Świątecznie przy piwku ze szwagrem, który opowiedział mi oto tą historię, a dokładniej opowiedziała mu to jego koleżanka z pracy, która była główna bohaterką, a że Ania to osoba raczej bez pohamowania, skrępowania i niskim poziomem wstydu historia ujrzała światło dzienne.
Ania udała się z mężem na przedświąteczne zakupy. Kolejki w chuj, wiadomo. Od pewnego czasu Ani bardzo chciało się kupę, a że kobiety mają coś z tym, że w miejscach publicznych nie walą klopów, Ania postanowiła powstrzymać to do domu. Stojąc w kolejce do kasy z ostatnimi zakupami parcie czuła nieziemskie, sraka prawie wypływała ze stringów. Po zapłaceniu biegusiem ulotniła się na parking, gdzie w samochodzie czekał już mąż. Ania szybko wsiadła i powiedziała tylko " Wieź mnie do domu bo się zaraz zesram" ... Odzew był zerowy. Być może dlatego, że Ania pojebała auta i obok niej zamiast męża siedział obcy facet... W tej niezręcznej sytuacji Ania wybiegła z auta i jakimś cudem znalazła swojego męża w ich aucie. Mu nie tłumacząc za dużo oznajmiła tylko, że kurwa zapomniała toreb z zakupami, jednak pan w poprzednim aucie okazał się tak miły, iż prędziutko pobiegł za delikwentką i zwrócił zakupy lekko się uśmiechając
Historia nie zmyślona, także nie ma co się produkować z oponowaniem. Jedynie imię zostało przeze mnie wymyślone, gdyż nie obchodziło mnie zupełnie jakie nosi naprawdę.
Po jej usłyszeniu zaryłem o podłogę ze śmiechu, wyobrażając sobie siebie w samochodzie nawiedzonym przez panią, mającą wielki problem w gaciach.