18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (3) Soft (4) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 18:23
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 21:16
📌 Powodzie w Polsce - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 21:44

#życiorys

Przeszukanie
BongMan • 2013-12-21, 15:18
Stirlitz przeczesywał szufladę Bormanna w poszukiwaniu informacji. Znalazł gruby notatnik i zaczął go przeglądać. Każdą kartkę zdobiły jednak tylko szkice... tyłków.
- Rzyciorys - pomyślał Strilitz.
Najlepszy komentarz (69 piw)
Qwik5 • 2013-12-21, 15:26
Stirlitz przeczesywał szufladę Bongmana w poszukiwaniu informacji. Znalazł gruby notatnik i zaczął go przeglądać. Każdą kartkę zdobiły jednak tylko szkice... sucharów.
- Rzyciorys - pomyślał Strilitz.
Witold Kieżun
rolinka • 2013-07-31, 12:42

Zapewne widzieliście już zwiastun pełnometrażowego filmu fabularnego o Powstaniu Warszawskim (jeśli nie tu jest link: sadistic.pl/powstanie-warszawskie-w-kolorze-vt218522.htm?highlight=pow... Zwróćcie jednak uwagę na postać, która pojawia się w 41 sekundzie tego filmu. To Witold Kieżun pseudonim Wypad - żołnierz AK, uczestnik powstania warszawskiego, odznaczony już podczas walk Krzyżem Virtuti Militari. Sytuacja w której pojawia się w filmie ma miejsce chwilę po zdobyciu Komendy policji niemieckiej na Krakowskim Przedmieściu. W czasie powstania samodzielnie wziął do niewoli 14 jeńców niemieckich (przy czym pozyskał 14 karabinów oraz 2000 sztuk amunicji).



Po powstaniu uciekł z niemieckiego transportu wiozącego żołnierzy-powstańców do obozów jenieckich. Następnie został aresztowany przez NKWD i wywieziony przez Syberię do sowieckiego łagru w Turkmenistanie, na obrzeżu pustyni Kara-kum. Tam prawie zmarł, zapadając na kolejno na zapalenie płuc, tyfus, dystrofię, świnkę, świerzb oraz beri-beri. W stanie skrajnego wyczerpania, na mocy amnestii zostaje zwolniony z obozu w 1946 roku. Później jeszcze aresztowano go w kraju przez UB a następnie zwolniono na dobre.

I teraz best part.

Po wyjściu z więzienia "Wypad" robi studia prawnicze na UJ, które kończy w 1949. Zaczyna pracę w NBP. W 1964 robi doktorat. W 1969 habilitację. W 1975 zostaje profesorem. W 1980 wyjeżdża za granicę, żeby wykładać zarządzanie w Filadelfii i Montrealu. Z ramienia ONZ jest wysłany do Burundii w Afryce aby stworzyć administrację państwową. W międzyczasie publikuje ponad 20 książek! Obecnie prof. Kieżun ma 91 lat i jest aktywnym profesorem w Akademia Leona Koźmińskiego.



Życiorys tego człowieka wystarczyłby nie na jeden, ale kilka filmów akcji. I jak przyglądam się temu człowiekowi, to mam dwie refleksje: 1) Przedwojenne materiały są dużo, dużo lepszej jakości niż dzisiejsze. 2) Nie ma takiego doła, z którego nie można się podnieść 3) Czy naprawdę mam prawo mieć jakąkolwiek wymówkę, do tego, żeby sobie w życiu odpuszczać?

Zainteresowanych życiorysem prof. Kieżuna odsyłam tutaj (to pierwsza część, kolejne mozecie znaleźć na YT):



P.S.
Materiał napisał i podesłał mi kolega na Fejsie, ale jest na tyle ciekawy, że postanowiłam podzielić się ze światem.
Currliculum Vitae
FANTOMAS • 2013-07-19, 11:55
Kierownik jak się patrzy
Najlepszy komentarz (198 piw)
wolfisko • 2013-07-19, 12:28
Brak wykształcenia, czy elementarnej wiedzy na temat wysyłania aplikacji, to nie powód żeby się z kogoś śmiać.
Widać, że ktoś chce zarobić, pracować a nie siedzieć na bezrobociu i pierdzieć w stołek.
Jeśli komuś zależy na pracy, to ją w końcu znajdzie.
Marian "Bubel" Bublewicz
hajnel • 2013-03-27, 22:52
Witajcie drodzy sadole !

Kilka tygodni temu dodałem post ( sadistic.pl/szybka-jazda-samochodem-vt184249.htm ) w dziale "dokumentalne" który, ku mojej uciesze, nie został przez was pominięty. Lecz martwi mnie jedna rzecz. Mianowicie jako człowiek młody, ledwo co zgodnie z prawem mogący kupić sobie browara w lidlu zauważyłem że moi rówieśnicy nie interesują się sportem motorowym a w szczególności jego historią w naszym kraju. Chcę przedstawić osobom twierdzącym że u nas, w Polsce, nie ma i nie było sportu motorowego, Pana Mariana Bublewicza. Jak widać na przykładnie tego wspaniałego człowieka że my też przy odrobinie szczęścia mogliśmy mieć swojego Sebastiana Loeba, Carlosa Sainza, Colina McRae czy Richarda Burnsa.



Marian Bublewicz urodził się 25 sierpnia 1950 roku w Olsztynie, zmarł 20 lutego 1993 roku w Lądku Zdroju. Jest uważany za najlepszego polskiego kierowcę rajdowego przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Cieszył się ogromnym uznaniem i sympatią tysięcy polaków. Zmarł z powodu obrażeń odniesionych w wypadku na trasie Zimowego Rajdu Dolnośląskiego. Startował wtedy z przynależnym mistrzowi numerem 1, w poprzednich edycjach tego rajdu triumfował siedem razy z rzędu. Dzięki charyzmie i pasji, z jaką traktował to co robił, pozostał wzorem dla wielu młodych kierowców rajdowych oraz kibiców którzy pośmiertnie, w plebiscycie miesiecznika "Auto Moto i Sport", nadali mu tytuł Najlepszego Polskiego Kierowcy Rajdowego XX wieku.



Wicemistrz Europy 1992, sześciokrotny mistrz Polski, w tym czterokrotnie pod rząd (1983, 1987, 1989, 1990, 1991, 1992). Łacznie (wliczając tytuły w klasach) "Bubel" wygrywał mistrzostwa polski 20 razy. W 1993 r. Miedzynarodowa Federacja Sportu Samochodowego FIA opublikowała prestiżową listę najlepszych kierowców rajdowych świata, Marian Bublewicz zajął 31 miejsce.
W 1991 roku powołał do życia pierwszy w Polsce profesjonalny zespół rajdowy Malboro Rally Team Poland.

Mariana Bublewicza cechowała ogromna pracowitość, cierpliwość i staranność w przygotowaniach do każdego rajdu. W odróżnieniu od innych kierowców dużo trenował co w tamtych czasach nie było tak oczywiste jak dziś. Przez długie lata był zmuszony sam finansować swoją życiową pasję. Na życie zarabiał prowadząc serwis samochodów osobowych. Początkowo jego serwis nie był dużą firmą lecz na początku 1993 roku zatrudniał już ponad 50 osób.

Był pogodnym, szlachetnym i skromnym człowiekiem, o trudnym do zapomnienia, ujmującym uśmiechu.

Jego śmierć spowodowała całkowitą zmianę standardów bezpieczeństwa obowiązujących na trasach rajdowych. Przez brak samochodu ratownictwa medycznego, którego nie zapewnił organizator rajdu, ciężko rannego Mariana Bublewicza wyciągnęli z wraku (w wiekszości gołymi rękoma!) kibice i strażacy ochotnicy którzy nie byli wystarczająco wyposażeni w sprzęt medyczny.

Drzewo w które uderzył "Bubel" zostało ścięte, kibice zrobili z niego krzyż. W miejscu wypadku postawiono pamiątkowy kamień, przy którym zawsze palą się znicze.

Jeżeli ktoś chciałby na własne oczy obejrzeć miejsce wypadku i przejechać się kawałkiem tego feralnego odcinka specjalnego to jest to droga wojewódzka nr 390 Kamieniec Ząbkowicki - Lądek Zdrój.



A tu jeszcze małe videło znalezione w sieci :

Artur Szpilka
grall2 • 2012-06-02, 15:57
Takie tam o Szpili

Enjoy.
Najlepszy komentarz (20 piw)
Plewin94 • 2012-06-02, 17:17
MA ambicje, ma charakter, ma talent!
Nie stawiajcie go na straconej pozycji.
Artur powodzenia dzisiaj!
I drodzy ludzie pamiętajcie to Polak, nasz zawodnik wspierajmy go, a nie wieszajmy na nim psy jak to z góry jest robione na każdym zawodniku, jeżeli podwinie mu się noga czy coś.
0-2 lata - wtedy blacharka nie wyróżnia się jeszcze. Jak każde dziecko ryczy, robi w pampersy. Mamusia ani tatuś nie wiedzą jeszcze, jakie ziółko sobie hodują i nieszczęście na starość.

2-5 lat - Blacharka powoli wchodzi w swoją skórę. Jest lekko pusta bo chodzi w sukniach i szpilkach mamy. Już zaczyna głupio gadać. Śpi z misiem i wykazuje różne inne dewiacje.

5 - 10 lat - Do szpilek dochodzi szminka mamy i jej tani dezodorant. Blaszana osobowość krystalizuje się. Blacharka pozuje przed lustrem i udaje damę. Tudzież aktorkę, piosenkarkę.

10 - 15 lat - pierwsze symptomy zagrożenia blachą. W głowie pusto, gra na komputerach i ogłasza się w internetowych randkach, dodając sobie lat. Zaczyna się wymiana sms-ów z chłopakami z beemek.

15 - 20 lat - Blacharska inicjacja. Zaczynają się imprezy, wystrzyżeni chłopcy w dresach i bunt mamy. Blachara ma to gdzieś i pyskuje. Już kombinuje jak zwiać z domu. Naciąga starych na różowe sweterki i kozaczki w ćwiekach. Eksperymentuje z fryzurą na balejaż albo pasemka. Chłopaków naciąga na doładowanie karty. Potrafi im napisać 200 sms-ów dziennie. Ale chłopaki stawiają warunki. Coś za coś. Wtedy blacharki przed wcześnie wchodzą w dorosłość.

20 - 25 lat - Rozkwit blacharzego żywota. Imprezy, chłopaki, komórki, drinki i beemki. Blacharki żyją wypasem, kulem, odlotem, jazdą i masakrą. Najbardziej pechowe zachodzą w macierzyństwo i tu się kończą. Bardziej fartowne hulają, a jak się malują rano to sobie nucą "już dosyć świat nie jest zły" albo "niezła dżaga z ciebie jest’’" albo "ciógewer" z pomarańczy, czy tam mandarynki. Blaszki nie idą na studia tylko do chłopaków z beemek. Razem imprezują w knajpach albo jarają dżointy. Noszą mini oraz eksponują swą cielesność. Na bieżąco rozładowują wygolonych chłopaków. Chłopaki w PIT-ach wykazują zerowy dochód. Mieszkają z mamami i pucują chrom w swych 21-letnich furach, które nazywają kolubrynami. Poprzez sms-y dogadują się ze swoim towarzystwem, gdzie w weekend szykuje się dobra impra. Na imprę szykują się 3 do 5 godzin. Pasemka, włoski, szpileczki, szmineczka. Niezapomniane przejażdżki nocne beemkami. Szał i okrzyki. Mają świat u stóp.

25 - 30 lat - krzywa życiowa spada. Przeważnie pojawiają się dzieci bez tatusiów. Młode mamusie nie są atrakcyjne dla łysych z beemek na imprezy. Dzieci podrzucane są babciom, blachy wdychają ostatni łyk wolności i nocnego luzu. Piją więcej niż kiedyś, głownie po to, by zatopić codzienność. Wypierają je młodsze blachy. By sprostać konkurencji nieletnich jeszcze bardziej się ćwiekują, tatuują i idą w ostre kolory. Są łatwiejsze. Szukają męża i opiekuna. Rzadko, bo rzadko ale którąś przygarnie zmywak z Dublina. Te mają szczęście.

30 - 40 lat - Blacha rdzewieje. Blachary tyją, borykając się z coraz większymi problemami z kasą. Okupują ośrodki pomocy społecznej. Wyłudzają różne zasiłki. Unikają pracy, bo "gwieździe" nie przystoi stać za ladą. Byłe blachary spotykają się w soboty we własnym gronie. Piją za resztki zapomogi i narzekają na swoje wtopione życie. Mało której trafi się nowy facet, który je jako tako ustawi. W swoim środowisku traktowane są z pogardą. Jeszcze spotykają się z mężczyznami, ale coraz to gorszego gatunku. Dostają kurzych łapek i cellulitu. Ich świetność się kończy. Zauważcie - blachary, by zrekompensować swoim dzieciom porażkę na starcie, nadają im wyszukane imiona - Andżelika, Lukrecja, Julia, Marika. Chcą im w ten sposób zrekompensować przegrane dzieciństwo i "wyposażyć" je na przyszłość. Synowie przegranych blachar to Keviny, Oskary, Adriany, a głównie Patryki. Kolejne porcje kiczu, bo imiona są z cyklu beznadziejnych.

40 -50 lat - To już dramat samotnych matek blachar. Pojawiają się problemy, bo dzieci dojrzewają. Dzieci są krnąbrne jak mamy w młodości. Nie ma za co żyć, a wydatki rosną. Nisko wykwalifikowane blachy, przegrywają nawet walkę o posadę sklepowej. Chodzą do opieki i tam wrzeszczą o zapomogę, wyżywając się na urzędniczkach. Blachary gorzknieją i rośnie w nich agresja. Córki blachar zamieniają się w.... blachary. Synowie zaś biorą sterydy i golą się na łyso. Wchodzą w konflikt z prawem. W tym wieku blachary przeklinają swoje rówieśniczki, dawne, nijakie, sztywne szare myszki, które teraz mają niezasłużenie mężów z pozycją i we flauszowych płaszczach i wypastowanych butach. W ich myśleniu to skrajna niesprawiedliwość. Przecież ja byłam ładniejsza od tej gęsi i co mnie spotkało, a co ją?!

50 - 60 lat - Blachara w TV widzi premiera albo prezydenta. Wyzywa ich od najgorszych, bo myśli, że przez nich ma tak źle. Nazywa ich złodziejami i zdrajcami. Na randkach internetowych próbuje znaleźć mena, myśląc, że ktoś nabierze się na jej krzywą gadkę i na nick "mokra19". Pojawi się czasem jeden i drugi. Przyjedzie z Siedlec, popatrzy, wykorzysta i... zniknie bez śladu.

60 i więcej lat - Wolę nie pisać, bo to prawdziwa trauma. Życie wiekowej blachy to już prawdziwa trauma i męka. Stara blaszka jest zmierzła, dokuczliwa, pyskata i wredna. Nawraca się i zaczyna chodzić do kościoła. Przeistaczają się w najbardziej betonowe dewoty. Są teraz strażniczkami moralności, piętnują młodych, obgadują ludzi, wytykają im złe prowadzenie się. Są oburzone obyczajowością młodych. Mają ostatnią szansę aby zabrylować - w procesjach.

Ten tekst ma być przestrogą dla młodych panien. Wasza młodość, uroda, gładka skóra, nie są wieczne. Pracujcie nad sobą, bo inaczej skończycie marnie jak te blaszki opisane. Sam miałem żonę (dokładnie trzecia) o nieprawdopodobnej urodzie. Była boska i prześliczna. Dziś na ulicy woła ode mnie 2 złote, by jej dać na wino, bo chce zabić kolejny beznadziejny wieczór.

A czemu tak skończyła? Bo myślała, że będzie piękna wiecznie. A w głowie miała blachę. Jak większość z was. Tak, że nie upodobniajcie się do takich jak Doda czy Agnieszki Wagner, bo się ośmieszycie.
Najlepszy komentarz (22 piw)
BongMan • 2012-05-26, 15:31
Hesbollah napisał/a:

Nie muszę tego czytać, by stwierdzić, że BongMan jest kretynem. Tak po prostu.


Chcesz pohejtować i zgarnąć parę piwek?