#zatrzymanie
Nagranie z kamery zainstalowanej w radiowozie. Policjant zatrzymujący Cadillaca do kontroli nieoczekiwanie otrzymał 3 strzały od kierowcy pojazdu. Dwa z nich trafiły w kamizelkę kuloodporną, trzeci zahaczył o czoło. Policjant przeżył i obecnie znajduje się w szpitalu.
Brawurowa akcja straży miejskiej w Toruniu
Dzisiaj(20.04.2013) około godziny 14:30 w Toruniu Strażnicy Miejscy blisko Rynku Staromiejskiego szukali rozrywki , okładając niewinnego człowieka , który szedł na dworzec główny by wrócić do Żony . Jeden ze strażników w okularach ( na filmie video widać wyraźnie twarz ) wskoczył nogami na poszkodowanego , który leżał już na ziemi . Nie chciał się wylegitymować gdyż jak twierdzi : ,, nie brał Pan udziału w zatrzymaniu '' Poszkodowany miał tak zaciśnięte nadgarstki kajdankami , że aż ręce zrobiły się sine.. w samochodzie potraktowali człowieka jak zwierze... Policja była wzywana 3 razy i za każdym razem nie pojawiła się gdyż byli na meczu... za To pojawił się kolejny Patrol Straży Miejskiej łącznie było 9 Strażników. Z Jednego nagrania usłyszycie wypowiedź młodej kobiety , która chciała pozostać anonimowo ,usłyszała rozmowę strażników że jak oni się teraz wytłumaczą przełożonemu , że tak potraktowali człowieka , który szedł sobie spokojnie na dworzec i został okładany niewinnie... Nagranie Wyjaśnia Wszystko
Co tu dużo gadać... Porażające zatrzymanie
Poprawione.
Widać, że żydzi w Ameryce żądzą się własnymi prawami.
A od siebie:
Ten chuj z rudą brodą i pejsami też mnie raz zatrzymał i wezwał state trooperów. No ale ja tam jakieś tam przewinienia, a nie jak tych ludzi tylko za robienie zdjęć.
Jakiś rok temu mierzył z broni do swojej żony na stacji benzynowej i od tamtej pory policja stanowa nie chce już z nim tak współpracować.
Świński chuj mu w pejsatą mordę.
Jak ktoś nie zna angielskiego to nie ma po co oglądać.
to jest Pan Kazimierz, ja się na jego muzyce wychowałem a Ty go nazywasz "jakiś Kazik"?
podpadłeś
Sam zatrzymał wandala, który mu groził i zbił szybę w sklepie. Wezwano policję, ale na patrol trzeba było czekać 1,5 godziny, choć komisariat jest kilometr dalej. Napastnik sytuację wykorzystał i w tym czasie uciekł. - Straciłem zaufanie do policji - mówi poznański przedsiębiorca.
W czwartek pijany klient chciał sprzedać w jednym z komisów przy ul. Święty Marcin telefon komórkowy. Za wszelką cenę. Groził sprzedawcy pobiciem i śmiercią. W końcu wpadł w szał i wybił szybę w drzwiach sklepu.
Właściciel natychmiast rzucił się w pogoń za wandalem.
- To był impuls. Zobaczyłem, że się oddala, ktoś krzyknął "Goń go!". On stanął w miejscu i krzyknął "Chcesz się bić?". Wtedy złapałem go i rzuciłem na chodnik – wspomina Krzysztof Ochmański.
Kiedy właściciel komisu przytrzymywał napastnika, inna osoba wezwała policję.
- Pierwszy telefon był o 13:35, kolejny o 13:58. Po pół godzinie mężczyzna wyrwał się i uciekł. Straciłem zaufanie do policji – mówi Ochmański.
Policjanci przybyli na miejsce po półtorej godziny, choć z najbliższego komisariatu mieli zaledwie 900 metrów. Tę drogę można pokonać piechotą w około 7 minut.
Jak to możliwe, że trzeba było czekać tak długo?
– W czasie zgłoszenia patrole były zajęte innymi interwencjami, których nie można było przerwać – tłumaczy Iwona Liszczyńska z zespołu prasowego wielkopolskiej policji.
W tej chwili policja ustala, czy w tej sprawie nie dało się jednak szybciej interweniować i kto ewentualnie zawinił: dyspozytor czy funkcjonariusz.
– Tak długi czas oczekiwania nie powinien mieć miejsca. Naszym celem jest interweniowanie w takich sprawach w ciągu 10 minut od zgłoszenia. Ustalamy, czy któryś z funkcjonariuszy nie popełnił błędu lub zaniedbania. Jeśli tak się stało, zostaną wobec niego wyciągnięte konsekwencje – przekonuje Liszczyńska.
Sprawcę napaści udało się zatrzymać dopiero w poniedziałek. Mężczyźnie postawiono już zarzuty uszkodzenia mienia i gróźb karalnych.
Po przesłuchaniu został zwolniony do domu.
Długie oczekiwanie na przyjazd patrolu policji w Poznaniu to nie jednostkowy przypadek. Przekonał się o tym Krzysztof Krawiec. Wandale zniszczyli drewniany płot z ogródka piwnego przy jego pubie. Jak mówi, połamane płotki leżały na całym skrzyżowaniu ulic Mickiewicza i Słowackiego oraz za metalowym ogrodzenie po drugiej stronie ulicy.
- Zadzwoniłem na policję o godzinie 8.30. Policjanci pojawili się dopiero po 15.00. Przeproszono mnie, że trwało to tak długo. Usłyszałem, że to błąd dyżurnego. To zniechęca do zgłaszania takich spraw – mówi Krawiec.
Średni czas interwencji policji w Poznaniu to 11 minut i 49 sekund.
tvn24.pl/wiadomosci-poznan,43/zlapal-wandala-na-policje-czekal-poltore...
Mógł nie mówić nic o wandalu, tylko powiedzieć ze grupa młodzieży pije piwo i pali skręty, to w 5min by się zjawili