Kosmiczne megastruktury to hipotetyczne konstrukcje, które mogłyby zostać zbudowane przez wysoko rozwinięte cywilizacje. Jednym z ciekawszych typów megastruktury jest koncepcja pierścieniowych światów w przestrzeni kosmicznej.
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Dzisiaj 13:51
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Dzisiaj 5:23
#fantastyka
W 1817 roku Julian Ursyn Niemcewicz napisał jedno z pierwszych polskich opowiadań z dziedziny fantastyki. Co bardziej interesujące, ten wybitny polski pisarz przestrzegał w swoim opowiadaniu „Moszkopolis. Rok 3333, czyli sen niesłychany” przed żydowskim zagrożeniem.
Tematem opowiadania był los Polski, nad którą Żydzi zdobyli władzę.
Najpierw jednak przybliżmy pokrótce postać Juliana Niemcewicza - autora powieści.
Julian Ursyn Niemcewicz urodził się w 1757 roku. Po ukończeniu Korpusu Kadetów, był pisarzem i tłumaczem. Zwiedził wiele krajów Europy Zachodniej. Podobnie jak wielu innych twórców oświecenia, należał do masonerii. W historii Polski zapisał się jako współautor Konstytucji 3 maja, współpracownik Komisji Edukacji Narodowej, przewodniczący Towarzystwa do Ksiąg Elementarnych, redaktor „Gazety Narodowej i Obcej”. W wyniku Targowicy znalazł się poza granicami, na emigracji przygotowywał Insurekcję Kościuszkowską. W trakcie powstania narodowego został ranny w bitwie pod Maciejowicami, i schwytany przez Rosjan, którzy osadzili go w Twierdzy Pietropawłowskiej w Petersburgu. Po zwolnieniu wyemigrował do USA. Po powrocie do kraju pełnił funkcje sekretarza senatu w Księstwie Warszawskim i Królestwie Kongresowym. W czasie powstania listopadowego zajmował się ujawnieniem zdobytych przez powstańców archiwów tajnej rosyjskiej policji na inwigilującej Polaków. Po upadku powstania ponownie emigrował do Francji.
Opowiadanie Niemcewicza, napisane w 1817 roku, dotyczy podróży w przyszłość, do Warszawy roku 3333. Warszawa, która w opowiadanium jest miastem żydowskim – nędzną, brudną, nie cywilizowaną, zabobonną, zapadłą wiocha, zamieszkałą przez brudnych, chciwych, śmierdzących i nieuczciwych Żydów.
W opowiadaniu Niemcewicza, Polska od tysiąca lat znajduje się pod żydowską okupacją. Żydzi „nie orężem (…) podbili Polskę, lecz (…) podstępami, przekupstwem”. Początkiem podboju Polski było zatrudnienie Żydów w administracji, sprzedaż Żydom polskiej ziemi. Dzięki skorumpowaniu władz, Żydzi zyskali nienależne im przywileje. Knowaniom żydowskim nic nie stanęło na drodze, i Żydzi przejęli całą władze. Po przejęciu władzy nastąpiła olbrzymia migracja Żydów do Polski.
Mając władzę, Żydzi wymordowali większość Polaków, własność pomordowanych przejęli. Resztki ocalałej arystokracji stały się robotnikami u Żydów. ( w książce są wzmianki o rodzinach Zamojskich czy Radziwiłłów, którzy zmuszeni byli do pracy w rolnictwie lub prostych rzemiosł - przypis ode mnie ) Ocalali z zagłady chrześcijanie pod żydowską władzą nie mogli mieć żadnej własności. Większość instytucji publicznych była nie dostępna dla chrześcijan. Żydzi wprowadzili przepisy oparte na Talmudzie, za ich nieprzestrzeganie chrześcijanie są sadystycznie karani.
W opowiadaniu Niemcewicza wszelkie aryjskie budynki i cała aryjska sztuka zostały zniszczone przez Żydów. Przejęciu władzy i zniszczeniu kultury materialnej chrześcijan towarzyszyło zdziczenie kultury. Wyznacznikiem kultury żydowskiej był brak talentu twórców, i brzydota aktorek. W popkulturze żydowskiej „wyszydzano najświętsze tajemnice wiary żydowskiej” – celem takich działań było utrzymanie wzgardy „dla religii katolickiej”.
W swoim opowiadaniu Niemcewicz nieustannie opisywał Żydów jako brudasów, łapowników i okrutników. Pisarz Żydówkom wypominał niemoralność i złośliwość. Niemcewicz stwierdził, że typowymi zachowaniami Żydów były „pokątne rozmowy, zawiść i szepty.
W ramach ciekawostki napiszę, że autorowi w pewnym stopniu udało się przewidzieć przyszłość, bowiem Żydzi w Moszkopolis na co dzień nie posługują się jidysz, czyli standardowym językiem Żydów w całej Europie aż do II Wojny Światowej, a hebrajskim, który aż do rozpoczęcia osadnictwa Żydów w Ziemi Świętej w XX wieku, był językiem wyłącznie modlitewnym.
Prosiłnym, by nie wrzucać tego Historii i Dokumentu.
Tematem opowiadania był los Polski, nad którą Żydzi zdobyli władzę.
Najpierw jednak przybliżmy pokrótce postać Juliana Niemcewicza - autora powieści.
Julian Ursyn Niemcewicz urodził się w 1757 roku. Po ukończeniu Korpusu Kadetów, był pisarzem i tłumaczem. Zwiedził wiele krajów Europy Zachodniej. Podobnie jak wielu innych twórców oświecenia, należał do masonerii. W historii Polski zapisał się jako współautor Konstytucji 3 maja, współpracownik Komisji Edukacji Narodowej, przewodniczący Towarzystwa do Ksiąg Elementarnych, redaktor „Gazety Narodowej i Obcej”. W wyniku Targowicy znalazł się poza granicami, na emigracji przygotowywał Insurekcję Kościuszkowską. W trakcie powstania narodowego został ranny w bitwie pod Maciejowicami, i schwytany przez Rosjan, którzy osadzili go w Twierdzy Pietropawłowskiej w Petersburgu. Po zwolnieniu wyemigrował do USA. Po powrocie do kraju pełnił funkcje sekretarza senatu w Księstwie Warszawskim i Królestwie Kongresowym. W czasie powstania listopadowego zajmował się ujawnieniem zdobytych przez powstańców archiwów tajnej rosyjskiej policji na inwigilującej Polaków. Po upadku powstania ponownie emigrował do Francji.
Opowiadanie Niemcewicza, napisane w 1817 roku, dotyczy podróży w przyszłość, do Warszawy roku 3333. Warszawa, która w opowiadanium jest miastem żydowskim – nędzną, brudną, nie cywilizowaną, zabobonną, zapadłą wiocha, zamieszkałą przez brudnych, chciwych, śmierdzących i nieuczciwych Żydów.
W opowiadaniu Niemcewicza, Polska od tysiąca lat znajduje się pod żydowską okupacją. Żydzi „nie orężem (…) podbili Polskę, lecz (…) podstępami, przekupstwem”. Początkiem podboju Polski było zatrudnienie Żydów w administracji, sprzedaż Żydom polskiej ziemi. Dzięki skorumpowaniu władz, Żydzi zyskali nienależne im przywileje. Knowaniom żydowskim nic nie stanęło na drodze, i Żydzi przejęli całą władze. Po przejęciu władzy nastąpiła olbrzymia migracja Żydów do Polski.
Mając władzę, Żydzi wymordowali większość Polaków, własność pomordowanych przejęli. Resztki ocalałej arystokracji stały się robotnikami u Żydów. ( w książce są wzmianki o rodzinach Zamojskich czy Radziwiłłów, którzy zmuszeni byli do pracy w rolnictwie lub prostych rzemiosł - przypis ode mnie ) Ocalali z zagłady chrześcijanie pod żydowską władzą nie mogli mieć żadnej własności. Większość instytucji publicznych była nie dostępna dla chrześcijan. Żydzi wprowadzili przepisy oparte na Talmudzie, za ich nieprzestrzeganie chrześcijanie są sadystycznie karani.
W opowiadaniu Niemcewicza wszelkie aryjskie budynki i cała aryjska sztuka zostały zniszczone przez Żydów. Przejęciu władzy i zniszczeniu kultury materialnej chrześcijan towarzyszyło zdziczenie kultury. Wyznacznikiem kultury żydowskiej był brak talentu twórców, i brzydota aktorek. W popkulturze żydowskiej „wyszydzano najświętsze tajemnice wiary żydowskiej” – celem takich działań było utrzymanie wzgardy „dla religii katolickiej”.
W swoim opowiadaniu Niemcewicz nieustannie opisywał Żydów jako brudasów, łapowników i okrutników. Pisarz Żydówkom wypominał niemoralność i złośliwość. Niemcewicz stwierdził, że typowymi zachowaniami Żydów były „pokątne rozmowy, zawiść i szepty.
W ramach ciekawostki napiszę, że autorowi w pewnym stopniu udało się przewidzieć przyszłość, bowiem Żydzi w Moszkopolis na co dzień nie posługują się jidysz, czyli standardowym językiem Żydów w całej Europie aż do II Wojny Światowej, a hebrajskim, który aż do rozpoczęcia osadnictwa Żydów w Ziemi Świętej w XX wieku, był językiem wyłącznie modlitewnym.
Prosiłnym, by nie wrzucać tego Historii i Dokumentu.
istnieje magiczne miejsce
Kiedy polecono mi "Metro 2033" myślałem, że będzie to typowa literatura rozrywkowa. Ot "from zero to hero", trochę bardziej mrocznie, idź tu idź tam, przynieś przedmiot wykonaj misję itp. W miarę czytania zaczynało do mnie docierać, że dostałem coś więcej. Powieść, która wykracza poza czystą rozrywkę. Zacząłem notować skojarzenia i gry literackie, które udało mi się wyłapać i tak powstał poniższy film. Mam nadzieję, że uda mi się czymś zaskoczyć fanów "Metra 2033"
Czytał ktoś Kroniki Czarnej Kompanii?
Klasyka fantastyki, łączna objętość jakieś 4300 stron chyba. Świetnie się czyta. Jak na razie za mną już Czarna Kompania, Cień w ukryciu i Biała Róża czyli wszystkie Księgi Północy, wkrótce będę miał Księgi Południa. A co sadyści sądzę o tym klasyku?
Klasyka fantastyki, łączna objętość jakieś 4300 stron chyba. Świetnie się czyta. Jak na razie za mną już Czarna Kompania, Cień w ukryciu i Biała Róża czyli wszystkie Księgi Północy, wkrótce będę miał Księgi Południa. A co sadyści sądzę o tym klasyku?
Otóż, drodzy sadole, nadszedł dzień przeze mnie długo wyczekiwany, mianowicie ogłoszono premierę nowej książki Andrzeja Sapkowskiego. Postanowiłem się z Wami podzielić ową nowiną, jako że uważam pana Sapkowskiego za jednego z lepszych polskich nowożytnych pisarzy, a i tematyka jego książek może przypaść użytkownikom sadistic.pl do gustu (jeżeli są wśród nas tacy, którzy ich nie znają, w co nie wątpię i gorąco zachęcam do lektury). Koniec pierdolenia, oto konkrety - materiał podjebany z kawerna.pl
---
Nowa powieść Andrzeja Sapkowskiego WIEDŹMIN - SEZON BURZ.
Miło nam poinformować, że wkrótce trafi do księgarń nowa powieść Andrzeja Sapkowskiego WIEDŹMIN. SEZON BURZ.
Oto nowy Sapkowski i nowy wiedźmin. Mistrz polskiej fantastyki znowu zaskakuje. „Sezon burz” nie opowiada bowiem o młodzieńczych latach białowłosego zabójcy potworów ani o jego losach po zakończniu sagi*.
(*oryginalny artykuł zawiera w tym miejscu spojler na temat zakończenia sagi, w trosce o przyszłych czytelników pozwoliłem sobie go usunąć)
MAMY JUŻ PIERWSZY FRAGMENT KSIĄŻKI!
PREMIERA 6 LISTOPADA!
„Nigdy nie mów nigdy!” W powieści pojawiają się osoby doskonale czytelnikom znane, jak wierny druh Geralta – bard i poeta Jaskier – oraz jego ukochana, zwodnicza czarodziejka Yennefer, ale na scenę wkraczają też dosłownie i w przenośni postaci z zupełnie innych bajek. Ludzie, nieludzie i magiczną sztuką wyhodowane bestie. Opowieść zaczyna się wedle reguł gatunku: od trzęsienia ziemi, a potem napięcie rośnie. Wiedźmin stacza morderczą walkę z drapieżnikiem, który żyje tylko po to, żeby zabijać, wdaje się w bójkę z rosłymi, niezbyt sympatycznymi strażniczkami miejskimi, staje przed sądem, traci swe słynne miecze i przeżywa burzliwy romans z rudowłosą pięknością, zwaną Koral. A w tle toczą się królewskie i czarodziejskie intrygi. Pobrzmiewają pioruny i szaleją burze. I tak przez 404 strony porywającej lektury.
WIEDŹMIN. SEZON BURZ to w wiedźmińskiej historii rzecz osobna, nie prapoczątek i nie kontynuacja. Jak pisze Autor: Opowieść trwa. Historia nie kończy się nigdy…
---
Miejmy nadzieję, że "Sezon Burz" będzie trzymał poziom, do jakiego Sapek przyzwyczaił czytelników w "Sadze o Wiedźminie" i "Trylogii Husyckiej", ponieważ w moim skromnym odczuciu jego ostatnia pełnowymiarowa powieść ("Żmija") była słabiutka jak cholera, chociaż i tak biła na głowę niektórych polskich fantastów (których z nazwiska nie wymienię, żeby nie wywoływać bólu dupy u ludzi którzy się ze mną nie zgodzą). Link do kawałka pierwszego rozdziału "Sezonu Burz" macie tutaj .
---
Nowa powieść Andrzeja Sapkowskiego WIEDŹMIN - SEZON BURZ.
Miło nam poinformować, że wkrótce trafi do księgarń nowa powieść Andrzeja Sapkowskiego WIEDŹMIN. SEZON BURZ.
Oto nowy Sapkowski i nowy wiedźmin. Mistrz polskiej fantastyki znowu zaskakuje. „Sezon burz” nie opowiada bowiem o młodzieńczych latach białowłosego zabójcy potworów ani o jego losach po zakończniu sagi*.
(*oryginalny artykuł zawiera w tym miejscu spojler na temat zakończenia sagi, w trosce o przyszłych czytelników pozwoliłem sobie go usunąć)
MAMY JUŻ PIERWSZY FRAGMENT KSIĄŻKI!
PREMIERA 6 LISTOPADA!
„Nigdy nie mów nigdy!” W powieści pojawiają się osoby doskonale czytelnikom znane, jak wierny druh Geralta – bard i poeta Jaskier – oraz jego ukochana, zwodnicza czarodziejka Yennefer, ale na scenę wkraczają też dosłownie i w przenośni postaci z zupełnie innych bajek. Ludzie, nieludzie i magiczną sztuką wyhodowane bestie. Opowieść zaczyna się wedle reguł gatunku: od trzęsienia ziemi, a potem napięcie rośnie. Wiedźmin stacza morderczą walkę z drapieżnikiem, który żyje tylko po to, żeby zabijać, wdaje się w bójkę z rosłymi, niezbyt sympatycznymi strażniczkami miejskimi, staje przed sądem, traci swe słynne miecze i przeżywa burzliwy romans z rudowłosą pięknością, zwaną Koral. A w tle toczą się królewskie i czarodziejskie intrygi. Pobrzmiewają pioruny i szaleją burze. I tak przez 404 strony porywającej lektury.
WIEDŹMIN. SEZON BURZ to w wiedźmińskiej historii rzecz osobna, nie prapoczątek i nie kontynuacja. Jak pisze Autor: Opowieść trwa. Historia nie kończy się nigdy…
---
Miejmy nadzieję, że "Sezon Burz" będzie trzymał poziom, do jakiego Sapek przyzwyczaił czytelników w "Sadze o Wiedźminie" i "Trylogii Husyckiej", ponieważ w moim skromnym odczuciu jego ostatnia pełnowymiarowa powieść ("Żmija") była słabiutka jak cholera, chociaż i tak biła na głowę niektórych polskich fantastów (których z nazwiska nie wymienię, żeby nie wywoływać bólu dupy u ludzi którzy się ze mną nie zgodzą). Link do kawałka pierwszego rozdziału "Sezonu Burz" macie tutaj .
Warszawa, rok 2257
Zaczynało się ściemniać. Wiatr szalał poza oszklonymi ścianami drapacza chmur w centrum Warszawy. Profesor Konieczyn, jeden z najwybitniejszych współczesnych fizyków, zebrał w auli Centrum Naukowej Jedności – ośrodka, który powstał przeszło sto lat temu całą armię znamienitych osobistości. Miał zamiar zaprezentować pierwszą udaną próbę podróży w czasie. Sto dwudzieste trzecie piętro tonęło w ciemności, wkrótce miało zacząć się to spektakularne wydarzenie. Od czasu do czasu, błysk piorunów, przypominał o potędze nieokiełzanej natury. Na sali zebrali się premierzy i prezydenci najpotężniejszych mocarstw z Przewodniczącym Chińskiej Partii Komunistycznej na czele. Nie mogło go zabraknąć, Polska wszak była częścią ichniego państwa od prawie pięćdziesięciu lat. To właśnie Przewodniczący zauważył pewien nietakt, ze strony Polskiego profesora.
-Czy nie można by uciszyć tej burzy? – Zapytał po chińsku, znudzonym głosem, lecz profesor bez problemu zrozumiał jego słowa. Od pięćdziesięciu lat, każdy „Polak”, znał chiński.
-Oczywiście, oczywiście. Proszę wybaczyć mi ten niuans. Już się tym zajmuję.
Za pomocą niewielkiego przycisku na pilocie, ustawił pogodę bardziej normatywną. Burza po chwili ustała, a słońce leniwie wisiało na czystym, błękitnym niebie. Polskim niebie, pomyślał profesor. Całe pomieszczenie nagle lepiej oświetlone, odsłoniło olbrzymią maszynerię. Zebrani na trybunach naukowcy, wojskowi i przywódcy jednak nie zareagowali w żaden sposób, czekając cierpliwie na pokaz. Chiński przewodniczący odchrząknął, po czym naukowiec zaczął prezentację.
-Jak zapewne wiecie, największym problemem, który spędzał sen z powiek największym technokratom, ba, całym technopolis, od około wieku są teleportacja i podróże w czasie. Wciąż pracuję nad tym pierwszym. – Po auli przetoczył się nerwowy chichot. – Natomiast to drugie, jest o wiele prostsze niż się wszystkim wydawało.
Gwałtowne protesty, sprzeciwy, wokół zapanował gwar. Tak zachowywali się przedstawiciele najlepszych kadr badawczych dwudziestego trzeciego wieku.
-Czy pan chce umniejszyć naszą pracę? – Warknął młody naukowiec z Doliny Krzemowej.
-Ależ skądże. Nie, zupełnie nie o to mi chodzi. – Profesor uśmiechnął się z przekąsem, po czym kontynuował. – Wyobraźcie sobie rzekę. Jest regularna, ma zabetonowane brzegi, woda płynie stałym, odwiecznym, równym tempem. Nie przybiera i nie traci, jej nurt jest równy. A teraz, spójrzcie jak kłoda porusza się względem rzeki. Zauważcie, że jest nieruchoma. Natomiast rzeka, jest w ciągłym ruchu, tak samo jak kłoda. Wykreujmy sobie człowieka, który stoi na takiej kłodzie. Kłoda symbolizuje świat, człowiek nas wszystkich, a rzeka czas. W tej metaforze, można zawrzeć wiele informacji.
Profesor oblizał spierzchnięte wargi. Zawsze był uważany za ekscentryka, jednak jego prace były cenione w wielu krajach. Cóż, we wszystkich pięciu istniejących. Unia obu Ameryk, Państwo Nowego Świtu, jak mówiono na Chińskie imperium, Emiraty Afryki, Niepodległe Państwo Australii oraz Rosja, dziś najmniejszy kraj, któremu dzień za dniem Chińska armia odbierała kolejne terytoria. Gdy więc ogłosił swoje odkrycie, do Warszawy zjechało bardzo wiele person, ze świata nauki i polityki. W tym cały sztab Chińskich wojsk, okupujących ziemie Polskie.
-Zanim przejdę do meritum, dziękuję naszym szanownym władzom za dostarczenie niezbędników do moich badań. – Tu, skłonił się przymilnie chińskim władzom zebranym na sali. – Kontynuując utracony uprzednio wątek, przygotowałem specjalistyczną maszynerię, której działanie, no cóż… Jest dość skomplikowane. Nie będę zadręczał szczegółami i obliczeniami naszej drogiej władzy ludowej, niechaj tym zajmą się naukowcy po prezentacji. Zastanawiałem się, jak najskuteczniej pokazać działanie mojego wynalazku, przyszła mi do głowy pewna książka z przełomu dwudziestego i dwudziestego pierwszego wieku. Chodzi o tak zwany efekt motyla. Zmienię jedną daną w przeszłości by zupełnie inna, niezwiązana z nią uległa zmianie. Przyjrzyjmy się mapie świata. Do 2207 roku, w ty miejscu istniał niewielki, niemal zapomniany kraj. Kraj, o przeszło tysiącletniej kulturze, odrębnym języku, tradycji… Cóż, istniał. Władza, od tamtego czasu tłumi krwawo liczne powstania, pali polską literaturę, niszczy tradycję, profanuje kulturę! – Niespokojne szmery podniosły się w trybunie rządowej. Przewodniczący gestem nakazał zdjąć profesora ze sceny. Ten jednak, dopiero się rozkręcał. – Zalali tandetą, skazili pół globu, doprowadzili do braku surowców naturalnych, nie wynaleźli żadnych alternatyw. Manipulowali, oszukiwali, zabijali.
Gdy strażnicy byli tuż tuż, by uspokoić niegrzecznego badacza, a kto wie, może przymknąć go do obozu koncentracyjnego, aby dostał nauczkę, w jego dłoni błysnął detonator.
-Zaprezentuję wam teraz, efekt hipopotama. Proszę się nie zbliżać, jestem uzbrojony. Czym różni się efekt hipopotama, od efektu motyla? Powiem wam, bando zakutych łbów. Tym, że nie da się podróżować w czasie w sposób konkretny. Nie ma siły we wszechświecie, która kazałaby rzece wpłynąć do źródła. –Widząc, że komunista chce mu przerwać, zgromił go wzrokiem. – Nawet Chiny tego nie dokonają. O czym to ja mówiłem? – Zapytał wyraźnie zdenerwowany profesor. Zaczął się obficie pocić, a jego szare oczy nerwowo biegały po zebranych. – Efekt hipopotama, no tak, oczywiście. A więc, będzie to wyglądało następująco. Ja uruchomię aparaturę. Gdy skończę, będziemy już w przyszłości. Kilka kliknięć z drugą ręką wciąż mocno zaciśniętą na detonatorze, po czym Konieczyn zwrócił się do zebranych.
-Dziękuję bardzo za przybycie. Właśnie przesunęliśmy się w czasie do przodu o piętnaście sekund. Gratuluję wam, pierwszym świadomym podróżnikom w czasie.
-Przecież to nie była prawdziwa podróż w czasie! – Wykrzyknął znów ten sam młodzieniec z Unii obu Ameryk. – Po prostu odczekałeś piętnaście sekund!
-Nie? – Profesor zdawał się czuć gorzej i bardziej niestabilnie z minuty na minutę. – Nie?! – Wybuchnął gromkim śmiechem, a sparaliżowana publika tej tragifarsy patrzyła to na jego twarz, to na detonator. – Przecież czas upłynął. Przenieśliśmy się w przód. Na zakończenie przedstawienia, zaprezentuję wam jeszcze, jak podróżować wstecz. Na przykład, do wolnej Polski.
Gwałtownie obrócił się na pięcie, zakrył ciałem detonator. Strzał z lasera, wystrzelony przez jednego z chińskich ochroniarzy nie zdołał uszkodzić detonatora, a już po chwili, budynek runął. Potężny wybuch zmiótł naukowców, wojskowych i rządzących wraz z profesorem. Nie dało się w żaden sposób przed tym uchronić, ogromna maszyna, którą skonstruował profesor była bowiem jedną wielką bombą. Atak ten, dał znak do największego powstania w dziejach ziemi. Miliony bojowników, w najróżniejszych częściach Imperium Nowego Świtu, ruszyło na barykady. Jednak najzacieklejsze walki toczyły się w Polsce. Kraju, który tracił niepodległość już tyle razy, że kolejne zabory zdawały się być rutyną. A trzeba przyznać, że Polacy walkę mają we krwi.
*Hipopotam, uważany za zwierzę niezwykle spokojne, atakuje tylko, gdy jego terytorium zostanie naruszone. Wtedy, staje się agresywny i walczy z niespotykaną zaciekłością.
Jeżeli ktoś chce więcej to zapraszam facebook.com/MortiSpiritus?fref=tck
Zaczynało się ściemniać. Wiatr szalał poza oszklonymi ścianami drapacza chmur w centrum Warszawy. Profesor Konieczyn, jeden z najwybitniejszych współczesnych fizyków, zebrał w auli Centrum Naukowej Jedności – ośrodka, który powstał przeszło sto lat temu całą armię znamienitych osobistości. Miał zamiar zaprezentować pierwszą udaną próbę podróży w czasie. Sto dwudzieste trzecie piętro tonęło w ciemności, wkrótce miało zacząć się to spektakularne wydarzenie. Od czasu do czasu, błysk piorunów, przypominał o potędze nieokiełzanej natury. Na sali zebrali się premierzy i prezydenci najpotężniejszych mocarstw z Przewodniczącym Chińskiej Partii Komunistycznej na czele. Nie mogło go zabraknąć, Polska wszak była częścią ichniego państwa od prawie pięćdziesięciu lat. To właśnie Przewodniczący zauważył pewien nietakt, ze strony Polskiego profesora.
-Czy nie można by uciszyć tej burzy? – Zapytał po chińsku, znudzonym głosem, lecz profesor bez problemu zrozumiał jego słowa. Od pięćdziesięciu lat, każdy „Polak”, znał chiński.
-Oczywiście, oczywiście. Proszę wybaczyć mi ten niuans. Już się tym zajmuję.
Za pomocą niewielkiego przycisku na pilocie, ustawił pogodę bardziej normatywną. Burza po chwili ustała, a słońce leniwie wisiało na czystym, błękitnym niebie. Polskim niebie, pomyślał profesor. Całe pomieszczenie nagle lepiej oświetlone, odsłoniło olbrzymią maszynerię. Zebrani na trybunach naukowcy, wojskowi i przywódcy jednak nie zareagowali w żaden sposób, czekając cierpliwie na pokaz. Chiński przewodniczący odchrząknął, po czym naukowiec zaczął prezentację.
-Jak zapewne wiecie, największym problemem, który spędzał sen z powiek największym technokratom, ba, całym technopolis, od około wieku są teleportacja i podróże w czasie. Wciąż pracuję nad tym pierwszym. – Po auli przetoczył się nerwowy chichot. – Natomiast to drugie, jest o wiele prostsze niż się wszystkim wydawało.
Gwałtowne protesty, sprzeciwy, wokół zapanował gwar. Tak zachowywali się przedstawiciele najlepszych kadr badawczych dwudziestego trzeciego wieku.
-Czy pan chce umniejszyć naszą pracę? – Warknął młody naukowiec z Doliny Krzemowej.
-Ależ skądże. Nie, zupełnie nie o to mi chodzi. – Profesor uśmiechnął się z przekąsem, po czym kontynuował. – Wyobraźcie sobie rzekę. Jest regularna, ma zabetonowane brzegi, woda płynie stałym, odwiecznym, równym tempem. Nie przybiera i nie traci, jej nurt jest równy. A teraz, spójrzcie jak kłoda porusza się względem rzeki. Zauważcie, że jest nieruchoma. Natomiast rzeka, jest w ciągłym ruchu, tak samo jak kłoda. Wykreujmy sobie człowieka, który stoi na takiej kłodzie. Kłoda symbolizuje świat, człowiek nas wszystkich, a rzeka czas. W tej metaforze, można zawrzeć wiele informacji.
Profesor oblizał spierzchnięte wargi. Zawsze był uważany za ekscentryka, jednak jego prace były cenione w wielu krajach. Cóż, we wszystkich pięciu istniejących. Unia obu Ameryk, Państwo Nowego Świtu, jak mówiono na Chińskie imperium, Emiraty Afryki, Niepodległe Państwo Australii oraz Rosja, dziś najmniejszy kraj, któremu dzień za dniem Chińska armia odbierała kolejne terytoria. Gdy więc ogłosił swoje odkrycie, do Warszawy zjechało bardzo wiele person, ze świata nauki i polityki. W tym cały sztab Chińskich wojsk, okupujących ziemie Polskie.
-Zanim przejdę do meritum, dziękuję naszym szanownym władzom za dostarczenie niezbędników do moich badań. – Tu, skłonił się przymilnie chińskim władzom zebranym na sali. – Kontynuując utracony uprzednio wątek, przygotowałem specjalistyczną maszynerię, której działanie, no cóż… Jest dość skomplikowane. Nie będę zadręczał szczegółami i obliczeniami naszej drogiej władzy ludowej, niechaj tym zajmą się naukowcy po prezentacji. Zastanawiałem się, jak najskuteczniej pokazać działanie mojego wynalazku, przyszła mi do głowy pewna książka z przełomu dwudziestego i dwudziestego pierwszego wieku. Chodzi o tak zwany efekt motyla. Zmienię jedną daną w przeszłości by zupełnie inna, niezwiązana z nią uległa zmianie. Przyjrzyjmy się mapie świata. Do 2207 roku, w ty miejscu istniał niewielki, niemal zapomniany kraj. Kraj, o przeszło tysiącletniej kulturze, odrębnym języku, tradycji… Cóż, istniał. Władza, od tamtego czasu tłumi krwawo liczne powstania, pali polską literaturę, niszczy tradycję, profanuje kulturę! – Niespokojne szmery podniosły się w trybunie rządowej. Przewodniczący gestem nakazał zdjąć profesora ze sceny. Ten jednak, dopiero się rozkręcał. – Zalali tandetą, skazili pół globu, doprowadzili do braku surowców naturalnych, nie wynaleźli żadnych alternatyw. Manipulowali, oszukiwali, zabijali.
Gdy strażnicy byli tuż tuż, by uspokoić niegrzecznego badacza, a kto wie, może przymknąć go do obozu koncentracyjnego, aby dostał nauczkę, w jego dłoni błysnął detonator.
-Zaprezentuję wam teraz, efekt hipopotama. Proszę się nie zbliżać, jestem uzbrojony. Czym różni się efekt hipopotama, od efektu motyla? Powiem wam, bando zakutych łbów. Tym, że nie da się podróżować w czasie w sposób konkretny. Nie ma siły we wszechświecie, która kazałaby rzece wpłynąć do źródła. –Widząc, że komunista chce mu przerwać, zgromił go wzrokiem. – Nawet Chiny tego nie dokonają. O czym to ja mówiłem? – Zapytał wyraźnie zdenerwowany profesor. Zaczął się obficie pocić, a jego szare oczy nerwowo biegały po zebranych. – Efekt hipopotama, no tak, oczywiście. A więc, będzie to wyglądało następująco. Ja uruchomię aparaturę. Gdy skończę, będziemy już w przyszłości. Kilka kliknięć z drugą ręką wciąż mocno zaciśniętą na detonatorze, po czym Konieczyn zwrócił się do zebranych.
-Dziękuję bardzo za przybycie. Właśnie przesunęliśmy się w czasie do przodu o piętnaście sekund. Gratuluję wam, pierwszym świadomym podróżnikom w czasie.
-Przecież to nie była prawdziwa podróż w czasie! – Wykrzyknął znów ten sam młodzieniec z Unii obu Ameryk. – Po prostu odczekałeś piętnaście sekund!
-Nie? – Profesor zdawał się czuć gorzej i bardziej niestabilnie z minuty na minutę. – Nie?! – Wybuchnął gromkim śmiechem, a sparaliżowana publika tej tragifarsy patrzyła to na jego twarz, to na detonator. – Przecież czas upłynął. Przenieśliśmy się w przód. Na zakończenie przedstawienia, zaprezentuję wam jeszcze, jak podróżować wstecz. Na przykład, do wolnej Polski.
Gwałtownie obrócił się na pięcie, zakrył ciałem detonator. Strzał z lasera, wystrzelony przez jednego z chińskich ochroniarzy nie zdołał uszkodzić detonatora, a już po chwili, budynek runął. Potężny wybuch zmiótł naukowców, wojskowych i rządzących wraz z profesorem. Nie dało się w żaden sposób przed tym uchronić, ogromna maszyna, którą skonstruował profesor była bowiem jedną wielką bombą. Atak ten, dał znak do największego powstania w dziejach ziemi. Miliony bojowników, w najróżniejszych częściach Imperium Nowego Świtu, ruszyło na barykady. Jednak najzacieklejsze walki toczyły się w Polsce. Kraju, który tracił niepodległość już tyle razy, że kolejne zabory zdawały się być rutyną. A trzeba przyznać, że Polacy walkę mają we krwi.
*Hipopotam, uważany za zwierzę niezwykle spokojne, atakuje tylko, gdy jego terytorium zostanie naruszone. Wtedy, staje się agresywny i walczy z niespotykaną zaciekłością.
Jeżeli ktoś chce więcej to zapraszam facebook.com/MortiSpiritus?fref=tck
Najlepszy komentarz (29 piw)
Sorin
• 2013-09-05, 23:52
Fajny zbitek tekstu, nie chce mi się czytać.
Witam wszystkich Sadoli w drugim felietonie mojego autorstwa dotyczącego promowania polskiej literatury. Pierwszy, o serii "Samozwaniec" znajdziecie tutaj: sadistic.pl/historia-polski-inaczej-pisana-vt194694.htm . Uważam też, że warto trochę zmienić nutę, bo od wojen, spisków i iluminatów przez kilka poprzednich stron "Dokumentu" niedobrze już się robi.
Dzisiaj chciałbym zwrócić waszą uwagę na jedną z najlepiej napisanych w Europie i być może na świecie serii fantasy. Jest to o tyle ciekawe, że w czasie, kiedy wszyscy się jarają tronami, krukami i smokami, na naszym własnym podwórku mamy pisarza, który stworzył świat porównywalny swoim rozmachem i szczegółowością do samego Tolkiena, a samego Martina zostawiając daleko w tyle.
Panie, panowie, panio-panowie - przed Wami Jarosław Grzędowicz ze swoją sagą "Pan Lodowego Ogrodu"
Nie będę przytaczał fabuły, po krótce tylko dam Wam zarys tego, co znajdziecie na ponad 1000 stron łącznie.
I wątek główny -Czas - przyszłosć niedaleka, grupa nuakowców zostaje wysłana na planetę Midgaard w celu zbadania tamtejszej cywilizacji. Niestety kontakt się urywa, wiec ziemianie wysyłają na misję ratunkową Vuko Drakkainena, który ma z powrotem przywlec naukowców na ziemię.
II wątek główny - Midgaard, pustynie Kierenenu. Młody pretendent do Tygrysiego Tronu, Kai Tohimon Klanu Żurawia jest świadkiem zamachu stanu w swoim królestwie i musi uciekać przed terrorem "Czerownych Wież".
Jaki związek mają te wydarzenia z przybyciem ziemskiej ekipy? W jaki sposób zostaną przywrócone ład i porządek ustanowione przez bogów? I co z tym wszystkim ma wspólnego tytułowy Pan Lodowego Ogrodu? Dowiecie się, jeżeli podniesiecie dupy i zawleczecie je do biblioteki (taki budynek z książkami, które mozna wypożyczać za free), albo do Empiku (oprócz filiżanek, gier na Xboxa i wielopłytowych pakietów Zdzisławy Sośnickiej też znajdziecie tam ksiażki).
Dlaczego ta seria jest godna uwagi? Ano dlatego, że do tej pory za najbardziej złożony świat fantasy uważano ten tolkienowski, ewentualnie przebąkiwano coś o Wiedźminie.
Grzędowicz wyprzedził Sapkowskiego w stworzeniu rzeczywistości, w czasie czytania ma się wrażenie, jakby autor sam był na Midgaardzie i po prostu opisał to, co sam widział. Stworzone zostały na potrzebę książek języki ludów tam występujących. Mają swoją gramatykę, ortografię, a w czwartym tomie zawarty został słowniczek podstawowych wyrażeń - ot taka wisienka na torcie.
Warto również zwrócić uwagę na "pokręconość" świata. Ma się wrażenie, jakby był efektem naćpanego kwasem boga. Zderzenie dwóch cywilizacji. Nowoczesnej ziemskiej, uposażonej we wszystkie nowinki techniczne i antyczno - średniowiecznej na Midgaardzie wspieranej dodatkowo przez magię. Efekt ? Totalny rozpie*dol. Surrealistyczny, momentami wręcz psychodeliczny.
Zatem won od zwłok i shemalów na hardzie i czytać. Czytać ludu, bo warto !
Dzisiaj chciałbym zwrócić waszą uwagę na jedną z najlepiej napisanych w Europie i być może na świecie serii fantasy. Jest to o tyle ciekawe, że w czasie, kiedy wszyscy się jarają tronami, krukami i smokami, na naszym własnym podwórku mamy pisarza, który stworzył świat porównywalny swoim rozmachem i szczegółowością do samego Tolkiena, a samego Martina zostawiając daleko w tyle.
Panie, panowie, panio-panowie - przed Wami Jarosław Grzędowicz ze swoją sagą "Pan Lodowego Ogrodu"
Nie będę przytaczał fabuły, po krótce tylko dam Wam zarys tego, co znajdziecie na ponad 1000 stron łącznie.
I wątek główny -Czas - przyszłosć niedaleka, grupa nuakowców zostaje wysłana na planetę Midgaard w celu zbadania tamtejszej cywilizacji. Niestety kontakt się urywa, wiec ziemianie wysyłają na misję ratunkową Vuko Drakkainena, który ma z powrotem przywlec naukowców na ziemię.
II wątek główny - Midgaard, pustynie Kierenenu. Młody pretendent do Tygrysiego Tronu, Kai Tohimon Klanu Żurawia jest świadkiem zamachu stanu w swoim królestwie i musi uciekać przed terrorem "Czerownych Wież".
Jaki związek mają te wydarzenia z przybyciem ziemskiej ekipy? W jaki sposób zostaną przywrócone ład i porządek ustanowione przez bogów? I co z tym wszystkim ma wspólnego tytułowy Pan Lodowego Ogrodu? Dowiecie się, jeżeli podniesiecie dupy i zawleczecie je do biblioteki (taki budynek z książkami, które mozna wypożyczać za free), albo do Empiku (oprócz filiżanek, gier na Xboxa i wielopłytowych pakietów Zdzisławy Sośnickiej też znajdziecie tam ksiażki).
Dlaczego ta seria jest godna uwagi? Ano dlatego, że do tej pory za najbardziej złożony świat fantasy uważano ten tolkienowski, ewentualnie przebąkiwano coś o Wiedźminie.
Grzędowicz wyprzedził Sapkowskiego w stworzeniu rzeczywistości, w czasie czytania ma się wrażenie, jakby autor sam był na Midgaardzie i po prostu opisał to, co sam widział. Stworzone zostały na potrzebę książek języki ludów tam występujących. Mają swoją gramatykę, ortografię, a w czwartym tomie zawarty został słowniczek podstawowych wyrażeń - ot taka wisienka na torcie.
Warto również zwrócić uwagę na "pokręconość" świata. Ma się wrażenie, jakby był efektem naćpanego kwasem boga. Zderzenie dwóch cywilizacji. Nowoczesnej ziemskiej, uposażonej we wszystkie nowinki techniczne i antyczno - średniowiecznej na Midgaardzie wspieranej dodatkowo przez magię. Efekt ? Totalny rozpie*dol. Surrealistyczny, momentami wręcz psychodeliczny.
Zatem won od zwłok i shemalów na hardzie i czytać. Czytać ludu, bo warto !
W dziale fantastyka i horrory:
Najlepszy komentarz (36 piw)
Un_Nem
• 2013-05-12, 21:35
bo to jest sci-fi i tym podobne. co bedziemy kurwa owijac w bawelne.
Fantasy vs FSci-Fi
Część druga wbija w fotel
Jak było to ch...wo otagowane
Część druga wbija w fotel
Jak było to ch...wo otagowane
Najlepszy komentarz (39 piw)
lapsikoss
• 2012-12-05, 10:08
O kurwa, część druga faktycznie jest kosmiczna.
"Moim małym sukcesem jako mamy, jest to, że moja córeczka sama mówiła innym dzieciom, że Harry Potter jest zły i że obraża Boga" - no rzeczywiście, córeczka wyrośnie na mądre dziecko
"Moim małym sukcesem jako mamy, jest to, że moja córeczka sama mówiła innym dzieciom, że Harry Potter jest zły i że obraża Boga" - no rzeczywiście, córeczka wyrośnie na mądre dziecko
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów