera cel charytatywny.



Polskojęzyczny żyd z Ameryki Południowej chce kupić LOT!

Jest bardzo dużo chętny na zakup Polskich Linii Lotniczych LOT. To urodzony w Boliwii, ale posiadający m.in. polskie obywatelstwo Żyd, który jest właścicielem kolumbijskich linii lotniczych Avianca chce tego dokonać.

W opublikowanym dzisiaj w Rzeczpospolitej wywiadzie, German Efromovich zdradził, że jest zainteresowany wejściem na europejski rynek przewozów lotniczych. W tym celu chce przejąć jednego z przeżywających kłopoty finansowe państwowych przewoźników: włoską Alitalię lub LOT.

– Najpóźniej w pierwszych dwóch miesiącach 2014 roku musimy podjąć decyzję odnośnie zakupu – powiedział 63-letni Efromovich. – Z pewnością będę przyglądał się Alitalii i LOT-owi – dodał.

Poprzednia próba przejęcia europejskiej linii lotniczej zakończyła się dla Efromovicha porażką. Złożona w grudniu 2012 roku oferta zakupu uziemionych portugalskich linii lotniczych TAP została odrzucona, a rząd Portugalii ostatecznie postanowił je reaktywować bez wsparcia obcego inwestora.

Jeśli właściciel linii Avianca zdecyduje się na ofertę przejęcia LOT-u, będzie to konkurencyjny wobec rządowego pomysł na ratowanie deficytowego narodowego przewoźnika. W listopadzie minister skarbu ogłosił, że rozważane jest stworzenie Polskiego Holdingu Lotniczego, który powstałby przez połączenie LOT-u i Lotniska im. Chopina.

German Efromovich jest potomkiem polskich Żydów, którzy wyemigrowali do Ameryki Południowej. Urodził się w La Paz w Boliwii, ale dorastał w Chile, a następnie w Brazylii, gdzie skończył studia inżynierskie. Sukces finansowy osiągnął dzięki naftowej firmie Synergy Group. W 2004 roku kupił kolumbijskie linie lotnicze Avianca.

German Efromovich w zeszłym roku otrzymał polskie obywatelstwo, a jest także obywatelem Kolumbii i Brazylii.

Źródło


Koniec XIX wieku - niewyobrażalna nędza w galicyjskich sztetlach sprawia, że omamione wizją lepszej przyszłości, bogactwa żydowskie rodziny bez namysłu oddają lub sprzedają swoje piękne, nieletnie córki sutenerom przebranym za zamożnych absztyfikantów. Nie spodziewają się, że za wielką wodą dziewczęta będą napychały kiesę swoim opiekunom, obsługując dziennie około trzydziestu klientów.

Cwi Migdal (Zwi Migdal) to organizacja działająca od lat 60. XIX wieku aż do 1939 roku. Założona w Buenos Aires oficjalnie miała charakter filantropijny i nosiła nazwę Warszawskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy. W rzeczywistości była to organizacja przestępcza. Skupiała stręczycieli, sutenerów i właścicieli domów publicznych, którzy handlowali żywym towarem przede wszystkim z Europy Wschodniej. Pierwszy transport młodych Żydówek dotarł do Brazylii w 1867 roku.



W 1906 roku polski ambasador wystąpił z oficjalną skargą do rządu Argentyny, jako że w nazwie stowarzyszenia używano słowa „Warszawskie”. Po proteście nazwę zmieniono i na cześć jednego z założycieli – Zvi Migdala, zwanego Louisem Migdalem – upamiętniono jego imieniem.

Zrzeszenie swoje złote lata przeżywało po I wojnie światowej. Wówczas około czterystu kryminalistów, przede wszystkim żydowskiego pochodzenia, kontrolowało około dwóch tysięcy domów publicznych z pracującymi w nich czterema tysiącami kobiet w samej Argentynie. Choć centrum znajdowało się w Ameryce Południowej (Argentyna, Brazylia) swoje oddziały siatka miała też w Stanach Zjednoczonych, Polsce, RPA, Indiach i Chinach. Na przełomie wieków jej obroty sięgały pięćdziesięciu milionów dolarów rocznie. Rozwój zawdzięczała przede wszystkim słabemu prawu, skorumpowanej policji i ogólnemu przyzwoleniu na prostytucję.

Jak odbywał się werbunek? W niewielkiej polskiej czy rosyjskiej wiosce, gdzie mieszkała mniejszość żydowska, zjawiał się pewnego dnia posażny i elegancki jegomość. W synagodze lub jakimś innym miejscu ogłaszał, że poszukuje młodych kobiet do pracy w domach zamożnych Żydów w Argentynie. Ogromna bieda i bardzo złe warunki bytowe sprawiały, że ufni rodzice wysyłali z tym mężczyzną swoje córki w nadziei, że czeka je lepsze życie. Niekiedy stręczyciel wybierał najładniejszą pannę w okolicy i oferował ślub, oczywiście fałszywy.

Dziewczyny, na ogół w wieku 13-16 lat, pakowały malutki tobołek, żegnały rodziny i wkrótce wsiadały na statek do Argentyny. Wierzyły, że tam czeka je lepsza przyszłość.
Szybko poznawały gorzką prawdę. Okrutny i brutalny czas przygotowywania do bycia prostytutką zaczynał się już na pokładzie, w trakcie podróży. Gwałcone, bite i głodzone powoli odkrywały prawdziwy cel tej wyprawy. Potajemnie przemycane pod pokładami, tygodniami siedziały w zamknięciu, nie widząc światła ni morza. Parowiec opuszczały nocą i od razu trafiały do domów publicznych.

Świeżo przybyłe „polacas” musiały nago paradować przed potencjalnymi klientami w miejscach takich jak Hotel Palestina lub Cafe Parisienne. Z dala od rodzin, bez żadnych przyjaciół ani znajomości języka były niemal skazane na łaskę i niełaskę sutenerów, do których od teraz należały.
Proceder kwitł w najlepsze, tym bardziej, że z usług dziewczyn korzystali rządowi oficjele, sędziowie i dziennikarze. Polityków i policjantów często przekupywano, by przymykali oko na przestępczą działalność. Wpływowi sutenerzy mieli rozległe koneksje i układy.

Żydowskie środowiska w Argentynie odtrącały sutenerów. Artykuły zamieszczane w lokalnej prasie potępiały ich. Zarówno w miastach Ameryki Południowej jak i Europy rozwieszano afisze ostrzegające przed Cwi Migdal.
Niemniej jednak przestępcy aspirowali do bycia częścią zbiorowości i fundowali budowy synagog oraz innych obiektów. Członkowie wspólnoty byli podzieleni. Część uważała, że przyjmowanie darowizn to skryte przyzwalanie na wykorzystywanie kobiet. Innym nie przeszkadzało korzystanie z „brudnych” pieniędzy.

Z czasem odium społeczne zaczęło dosięgać rajfurów. Bojkotowano ich: nie wpuszczano do teatru, później synagogi, a wreszcie zaczęto odmawiać pochówku na żydowskim cmentarzu. Zuchwałość sutenerów nie miała jednak granic i w końcu doprowadziła ich do upadku.
Rachel Lieberman przez 5 lat była prostytutką. Dzięki uzbieranym oszczędnościom udało jej się otworzyć sklep z antykami. Dawni „opiekunowie” stale nękali kobietę, nie chcąc dopuścić, by stała się niezależną, przedsiębiorczą businesswoman. Zdesperowana Lieberman skontaktowała się z inspektorem policji federalnej w Buenos Aires – Julio Alsogaray. Słyszała o nim, że jako jeden z niewielu nie bierze łapówek od mafii.

Rzeczywiście ten przedstawiciel władzy był wolny od korupcji, a dodatkowo od dawna szukał sposobu, by zniszczyć Cwi Migdal. Lieberman opowiedziała o wszystkich układach w kartelu. Jej zeznania pozwoliły po długim procesie, w 1930 roku zamknąć 108 członków grupy. Niestety już rok później przestępcy odwołali się od surowych wyroków i większość z nich została uwolniona.

Takie posunięcie władz spotkało się z oburzeniem. By pozbyć się problemu, jakiś czas potem setki sutenerów deportowano do Urugwaju. Niestety na przestrzeni lat powoli, jeden po drugim zaczęli wracać.
Recenzje GTA V
Alien_12 • 2013-09-19, 18:04
Rockstar, twórcy GTA V, powiedzieli, że bardzo ich cieszy ponad 2000 pozytywnych recenzji, jakie otrzymali w e-mailach z Polski.
- To niesamowite - powiedział przedstawiciel firmy - według wyników sprzedaży sprzedaliśmy tam tylko 3 kopie gry...
Najlepszy komentarz (106 piw)
Alien_12 • 2013-09-19, 18:15
redted napisał/a:

chcesz powiedzieć ze tylko ja kupiłem? ...zawsze sie w cos k**a wpi**rdole


Ty i jeszcze jakichś dwóch innych frajerów
Płatna droga
Vof • 2013-09-19, 12:29
Urzędnik sprzedał drogę...

500 złotych za dojazd do swojego domu. To nie absurd to prawda. Absurd , który ma miejsce we wsi Jarosławki koło Maszewa. A wszystko przez błąd urzędnika. Kobieta płaci, ale konflikt narasta, o czym na własnej skórze przekonała się nasza ekipa, która została zaatakowana przez syna właściciela drogi.


Przez błąd urzędnika, kobieta płaci 500 zł miesięcznie za dostęp do drogi prowadzącej do jej domu.

500 metrów betonowych płyt, a po obu stronach pole. Tylko tędy można dotrzeć do domu Haliny Idziaszek . Gdyby nie ta droga kobieta byłaby odcięta od świata. Problem w tym, że od prawie roku to droga prywatna, za którą musi płacić.

"Postawiona byłam pod ściana, i żeby uniknąć tych konfliktów a było ich nie mało po drodze, po prostu zgodziłam się i zapłaciłam za użytkowanie tej drogi"

Patowa sytuacja ciągnie się od stycznia. To skutek pomyłki jednego z pracowników Agencji Nieruchomości Rolnych. Jego przełożony tłumaczy, że to jednorazowa wpadka, bo w papierach drogi nie było i to zmyliło urzędnika.

"Na pewno był to błąd, który nie pozostawiamy samemu sobie - nie zostawiamy tego problemu pani, która w tym wszystkim jest najbardziej poszkodowana."

Dlatego Agencja chce odkupić feralną drogę, ale jest problem - bo jedna ze stron nie chce sprzedać drogi. Jest za to biznes, bo co miesiąc pani Halina płacić właścicielowi 500 zł. Gdy chcieliśmy z nim porozmawiać ich syn zaatakował naszą ekipę. Skończyło się na zniszczeniu telewizyjnego sprzętu i interwencji policji.

Agresji obawia się także Halina Idziaszek. Ale bardziej obawia się że że to ona - przez lata będzie płacić i to dosłownie za urzędniczy błąd. Spór o drogę trafił już do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Jeśli Kolegium nie przyzna racji urzędnikom z Agencji sprawa trafi do sądu.

źródło: tvp.pl/szczecin/aktualnosci/wiadomosci/urzednik-sprzedal-droge/12043807
Najlepszy komentarz (71 piw)
BongMan • 2013-09-19, 13:33
Powinni zwrócić babce cały hajs + zadośćuczynienie, ale nie z państwowych pieniędzy, tylko z majątku tego chuja urzędasa, który się "pomylił". Jak nie ma, to sprzedać jego dom i wszystkie rzeczy. Jak dalej mało to zmusić jego i jego rodzinę do prostytucji. Jak dalej mało, to ubić i posprzedawać organy. Po takiej akcji już żadna biurwa nie miałaby odwagi się "pomylić". Powinni chuje zacząć odpowiadać ze swoje decyzje i błędy.

PS: Jak pracowałem w Holandii, to wyjebali typa z roboty, bo postawił skrzynkę z owocami na ziemi, a nie można, bo ziemia brudna. A u nas już nie raz się zdarzało urzędas swoim partactwem spierdolił człowiekowi życie, a dalej pracuje.
Coś jest chyba, kurwa, nie tak...
Sprzedam dziecko!
JSK2012 • 2013-08-10, 18:15
Ogłoszonko:)

Troszkę stare,ale może sie spodoba:)

Najlepszy komentarz (78 piw)
McMenel • 2013-08-10, 18:20
I co w związku z tym ?? Lepiej żeby oddała do adopcji za kasę aniżeli dziecko wylądowało w domu dziecka. Wiecie jak bardzo pojebane są procedury adopcyjne w tym kraju?? Gdzie za granicą takie coś to norma. Kobieta w ciąży decyduje się na oddanie dziecka a para która chce adoptować opłaca szpital, wspomaga finansowo. Tylko nie kurwa w Polsce tym szambie.