18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (5) Soft (4) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 18:39
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 4:40
🔥 Śmierć na tankowcu - teraz popularne
🔥 Się zagapił - teraz popularne

#islam

źródło pochodzi z euroislam.pl/ .miłego czytania

Komandosi z rosyjskiej policji zabili dwóch islamistów podejrzanych o przygotowywanie zamachu terrorystycznego w Moskwie. Trzeci z niedoszłych zamachowców został aresztowany.

Jak podały w poniedziałek źródła rządowe, obaj terroryści zostali zabici na miejscu w wyniku intensywnej strzelaniny, podczas przygotowanej przez policję zasadzki w mieście Orechowo-Zujewo na zachód od stolicy.

Ranny został jeden komandos; nie było ofiar wśród osób postronnych.

Islamiści planowali atak na nieokreśloną w komunikacie imprezę, w której miała uczestniczyć duża liczba ludzi. Wszyscy trzej przybyli do Rosji przed czterema tygodniami po odbyciu szkolenia w obozie talibów w Pakistanie i byli pod obserwacją policji.

Wkrótce po akcji powiadomiono o niej prezydenta Putina, który oznajmił, że władze rosyjskie „będą kontynuować politykę zera tolerancji wobec terroryzmu”. Siły bezpieczeństwa starają sie aktywnie zwalczać islamistów w Północnym Kaukazie, gdzie usiłują oni zbudować islamskie państwo niezależne od Rosji. Dagestan nad Morzem Kaspijskim to region, któremu przyglądają sie także amerykańscy śledczy, badający powiązania braci Carnajewów, zamachowców z Bostonu, z tamtejszymi dżihadystami.
Najlepszy komentarz (26 piw)
dzorczKlunej • 2013-05-25, 15:01
Za eksterminację brudasów zawsze piwko. Wytłuc ich więcej, żeby na świecie było mniej!
Szwecja i multikulti
Repcak • 2013-05-25, 14:24


Brak komentarza..

A zapomniałem dodać. To nie tak, że jacyś tam politycy niszowi się wypowiedzieli. To politycy SAPu (Szwedzka Socjaldemokratyczna Partia Robotnicza), która jest największą partią i ma największą ilość miejsc w parlamencie. DERP
Najlepszy komentarz (65 piw)
gruchens • 2013-05-25, 14:30
No nie zdzierżę...

Pojebany profesorek
dzorczKlunej • 2013-05-25, 12:53
Ja pierdolę. Wszedłem przypadkiem na gazeta.pl i oto co przyszło mi zobaczyć na samym szczycie strony:
Cytat:

"Zabójstwo maczetą w Londynie? Gest rozpaczy ludzi, którzy nie mogą pogodzić się ze swoją krzywdą" [WYWIAD]



Podkurwiony wchodzę i czytam:

Cytat:

Niektóre akty terroru można interpretować jako wyraz rozpaczy wynikającej z poczucia obcości i niemożności nawiązania porozumienia. To takie wypaczone komunikaty: "Zobaczcie, jesteśmy!" i domaganie się uznania, szacunku. Choć, oczywiście, haniebnych czynów nic nie usprawiedliwia - mówi prof. filozofii Andrzej Szahaj, komentując makabryczne morderstwo w Londynie, o które podejrzani są ekstremiści islamscy.
Do zabójstwa doszło w środę we wschodniej dzielnicy Londynu, Woolwich. Dwaj napastnicy o "nieeuropejskich" rysach nożem przypominającym maczetę zaatakowali idącego ulicą mężczyznę. Wznosząc okrzyki "Allahu akbar", obcięli ofierze głowę, a jej ciało zostawili na środku ulicy.

Brytyjski premier nazwał morderstwo aktem terrorystycznym. - To był atak nie tylko na Brytyjczyków i brytyjski styl życia, ale też zdrada islamu i muzułmańskiej społeczności, której ten kraj wiele zawdzięcza. W samym islamie nie ma nic, co uzasadniałoby ten okropny akt - mówił David Cameron.

Joanna Berendt, Gazeta.pl: Dlaczego ktoś maczetą obcina drugiemu człowiekowi głowę? W biały dzień na środku ulicy wielkiej europejskiej stolicy?

Prof. Andrzej Szahaj*: - To oczywiście przejaw fanatyzmu. Także niezwykłego barbarzyństwa, dla którego nie ma żadnego usprawiedliwienia. Ale prawdopodobnie również gest rozpaczy ludzi, którzy nie mogli się pogodzić z poczuciem krzywdy i niesprawiedliwości. I to zarówno w wymiarze losów pewnej wspólnoty, z którą się utożsamiali (muzułmanie, a może po prostu cierpiący gdzieś tam, poza horyzontem uwagi sytych i bezpiecznych ludzi Zachodu), ale chyba także w wymiarze osobistych losów naznaczonych poczuciem upokorzenia i dyskryminacji.

Tego jeszcze w tym konkretnym przypadku nie wiemy, wydaje się jednak, że w każdym takim akcie mamy do czynienia ze splotem poczucia osobistej krzywdy wzmacnianym odczuciem krzywdy, która dotyka całej wspólnoty. Podkreślam jednak jeszcze raz: nic nie usprawiedliwia tak haniebnych czynów. Nawet fakt ewentualnej zasadności owego poczucia krzywdy i upokorzenia.

Jak pan wspomniał, o morderstwo podejrzani są ekstremiści islamscy, co doprowadziło do natychmiastowych zamieszek antymuzułmańskich. I pewnie należało się tego spodziewać.

- To stara jak świat i, niestety, wciąż aktualna tendencja do obwiniania całych grup za przewiny ich członków. Nawet w zindywidualizowanej kulturze zachodniej odrzucającej odpowiedzialność zbiorową skłonności do tego, aby czynić jednostki nosicielami jakichś cech przypisywanych - często niesprawiedliwie - całym grupom, są wciąż ogromne.

Dlaczego tak jest?

- Bo to łatwe - zamiast poznawać i oceniać ludzi pojedynczo jako jednostki, chadzamy na skróty i traktujemy ich "hurtowo". Nie musimy wtedy angażować naszej energii psychicznej, aby poznać kogoś w całej jego złożoności. Wystarczy, że podciągniemy go pod jakiś stereotyp dotyczący grupy i mamy problem z głowy.

Wynika to tylko z ludzkiego lenistwa?

- Praktyce tej sprzyja także założenie - obecne w każdej kulturze w formie jawnej lub ukrytej - że prawdziwymi ludźmi są tylko członkowie naszej grupy, plemienia czy narodu. Reszta to ludzie w najlepszym razie niepełni lub wybrakowani.

Przeczytałam ostatnio, że nasza nietolerancja nie bierze się z braku wiedzy, ale z poczucia zagrożenia.

- Wystrzegałbym się prostych odpowiedzi. Nietolerancje są różne - można np. kogoś nie tolerować, ale nie chcieć od razu go zmieniać, zadowalając się np. własnym oddaleniem, a można też kogoś nie tolerować i starać się zmusić go siłą, aby stał się taki sam jak ja. Ich przyczyny są zróżnicowane. Z pewnością istnieje jakiś związek zarówno pomiędzy nietolerancją a brakiem wiedzy, jak i pomiędzy nietolerancją a poczuciem zagrożenia. Zacząć trzeba jednak od zrozumienia samej tolerancji i nietolerancji.

Czym jest zatem tolerancja?

- To zgoda na cierpliwe znoszenie obecności lub poglądów kogoś, kogo nie akceptujemy, komu jednak dajemy prawo do tego, aby pozostał sobą. Wynika ona z różnych przyczyn, np. z przekonania, że pokojowe życie razem jest ważniejsze niż dominacja czyichkolwiek przekonań, z przekonania, że poza wszelkimi różnicami istnieje coś, co łączy nas wszystkich jako ludzi, czy wreszcie z obawy, że moja nietolerancja może obrócić się przeciwko mnie wtedy, gdy zmieni się układ sił.

A nietolerancja?

- To przekonanie, że inny musi się zmienić tak, aby spełnić moje oczekiwania. Może przybrać różne formy, od bardziej łagodnych (np. perswazji), do bardziej wojowniczych, jak np. zmuszania kogoś, aby przyjął mój system przekonań i wartości. Może być tak, że lepsza wiedza na temat owego obcego mi systemu przekonań może stępić ostrze mojej nietolerancji, choćby przez to, że okaże się, iż nie są one wcale tak odlegle od tych, które sam żywię.

Tylko że często to wcale nie zmienia naszego nastawienia do tego "obcego".

- Niestety. Czasami mamy do czynienia z nietolerancją wobec tych, którzy prawie niczym nie różnią się od nas i których bardzo dobrze znamy, np. jako naszych sąsiadów. To znane i opisywane przez Freuda, a później Michela Ignatieffa zjawisko "narcyzmu małych różnic". Tu dotykamy sprawy fundamentalnej - nietolerancja jest często sposobem na utwierdzenie spoistości swojej własnej grupy, która przez kreowanie wroga utwierdza się w swej odmienności wobec innych grup. To znane zjawisko konstytuowania się przez różnicę. W przypadku "narcyzmu małych różnic" polega ono na tym, że różnice owe wyolbrzymia się, by się utwierdzić w jakiejś wyimaginowanej wspólnotowości. Historia pokazuje, nic tak nie sprzyja spoistości danej grupy, jak wspólny wróg.

A co z poczuciem zagrożenia? Nie jest silnym czynnikiem w sytuacjach, w których wykluczamy innych?

- Odczuwamy strach wobec obcych, bo przez swą inność podważają naszą wiarę, że realizujemy jedyny możliwy scenariusz człowieczeństwa. A podważenie takie jest bolesne, bo wymusza refleksję nad tym, kim jesteśmy. Mało kto ma ochotę się jej oddać, może ona wszak doprowadzić nas do przekonania, że to, co dotąd było dla nas oczywiste i naturalne, okaże się przygodne i skonstruowane tak, że zamiast na twardej skale niewzruszonych pewników żyjemy na lotnych piaskach przekonań, które nie mają żadnego ostatecznego, pozakulturowego zakotwiczenia.

I co się stanie z taką świadomością?

- Taka samorefleksja może daną jednostkę czy grupę wzmocnić, może jednak ją osłabić czy wręcz złamać. Jest zatem obarczona ryzykiem, a my staramy się zwykle unikać ryzyka. Często do tego wszystkiego dochodzi poczucie upokorzenia wynikające z tego, że to, co dla nas święte i co głęboko nas określa, może okazać się dla innych zupełnie nieistotne. A upokorzenie rodzi bunt, czasami chęć zemsty na tych, którzy upokarzają nas samym aktem swej obojętności czy odmienności. Upokorzenie jest tym większe, im bardziej jest połączone z trwałym poczuciem niższości, wynikającym z niemożliwości wpisania się w pełni w kontekst obcej kultury, odkrycia jej sekretnego kodu, poczucia się w niej zadomowionym (w tym sensie można powiedzieć, ze życie każdego emigranta jest pełne upokorzeń). Z czymś takim mieliśmy najprawdopodobniej do czynienia w przypadku braci Carnajewów.

Podobno to właśnie wykluczenie często leży u podstaw ekstremizmów.

- Tak, warto pamiętać, że niektóre akty terroru można interpretować jako wyraz rozpaczy wynikającej z poczucia obcości i niemożności nawiązania porozumienia. To takie wypaczone komunikaty: "Zobaczcie, jesteśmy!" i domaganie się uznania i szacunku.

Skąd się w ogóle ekstremizmy religijne biorą? Z samej religii, uwarunkowań politycznych, społecznych, kulturowych?

- To niezwykle skomplikowane. Nie działa tu jeden uniwersalny czynnik, ale raczej splot różnych okoliczności. Przede wszystkim nie wszystkie religie w tej samej mierze sprzyjają powstawaniu owych ekstremizmów. Im bardziej dana religia nastawiona jest na regulowanie całości ludzkiego życia, tym większa pokusa traktowania jej w sposób integralny (fundamentalistyczny), a zatem i taki, który sprzyja skrajnościom. W tym sensie islam, który ma ambicje regulowania ludzkiego życia we wszystkich jego wymiarach, jest nieco bardziej podatny na tego typu zjawiska niż chrześcijaństwo, w którym istnieje pewne oddzielenie porządków świeckiego od religijnego ("Oddajcie Bogu, co boskie, a Cesarzowi, co cesarskie").

Jakakolwiek religia jest wolna od tego ryzyka?

- Nawet buddyzm, w którym owego zainteresowania dla spraw tego świata jest najmniej, przy pewnej interpretacji może stać się pożywką dla fundamentalizmu religijnego. W tym sensie żadna religia nie jest wolna od pokusy interpretacji w duchu fundamentalistycznym. Każda bowiem może przybrać formę zamkniętego systemu przekonań, który rości sobie ostateczną Prawdę w taki sposób, że jakiekolwiek uznanie dla innej religii staje się niemożliwe, a każdy, kto owej Prawdy nie uznaje, traktowany być musi jako obraza dla jej majestatu. I albo jest wyeliminowany, albo do uznania owej Prawdy przymuszony.

Ale aby do tego doszło, muszą przecież zaistnieć konkretne okoliczności.

- Tak. Najczęściej wiążą się z poczuciem krzywdy jakiejś grupy, która wykorzystuje przekaz religijny po to, aby nadać swojemu gniewowi i frustracji wymiar ponadmaterialny, bo mocne przekonania światopoglądowe są w stanie niezwykle skutecznie motywować ludzi do działań negujących jakieś status quo. Owo poczucie krzywdy ma najczęściej związek z nierównością, upokorzeniem czy niesprawiedliwością, ale czasami także po prostu z przekonaniem, iż ktoś inny próbuje nam narzucać poglądy, których nie możemy zaakceptować pod groźbą utraty naszej tożsamości.

I o ile fundamentalizmy pozazachodnie mają z reguły tło społeczne, o tyle fundamentalizmy na Zachodzie - szczególnie w USA - wiążą się częściej z, odczuwanym jako nieznośny, paternalizmem jakiejś władzy, czy to politycznej, czy to duchowej. W każdym przypadku zrozumienie danego fundamentalizmu czy ekstremizmu religijnego musi brać pod uwagę zarówno czynniki o charakterze społecznym (w tym ekonomicznym), politycznym, jak i światopoglądowym. To zawsze powinna być analiza lokalnych uwarunkowań, wystrzegająca się pochopnych uogólnień, dotyczących np. nieuchronności staczania się jakiejś religii do postaci fundamentalistycznej.

No właśnie. Brytyjski premier David Cameron mówił, że atak w Londynie to zaprzeczenie islamu. Muzułmańskie organizacje w Stanach i Kanadzie po zamachach w Bostonie wydały serię oświadczeń, w których przekonywały, że islam to religia pokojowa, która nie ma nic wspólnego z takimi zachowaniami jak te braci Carnajewów.

- Każda religia może być interpretowana w sposób sprzyjający jej pokojowemu kultywowaniu, jak i w sposób nakłaniający jej wyznawców do walki zbrojnej. Dzieje islamu pokazują, że to religia, która w żaden sposób nie wyklucza pokojowego współistnienia ludzi odmiennych wiar (dobrym przykładem jest "państwo arabskie" w Andaluzji), ale też, że w pewnych okolicznościach może ona stać się pożywką dla zachowań bardzo wojowniczych.

W każdym wypadku chodzi o to, aby zwolennicy traktowania religii w duchu pokojowym potrafili eliminować ze swego grona i skutecznie potępiać tych, którzy chcą jej użyć jako ideowego zaplecza dla terroryzmu czy wojny. W ostateczności chodzi zatem o to, czyja interpretacja danej religii zdobędzie dominację w danej wspólnocie wyznaniowej.

Nie ulega wątpliwości, że tak jak pewna interpretacja islamu może stać się podstawą działań terrorystycznych, tak samo może się to stać w przypadku każdej innej religii.

Także chrześcijaństwa, które niektórzy przeciwstawiają "wysadzającym wszystko, co staje im na drodze" muzułmanom.

- Chrześcijaństwo też można interpretować w taki sposób, że stanie się ono wezwaniem do walki z niewiernymi za pomocą wszelkich dostępnych środków. Historia wypraw krzyżowych czy walki z Albigensami na południu Francji pokazują to w wymiarze historycznym, zaś akty terroru w Irlandii Północnej - w wymiarze współczesnym.

Czy takim ekstremistą nie będzie Terry Jones, kontrowersyjny amerykański pastor, który po tym, jak islamscy ekstremiści zabili w Afganistanie 20 pracowników ONZ (bo ktoś na Zachodzie spalił Koran), urządził sobie proces pokazowy, na którym oskarżonym była właśnie święta księga islamu? Jones "skazał ją" i spalił...

- To działanie głupie i prowokacyjne. Święte księgi jakiejkolwiek religii oraz jej symbole nie powinny być w żaden sposób bezczeszczone. Szacunek dla nich, nawet jeśli są nam zupełnie obce, to szacunek dla ludzi, dla których są one ważne. A ludzie powinni być szanowani bez względu na to, jaką religię wyznają, jeśli tylko nie jest ona związana z zadawaniem cierpienia innym ludziom.

Jest jakieś lekarstwo na nietolerancję?

- Najlepszym jest życie w społeczeństwie wielokulturowym i codzienne ćwiczenie się w sztuce traktowania innego nie jako wroga, ale kogoś, z kim mogę wejść w bliskie relacje społeczne. Ale postawy tolerancji można także kształtować świadomie poprzez stosowny przekaz edukacyjny, medialny czy religijny. Wszystko to nie oznacza, że owa tolerancja powinna być nieograniczona.

Gdzie w takim razie trzeba postawić granice?

- W każdym państwie musi istnieć kultura dominująca, która znajduje swój wyraz np. w prawodawstwie czy systemie politycznym. W przypadku rażącego pogwałcenia jej zasad wspólnota kulturowo dominująca ma prawo interweniować - np. w przypadku cywilizacji zachodniej wtedy, gdy się chce wprowadzić w jej granicach zasady tzw. szariatu, całkowicie sprzeczne z jej systemem wartości oraz prawodawstwem.

Interwencja powinna być jednak bardzo dobrze uzasadniona. Pozostawiam na boku trudny problem, czy zezwolenie na interwencję powinno się odnosić tylko do władzy, która korzysta z kultury szanującej prawa człowieka, czy do każdej władzy. Słowem, czy np. symetryczne wobec zachodniego prawo do interweniowania w obronie spoistości swojej kultury mają także te kraje, w których wedle naszych miar gwałcone są prawa człowieka? Czy np. usprawiedliwiona koniecznością obrony owej spoistości chęć ochrony zwyczaju kobiecego obrzezania w takich krajach jak Somalia może być traktowana w tych samych kategoriach jak nasza, zachodnia chęć ochrony praw kobiet w imię ochrony naszej tożsamości kulturowej?

*Prof. dr hab. Andrzej Szahaj, dziekan Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, członek Komitetu Nauk Filozoficznych PAN oraz Komitetu Nauk o Kulturze PAN, autor licznych książek oraz artykułów z zakresu filozofii polityki i filozofii kultury



Po tej lekturze dochodzę do wniosku, że nie tylko na zachodzie się ludziom w dupach przewraca...
źródło: powiedzialem.pl

Cytat:

Ostatnio na blogu był poruszony już jeden niewygodny temat związany z tolerancją oraz akceptacją. Odbił się on nawet dość dużym echem w sieci. Teraz, po 2 lekkich wpisach przyszedł czas na podjęcie kolejnej tematyki, która wzbudza ogromne emocje. Islam w Europie.

Po ostatnich dość głośnych i brutalnych wydarzeniach z Londynu warto po raz kolejny wspomnieć o tym, że islam wcale nie jest religią pokoju jak to usilnie próbują nam wmówić muzułmanie. Przykładów dlaczego tak jest nie trzeba daleko szukać, wystarczy wspomnieć o ostatnich wydarzeniach z Londynu gdzie 2 islamistów zamordowało bestialsko żołnierza na ulicy, odcinając mu przy tym głowę. Po tym wszystkim jeden ze sprawców podszedł do przechodnia, który nagrywał całą sytuację i zaczął udzielać mu czegoś na zasadzie wywiadu. Dość trudno niestety znaleźć oryginalną wersję filmu, większość już została ‚zmanipulowana’ a to wyciszono dźwięk i wrzucono komentarz żałosnego dziennikarzyny gdy morderca mówi wprost, że to nie koniec a dziennikarz kończy mówić dopiero wtedy gdy murzynek ‚wyraża skruchę’ albo pokazano tylko wycięte fragmenty. Toż to istna manipulacja informacjami, nie wiem czy zachodnie media boją się islamu, czy może ktoś trzyma nad nimi łapę. Szwecja, Wielka Brytania, Niemcy i cała reszta krajów, które usilnie promują tolerancję i akceptację wobec islamu mają z nim ogromny problem. Kiedyś mówiło się, że problemem są Polacy, Ruscy i Rumuni zjeżdżający masowo do pracy, bo tania siła robocza, bo miejscowi mają problem ze znalezieniem zajęcia dla siebie a tu chuj. Nikt nie wspominał o tym, że po cichu przejmowane są kolejne dzielnice miast, buduje się kolejne meczety i mniejszość staje się większością chcącą wytępić rdzennych niewierzących (sick!) mieszkańców.

Wina nie leży tylko po stronie samych mieszkańców poszczególnych krajów, winna jest Unia Europejska. Zjednoczenie Europy, wymieszanie kulturowe, promowanie tolerancji i akceptacji wobec wszystkiego bo przecież człowiek współczesny musi być otwarty na wszystko. Szkoda, że ludzie pracujący usilnie nad praniem europejskich mózgów nie uważali na historii, Rzymianie próbowali, Napoleon chciał, Hitler też i nikomu, powtarzam nikomu nie udało się zjednoczyć starego kontynentu. Nie da się tego zrobić, zbyt wiele nas różni byśmy mogli się bezpiecznie ‚wymieszać’. Stąd napływ islamistów daje taki a nie inny efekt, ich religia wręcz nakazuje używać przemocy wobec innowierców.

Cytat:


Sura 8:12
Twój Pan objawił aniołom: „Oto Ja jestem z wami! Umocnijcie więc tych, którzy wierzą! Ja wrzucę strach w serca niewiernych. Bijcie ich więc po karkach! Bijcie ich po wszystkich palcach!



Ja nie widzę tutaj nigdzie pokojowego nastawienia zauważam jednak wręcz nawoływania do używania przemocy.

Cytat:

Sura 5:51
O wy, którzy wierzycie! Nie bierzcie sobie za przyjaciół żydów i chrześcijan; oni są przyjaciółmi jedni dla drugich. A kto z was bierze ich sobie za przyjaciół, to sam jest spośród nich. Zaprawdę, Bóg nie prowadzi drogą prostą ludu niesprawiedliwych!



Kolejny dowód na to, że islam jest kompletnie nietolerancyjny, uważa inne religie za zło, odnoszę wrażenie, że przekład radykalnego islamisty byłby taki iż chrześcijaninowi nie można podać nawet ręki. No i jeszcze jeden fragment.

Cytat:

Sura 4:89
Oni by chcieli, abyście byli niewiernymi, tak jak oni są niewiernymi, abyście więc byli równi. Przeto nie bierzcie sobie opiekunów spośród nich, dopóki oni nie wywędrują razem na drodze Boga. A jeśli się odwrócą, to chwytajcie i zabijajcie ich, gdziekolwiek ich znajdziecie! I nie bierzcie sobie spośród nich ani opiekuna, ani pomocnika!



Tego cytatu nawet chyba nie trzeba wyjaśniać. Więc jakim cudem można twierdzić, że islam to religia pokoju? To co, nagła zaćma na niektóre fragmenty Koranu? W tym miejscu chciałbym wam dać adres strony, na której można sobie wyszukiwać fragmenty świętej księgi muzułmanów w języku polskim, gdyby był ktoś ciekawski.

Kiedyś ludzie bali się Attyli, innym razem Stalina, Hitlera, Bin Ladena teraz przyszedł czas na strach ze strony Islamu. Wszystko na wskutek tego, że Koran jest nie tylko świętą księgą ale i prawem, które należy przestrzegać, część wyznawców tej wiary ślepo podąża drogą, która jest tam wskazana, nie zauważając jednej bardzo ważnej rzeczy, wszystkie księgi religijne zostały zapisane setki lat temu i część informacji w nich zawartych nie jest ponad czasowa, jest wręcz nieadekwatna do otaczającej nas rzeczywistości. Jednostki te sieją terror pośród współczesnych hipisów, którzy wierzą w miłość, wzajemny szacunek panujący na świecie. Niestety ich światopogląd niknie w chmurze pyłu i wcześniejszym zasłyszeniu słów ‚Allahu Akbar!”, z reguły po tym ktoś umiera, słychać strzały, wybuch bądź wrzaski.

Nie chcę powiedzieć, że wszyscy muzułmanie są źli, na pewno znajdą się normalni, pewnie jest ich więcej niż tych, którzy wywołują całe zamieszanie ale to właśnie ta mniejsza część sieje strach, śmierć i tworzy taki a nie inny obraz tej religii. Skutkiem tego jest coraz większa pewność siebie wyznawców Allaha, coraz większa ilość ludzi, którzy w imię Boga są gotowi zabić obcych sobie i niewinnych ludzi przy okazji popełniając samobójstwo. Jeśli Europa ma zamiar tolerować takie występki to ja proponuję napisać do papieża list z prośbą o wznowienie działalności świętej inkwizycji, no bo co? Katolikowi już nie przystoi?

Islam dąży do dominacji nad światem, nie podejmuje rozmów, nie szuka dialogu, sięga po środki ostateczne jakimi są śmierć i terror. Religia pokoju nie może być pełna krwi i nienawiści, to jest nielogiczne.

Australijka Alicia Gali podczas wykonywania swych obowiązków w pracy została odurzona narkotykiem a następnie brutalnie zgwałcona przez współpracowników. Wszystko wydarzyło się w jednym z hoteli w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Sytuacja miała miejsce w 2008 roku, lecz pokrzywdzona swój sekret wyjawiła dopiero kilka dni temu. Wywiad z Alicią przeprowadziła telewizja Sunday Night. Młoda Australijka otrzymała propozycję pracy w jednej z najbardziej renomowanych sieci hotelowych na świecie – Starwood. Decydując się na pracę w hotelu Le Merdien Al Aqah w Dubaju, kobieta na pewno nie spodziewała się tego, jak potoczą się jej losy. Podczas pracy przy komputerze została odurzona narkotykiem, który dosypano do jej szklanki. Natychmiast straciła przytomność. Ocknęła się w momencie gwałtu, którego dokonywali na niej jej trzej koledzy z pracy. Z ogromnym trudem i wysiłkiem dotarła do szpitala. Wówczas nie zdawała sobie sprawy z konsekwencji zdarzenia, które miało miejsce…

Szariackie prawo panujące w ZEA przewiduje oskarżenie kogoś o gwałt jedynie w przypadku, gdy sprawca sam się do tego przyzna lub gdy pokrzywdzony przedstawi zaświadczenie czterech świadków, którzy są dorosłymi mężczyznami i zarazem muzułmanami. Niestety sprawcy nie przyznali się do winy, wobec czego Alicia została oskarżona o nielegalne współżycie pozamałżeńskie. Skazano ją na osiem miesięcy pozbawienia wolności.

Brutalnie zgwałcona kobieta nie otrzymała pomocy. Islamskie prawo przyniosło jej karę więzienia.

Źródło: euroislam.pl, huffingtonpost.com

Read more: pch24.pl/kobieta-zgwalcona-przez-muzulmanow-trafila-do-wiezienia,15098...
Najlepszy komentarz (117 piw)
cerastes • 2013-05-25, 10:07
drogie kobiety.. w krajach islamskich w hierarchii stoicie dużo niżej niż koza..
Eurokalifat
w................4 • 2013-05-25, 7:15
Bardzo ciekawy tekst nt osatnich wydarzeń od Rafała Ziemkiewicza:

Już w pierwszych zdaniach wypowiedzianych po zbrodni w Londynie premier Wielkiej Brytanii oskarżył zbrodniarzy o to, że są zdrajcami islamu, którzy swą zbrodnią religii tej zaszkodzili, i zapewnił, że cała Wielka Brytania kocha swoich muzułmanów, doceniając ich wkład w jej kulturę, historię oraz gospodarkę. Gdyby nie było to tragiczne, nadawałoby się na skecz jakiegoś Monty Pythona.

Oto dwóch islamskich fundamentalistów morduje z okrzykiem "Allach Akbar" brytyjskiego żołnierza za karę za to, że jest żołnierzem armii, która obaliła afgański talibanat, a najważniejszym i najpilniejszym przesłaniem premiera Wielkiej Brytanii jest, by cień ten zbrodni nie padł na wizerunek islamu.

Słowa premiera Camerona miałyby sens, byłyby ważne i potrzebne, gdyby padły ze strony samych muzułmanów. To nie premier, tylko jakiś naczelny imam wysp powinien zapewnić, że islam zbrodniarzy to nie jest "prawdziwy" islam. To liderzy społeczności brytyjskich muzułmanów powinni sprawców ataku uznać za zdrajców i szkodników swej wiary, i zapewnić, że ich ekstremistyczne przekonania są przez zdecydowaną większość z nich potępiane.

Nic podobnego nie nastąpiło. Przeszukuję internet i - choć od zdarzenia upływają kolejne godziny - znajduję tylko informacje o uchybieniach brytyjskich służb. Żadnego, bodaj delikatnego potępienia ze strony współwyznawców, żadnego odcinania się. Jeśli ktoś odważy się pytać muzułmańskich liderów opinii albo przywódców religijnych o tę zbrodnię, wypowiadają się oni w tonie podobnym, jak kiedyś lewicowi intelektualiści o morderstwach Czerwonych Brygad czy Baader-Meinhof: nie zaprzeczając, że zbrodnia jest zbrodnią, ale i nie potępiając jej wyraźnie, wskazują, jakie to ważkie i nie przez świat islamu zawinione przyczyny popchnęły pobożnych wyznawców Allacha do desperackiego czynu.

Za to muzułmańska ulica ani przez chwilę nie ukrywa, że się ze zbrodnią solidaryzuje, że wykonawcy egzekucji na żołnierzu zasługują na pochwałę i na naśladownictwo.

W tej sytuacji zapewnienia pseudokonserwatywnego polityka brzmią jak żałosne skamlenie, zwłaszcza gdy jednocześnie nakazuje brytyjskim żołnierzom, by dla własnego bezpieczeństwa nie pokazywali się na ulicach Londynu w mundurach. Jeden atak "mężczyzn o nieeuropejskich rysach" wystarczył, by brytyjska armia ze strachu o skórę nie ważyła się nosić swoich mundurów we własnej stolicy!

Jeśli któryś z moich starych fanów jeszcze od czasów science fiction zauważy, że właśnie realizuje się mechanizm podboju Europy, który nakreśliłem ćwierć wieku temu w opowiadaniu "Czerwone dywany, odmierzony krok" (m.in. w tomie "Coś mocniejszego", wciąż do nabycia w dobrych księgarniach), to nie zaprzeczę i dodam, że smutno patrzeć, jak spełniają się własne ponure przewidywania.

Problem Camerona polega na tym, że w obecnej sytuacji nie ma on już innego wyjścia niż podlizywać się muzułmanom, jak - nie przymierzając - Chamberlain z Daladierem podlizywali się latami Hitlerowi. Atak dwóch nożowników, których porażone strachem europejskie media boją się nawet nazwać czarnymi czy muzułmanami, to przecież tylko wierzchołek góry lodowej. Podobnie, jak trwające kolejny dzień zamieszki muzułmanów pod Sztokholmem, które ten sam strach każe przedstawiać jako dzieło enigmatycznie określanej "młodzieży".

Kiedy parę tygodni temu byłem w Londynie, dziennikarka opowiadała mi o porządkach panujących w jej dzielnicy, gdzie kobieta − nawet biała, jeśli z braku pieniędzy musi tam akurat mieszkać − nie może się pojawić na ulicy z odsłoniętą głową, a mężczyzna z piwem w ręku, bo za to dostaje się, za przeproszeniem, w mordę od tzw. muzułmańskiego patrolu. I każdy się już nauczył, że należy obitą mordę wytrzeć, przeprosić i więcej Allachowi nie podskakiwać, bo inaczej dostanie się nożem i żadna policja ani inne władze na muzułmański patrol nie pomogą.

Europa, zajęta gwarantowaniem swym mieszkańcom praw tego rodzaju, jak prawo każdego "wesołka" (ang. gej) do "ślubu" i adoptowania sobie chłopczyka, nie jest w stanie zapewnić kobietom prawa do chodzenia w bluzce na ramiączkach i bez kapy na włosach, a mężczyznom do tradycyjnego kufla w pubie. Jeśli ktoś patrzy na "marsze szmat" i "parady równości" z obrzydzeniem, może sobie powiedzieć spokojnie: ostatnie podrygi zdychającej ostrygi, niebawem wezmą się za plugastwo dziarscy brodacze z muzułmańskiego patrolu i potraktują rozwydrzonych sukcesami perwersów zgodnie z prawem koranicznym. Czy to jest pociecha, to inna sprawa...

Bo i kto im podskoczy? Europa robi dziś pod siebie ze strachu przed islamskimi imigrantami, choć za wszelką cenę stara się tego nie dać po sobie poznać. Nawet Papież Franciszek, beatyfikując męczenników pomordowanych przez muzułmanów za to, iż odmówili nawrócenia się na wiarę Allacha, nie odważa się w beatyfikacyjnej homilii ani razu wspomnieć, kto i za co wspomnianych męczenników umęczył. Kolejny Monty Python.


Zachodnie rządy już dawno wybrały strategię: będą się starały ze wszech sił wmówić sobie, że większość muzułmanów nie jest "taka" i iść na coraz większe ustępstwa wobec wyimaginowanych "dobrych" muzułmanów, choć ci bynajmniej nie chcą potępić ekstremistów ani się od nich odciąć, wmawiając sobie, że ustępstwa wzmacniają domniemanych liberałów przeciwko radykałom. Choć jest przecież oczywiste, i dowodzą tego niezliczone przykłady, że dyktowane tchórzostwem ustępstwa wobec przemocy zawsze prowadzą tylko do jej nasilenia.

Problemem Europy jest to, że w pogoni za utopią multikulturalizmu, w ideologicznym obłędzie niszczenia swych kulturowych korzeni oraz państw narodowych zafundowała sobie bardzo prężną demograficznie mniejszość (na razie mniejszość), która nią − Europą - głęboko gardzi. W oczach muzułmanina, nawet najdalszego od ekstremizmu, współczesny Zachód jest dekadenckim światem egoistycznych starców, którzy całe życie myśleli tylko o dogadzaniu sobie, nie chcieli mieć potomstwa, a teraz sprowadzają sobie biednych imigrantów, żeby ich utrzymywali.

Owszem, mają nagromadzone bogactwa (łatwo podpowiedzieć sobie: z wyzysku naszych ojców w byłych koloniach) i z tego należy skorzystać, ale niczym nie imponują, nie zasługują na szacunek, skazani są na wymarcie. Jedyny spór może być o to, czy pozwolić im wymierać spokojnie, co najwyżej odmawiając finansowania im emerytur z podatków zdzieranych od wiernych, czy też proces ten przyspieszyć.

Odpowiedzią Zachodu jest uparte niewidzenie problemu, zaklinanie rzeczywistości polit-poprawnymi bredniami o "młodzieży z przedmieść" i "nieeuropejskich rysach", zapewnianie, że za działania radykałów nie winimy wszystkich muzułmanów, nawet jeśli sami muzułmanie co najmniej milcząco, a często wręcz demonstracyjnie je akceptują; a wreszcie dyskretne podlizywanie się islamowi dawaniem do zrozumienia, że my, postępowi Europejczycy, też, wiecie, nie lubimy tych Żydów i potępiamy "izraelski imperializm". Marnie to rokuje na przyszłość, zwłaszcza gdy w ideologicznym zadufaniu stworzono piramidę finansową, zwaną strefą euro, której upadek jest nieuchronny, ze wszystkimi tego skutkami społecznymi.

A my, Polacy? My, uważając się za głupich, białych murzynów, z zachwytem kopiujemy to wszystko, co potężniejsze od nas zachodnie kraje przywiodło do obecnych niepokojów i wiedzie dalej do katastrofy. Marzymy, żeby móc wyjechać i dostać papier, że się już jest "britiszem", a w kraju pozwalamy panoszyć się mędrkom, bredzącym o Polsce "kolorowej", tolerancji i multi-kulti, zupełnie nie zauważając, że - jak celnie zauważył ktoś na Twitterze - właśnie się ono zmienia w tumulti-kulti.

Nie uczyć się na własnych błędach zawsze było naszą specjalnością, ale teraz, nie ucząc się nawet na cudzych, gdy ich skutki biją po oczach, rzeczywiście "nowe przysłowie Polak sobie kupi".
Religijne
Mizantrop • 2013-05-24, 17:52
Ksiądz budzi się ze śpiączki:
- Siostro, czy ja jestem w niebie?
- Nie, w szpitalu. Z braku miejsc musieliśmy umieścić księdza na oddziale dziecięcym.

Przywódcy muzułmańscy twierdzą, że w meczetach nie ma miejsca dla terrorystów. Widocznie są przepełnione.

Islamofobia – strach przed utratą głowy w biały dzień.
prawda o islamie
antihrist • 2013-05-24, 17:45
à propos ostatnich wydarzeń


Najlepszy komentarz (33 piw)
[Magik] • 2013-05-24, 19:37
Polac mu , narescie ktos powiedzial prawde o ciapatych , ze niby jacy to oni poszkodowani , a pozniej w imie allaha odcianaja niewiernym glowy , skurwiele
WRÓG WEWNĘTRZNY
Pan_Generał • 2013-05-24, 11:17
Islam w Europie...Poprawność polityczna , mutikulti i jakie efekt? Ręka w nocniku.
Czy nie jest już za późno???
Najlepszy komentarz (86 piw)
Pan_Generał • 2013-05-24, 11:59
mayones23, co kurwa?