Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Jeśli ten pan z taką łatwością odrzuca dogmaty chrześcijańskie, kierując się jak sam mówi logiką, to w takim razie jak może być pewnym, że nie ma życia pozagrobowego? Jakie ma na to dowody, że życia pozagrobowego nie ma? Śmieszne.
Człowiek zbyt często o śmierci nie myśli, boi się jej i próbuje sobie ją jakoś oswoić - i stąd wiara w życie po śmierci z całym jego metafizycznym dobrodziejstwem. Na tej pierwotnej obawie żerują religie, które oferują swoim wyznawcom zbawienie i przetrwanie po fizycznym zgonie.
Jeżeli nadal nie dostrzegasz absurdu koncepcji życia po śmierci to pomyśl na chwilę o szympansach (tak, dobrze przeczytałeś - tych włochatych naczelnych z Afryki ).
Z szympansami dzieli nas 99% DNA i z biologicznego punktu widzenia są one "prawie ludźmi", ale jakoś nie myślimy nigdy o szympansich świętych, szympansim mesjaszu czy szympansich duszach wędrujących po śmierci do szympansiego nieba ... Nie myślimy tak dlatego, ponieważ samo w sobie jest to kuriozalne i niepoważne. Zapominamy jednak, że sami również jesteśmy zwierzętami i niczym -poza stopniem złożoności mózgów - się od nich nie różnimy.
I tutaj dochodzimy do sedna sprawy: nie musimy sobie racjonalizować faktu śmierci szympansa, bo nas on gówno obchodzi, ale musimy wierzyć w nieśmiertelność naszej własnej duszy , ponieważ cholernie boimy się umrzeć.
Ot, cała filozofia.
Skoro wg. chrześcijan, Bóg interweniuje na Ziemii a interwencję można sobie ,,wymodlić", dlaczego chronił Hitlera przed śmiercią? Dlaczego kilka razy Hitler dzięki niesamowitemu szczęściu uniknął śmierci? Gdzie ten ,,palec boży"? Skoro tak się martwił o Izraelitów i serią cudów wyprowadzał z ,,domu niewoli" to teraz mu się odwidziało? Między innymi ta sytuacja, ale i wiele innych jest argumentem za tym, że nawet jeżeli ,,coś" jest to ma nas głęboko w dupie .
Jeśli ten pan z taką łatwością odrzuca dogmaty chrześcijańskie, kierując się jak sam mówi logiką, to w takim razie jak może być pewnym, że nie ma życia pozagrobowego? Jakie ma na to dowody, że życia pozagrobowego nie ma? Śmieszne.
Takie same jak na to że życie pozagrobowe jest
Wiele ostatnio tematów religijnych, aż robi się to męczące.
CHCESZ ZNAĆ PRAWDĘ? ZACZNIJ MYŚLEĆ
A jeśli dalej wierzysz w boga itd to znaczy że jesteś intelektualnie nie zdolny do racjonalnego myślenia. Masz pecha. Życie.
Ludzie są różni, ty jesteś tym słabszym.
Nawet nie potrafisz sam za siebie myśleć, przeanalizować rzeczy które ciebie dotyczą. Ślepo wierzysz we wszystko co ci mówią inni; jesteś obrazą dla ludzkiego intelektu.
Człowiek zbyt często o śmierci nie myśli, boi się jej i próbuje sobie ją jakoś oswoić - i stąd wiara w życie po śmierci z całym jego metafizycznym dobrodziejstwem. Na tej pierwotnej obawie żerują religie, które oferują swoim wyznawcom zbawienie i przetrwanie po fizycznym zgonie.
Jeżeli nadal nie dostrzegasz absurdu koncepcji życia po śmierci to pomyśl na chwilę o szympansach (tak, dobrze przeczytałeś - tych włochatych naczelnych z Afryki ).
Z szympansami dzieli nas 99% DNA i z biologicznego punktu widzenia są one "prawie ludźmi", ale jakoś nie myślimy nigdy o szympansich świętych, szympansim mesjaszu czy szympansich duszach wędrujących po śmierci do szympansiego nieba ... Nie myślimy tak dlatego, ponieważ samo w sobie jest to kuriozalne i niepoważne. Zapominamy jednak, że sami również jesteśmy zwierzętami i niczym -poza stopniem złożoności mózgów - się od nich nie różnimy.
I tutaj dochodzimy do sedna sprawy: nie musimy sobie racjonalizować faktu śmierci szympansa, bo nas on gówno obchodzi, ale musimy wierzyć w nieśmiertelność naszej własnej duszy , ponieważ cholernie boimy się umrzeć.
Ot, cała filozofia.
Skąd wiesz że nie ma życia pozagrobowego? Umarłeś i ożyłeś? To co jest po śmierci nie wie nikt. Na razie wiemy tylko co to jest śmierć kliniczna ( nawet nie do końca ), ale nie wiemy czy to jest ta sama śmierć co ta po której się człowiek nie budzi. Śmierć kliniczna może być ta sama co zwykła a może to być tylko zaburzenie świadomości nikt tego nie wie bo póki co naukowcy nie opanowali ludzkiego mózgu na 100%. Nie wypowiadaj się co jest po śmierci bo jest to tylko hipoteza a takich hipotez jest tyle co ziarenek piasku na całym świecie. To co się dzieje po śmierci możemy się tylko domyślać.
A dlaczego mamy bać się śmierci? W większości przypadków przychodzi niespodziewanie, czasami nawet i we śnie, no i jeśli coś się z nami dzieje doznajemy szoku i nie wiemy co się dzieje więc nie myślimy "o ho to już śmierć!". Boimy się tego co po niej będzie, nawet osoby głęboko wierzące boją się tego co będzie po śmierci bo nikt tego nie wie. Ateiści także boją się śmierci nawet jeśli wierzą w nicość, bo boją się nicości.
Jeśli ten pan z taką łatwością odrzuca dogmaty chrześcijańskie, kierując się jak sam mówi logiką, to w takim razie jak może być pewnym, że nie ma życia pozagrobowego? Jakie ma na to dowody, że życia pozagrobowego nie ma? Śmieszne.
Tam jest blad w tlumaczeniu. Russell nie mowi "Nie" gdy jest pytanie o zycie pozagrobowe tylko że "nikt sie nigdy nie dowie". Mowi "no one will ever known" albo cos w tym stylu. Poza tym sposob wypowiedzi tego pana jest swietnym przykladem dla wszystkich ateistow i agnostykow. Spokoj, opanowanie i pewnosc tego co sie mowi, bez agresji itp.
Skąd wiesz że nie ma życia pozagrobowego? Umarłeś i ożyłeś? To co jest po śmierci nie wie nikt.
Patrzysz na śmieć przez pryzmat jakiejś mitologii (zapewne katolickiej) podczas gdy śmierć jest po prostu nazwą momentu w którym następuje zatrzymanie procesów życiowych. Żadnego ducha w maszynie.
Na razie wiemy tylko co to jest śmierć kliniczna ( nawet nie do końca ), ale nie wiemy czy to jest ta sama śmierć co ta po której się człowiek nie budzi. Śmierć kliniczna może być ta sama co zwykła a może to być tylko zaburzenie świadomości nikt tego nie wie bo póki co naukowcy nie opanowali ludzkiego mózgu na 100%.
Sam nie wiesz co piszesz... Śmierć jest momentem zatrzymania procesów życiowych i raczej się po niej człowiek nie budzi. A jeśli nastąpi śmierć kliniczna i denat okaże się nie do końca martwy to znaczy, że lekarze popełnili błąd bo facet nie wykitował. I nie ma kilku rodzajów śmierci (że po jednej się budzisz, a po drugiej nie).
Jeżeli pijesz do jakichś wizji, które doświadczają ludzie, którzy zostali odratowani po zatrzymaniu akcji serca to wiedz, że jest to efekt niedotlenienia mózgu i nie nic wspólnego z duszą.
Nie wypowiadaj się co jest po śmierci bo jest to tylko hipoteza a takich hipotez jest tyle co ziarenek piasku na całym świecie. To co się dzieje po śmierci możemy się tylko domyślać.
Ale jaka hipoteza? O czym Ty w ogóle piszesz?
Zrównujesz jakieś bajania szamanów z naukową wizją rzeczywistości i traktujesz owe bajania jako hipotezy? Nie rozśmieszaj mnie...
A dlaczego mamy bać się śmierci? W większości przypadków przychodzi niespodziewanie, czasami nawet i we śnie, no i jeśli coś się z nami dzieje doznajemy szoku i nie wiemy co się dzieje więc nie myślimy "o ho to już śmierć!". Boimy się tego co po niej będzie, nawet osoby głęboko wierzące boją się tego co będzie po śmierci bo nikt tego nie wie.
Tutaj rozchodzi się o znacznie głębszy, pierwotny strach przed śmiercią - śmiercią jako czymś co czyni nasze życie nieważnym, bo kończy je i obraca w nicość. Ludzie nie przywykli do myślenia o swojej egzystencji jako czymś skończonym, mającym określony w czasie i przestrzeni kres i boją się tego. Nawet jeśli nie mówią o tym głośno czy nie zdają sobie z tego sprawy - to w nich siedzi. Strach przed nieistnieniem, światem-beze-mnie.
Ateiści także boją się śmierci nawet jeśli wierzą w nicość, bo boją się nicości.
Bullshit. Nie mów za innych, a szczególnie wtedy gdy nie potrafisz przestawić się na - i tu wybacz mi ten ton wyższości- bardziej racjonalny sposób myślenia.
Mnie przykładowo niepokoi perspektywa fizycznego cierpienia, które najprawdopodobniej przyjdzie w chwili śmierci lub niedługo przed nią. Nie uśmiecha mnie się również ta niemoc, bo najprawdopodobniej będę wówczas robił pod siebie i śliniąc się patrzył tępo w sufit szpitalnej sali.
Nie boję się jednak tego co będzie PO śmierci, bo w moim przekonaniu nie będzie nic. Ziemia dalej będzie okrążała Słońce, a jedyną zmianą będzie brak na niej jednego małpiszona.
Taaaak, zaraz po skończeniu fazy gimbazy człowiek nabiera rozumu, który starcza na całe życie
jo p... ale mondre
Lepiej podjąć decyzję "między 15 a 18 rokiem życia" SAMEMU, niż mając 4 - 7 lat jak ma to miejsce w środowisku gorliwie wierzących, które narzuca dzieciom daną wizję świata zanim jeszcze te zdążą cokolwiek zrozumieć.
Jeżeli chcesz kogokolwiek przekonywać, nie porównuj ludzi do szympansów. Z jakiegoś powodu to my potrafimy myśleć abstrakcyjnie, mówić, planować, budować cywilizacje i nic się nie zmieniło na przestrzeni tak wielu lat i pewnie na przestrzeni wielu lat nic się nie zmieni.
Właśnie dlatego porównałem ludzi do szympansów, bo różnica jest z jednej strony bardzo duża, a z drugiej wydaje się iluzoryczna.
Dorobiliśmy się Wagnera, Arystotelesa, Michała Anioła i Einsteina, ale wciąż jesteśmy takimi samymi ludźmi jak 200.000 lat temu i nadal przynależymy do świata zwierząt. Jesteśmy łysymi małpami, które uroiły sobie, że mogą przetrwać własną śmierć, bo twórca wszechrzeczy stworzył nas na swój obraz i podobieństwo.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów