Pamiętam jak byłem mały to mnie uczyli, że drzewa dają nam tlen, rozumiem, że ktoś wycina sobie spruchniałe drzewo bo grozi zawaleniem ale to co się dzieje we wrocławiu to już przesada !!! Co Wy na to ludziska??
#zatrucie
Pamiętam jak byłem mały to mnie uczyli, że drzewa dają nam tlen, rozumiem, że ktoś wycina sobie spruchniałe drzewo bo grozi zawaleniem ale to co się dzieje we wrocławiu to już przesada !!! Co Wy na to ludziska??
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
W przedszkolu w Poznaniu u 27 osób, 25 przedszkolaków i 2 osób z obsługi kuchennej, stwierdzono salmonellę. Dyrektor placówki natychmiast podjął odpowiednie kroki i interweniował w tej przykrej sprawie - natychmiast zwolnił dyscyplinarnie 2 pracowników za podjadanie...
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis
Powinna być rozdawana za darmo w miejscach publicznych. W ilościach nieograniczonych.
Niech się debile trują i zdychają, pomocy medycznej żadnej dostać nie powinni- nikt im tego do ryja pchać nie pakował.
Przeraża mnie ilość osób zażywających te gówna. Mogłaby się drastycznie zmniejszyć.
Pracowałem na stanowisku, gdzie myło się wychodzące z gotowania kraby. Myło się je ze szlamu i innego gówna, a potem układało w skrzynkach. Musiały być całe, bo szły do pakowania. Jak nie miał jednego ze szczypiec, wywalało się. Kraby wychodziły z gotowania i aż parowały, zwłaszcza przy polaniu zimną wodą z węża. Od takich oparów nietrudno było się porzygać. Niejeden rzygał, niejednego pogotowie zabrało. Ja raczej byłem odporny, ale tego dnia sobie od czasu do czasu podjadłem trochę krabowego mięsa z odpadniętych szczypiec. Musiałem trafić na nieświeże, bo w pewnym momencie mnie zebrało na rzyganie. Kurde, jak, gdzie? Fabryka, high risk, sterylnie musi być i w ogóle. Pierwsza fala - poczułem jakby mi coś pękało w klatce piersiowej, ale powstrzymałem bełta w żołądku. Pędzę do kibla, wyrzygałem się, ale nikomu się nie pucuję bo oznacza to 3 dni przymusowego wolnego. Wracam na stanowisko, robię kilka minut i nadchodzi druga fala. Teraz wiem, że nie powstrzymam. Biegnę pod schody, gdzie akurat nie łapie kamera i spaw na glebę. Przezroczysty, bo wszystko co - że tak powiem - materialne, już wyrzygane. Biorę wiadro z chemią do czyszczenia i zalewam pawia. Chwilę schodzi po schodach jakiś Angol, wącha i pyta:
- Co tu tak jebie?
- W tej fabryce wszystko jebie.
Wracam do roboty, czuję że nadchodzi kolejna fala. Tym razem zawczasu pędzę do kibla i mijam managera, Anglika. Widzi moją minę i kolor skóry na twarzy i pyta:
- What's wrong?
- Vomi... - nie zdążyłem dokończyć, wpadłem do kibla i bełt. Za każdym razem czułem jakby mnie rozrywało. Wychodzę, a manager czeka na mnie już ze szklanką wody i mówi, że niestety ale muszę iść do domu na 3 dni. No trudno, wychodzę. Na wyjściu mijam managera Polaka, choć bardziej pasuje powiedzieć - polaczka. Typka, którego w życiu prywatnym nikt nie szanuje ani nie poważa, dlatego nadrabia w robocie, bo to jedyne miejsce gdzie może poczuć się ważny, gdzie ktoś go słucha i się z nim liczy (bo musi). Uwielbia dręczyć swoich rodaków i jest na maxa złośliwy i wredny. Przedstawiam mu sytuację a on, siląc się żałośnie na jak najgroźniejszą minę, mówi do mnie głosem sfochowanym do potęgi:
- Hrm! No super! Teraz masz 3 dni wolnego! Może ty zmień pracę?!
Olewam pajaca i idę dalej. Przede mną długa droga. Na autobus, potem autobusem i jeszcze raz z buta. Idę i co kilkadziesiąt metrów rzygam. No, właściwie próbuję rzygać, bo już nie mam czym, ale mnie szarpie jak skurwysyn. Idę, z naprzeciwka dwóch gości w białych koszulach, spodniach od garnituru i jakimiś identyfikatorami. Zaczepiają mnie i pytają, czy mam chwilę żeby z nimi porozmawiać. Już mnie zginało do kolejnego bełta, zdążyłem rzucić okiem na identyfikator i dostrzec napis "Mormon", po czym zgięty w pół puściłem pawia rycząc przy tym jak niedźwiedź.
- Przepraszam, nie mogę teraz - wyjaśniłem, choć po ich minach wywnioskowałem, że doskonale mnie rozumieją. Kilka minut i kilka bełtów dalej dotarłem na przystanek. Po drodze kupiłem wodę, bo od tego rzygania aż mi się gorąco zrobiło. Piję i rzygam na zmianę. Dotarłem do autobusu, wsiadłem i jadę. Była zima, ja ubrany ciepło, leje się ze mnie strumieniami, na twarzy jestem nie blady, tylko biały i rzygam. Rzygam do plecaka, który trzymam na kolanach. Ludzie z autobusu totalnie mają wyjebane, żadnych krzywych spojrzeń, żadnych debilnych uwag. Wysiadłem z autobusu i niczym pies szczynami, oznaczyłem najbliższy murek pawiem. Dwie starsze panie zapytały, czy wszystko w porządku i czy mają wezwać pogotowie.
- Karawan mi wezwijcie a nie ambjulans! - odpowiedziałem po polsku, po czym dodałem po angielsku, że nie trzeba i dziękuję bardzo, aczkolwiek nie byłem tego pewien bo od rzygania tyle razy mnie kurewsko zaczęła boleć klatka piersiowa, gardło, miałem problemy z oddychaniem i nie mogłem śliny przełknąć. Ale chuj tam. Dotarłem do hotelu, w którym mieszkałem. Rozebrałem się i jebłem na łóżko z myślą, że nie zamykam drzwi żeby trupa znaleźli od razu a nie po tygodniu czy chuj wie kiedy. Padłem i obudziłem się po 4 godzinach. Przeszło bez śladu.
I epilog.
Później, dużo później, pracowałem w innej fabryce. Poznałem tam starszego gościa, który pracował w krabach, kiedy manager-polaczek (Zbysiu, powiedzmy), dopiero zaczynał robotę. Opowiedziałem mu powyższą historię, a on zdziwiony:
- I Zbysiu aż się do ciebie czepiał? Przecież jak on zaczynał to non stop rzygał, wszyscy się śmiali z niego.
Psa powinno się przyrządzać w 180 stopniach, inaczej ryzykujesz zatrucie pokarmowe.
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis
W kilka dni po ceremonii zaślubin 19 letnia żona zmarła. Podobno zatruła się starymi jajami.
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis
Duszności, osłabienie organizmu, obrzęki w płucach - to skutki zażycia pastylek zwanych dopalaczami przez młodych ludzi z Krefeld. Lekarze stwierdzili u nich bardzo poważne uszkodzenia serca (to te chuje mają serce?) - czekają ich przeszczepy.
Lekarze szpitala Helios-Klinik w Krefeld byli zaszokowani, w jak ciężkim stanie troje młodych pacjentów zgłosiło się do szpitala. Okazało się, że dopalacze, jakie zażywali przed weekendowym rajdem po klubach, wywołały u nich poważne uszkodzenia serca. Po zapytaniach, skierowanych przez lekarzy do szpitali w całych Niemczech, okazało się, że kardiolodzy stwierdzili ogółem 37 podobnych przypadków. Informacje nadchodzące ze szpitali w ubiegłych tygodniach pozwalają przypuszczać, że poszkodowanych w ten sposób osób jest jeszcze więcej.
Troje pacjentów z Krefeld jest w wieku od 19 do 23 lat. U każdego z nich wystąpiły te same objawy: trudności z oddychaniem, dramatyczny spadek kondycji fizycznej i obrzęki. Stan ich był tak ciężki, że trafili do szpitala. Żaden z pacjentów nie miał wcześniej żadnych schorzeń kardiologicznych. Teraz mają ciężkie uszkodzenia serca, jak zaznacza prof. Heinrich Klues, ordynator oddziału kardiologicznego szpitala w Krefeld. W trakcie obszernych wywiadów lekarze stwierdzili jeden wspólny element u trojga pacjentów: zażywali pastylki lub inhalowali proszek, który miał działanie dopalacza. Bez uczucia zmęczenia mieli bawić się przez całą noc.
Nieodwracalne uszkodzenia
Lekarze podkreślają, że szczególne jest to, iż poważnemu uszkodzeniu uległo całe serce, które ma znacznie powiększone obydwie komory i obniżoną skurczliwość. Mięśnie serca są zatrute toksynami (toksyczna kardiomyopatia).
Jakie substancje, czy mieszanki substancji, miały tak destrukcyjne działanie, tego lekarze nie potrafią jeszcze powiedzieć. U trojga pacjentów w Krefeld stwierdzono śladową obecność amfetamin i kofeiny. W jednym przypadku, w którym dodatkowo wystąpił zawał serca, stwierdzono także ślady zażywania kokainy. Jak potwierdziła rzeczniczka kliniki w rozmowie z Deutsche Welle, dwoje pacjentów szpitala w Krefeld czekają przypuszczalnie za 2-3 lata przeszczepy serca.
Poszkodowani w całych Niemczech
Sprawa nabiera takiego zasięgu, że zainteresowało się nią tymczasem Niemieckie Towarzystwo Kardiologiczne. Podobne przypadki odnotowali bowiem także kardiolodzy w Hamburgu, Hanowerze, Monastyrze, w zagłębiu Ruhry, Kolonii, Eschweiler, Stuttgarcie, Biberach, Augsburgu, Monachium, Eisenach, Meiningen, Eisleben, Halle, Brandenburgii, Berlinie i Dreźnie.
Kardiomyopatia jest schorzeniem mięśnia sercowego zakłócającym mechaniczne funkcjonowanie całego narządu. Jej objawami są duszności, spadek kondycji i obrzęki nóg. Z reguły schorzenie to występuje w następstwie infekcji, zaburzeń metabolizmu czy innych chorób serca czy odziedziczonych genów, oraz w wyniku długoletniego nadużywania alkoholu i lekarstw.
Wielki browar dla twórcy dopalaczy za każdego upierdolonego hitlerowca
Wielki browar dla twórcy dopalaczy za każdego upierdolonego hitlerowca
Zdaje mi się, że dużo ich już nie upierdolą, mało który staruszek używa takich specyfików
I jeśli znajdziecie, nawet po wyrzuceniu nie warto z niego korzystać, bo produkty jej przemiany materii i tak mogą zaszkodzić.
Zdjęcie pochodzi z internetu
- Szczere wyrazy współczucia, wydawnictwo już poprawiło te błędy!
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis
- Jesteśmy przeszczęśliwi! Tomek, jak się obudził, chciał wyjść z łóżka, gdy zobaczył, że naprzeciwko niego jest monitor u innego pacjenta. Tomek myślał, że czeka na niego komputer. A to monitor pokazujący funkcje życiowe.
No patrz, niespodzianka kurwa.
Jak zacznie mówić to pewnie walnie tekstem:
"No to gdzie ten komp? Ten kolo obok już swój dostał"
Źródłó: Gazeta.pl
Generalnie wkurwia mnie cała ta popelina i nagonka w okół dzieciaka. Tyle ciekawych rzeczy się na świecie dzieje (jak choćby katastrofa samolotu pasażerskiego w prowincji Heilngjang w Chinach czy rozjechanie dziekana bydgoskiego uniwersytetu przez pijanego kierowce, ale dzieciaczek jest bohater, bo można zagrać na serduszkach milionów matek polek. A w dupie z tym - pilnujcie gowniarzy i uczcie co mozna do mordy wkladac a czego nie. A jak sami nie wiecie - czytanie książek nie boli.
Jedyny pozytyw akcji z Tomeczkiem, to może troszkę poprawi się sytuacja z przeszczepami choć zaraz pojawi się drugi medal - "a nie bedziemy gościa ratować, podpisał oświadczenie woli to będą dzisiaj płucka na obiad"
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów